łril Amid
Zemsta niedokonana
" nąjupalnicjszą sierpniową noc 2005 roku śnił mi się znowu len dokuczliwy sen. Pamiętam go bardzo dokładnie. Wyraźnie jak w kinie widziałam tę scenę, choć minęło już od tego czasu ponad sześćdziesiąt lat.
/ima, wysoki śnieg, troje opatulonych dzieci człapie zaśnieżonym gościńcem. Wiem dobrze, kim są le dzieci ł po co idą, bo to Krysia, Antoś i ja. Starsi wysłali nas po mąkę i sól do sąsiedniej wsi. jesteśmy rówieśnikami, /ubimy się bardzo, ale oni nic wiedzą, że jestem Żydówką.
Po łewej stronie gościńca leżą pola okryte jak ciepłą pierzyną iskrzącą się bielą śniegu. Z prawej strony | strasz)- gęsty las na wzgórzu. Na gałęziach wysokich drzew gruba warstwa dziewiczego śniegu. Wieje lodowaty wiatr. Jest strasznie. Więc milczymy. W każdej chwili mogą wypaść z lasu Niemcy, ubrani dla niepoznaki w białe kombinezony, i powystrzelać nas z daleka.
Zlaną zimnym potem budzi mnie ze snu parną nocą stary wojenny strach, jasne, że nie ma mowy o spaniu aż do białego rana. Wstaję, żeby zapisać to, co pamiętam.
To było w styczniu 1945 roku. Nocami kręcili się po naszej wiosce cofający się niemieccy maruderzy, a w dzień rosyjskie przednie patrole. Niemcy chcieli wiedzieć, co mówili Rosjanie, a Rosjanie - co Niemcy. Tylko że nam nikt nic nie mówił i pragnęliśmy jedynie, żeby wreszcie skończył się ten koszmar. Szczególnie wuj Mordechaj i ja, Estera, którzy dotarliśmy przypadkiem do tej wioski po Powstaniu i jako uchodźcy z Warszawy znaleźli w niej przytułek na ostatnich kilka miesięcy przed wyzwoleniem. Dzięki swojskiemu, to znaczy dobremu, wyglądowi nikomu nawet na myśl nie przyszło, że możemy być Żydami. Nasze jasne włosy, perkate nosy, no i ta nasza nienaganna, bezakcentowa polszczyzna chroniły nas przed podejrzeniami. Wjo-
ska w okolicy Gorzkowic nazywała się Pocieszna Górka i składała się z czterech chałup i ma egp 'o — - - ---------—-----—