sze plemię je świnie, kury i bydło. Kotów, szczurów i nóg kaczych nie jadamy. Jesteśmy chrześcijanami.
- A węże?
- Odkąd Matka Boska zdeptała swoją piętą żmiję straszliwą, węży też nie jadamy.
-Aha!
Sącz się w sumienie, sącz, czarny jadzie, przenikaj biel. Szarości nam potrzeba, więcej szarości. Zmierzchu i świtu, pomiędzy. Niech nic nie będzie wyraźne, a poprzez to wyraźniejsze. Niech zatrze się podział na „my" i „oni”, odejdzie w niepamięć biel i czerń. Kiedy wszystko się zleje w jeden kolor, osiągnie jedność, granice zanikną, prawa się rozmyją, szczęście wymiesza się z nieszczęściem, tworząc szary i spokojny fatalizm.
W szarym nadzieja.
W szarym ukojenie.
Od bieli i czerni wybaw nas, Panie, gdyż granice tych kolorów krwawią i zgrzytają, od tysięcy lat nieprzerwanie płoną i bolą nas najbardziej.
Wymaż ciemne i jasne plamy. Ludzkość potrzebuje spokoju za życia.
A jak nie szarość?
To może w ogóle nie myśleć o czerni, wymazać ją zdalnie, naukowo, po prostu - pstryk!, pilot antyczerni. Znikają zbyt czarne cienie, podejrzane zaułki, źle oświetlone parki, czarne samochody, te z business and political class
1.1 imujij i u v_z_ r\ i i muuuiijf t- pwiuui i
krajów, czarne włosy na głowach pięknych Latynosów i Azjatów, zęby bieleją, płuca oddychają pełną mocą, bo zeszła z nich czerń.
Większość książek, rękopisów, tekstów nie istnieje, zachowały się jedynie historie i słowa rzeźbione w glinie, wykute w kamieniu. W starych ormiańskich manuskryptach przetrwały tylko miniatury i pierwsze, kolorowe litery rozdziałów. Zniknęła noc, nikt nie pamięta diabła, czarnego luda, czarnej wołgi i giełdowego czarnego czwartku. Nie ma już czarnych plaż Chorwacji, ukraińskiego czarnoziemu, Czarnogóry i skandynawskiego bazaltu, czarnych kotów, psów, koni i hiszpańskich byków. Nikt nie zabija kaczek na czerninę. Znikła ropa naftowa, hałdy górniczych rejonów od Anglii do Chin. Górnicy i kominiarze.
Dachy radośnie przeciekają, bo znikła smoła i lepik. Muzułmanie nie mają swoich czarnych flag, a świat może podziwiać piękne mu-zułmanki odarte z hidżabów. Spadają czarne farba na obrazach. Wiele dzieł sztuki po prostu zniknęło. W Prado obniżono ceny biletów i tłumy przyszły obejrzeć szaro-białą Guernikę.
Na zdjęciach znikają dymy nad Auschwitz. Czarne oliwki opadły w kibucach. Do szampana brak czarnego kawioru. Czarne czeluście się zamknęły. Rozpłynęły się industrialne wyziewy, nie ma czarnych rur ściekowych. Po mundurze SS została trupia główka. Zniknął czarny humor, sataniści, czarna magia, anyżowe żelki i czarny tulipan - ku rozpaczy Holendrów.
Świat jasny, błogosławiony, operację przeżył- ale nie ma już nawet słowa, które mówiłoby o tym, czego nie ma. Że chodzi o jakąś nazwę dawno zapomnianego koloru, o długość fali określanej tym mianem i dla ludzi ważnej. Nazwę powiązaną w znaczeniach i emocjach, których już również nie ma, ponieważ chciały odnieść się do tego, co nieistniejące i zapomniane.
Jacek Zachodny