zastępuje go Polska jako kraj nowoczesny i dobra lokalizacja dla zagranicznych inwestycji.
Ważnym czynnikiem dla budowy wizerunku Polaków w świecie jest „nowa emigracja” po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. Polscy pracownicy, zarówno fizyczni, jak i umysłowi, są na Zachodzie bardzo cenieni ze względu na swe wysokie kwalfikacje, zaradność i pracowitość. Brak znajomości lokalnej kultury oraz brak kultury picia alkoholu co prawda prowadzą w niektórych miejscach do poważnych tarć, jak np. w Irlandii Północnej, jednak jest to raczej tylko łyżka dziekciu w beczce miodu, a i sami Irlandczycy oraz Anglicy uważani są za narody nie stroniące od mocnych napojów.
Przeceniane jest natomiast znaczenie „starej emigracji”, która dziś, będąc w II, III i IV pokoleniu, coraz częściej ogranicza swój kontakt z Polską do barwnych festynów i pokazów kultury ludowej. Przykładem może być niedawna porażka znanego z lobbingu na rzecz Polski republikanina Richarda Santonim w walce o reelekcję w wyborach do Senatu USA ze stanu Pensylwania, który zamieszkuje bardzo duża Polonia. Mimo bardzo pro-polskiej postawy senatora Santonim, Polonusi (już w II i III pokoleniu) poparli kandydata Demokratów Boba Casey*a, który swój program skupił na kiytyce obecnej administracji i sprawach samej Pensylwanii. „Stara polonia” w przeważającej części jest dziś właściwie tylko barwnym folderem reklamowym.
Omawiając wizemnek Polski w świecie warto zwrócić uwagę na obraz Polaków w świecie arabskim. W okresie zimnej wojny polski reżim komunistyczny udzielał dużego wsparcia sympatyzującym z ZSRR państwom arabskim. Przekładało się to na liczne kontrakty, na mocy których Polacy budowali w Egipcie, Syrii czy Iraku drogi, szpitale i zakłady przemysłowe (a także i instalacje wojskowe). Dzięki temu dziś wśród Arabów Polacy kojarzenia są z (od)budową i solidnością, w czym z kolei dziś leży siła polskich sil stabilizacyjnych w Iraku i Afganistanie.
Polacy, mimo antysemickich ekscesów nad Wisłą (które i tak są daleko mniej drastyczne, niż to, co dzieje się w Europie Zachodniej - podpalanie synagog we Francji czy dewastowanie cmentarzy żydowskich w Danii), cieszą się również sympatią w Izraelu. To właśnie z naszego kraju wywodzi się znakomita większość aszkenazyjskich elit politycznych Izraela, w tym premierzy Dawid Ben-Gurion, Ehud Barak, Shimon Peres i Ehud Olmert, dyrektor Instytutu Yad Vashem Yitzhak Arad, izraelski dyplomata Szewach Weiss oraz były prezydent Zalman Shazar. Jeszcze do niedawna polski byl językiem elit w Państwie Żydowskim. Przy okazji warto nadmienić, że polsko-żydowskie korzenie mają także Michael Bloomberg (multimiliarder i burmistrz Nowego Jorku), Paul Wolvowitz (prezes Banku Światowego), Joseph Liberman (wpływowy republikański senator). Ta długa lista nazwisk pokazuje, jak wiele Polska straciła na Shoah i wydarzeniach Marca 1968.
O ile „szary człowiek” w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych albo o Polsce nie powie nic, albo powie coś, co Polaka rozbawi do łez, o tyle w kręgach kulturalnych - szczególnie muzycznych - jako naród jesteśmy szczególnie dobrze rozpoznawani ze względu na wielu wybitnych artystów od Fryderyka Chopina począwszy, poprzez Witolda Lutosławskiego, na Krzysztofie Pendereckim i Maksymilianie Cybowskim skończywszy.
Podsumowując, wizerunek Polski i Polaków w świecie tam, gdzie jest, jest stosunkowo korzystny. W jego kształtowaniu bardzo pomagają polonia oraz liczni światowego formatu artyści, naukowcy, sportowcy i politycy (Zbigniew Brzeziński, Radosław Sikorski). Nie bez znaczenia jest również polski przemysł, który dzięki dynamicznemu rozwojowi eksportu produktów wysokiej jakości szybko zbudował międzynarodową pozycję polskiej branży meblowej, spożywczej czy spirytusowej.
Jak na ironię, sami Polacy mają o sobie mniemanie dużo gorsze, niż świat, uważając swój kraj za zacofany jak Trzeci Świat, skorumpowany nie mniej niż Azerbejdżan i z klasą polityczną na poziomie afgańskich watażków (która jednak w istocie niczym nie odstaje od światowego poziomu - polityka w kraju demokratycznym po prostu taka już musi być). Kwestię tą najlepiej chyba obrazuje przykład powstałego w Niemczech hasła „jedź na wakacje do Polski, twój samochód już tam jest” - podczas gdy nad Wisłą jest ono wciąż żywe, za Odrą już w połowie lat 90. polskich złodziei samochodów wyparły mafie z Turcji, Albanii i przede wszystkim Litwy.