swoją wola. Myśl, że twórczymi siłami cywilizacji są procesy żywiołowe, leży u podstaw doktryny społecznej Hayeka.
Ewolucja kulturowa opiera się, podobnie jak biologiczna, na zasadzie selekcji. Zwyciężają te zwyczaje i reguły działania społecznego, które stwarzają stosującym je społeczeństwom największe możliwości liczebnego rozwoju. Ewolucja kulturowa nie jest niczym zdeterminowana i nie stwarza możliwości przewidywania przyszłego rozwoju. Wynika to z jej istoty jako procesu przystosowania się do nie dających się przewidzieć zmian.
Podsumowując, kultura nie jest ani naturalna, ani sztuczna, ani przekazywana genetycznie, ani racjonalnie zaplanowana. Tworzy ia tradycja nabytych reguł zachowania, których nikt nie zaplanował, których funkcji działający ludzie zwykle nie rozumieją - którym jednak zawdzięczała swoją cywilizację. Dzięki wiedzy zawartej w przekazywanych z pokolenia na pokolenie zwyczajach i regułach zachowania człowiek może korzystać z zasobu wiedzy niepomiernie przewyższającego możliwości indywidualnego rozumu. W procesie kulturowej ewolucji przekazywana jest także wiedza naukowa oraz wszelka wiedza zawarta w narzędziach i różnych sposobach przystosowania człowieka do środowiska. Instytucje społeczne uznaje za decydujące w rozwoju cywilizacji.
Problem sprawiedliwości społecznej.
Odwołując się do przewodniej idei swej doktryny - idei żywiołowo kształtującego się ładu społecznego - Hayek neguje sensowność odnoszenia pojęcia „sprawiedliwość społeczna" do gospodarki rynkowej. Twierdzi, że wyniki procesu rynkowego jako procesu bezosobowego, które nie były świadomie zamierzone i za które nikt personalnie nie ponosi odpowiedzialności, nie mogą być oceniane z punktu widzenia sprawiedliwości. Sprawiedliwość jest bowiem cechą ludzkiego zachowania i może stwierdzona w odniesieniu do zamierzonych rezultatów ludzkiego działania, ale nie w stosunku do okoliczności, które nie były świadomie wywołane przez ludzi.
Jakkolwiek nie mylimy się sądząc, że wyniki procesu rynkowego w odniesieniu do pewnych jednostek nie odpowiadają uznawanym zasadom sprawiedliwości, to jednak mylimy się, gdy wyciągamy z tego wniosek, że są one niesprawiedliwe i że ktoś ponosi za to odpowiedzialność. Trudność polega na tym, że z jednej strony, skargi na taką niesprawiedliwość nie mogą być skierowane do żadnej konkretnej jednostki czy grupy społecznej, z drugiej zaś, nie ma takich zasad sprawiedliwego zachowania jednostek, które jednocześnie umożliwiałyby funkcjonowanie systemu rynkowego i zapobiegały „niesprawiedliwemu" podziałowi. W tej sytuacji musimy wybrać: albo system rynkowy, albo sprawiedliwy podział.
Dla samego Hayeka wybór jest nader prosty, ponieważ wybiera między tym, co jest fundamentem cywilizacji i gwarancją postępu, a tvm. co jest niezdrowa mrzonka odziedziczona po naszych przodkach żyjących w małych grupach we wspólnocie pierwotnej. Realizacja sprawiedliwości społecznej rozumianej jako sprawiedliwość dystrybutywna wymaga, zdaniem Hayeka, stworzenia zupełnie nowego społeczeństwa, powołania świadomie zaprojektowanej organizacji podporządkowanej realizacji modelu podziału uznanego za sprawiedliwy. To wymagałoby ogromnego rozszerzenia kompetencji władzy w porównaniu z zakresem władzy w systemie rynkowym. Koncepcja sprawiedliwości społecznej mogłaby być realizowana jedynie w systemie centralnie kierowanym, dlatego idea sprawiedliwości społecznej prowadzi, według Hayeka. wprost do pełnego socjalizmu. W systemie tym istnieje moralny obowiązek podporządkowania się władzy, która musi koordynować działania społeczeństwa w celu osiągnięcia uznanego za sprawiedliwy, modelu