Gdy bombardują nas informacje
- To spłycamy myślenie i obojętniejemy. Padamy ofiarą własnej doskonałości.
Ponieważ ludzki mózg od zawsze nastawiony był na gromadzenie informacji, robi to bardzo sprawnie. Jeśli rano pokażę panu całą masę przedmiotów, to wieczorem będzie mógł je pan wskazać wśród jeszcze większej masy innych z jaką trafnością?
50 procent?
- Ponad 90. Tak wynika z badań. Wniosek?
Oraz - co może dziwić - zapominanie.
Nie sądzę, by ktokolwiek miał z tym problem.
- Wydaje się panu. Kiedyś wystarczyło znać swoje podstawowe dane. Z czasem doszły różne PIN-y, loginy, hasła, REGON-y i NIP-y. Wydłużyły się numery telefonów, lista spraw, które załatwiamy, lista osób, z którymi wchodzimy w relacje, et cetera. Jeśli nawet część tych danych tracimy, to wciąż mamy w głowie mnóstwo faktów i obrazów. Mózg gromadzi je, bo a nuż się przydadzą. Musi jednak sukcesywnie usuwać część informacji, by sprawnie posługiwać się innymi. I tego nie potrafi.
Mamy więc naturalną łatwość zaśmiecania sobie pamięci.
- Niestety. Natłok informacji uniemożliwia ich ocenę.
Bo mózg stara się zneutralizować stres wywołany przebodźcowaniem. Co więc robi? Przechodzi w tryb awaryjny i skraca obieg informacji. Odłącza młodszy ewolucyjnie płat przedczołowy, który odpowiada za empatię, altruizm i tolerancję, a dopuszcza do głosu starsze struktury odpowiedzialne za pierwotne reakcje. W efekcie obojętniejmy na wszystko, co nie dotyczy nas osobiście. Można więc powiedzieć, że nadmiar informacji uwstecznia nas jako ludzi.
Przecież nasze mózgi są już dojrzałe, ukształtowane. Czy to możliwe, by tak łatwo ulegały zewnętrznym wpływom?