Nikłość i nieuchwytność zmusiła ich do odwrotu, Fuks wrócił do notatek, a Witold do swoich skryptów. Ale roztargnienie go nie opuszczało. Rzeczywistość była już zakażona możliwością znaczeń.
Jedzą kolację, pan Leon rzodkiewki i słuchają opowiadań pana Leona o banku. Przy stole obserwował rękę Leny oraz rękę jej męża- obrzydliwość eroto- nieeroto- erotycznie-nieerotyczna. Nagle Kulka (gospodyni) rzuca się pod stół i wyciąga kota z myszą w paszczy. Po chwili wszystko się uspokoiło i powrócił do rozważań nad ręką.
Fuks zapytał czy ktoś ma pożyczyć patyk i nitkę. Te krótkie słowa miały dać znać ewentualnemu kpiarzowi, że zauważyli znaki i czekają na ciąg dalszy.
„Jeżeli ptak, jeżeli patyk, to może i dowiem się w końcu, co z ustami. (Skąd? Jak? N i edorzecz ność!)
Do pokoju wleciała osa, rączka się poruszyła, „czy osa nie była tylko pretekstem dla wezbrania rąk w związku z jej rączką... podwójny sens... a to rozdwojenie łączyło się z rozdwojeniem ust Kataśka- Lena... z rozdwojeniem wróbel- patyk... Błądziłem... spacerowałem sobie na peryferiach. ”
Fuks wyciągnął Witolda do lasu i pokazał mu obok wiszącej nitki, dyszel, który od wczoraj zmienił położenie. „Pustka naszego znudzenia spotykała się z pustką tych tam rzekomych znaków, poszlak, nie będących poszlakami, z całą tą bzdurą- dwie pustki a my między nimi.” Dyszel celował w pokoik Katasi. Fuks spośród leżących obok dyszla przedmiotów czyta znaki, np. trójkąt z kamyków. Początkowy bezsens zaczął się urzeczywistniać „zaczniemy działać, wedrzemy się działaniem w zagadkę, przedostać się do pokoiku Katasi, rewidować, zobaczyć, sprawdzić, działanie wyjaśniające.”
Przy kolacji znowu patrzył na spokojną doń Leny.
„To że ja nie mogłem nigdy wiedzieć w jakim stopniu jestem sam sprawcą kombinujących się wokół mnie kombinacji, gdy się zważy jak olbrzymia ilość dźwięków, kształtów dochodzi nas w każdym momencie istnienia, cóż łatwiejszego, jak kombinować!”
Nagle coś stuknęło. Ale nic po tym nie nastąpiło.
Rozdrobnienie i uczulenie na każde przedmioty i każde gesty, a Lena jak krew krążąca w tej bzdurze. Wrażenie, że za wszystkim kryje się Lena.
Niedziela, więc kolacja tylko z Kulką, która opowiada o prowadzeniu hoteli.
Po kolacji poszli przeszukać pokój Katasi. Fuks w pudełku miał żabę. Poszli zobaczyć co z wróblem, czy coś się zmieniło. Oglądali pokój Katasi. Wtem latarka napotkała fotografię w kącie za szafą i wyjrzała z ramek Katasia z ustami bez zmazy. Katasia, zacna gospodyni domowa, która w wypadku uszkodziła sobie wargę, „wszelka możliwość świństwa ulotniła się z oświetlanych rzeczy, natomiast samo oświetlanie stało się świńskie.” Nagle Fuks oświetlił igłę wbitą w blat stołu, potem dojrzeli stalówkę wbitą w skórkę od cytryny, potem pilnik wbity pudełeczko, dwie agrafki wbite w tekturkę, gwóźdź wbity w ścianę parę cm nad podłogą. Opuścili pokoik.
Usłyszeli walenie młota. To pani Mańcia, Kulka wbijała coś w pień. Potem usłyszał walenie jakby z pokoju Leny, gdy biegi po schodach walenie ustało. Z nadmiaru walenia sam zaczął walić w drzwi Leny, ale nie było żadnej reakcji. Zszedł na dół, a tam też spokój, nie było Kulki, nie było Fuksa. Zobaczył że w pokoju Leny i Ludwika pali się światło, znowu zapragnął dobijać się do Leny. Wdrapał się na drzewo aby zobaczyć co robią Lena z Ludwikiem, „on jej czajnik pokazywał”. Tego się nie spodziewał, nadmiar rzeczywistości, przepych chaosu nie do wytrzymania. Potem zobaczył jak się rozbiera, chciał zobaczyć jaka jest w nagości. Światło zgasło, a on nadal patrzył co mogli robić? Co robili? Jak robili? Postanowił zejść, na ganku zobaczył kota Leny, Dawida. Złapał kota mocno za gardło i zaczął
2