Wchodzi paź kładzie lampę na stole, przy stole siedzi korsarz z pochyloną głową. Twarz lambra wyglądała tak, jakby nie żyła. Lambro czeka, aż paź poda mu trunek, wydawało mu się, że jego życie to jeden wielki sen. Lecz paź nie pozwalał mu tak dużo pić. Lambro patrzył na morze- dumał, potem nagle zachwiał się i upadł omdlały. Tłum majtków przyniósł go paziowi. Był strasznie blady, na pół nieżywy. Paź krzyknął, Lambro się obudził. Lambro kazał paziowi przynieść czarę z trunkiem. Żałuje, że żyje. Życie dla niego to kara. Karze przynieść paziowi jeszcze trunku:
„Lej mi trucizny, pić będę- pić będę,
Póki się wszystkich myśli nie pozbędę [...]”
Paź okłamuje pana, że czarę wrzucił do morza. Lambro ma omamy, widzi widmo, upiora.
Hymn anioła
Ludzie się boją Lambra, modlą się gdy go widzą. Ona zabija ich bezlitośnie, miasta zamienia w pustynie.
„Lud widząc bitny W grobów popiele,
Chciałem, by groby otwarli.
Złoty aniele!
Rzekli umarli-
Weź z naszych grobów płomyk błękitny I mścij się za nas... Duch grobów wziąłem I lecę mściwy,
Bo lud nieżywy
Nazwał mnie zemsty aniołem.”
Lambro widzi swój okręt w ciemniej otchłani, z prawej strony stoi anioł zarazy, a z lewej anioł ognisty.
[...]”Anioł zarazy siada na sofijskim szczycie I patrzy na stolicę ... Gdzież sen mój? - ciemnieje.”
[...]” I coraz grubiej wzrok mi się zamroczy,
Tak że nie widzę nic, prócz myśli własnych... [...]
To wzrok ocknienia... to promień rozumu Budzi z marzeń piekielnych rozkuty...”
Lambro wołał pazia, ten podniósł czoło i skonał. Po nim również Lambro umarł. Przytoczę fragment kiedy umiera:
„Dotknąłem lampy i całe przeźrocze Krwią poplamiłem- Tu wrogi być muszą...
Wpadli na pokład i krew się rozlała [...]
[...] Lampa zgasła. A korsarz otruty Przed śmierci chwilą tonął w sen głęboki...”
Ktoś wszedł do środka, nagle korsarz (Lambro) się obudził (nie umarł, tylko zasnął). Na ziemi leży jakaś kobieta, ma sztylet w piersiach. Lambro wstał, widzi krew, stał nad maertym ciałem. Dziwi się, że wszyscy ludzie dookoła niego umierają, a on sam umrzeć nie może. Lambro pochował zwłoki dziewczyny (Idy), rzucił ją do morza. Lambro zamiast opłakiwać zwłoki, ten się śmiał:
„Ten śmiech, ustami wydany blademi.
To były trucizn wracające bóle,
Był to śmiech Lambra- ostatni na ziemi"
Lambro usiadł na dywanie, klasnął w dłonie, majtek przybył na zawołanie. Kazał mu oświecić lampy i chciał zostać sam ze śmiercią. Lambro umarł, majtki wyrzucili jego ciało do morza.