Idą „a Kowno! - oznajmił z zadowoleniem Micha; na pewno już tam nie ma. Podobno uciekali tak szybko,; na stołach parujący czaj w imbrykach!
To są Francuzi? spytał Kaziuk.
Adam wzruszył ramionami.
A kto ich tam wie. Gadają między sobą po franc miecku, włosku... a czasem sam nie wiem po jakiemu pewne za niezwyciężonym Napoleonem idzie cała dziwnego, to przecież...
Chłopiec urwał, bo zza zakrętu wychynął oddział pięknych koniach. Jeźdźcy mieli granatowe mundury wymi wyłogami i wysokie czaka z białymi piórami I wszyscy śpiewali ile sił w piersiach:
Witamy jeże liście Witamy w, jeże liście i
Jvvalerii n.
amarant0.
?s, witamy was,
•i, kochajcie nas, kochajcie nas! witamy was,
gi, szanujcie nas, szanujcie nas!
wie gwardii! zawołał Adam. ii z procy rzucili się w stronę je; szy dopadł jadącego na siwku ot zchowca za uzdę i pisnął:
ję! To książę Józef Poniatowski! nki śmiech kawalerzystów. Szwo tli w kułaki i noW*'ł*',: