RozdziaM
Wczesnym świtem wyruszyli w drogę do knezia. Aż do południa jechali bez przestanku, ale wreszcie zmęczenie dało znać o sobie i zatrzymali się na odpoczynek w cieniu dębów. Tu spotkali starego ślepca, śpiewaka, o imieniu Słowan, prowadzonego przez małego chłopca. Zaśpiewał im stare pieśni o wielkiej bitwie nad Dunajem, o królu Kraku i królewnie Wandzie. Kiedy skończył rozeszli się w różne strony: Słowan w kierunku chaty Wisza, drużyna książęca, Sambor i Hengo - do grodu.
Rozdział S
O zachodzie słońca dojechali do grodu nad jeziorem. Smerda zdał kneziowi sprawę z wyprawy: zaprezentował mu Hengę i powiadomił, że przyprowadził parobka od kmiecia Wisza. Kneź kazał Hengę zabrać do pomieszczeń drużyny, nakarmić i napoić, a nazajutrz rano Niemiec miał przyjść do niego.
Gdy Hengo rozglądał się po pańskim dworze, jakiś pachołek skinął na niego i poprowadził do żony knezia. Brunhilda - żona Popiela i matka dwóch jego synów pochodziła z rodu grafów niemieckich. Hengo przywiózł pani wiadomości od jej ojca i synów, którzy wychowywali się na dworze dziadka i których matka od kilku lat nie widziała. Ojciec księżnej ofiarował pomoc zięciowi i córce, gdyby doszło do starcia z buntującymi się przeciwko władzy książęcej kmieciami.
Podczas gdy Hengo rozmawiał z księżną, Sambor spotkał znajomego pachołka - Kosa, od którego dowiedział się, że ubiegłego dnia z rozkazu Popiela został oślepiony i wrzucony do wieży Leszek -synowiec księcia.
Wieczorem w swoich komnatach kneź wydał ucztę dla zaproszonych gości.
Rozdział 6
Uczta u Popicia skończyła się tragicznie: upojeni miodem (z domieszką odpowiednich ziół) kmiecie wpadli w obłęd - rzucili się na siebie i wymordowali nawzajem. Niedobitki dorżnęła książęca czeladź. Popiel, pogardliwie zwany Chwostkiem, patrzył na mord i ryczał ze śmiechu. Odgrażał się, że wszystkich kmieci tak zgładzi. Trupy wrzucono do jeziora.
Hengo obserwował tę sytuację z przerażeniem, które wzrosło, gdy bezpośrednio po rzezi Chwostek dostrzegł go i zawołał do siebie. Poczęstowany miodem Niemiec wzbraniał się przed piciem, ale dwóch pacłiołków chwyciło go pod ramiona i przemocą wlało trunek do gardła. Popiel wiedział, z czym Hengo przyjechał. Dopytywał się o synów, ale teściowi kazał powiedzieć, że sam sobie poradzi z kmieciami i nie potrzebuje jego pomocy. Również synom zabronił wracać do kraju, dopóki nie będzie w nim spokoju.
Rankiem Niemiec został wezwany do Brunhildy. Rozłożył swoje towaiy - tym razem wybrał cenniejsze niż te, które prezentował w chacie Wisza - i kobiety natychmiast je rozchwyciły. Złośliwy Popiel powiedział, że nie zapłaci za nie, bo traktuje to jako prezent od grafa dla córki. Na szczęście dla kupca księżna się nad nim ulitowała i zapłaciła z własnych zasobów za wszystko.
Tego samego ranka do grodu nadciągnęły rodziny pomordowanych w czasie uczty kmieci upomnieć się o swoich bliskich. Popiel chciał całą winę zrzucić na nieboszczyków, ale wtem podniósł się jeden z niedobitków - przedstawiał sobą makabryczny widok - i wyjawił prawdę o zatrutym miodzie i o wczorajszych zajściach. Czeladź zadusiła go na oczach zebranych. Przerażeni kmiecie wycofali się z podwórca, by pozbierać trupy bliskich i sprawić im godny pogrzeb.
Hengo z synem również w pośpiechu opuszczali straszny dwór Popiela. Sambor prosił Hengę, żeby wszystko opowiedział Wiszowi, bawiąc u niego w drodze powrotnej, ale Niemiec miał zamiar milczeć i to samo przykazał synowi. Cóż, dramatyczne sceny, jakich był świadkiem, okazały się zbyt ciężkimi przeżyciami dla młodziutkiego Gerdy. Płacząc opowiedział wszystko Dziwie, Wlszowej córce, a ona powtórzyła ojca Wisz podjął decyzję - trzeba zwołać wiec. Dość panowania okrutnego Chwosta, łamania odwiecznych praw, dość mordów - trzeba wspólnie rozprawić się z niegodziwym władcą.