substancje, jak to było u Platona w dualizmie antropologicznym). Arystoteles wyróżnił trzy warstwy duszy: roślinną, zwierzęcą i rozumną - uważał, że tylko ta najwyższa warstwa, czyli ludzki intelekt nie ulega biologicznemu zniszczeniu wraz z ciałem.
Filozofowie starożytni zadawali sobie pytania metafizyczne: co istnieje rzeczywiście? Co jest prawdziwym bytem? Kosmologowie-przyrodnicy odpowiadali na nie: tylko to, co fizyczne, co daje się spostrzec zmysłowo; Platon twierdził, że idee, sfera idealna, zaś Arystoteles uważał, że złożenie z materii i formy1, czyli substancja, to, co istnieje samodzielnie, co jest określone i wewnętrznie jednolite - jest prawdziwym bytem. Dodawał też, że istnieje wiele tychże substancji (pluralizm metafizyczny).
O ile odrzucał on platońską koncepcję sfery idealnej jako pierwotnej ontycznie (bytowo) względem sfery fizycznej, to dopuszczał istnienie sfery idej w umyśle Boga, którego w swoim systemie nazywał Pierwszym Po ruszyć ielem, czyli tym, który wprowadził zmienność do materialnego świata.
Arystoteles był zwolennikiem drogi złotego środka w etyce, czyli życia tak, by nie popadać w skrajności (ani hedonizmu, ani ascetyzmu). Każdy człowiek powinien dążyć do szczęścia (czyli eudajmonii2), ale powinien w tym dążeniu kierować się rozumem (a nie np. pragnieniem przyjemności).
Hylenioifizm metafizyczny obrazowo można wyjaśnić, odwołując się do przykładu budulca i pewnego zakończonego dzieła. Stos cegieł możemy uznać za „materię”, „substrat", „budulec", czynnik potencjalny w stosunku do zbudowanego z tychże cegieł domu. a więc pewnej „formy". Marmur, w ręku rzeźbiarza jest „materią" względem „formy”, jaką jest określony posąg: drewno jest „materią” względem „formy”, jaką jest krzesło. Podobnie ludzka cielesność jest „materią” wf stosunku do konkretnego człowieka, np. mnie, mojego sąsiada itd.
Gr. eudajmonia = szczęśliwość.