Dr Janusz Śniadecki, Ograniczenia i przeszkody w etycznym zarządzaniu organizacją przez menedżerów, implikowane poziomem rozwoju moralnego polskiego społeczeństwa, przed i po 1990 roku - w kontekście negatywnego wpływu antyhumanitarnych tendencji w urynkowieniu polskiej gospodarki, na kształtowanie etyki w polskim biznesie.
1. Prokulturowe wartości w zarządzaniu organizacją w systemie wolnorynkowym.
Polski system ekonomiczny, w którym przedsiębiorcy i menedżerowie prowadzą swoje interesy, umownie zwane biznesem, podlega próbie ciągłych przemian zmierzających w różnych kierunkach. Nie zawsze są one dobre zarówno dla społeczeństwa, jak też dla biznesu, a w nim dla małych i średnich przedsiębiorców. Przyczyn takiego stanu należy upatrywać w niewłaściwie przeprowadzanej transformacji ekonomiczno-społecznej; bardziej zresztą ekonomicznej, niż społecznej. Z rozważań tych wynika następująca konstatacja: jak może funkcjonować biznes, jeżeli zasady prokulturowego zarządzania nie mają zastosowania w systemie ekonomicznym!?
System gospodarki nakazowo-rozdzielczej należy już do przeszłości i wydawać by się mogło, że ekonomiczne bankructwo tego systemu jest tak samo oczywiste, jak nie przestrzeganie w nim podstawowych, kulturowych wartości, tj. wolności i godności ludzkiej.
Dziś budujemy system kapitalistyczny oparty na gospodarce rynkowej, w którym wiele się zmieniło w zasadzie we wszystkich sferach poza kulturą zarządzania. I tutaj wcale daleko nie odeszliśmy od minionego systemu, a nawet przeciwnie, gdyż jeszcze zbyt często spotykamy się z łamaniem nie tylko zasad związanych z wolnością i godnością ludzką.
Nasze codzienne wątpliwości biorą swój początek z kulturowych uwarunkowań moralnych (i etycznych), którymi mierzymy systemy ekonomiczne, a także politykę ekonomiczną przedsiębiorstw. Większość menedżerów uważa, że ich zachowanie jest jak najbardziej zgodne z kulturą, co nie zawsze znajdują pokrycie w praktyce.
Do głównych, prokulturowych wartości, które powinny być obowiązkowo realizowane w zarządzaniu każdą organizacją i kierowaniu każdym zespołem ludzkim należy zaliczyć:
• ochronę godności i wolności ludzkiej, porządku demokratycznego, poszanowanie zasad prawa;
• zapewnienie pokoju;
• ochronę środowiska naturalnego;
• solidarność ze słabszymi, w skali kraju jak i na arenie międzynarodowej.
Obiektywnie trzeba stwierdzić, że nasz system coraz lepiej spełnia owe postulaty, przy założeniu, że odpowiedzialność za postawę niemoralną ponosi zazwyczaj jednostka nie system, który nie powinien jednak stwarzać jednostce okazji, czy też pretekstu do postępowania nieetycznego.
Zdaniem Dariusza Czajki, długoletniego sędziego sądu karnego i gospodarczego, autora niedawno wydanej książki o przestępstwach menedżerskich, w Polsce każdego dnia ponad dwa miliony menedżerów różnego szczebla i obszaru zarządzania podejmuje różne decyzje ekonomiczno-prawne. Jedne z nich dyskontują sukces finansowy, inne natomiast przynoszą im porażkę. Do tych drugich, według autora, najczęściej są zaliczane oszukańcze transakcje oparte na niekulturowych, menedżerskich przesłankach.
Dlatego też trzeba bezwzględnie dbać o etyczność tworzonego w ramach postępujących, różnych rodzajów transformacji, naszego systemu społeczno-politycznego i ekonomicznego. W nim wszak mieszczą się wszystkie przejawy naszego życia, wszystko to, co dotychczas wytworzyliśmy i co nadal tworzymy - w tym także, oparte na prawie zwyczajowym i stanowionym, moralne wzorce kulturowe w biznesie.
Problemów, do których powinniśmy podchodzić z wielką odpowiedzialnością, było i jest nadal wiele. Jednym z nich była i jeszcze jest nadal kwestia ochrony środowiska. Teraz prawie na całym świecie możemy zaobserwować wyraźne zaangażowanie wielu związków i jednostek organizacyjnych w poprawę stanu w tej dziedzinie życia. Jednak w wielu krajach sprawę tę załatwia się kosztem rodzimych gospodarek. Także pod względem pomocy najuboższym, różne regiony świata różnią się między sobą. Z całą pewnością nie wynika to jednak z lekceważenia problemu ludzi ubogich, lecz często jeszcze z przyjmowanych ideologii. Funkcjonuje jednak światowa polityka społeczna oraz polityka pomocy narodom mniej rozwiniętym na dość szeroką skalę, choć nie jest ona w pełni wystarczająca. Niektóre rodzaje pomocy gospodarczej nie są w pełni wykorzystywane. Wychodząc z założenia, iż należy pomagać innym, aby pomóc sobie, stawiamy przed ludźmi odpowiedzialnymi za sprawne i skuteczne funkcjonowanie naszego systemem, a w nim różnorodnych organizacji i instytucji, dość poważne wymagania.
Jednym z nich jest usankcjonowana etycznie i prawnie w nowym systemie ekonomiczno-społecznym, politycznym i gospodarczym, odwieczna zasada prywatnej własności. Ze względu na ważność owego zagadnienia, nie tylko w etyce menedżerskiej, ale zarówno w naszej obecnej, jak i przyszłej rzeczywistości, warto mu poświęcić nieco uwagi.
1.1. Własność prywatna w prokulturowym zarządzaniu.
Własność prywatna jest jedną z najbardziej preferowanych w obrocie gospodarczym form własności, gdyż m.in.:
• taka forma własności, np. przedsięwzięcia gospodarczego, ułatwia ochronę przed zagrożeniami ze strony nieuczciwych partnerów rynkowych, którzy zechcą naruszyć naszą własność prywatną;
• przyspiesza maksymalne wykorzystanie własnych zasobów gospodarczych;
• powoduje szybką, przemyślaną i zazwyczaj opłacalną realizację przedsięwzięcia gospodarczego.
Z licznych doświadczeń wynika, że żadna z form własności uspołecznionej: państwowa, spółdzielcza, grupowa, itp., nie sprzyja dbałości o zasoby ekonomiczne i minimalizację kosztów związanych z jej tworzeniem, a następnie prowadzeniem.
Tak więc prywatna własność chroni nie tylko właścicieli tej formy własności, ale także ich partnerów rynkowych, do których powinno się zaliczać wszystkich uczestników obrotu gospodarczego - zarówno "dużych", jak też "średnich" i "małych" - z pozoru (i tylko z pozoru) niewiele znaczących. Powodzenie bowiem każdego przedsięwzięcia gospodarczego na rynku w długim okresie działania, uzależnione jest w dużej mierze od zaspokojenia potrzeb i wymagań nabywców końcowych, tych właśnie "małych" i "drobnych", którzy obecnie - przy stosowaniu tzw. podejścia utylitarnego w biznesie - nie liczą się wcale.
Podobna zasada dotyczy firm państwowych. Ci nabywcy końcowi, którymi są kontrahenci, czy klienci, także oczekują określonego dobra lub usługi od tej właśnie firmy. Przy braku przestrzegania zasad etyki biznesu na skutek niedostatecznej prywatyzacji i niewłaściwej konkurencji, nieuczciwej informacji i reklamy, stosunki te często stają się konfliktowe.
1.2. Dotrzymywanie zobowiązań przez menedżerów ważną zasadą prokulturowego zarządzania.
Prokulturowe postawy ludzi są kształtowane po części przez system ekonomiczny, w którym działa ich przedsiębiorstwo. Samo przedsiębiorstwo nie może być nieetyczne, nie występuje też takie pojęcie jak “nieetyczny biznes”. Są natomiast interesy prowadzone nieetycznie. Dlatego też etyczne zachowanie przedsiębiorców i menedżerów bywa zawsze szybko zauważane przez pracowników, ponieważ etyka w firmie jest bardzo mocno związana z etyką osobistą ludzi, którzy nią zarządzają.
W każdej firmie głównym celem jest generowanie zysków. Niemniej jednak osiągnięcia firmy tracą prawo do pozytywnej oceny moralności, jeżeli zostały osiągnięte nieuczciwymi metodami, np. poprzez przyjmowanie łapówek, czy łamanie zasad prawa. Przed zarządzającymi każdą organizacją stawiane jest także zasadnicze, etyczne zobowiązanie do traktowania personelu w sposób uczciwy, z szacunkiem dla godności ludzkiej.
Ważnym zagadnieniem związanym ze skutecznym i sprawnym funkcjonowaniem każdej firmy, jest zadowolenie osiągane przez jej pracowników. W tym zakresie coraz sprawniej działają wyspecjalizowane służby pracownice, które potrafią właściwie motywować pracowników do pracy. Poświęcają one dużo uwagi takim zagadnieniom, jak prowadzenie rozmów z pracownikami, pracy zespołowej, itp.
Lista zasad, norm i wartości, które każdy menedżer powinien wyznawać jest bardzo długa i dotyczy wielu różnorodnych sfer życia. Od udziału w żadnej z nich przedsiębiorcy i menedżerowie nie powinni się czuć zwolnieni, jeśli wymaga tego interes państwa, społeczeństwa, społeczności lokalnej, czy też pracowników firmy.
Przedsiębiorcy i menedżerowie powinni współdziałać i dzielić się odpowiedzialnością wspólnie z państwem i społeczeństwem. Na tym właśnie polega społeczna odpowiedzialność organizacji.
Większość sytuacji, z którymi, na co dzień spotykamy się w firmach, wymaga poszanowania preferowanych w nich zasad etyki. Menedżer powinien przyjąć na siebie odpowiedzialność za realizację owych zasad, zgodnie z własnymi przekonaniami. Wiele przedsiębiorstw już opracowało procedury przygotowania i badania decyzji firmy z prokulturowego punktu widzenia. Są wewnętrzne kodeksy postępowania, istnieją menadżerowie odpowiedzialni za np. sprawy środowiska. Jednak ostateczną decyzję w tych sprawach zawsze podejmuje dyrektor wykonawczy lub zarząd.
Problemy braku prokulturowego zarządzania organizacjami zawierają zupełnie inne zagadnienia w poszczególnych gałęziach przemysłu. W ostatnich latach zdarzyło się wiele przypadków sprzeniewierzenia się tym zasadom, jak. M.in.: “pranie brudnych pieniędzy”, finansowanie nielegalnych przedsięwzięć, wykorzystywanie wewnętrznych informacji i wiele innych. Można powiedzieć, że zasady te coraz częściej załamują się.
Dlatego prokulturowe zarządzanie organizacją przez menedżera zawsze powinno być ukierunkowane na poszanowanie dobra ogółu, nawet gdyby to miało oznaczać utratę przez firmę krótkookresowych zysków, a także powinno uwzględniać dostrzeganie skutków własnych decyzji i gotowość ponoszenia za nie odpowiedzialności.
2. Stabilizacja ekonomiczna i prawna warunkiem prokulturowego zarządzania organizacją w gospodarce rynkowej
Osiągnięcie stabilizacji ekonomicznej i prawnej jest istotnym czynnikiem prokulturowego zarządzania organizacją przez menedżerów w warunkach transformacji ekonomiczno-społecznej. Zagadnienie to ma wiele aspektów: występuje w relacjach, m.in. państwo - biznes, biznes - państwo oraz dotyczy braku realizacji wielu podstawowych wyznaczników kultury menedżerskiej postępowania pomiędzy menedżerami i biznesmenami, pracodawcami, a pracownikami, itp.
W owej grupie wzajemnych zależności do stosunkowo ważnych należą relacje “p a ń s t w o - b i z n e s”. Obszerna literatura przedmiotu dotycząca tego zagadnienia dowodzi, że to państwo postępuje nieetycznie wobec biznesu, a wszystkie inne relacje uczestników rynku dotyczące nieetycznego postępowania, są tylko następstwem takiego postępowania. Następuje, więc “zaklęty krąg” nieetycznego, przyczynowo-skutkowego postępowania w działalności gospodarczej.
Biznes nie jest lojalny względem państwa, głównie w dziedzinie płacenia podatków, a państwo - poprzez postępowanie organów władzy centralnej i lokalnej - przestaje być lojalne względem biznesu. Nikomu to się nie opłaca. Do najczęściej spotykanych nieetycznych zasad postępowania państwa w stosunku do biznesu, znawcy przedmiotu wyróżniają:
• niedostateczne działanie w kierunku stabilizacji gospodarczej, np. uleganie grupom nacisku (górnicy, stoczniowcy, kolejarze, itp.) i rozluźnienie twardej polityki finansowej, powodującej wzrost deficytu budżetu oraz inflacji;
• opóźnienie procesów prywatyzacji, a szczególnie rozwijania konkurencji, np. ograniczenie liberalizacji handlu zagranicznego, niewystarczające przeciwdziałanie praktykom monopolistycznym, opóźnienie likwidowania organizacji monopoli;
• represyjna polityka podatkowa, skłaniająca przedsiębiorców do unikania płacenia podatków;
• stosowanie koncesji oraz innych ograniczeń ekonomicznych ułatwiających korupcję urzędników państwowych i samorządowych;
• niespodziewane zmiany ustawodawstwa gospodarczego lub zmiany niezgodne z poprzednimi zapowiedziami.
Zasadniczym warunkiem w tworzeniu zasad prokulturowego zarządzania organizacją przez menedżerów jest ich stosunek do obowiązującego prawa. Przestrzeganie owych zasad etycznych nie może być traktowane na równi z respektowaniem norm prawnych dopóty, dopóki nie zostanie nadana im odpowiednia norma prawna, zawarta w określonym akcie prawnym. Z sytuacją taką spotykamy się także wówczas, gdy owe prokulturowe zasady odpowiadają powszechnie akceptowanym w danej zbiorowości normom moralnym.
Społeczeństwa postkomunistyczne - w tym i polskie - charakteryzują się negatywnym stosunkiem do wszelkiego rodzaju autorytetów (w tym także moralnych Kościoła katolickiego), władzy i oczywiście prawa. Nic i nikogo w Polsce dziś się nie szanuje. Człowiek staje ponad kulturą i prawem - i co gorsze - często mu się to udawało, jeśli był z “etosu”, miał władzę lub pieniądze.
Zawsze “przywoływanie” owego człowieka do porządku można było w przeszłości, można i teraz, zinterpretować jako atak na tę “narodową świętość”. Obojętnie, kogo to dotyczyło dawniej i dotyczy dzisiaj. Mechanizmy działania są wciąż te same, o czym świadczą choćby wydawane pod patronatem IPN publikacje szkalujące Lecha Wałęsę, opierające się na źródłach podwórkowych, a nie historycznych (np. „szczymurek”) i pozbawione obiektywizmu.
Przykłady, potwierdzające tę regułę, dostarcza nam - i długo jeszcze będzie dostarczać - codzienne życie. Są to uwarunkowania bardzo szkodliwe, gdyż godzą w biologiczne podstawy funkcjonowania społeczeństwa, państwa i rodziny, stając się źródłem wielu patologii i neuroz.
Przyczyny owych uwarunkowań tkwią w odpowiedzi na pytanie: jacy jesteśmy i dlaczego?
W państwach zachodnich owym symbolicznym przedstawicielem państwa i władzy dla prostego człowieka był i pozostaje nadal policjant. Nic dziwnego, że w badaniach socjologicznych, prowadzonych przez opiniotwórcze ośrodki zachodnie, ta grupa zawodowa plasuje się na jednym z pierwszych miejsc, gdy tymczasem w Polsce zajmuje miejsca ostatnie (chociaż ostatnio zauważa się już wyższe notowania). Wynika to z faktu, że prawo w systemach totalitarnych (państwa komunistyczne, policyjne, wyznaniowe, faszystowskie, itp.), traktowane było przez władzę wyłącznie instrumentalnie, gdyż w systemach tych człowiek stanowił przedmiot, a nie podmiot prawa.
Tymczasem zmienił się w Polsce system sprawowania władzy, z państwa totalitarnego przekształcamy się w państwo demokratyczne, o ambicjach państwa prawa. Ale ta transformacja, poza zmianą sfery ekonomiczno-gospodarczej, zostawiła prawie nietkniętą sferę społeczną. Dlatego wciąż nasze społeczeństwo, w znacznej swej części, myśli i działa po staremu, ale teraz często w drugą stronę, w stronę skrajności. Bo jak nie nazwać skrajnością zadawanie kandydatom na celników na egzaminie przeprowadzanym przed paroma miesiącami przez jedną z szacownych instytucji w Szczecinie następujących pytań: "podaj, jakiego jesteś wyznania"; "czy wierzysz w reinkarnację", "jak często chodzisz do kościoła", itp., itd. Nasuwa się pytanie, jak zadawanie takich pytań, które mają decydować o przyjęciu kandydata na stanowisko celnika, ma się do Konstytucji III RP, Międzynarodowej Deklaracji Praw Człowieka ONZ oraz innych ustaw gwarantujących każdemu człowiekowi godność i wolność osobistą?
W wyniku takiego właśnie myślenia i postępowania, mamy ciągle ograniczony autorytet dla prawa; głęboko zakorzeniony, tkwiący w ludzkiej podświadomości sprzeciw przeciwko konieczności jego przestrzegania. Poprzez pryzmat owych psychofizycznych uwarunkowań należałoby postrzegać także niechętny stosunek do przestrzegania norm i zasad etycznych, którego wynikiem są właśnie przestępstwa menedżerskie, zadomowione już na dobre we wszystkich podmiotach rynku - od gospodarstw domowych zaczynając, a na samorządach kończąc.
Normy prawne w dziedzinie etyki biznesu są narzucane odgórnie. Nie stanowią one jakiegokolwiek uogólnienia powszechnie akceptowanego prawa zwyczajowego, kodeksów etycznych, regulaminów pracy, itp. Jest to problem ważny, a jego zakres jest ogólnopolski.
Niedawno mieliśmy okazję rozmawiać z rozgoryczonymi pracownikami (kierowca i dyspozytor) jednego z prywatnych, białostockich tartaków, którzy od dziesiątków lat wykorzystywali państwowe samochody do różnego rodzaju “fuch”, tj. przewozów żwiru, drzewa, węgla, itp. państwowymi środkami transportowymi, ale na własny rachunek. Dziś za tę samą, uświęconą tradycją praktykę, zostali przez właściciela dyscyplinarnie zwolnieni z pracy. Problem tkwi nie w ich zwolnieniu (gdyż dzisiaj już pracują w zakładzie budżetowym), ale w nadal pozostającym w ich świadomości przekonaniu, że to nie oni postąpili nieetycznie, lecz ich pracodawca.
Podobny przykład dotyczy przyjętej do pracy pracownicy jednej z białostockich firm, zwolnionej przez pracodawcę, gdy ten dowiedział się, że ukryła ona fakt, że jest w ciąży. Przykłady tego typu są nagminne w całej Polsce.
A oto inny przykład kierowcy autobusu prywatnego przewoźnika (z Koszalina), który chce dodatkowo zarobić w sposób etyczny, ale mu na to nie pozwala pracodawca, gdyż generalnie nie ma do kierowców zaufania. Ów kierowca, wykonujący regularne kursy z Koszalina do Złotowa, czeka w tym mieście codziennie na kurs powrotny aż trzy godziny. Mógłby - jak twierdzi - wykonywać w tym czasie inne usługi przewozowe, na co jest duże zapotrzebowanie, szczególnie latem. Przysporzyłby w ten sposób zysków firmie i sobie. Nie robi tego, gdyż właściciele firmy zakazali takich praktyk. Nie ufają kierowcom, plombują rezerwowe bilety, nie uwzględniają pomyłek "mini-kas” autobusowych obsługiwanych przez kierowców, itp.
W tym przypadku uczciwy kierowca, chcący sobie także uczciwie “dorobić”, musi ponosić konsekwencje za nieetyczne praktyki stosowane powszechnie w tej branży (PKS) przez jego kolegów w czasach PRL-u. Tak więc przy braku etycznego postępowania w konsekwencji tracić będą wszyscy, zarówno menedżerowie, jak i pracownicy
Polska przed II wojną światową, w dziedzinie etyki biznesu, miała bardzo pozytywne doświadczenia. Istniały i były rygorystycznie respektowane różne kodeksy: zawodów, branż i izb, zrzeszeń i związków, z których kodeks kupca należał wówczas do najbardziej znanych. Jednak ponad 50-letnia przerwa utrudnia dziś powrót do tamtej, rodzimej tradycji.
Podsumowując powyższe rozważania, należałoby się zastanowić nad tym, co obecnie w Polsce utrudnia szybkie i efektywne działania w zakresie osiągania stabilizacji ekonomicznej i prawnej? Można wyróżnić tutaj następujące bariery hamujące ten proces:
• prawo w systemie nakazowej gospodarki (komunistycznej w latach czterdziestych i socjalistycznej od lat pięćdziesiątych) odbiegało od akceptowanych społecznie zasad i norm etycznych stosowanych wówczas i dzisiaj w światowym biznesie (o czym szerzej mówiliśmy w pierwszym rozdziale niniejszego opracowania przedstawiając okresy etyki menedżerskiej w światowym biznesie);
• prawo w okresie transformacji ekonomiczno-społecznej, nawet przy formułowaniu zasad ogólnych, nie może być (z przyczyn obiektywnych) w pełni adekwatne do całej dziedziny etyki biznesu; tutaj tkwi podłoże uzasadnionej konkluzji prof. Ewy Łętowskiej, która odbierając w czerwcu 1996 roku z rąk prezydenta PR. wysokie odznaczenie państwowe, za pełnienie w państwie społecznie użytecznej funkcji, stwierdziła oficjalnie, że nie jesteśmy jeszcze państwem prawa;
• Realizacja zasad prawnych dotyczących prokulturowego zarządzania organizacją przez menedżerów, nawet jeśli nie wynika z niechęci do ich przestrzegania, to i tak napotyka i będzie napotykać na liczne trudności ze względu na brak warunków ekonomicznych i społecznych do jego egzekwowania. Cóż bowiem z tego, że mamy już wprowadzonych szereg ustaw obejmujących niektóre z tych norm (np. o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym, o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, o prywatyzacji, o zakazie prowadzenia konkurencyjnej działalności oraz o zakazie prowadzenia własnych firm przez funkcjonariuszy publicznych i państwowych, itp.), skoro wyegzekwowanie wynikających z nich przepisów jest nie tylko trudne, ale w wielu wypadkach wręcz niemożliwe;
• prawo obejmujące prokulturowe zarządzanie organizacją przez menedżerów powinno mieć znaczenie priorytetowe; w związku z tym wynikające z niego zasady i normy określone przez prawo zwyczajowe lub przez kodeksy branżowe, nie mogą być sprzeczne z tym prawem, co w wielu przypadkach ma jednak miejsce;
• brak także prawnego szacunku do danego słowa i jego przestrzegania, zarówno przez przedstawicieli władzy państwowej, jak i przez polskie ustawodawstwo; wymaga to potwierdzania zawartych umów formą pisemna oraz stosowania wielu innych zabezpieczeń.
Zasady prokulturowego zarządzania organizacją przez menedżerów powinny być formułowane i kształtowane oddolnie, jak miał to miejsce 100 lat temu, gdy wprowadzano te, podstawowe zasady oparte na protestanckiej etyce pracy, do powstających społeczeństw kapitalistycznych. Był to wówczas proces naturalny - wprawdzie dość powolny, ale trwały. Dziś - w krótkim okresie czasu - powtórzyć tego się nie da.
Dlatego też jest sprawą naturalną fakt, że przed szybkim wprowadzaniem prokulturowego zarządzania organizacją przez menedżerów, piętrzyć się będą liczne bariery i przeszkody. Jedną z nich jest ciągły brak szybkiego odrestaurowania klasy średniej, wśród której będą zintegrowani społecznie menedżerowie i przedsiębiorcy. Ponadto należałoby zwrócić jeszcze większą uwagę na:
• zbyt wolno formułujący się samorząd gospodarczy i brak obowiązku zrzeszania się w nim poszczególnych podmiotów gospodarczych;
• zbyt dowolne tworzenie kodeksów etycznych przez poszczególne branże gospodarki narodowej.
2.1. Zależność między biznesem, prawem a kulturą.
Do prawa można podejść traktując je jako jedną z najważniejszych form warunkujących ludzkie postępowanie i działanie nie tylko w biznesie. Istotny i zasługujący na uwagę będzie tutaj stosunek zachodzący między prawem, a etyką. Między prawem, a etyką zachodzi wiele różnic. Warto wymienić najważniejsze z nich.
Po pierwsze: kulturę potraktować można jako nieodłączną cechę, atrybut wszelkich ludzkich społeczeństw. W różnych społeczeństwach funkcjonują różne prokulturowe zasady zarządzanie organizacją przez menedżerów. Nie są znane wszakże takie społeczeństwa, w których nie funkcjonowałyby żadne zasady. Prawo natomiast powstaje na określonym etapie rozwoju społeczeństwa wraz z jego podziałem na większe lub mniejsze, formalne i nieformalne.
Po drugie: prawo ma charakter instytucjonalny. Jest ono w sposób sformalizowany ustawiane i proklamowane. Respektowanie prawa jest wymuszane przez organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Dlatego też sankcje za przekroczenie prawa mają charakter instytucjonalny i wiążą się ze stosowaniem przymusu, co w przypadku norm kulturowych pociąga za sobą tylko sankcje opinii publicznej.
Po trzecie: prawo w państwie demokratycznym ma charakter jednolity, a więc w sposób jednoznaczny wyraża wolę i interesy ogółu społeczeństwa. Nie można mówić o istnieniu w jednym społeczeństwie dwóch systemów prawnych. Inaczej jest z zasadami kultury w społeczeństwie klasowym, w którym, - obok panujących zasad moralnych, - funkcjonuje pojęcie “moralność klas uciskanych,” będące w opozycji do: “ moralności klasy panującej.”
W przeszłości systemy prokulturowego zarządzania, opierające się na i etyce, jak i na prawie, były bardzo różne i odmienne nie tylko w swej treści, lecz także w swej strukturze. Dlatego warto przedstawić najbardziej charakterystyczne teorie dotyczące odróżniania prawa od kultury (etyki).
W obszernej literaturze przedmiotu, poświęconej zagadnieniom norm kulturowych, etycznych i prawnych, dokonuje się analizy i oceny tych różnic na podstawie: 1) ich sformułowania, 2) ich genezy, 3) warunków, w jakich obowiązują, 4) sankcji, jakie miały za sobą, 5) sposobu, w jaki się o ich obowiązywaniu dowiadujemy oraz 6) ich treści.
Warto pomyśleć, w jakim stosunku wzajemnym można przedstawić normy etyczne i normy moralne ze względu na merytoryczne treści ich nakazów i zakazów. Bowiem zarówno prawo, jak też etyka dotyczą ludzkich czynów lub ich zaniechań. Dlatego też treściwa zależność prawa i kultury (etyki) może być dokonana poprzez wyróżnienie pewnych kategorii czynów, do których odnoszą się nakazy i zakazy.
Po pierwsze - istnieją czyny, które stanowią przekroczenie normy prokulturowej (moralnej), nie będąc zarazem przekroczeniem normy prawnej, np. ktoś w sposób legalny dorobił się znacznej sumy pieniędzy, potrzeby ma niewielkie, a jednocześnie przechodzi obojętnie obok swoich bliskich, znajdujących się w ciężkiej sytuacji materialnej. Aczkolwiek może to być przypadek moralnie potępiony, to z prawnego punktu widzenia nic mu nie można zarzucić.
Po drugie - grupa czynów, które będąc przekroczeniem prokulturowych zasad, stanową również przekroczenie prawa, np. przestępstwa kryminalne (morderstwa, rabunki, gwałty, szantaże).
Po trzecie - kategoria czynów, które stanowią przekroczenie prawa, lecz nie muszą być przedmiotem negatywnej oceny prokulturowej.
Jak widać z powyższego zestawienia, funkcjonują różne związki i zależności między normą prokulturową (etyczną) i prawną w tym samym społeczeństwie. Może, zatem istnieć zgodność, rozbieżność, konflikt, sprzeczność, a także sytuacja rozgraniczenia sfer oddziaływania prawa i kultury(etyki).
2.2. Czy zawsze: „Prawo, choćby najlepsze… prawem być przestaje, jeśli?…„
Trawestując renesansowe motto, zawarte w jednym ze znanych utworów J. Kochanowskiego, poprzez zamianę zawartego w nim słowa "ojczyzna", na "człowieka" - otrzymamy prokulturową wykładnię prawa, które powinno być dzisiaj powszechnie znane i stosowane. Brzmi ono następująco: "Prawo, choćby najlepsze, prawem być przestaje, jeśli dobru człowieka przeciwne się staje!" Większość praw w okresie renesansu było prawami zwyczajowymi, opartymi na prokulturowych zasadach etycznych wynikających z Dekalogu. Dziś w Polsce mamy do czynienia z sytuacją odwrotną: liczy się prawo formalne ustanowione przez ludzi, a nie prawo zwyczajowe, wyrosłe na wielowiekowej, moralnej tradycji, jak w innych krajach zachodnich. Zatem czy mamy moralną motywację do nie stosowania w biznesie praw ustalonych przez ludzi, które za nic mają prostego człowieka (menedżera, małego i średniego przedsiębiorcę), obarczając go np. nadmiernymi podatkami? Czy takie prawo nie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, a więc czy - w myśl obowiązujących przepisów - powinno korzystać z ochrony?
Choć postawione pytania należą raczej do retorycznych, to jednak nie są pozbawione głębokiego, moralnego uzasadnienia. Poruszają, bowiem problem odwieczny, występujący w najstarszych dokumentach, m.in. w Talmudzie, Piśmie św. Starego i Nowego Testamentu oraz w Koranie. Można powiedzieć, że choć prawa te są z pozycji etyki złe, to także złe, z pozycji tejże etyki, jest ich odrzucanie. Zatem są to problemy głównie naszej świadomości, i wynikającej z niej odpowiedzialności, a także wrażliwości i wewnętrznego głosu naszego sumienia.
Poruszane problemy dotyczą nie tylko każdego menedżera, ale także każdego z nas, gdyż często przecież, nawet wbrew swojej woli, uczestniczymy w obrocie gospodarczym kupując towary, czy usługi dla siebie i swoich rodzin.
Z podobnymi problemami spotykamy się bardzo często podczas badań prowadzonych przez nas i naszych kolegów w uczelniach Trójmiasta i Koszalina oraz w ośrodkach edukacyjnych prowadzących preorientację zawodową, gdzie realizowane są zajęcia z etyki działalności gospodarczej. Zarówno młodzi słuchacze, jak i ci z zaawansowanym stażem zawodowym, przygotowywani do zawodu przyszłego menedżera (zarówno w roli pracodawców, jak i pracowników najemnych), nie są przekonani o konieczności stosowania etycznych metod działania w miejscu pracy i to nie tylko na początku prowadzonej działalności.
Wśród ankietowanych słuchaczy podejmujących po raz pierwszy pracę zawodową, odsetek deklarujących się do uczciwego rozliczenia np. z “fiskusem” i nie tworzenia fikcyjnych kosztów uzyskania przychodów w firmach, w których rozpoczęli pracę, wyniósł ok. 80 % badanych. Natomiast 100% respondentów, którym się nie powiodło w prowadzonej już działalności gospodarczej deklarowało nielojalność w stosunku do rozliczeń z “fiskusem”, uważając własne postawy za moralne.
Postawy te wynikają z konieczności obrony własnego interesu przed - jak sądzą respondenci - przed zbyt wygórowaną, i społecznie nieuzasadnioną, skalą i nadmierną ilością różnego rodzaju opodatkowania a także przed zbyt wysokich świadczeniach na ZUS - w tym także od umów cywilnoprawnych. Problem ten dotyczy także nieuzasadnionych różnic w pobieraniu podatku dochodowego od osób prawnych w stosunku do osób fizycznych.
Respondenci niejednokrotnie określali i nadal określają politykę państwa realizującą owe ustalenia, jako “lichwiarską” i “złodziejską”. Skoro w pojęciu badanych, państwo postępuje nieetycznie i niehumanitarne w stosunku do podatników ustalając zbyt wysokie,- na ich możliwości stopy opodatkowania, to trudno się spodziewać etycznego postępowania podatników w stosunku do państwa. Jest to problem, który poddajemy pod rozwagę obecnym i przyszłym decydentom. Wymaga on prowadzenia dalszych szczegółowych badań na szerszym materiale badawczym.
Z przeprowadzonych badań wynika jeszcze jeden ważny wniosek. Prawie 100 % ankietowanych słuchaczy, bez względu na wiek i staż pracy, wypowiedziało się za bezwzględnym stosowaniem zasad etycznych między przedsiębiorcami. Podkreślano tutaj konieczność stosowania takich norm etycznych, jak: odpowiedzialność, uczciwa konkurencja, uczciwy dostęp do informacji, rzetelność w rozliczeniach, itp. Nie zgłaszali również żadnych wątpliwości, co do konieczności stosowania zasad etycznych wobec swoich przyszłych pracodawców, respondenci występujący w roli pracowników najemnych.
Natomiast badani mieli znów poważne wątpliwości przy odpowiedzi na pytanie czy będą postępować proetycznie w stosunku do pracowników, jeśli zostaną pracodawcami? Tutaj w swoich odpowiedziach jednomyślni byli ci z respondentów, którzy już kiedyś byli pracodawcami, a którym się nie powiodło w biznesie. Stwierdzali oni, że jeśli będą, jako pracodawcy, postępować w stosunku do pracowników etycznie, zapewniając im m.in. godziwe wynagrodzenie i właściwe warunki pracy, to szybko zbankrutują, gdyż na drodze do etycznego biznesu stoją nieetyczne przepisy prawne, głównie w formie wysokiego podatku od wynagrodzeń i opłat pobieranych przez ZUS od zatrudnionych pracowników.
Respondenci ci wyrażali także wątpliwość, czy należy płacić pracownikowi więcej, niż się mu ustawowo należy, skoro istnieje ogromny rynek chętnych do pracy za najniższe wynagrodzenie.
Są to tylko nieliczne przykłady, z wielu poruszanych w przeprowadzanych badaniach. Wyniki tych i innych badań potwierdzają tylko fakt, że wiele trzeba dokonać przemian w świadomości polskich menedżerów (i nie tylko menedżerów), by nasz biznes stał się prokulturowy i etyczny. To znaczy, aby menedżerowie i biznesmeni nie kierowali się w biznesie zasadami utylitarnymi, lecz aby wobec otoczenia zewnętrznego i wewnętrznego stosowali podejście humanitarne, zwane w literaturze zachodniej prawami człowieka.
2.3. Przykłady łamania przepisów prawa przez menedżerów.
Jednym z przedstawionych wcześniej postulatów prokulturowego zarządzania organizacją przez menedżerów jest poszanowanie zasad prawa, co jednak nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w praktyce, czego dowodem są przedstawione przykłady.
Jednym z nich był proceder prowadzony przez pięć osób, zatrzymanych przez policję ze Szczecina i Poznania, produkujących i rozprowadzających fałszywki biletów MZK w Poznaniu.
Wstępnie oszacowano, że przestępcy dostarczyli na poznański rynek bilety o łącznej wartości, co najmniej 200 tysięcy złotych. Poznańska MZK, zaniepokojona gwałtownym spadkiem sprzedaży biletów, zaostrzyła kontrolę komunikacji miejskiej. Wykrycie falsyfikatów było jednak bardzo trudne. Produkowane w Szczecinie bilety do złudzenia przypominały oryginały. Ich autentyczności nie podważali nawet najbardziej doświadczeni kontrolerzy. Fakt przestępstwa potwierdzono dopiero po przeprowadzaniu całej serii badań laboratoryjnych.
Przykładem łamania prawa może być też działalność gangu handlującego na dużą skalę narkotykami. Szajka rozpoczęła działalność kilka lat temu we Wrocławiu, kiedy to mury więzienia opuścił absolwent Akademii Medycznej o pseudonimie “Chemik”. Namówił on właściciela kantoru, aby sfinansował produkcję narkotyków. Pierwszą “fabrykę” przestępcy otworzyli w Krzyżanowicach koło Wrocławia, drugą w Zawidowie koło granicy czeskiej. Później gang jeszcze dwukrotnie zmieniał siedzibę.
Produkcją amfetaminy zajmował się “Chemik”, który sam był uzależniony. Narkotyki przemycano do Niemiec, gdzie sprzedawano je po 10 DM za gram. Prokuratura zarzuciła oskarżonym wyprodukowanie 650 gram amfetaminy.
Fałszowaniem dokumentów na skalę nie notowaną dotychczas w polskiej kryminalistyce zajmowało się również dwóch mieszkańców Szczecina, u których w mieszkaniu znaleziono 1200 druków zwolnień na międzynarodowy przewóz towarów między Polską a Austrią, nie wypełnione blankiety i pieczęcie urzędów krajowych i zagranicznych.
Za szczególnie niemoralne należy uznać postępowanie jednego z proboszczów kieleckiej parafii, który oskarżony został o to, że podał dane nie zgodne z rzeczywistością i przez zatajenie ilości odprawionych do parafii samochodów naraził Skarb Państwa na poważne straty.
Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku z kolei aresztowała dwóch biznesmenów zajmujących się pośrednictwem w handlu węglem. Przestępstwo polegało na wykorzystywaniu różnic w cenach węgla kamiennego obowiązujących dla odbiorcy krajowego i eksportera. Przedsiębiorcy przedstawiali fałszywe kontrakty z zagranicznym odbiorcą tego surowca, dzięki czemu kupowali węgiel taniej.
Są to tylko nieliczne przykłady z setek tysięcy nieetycznych praktyk, z których wiele podejmowanych jest każdego dnia przez przedsiębiorców i menedżerów. O wielu z nich codziennie donoszą mass-media. Te, bardziej wyrafinowane, znalazły już swoje niechlubne miejsce na kartach pierwszej w Polsce naukowej monografii poświęconej przestępstwom menedżerskim, opracowanej przez D. Czajkę.
3. Negatywny wpływ antyhumanitarnych tendencji w urynkowieniu polskiej gospodarki, na kształtowanie kultury menedżerskiej w zarządzaniu.
Charakteryzując koncepcję “utylitarną” w polskim biznesie wspomnieliśmy, że na podłożu tej właśnie, przyjmowanej przez polskich decydentów u progu transformacji politycznej i ekonomicznej, niehumanitarnej doktryny, powstało w 1991 roku hasło wywodzące się m.in. z neoliberalnych poglądów wybitnego przedstawiciela amerykańskiego monetaryzmu (prof. Miltona Friedmana). Owe hasło było mocno nagłaśniane przez polskie mass -media oraz przez elitę ówczesnej władzy. Głosiło ono, że: “Wszystko jest dozwolone, co nie jest prawem zabronione!”
Przy braku demokratycznych zasad współżycia społecznego, przy braku klasy średniej, tego podstawowego nośnika norm etycznych, zabezpieczających to współżycie oraz przy braku podstawowych aktów normatywnych regulujących systemy funkcjonowania organizacji gospodarczych, a także systemy sprawowania władzy - hasło to stało się usankcjonowaniem szeroko pojętego w Polsce “bezprawia.”
Prawo formalne z poprzedniego systemu społeczno-politycznego nie normowało, bowiem jeszcze w tym okresie nowych uwarunkowań, które wnosiła gospodarka rynkowa. Przy braku stosowania proetycznych norm obyczajowych przez inspiratorów i realizatorów owych przemian (powtórzono tutaj błędy z poprzednich epok historycznych) oraz regulacji prawnych dostosowanych do nowych rozwiązań systemowych, następstwa działań wynikających z owego “przesłania”, skierowały się przeciwko szarym, zwyczajnym obywatelom, nie powiązanym z elitą władzy, utrzymującym się z pracy najemnej. Ślady tego “bezprawia” są widoczne do dzisiaj we wszystkich dziedzinach naszego życia.
Ta, antyhumanitarna i niemoralna tendencja, zniweczyła ponadto w rodzącym się, polskim biznesie, resztki norm etycznych opartych na prawie zwyczajowym, jakie jeszcze ocalały po minionym systemie politycznym. Z ocalałymi resztkami zasad etycznych, kultywowanych z uporem m.in. przez polską inteligencję i “niedobitki” warstwy średniej, z którymi przez całe dziesięciolecia nie radzono sobie w socjalizmie - teraz uporano się szybko i skutecznie.
Wszystko, co mogło, choć trochę kojarzyć się z dawną władzą, co miało niesolidarnościowy lub niekatolicki rodowód (np. komitet rozwoju..., komitet rodzicielski, PGR, POM, centrala nasienna, itp.), bezwzględnie musiało zostać zniszczone, nawet jeśli dobrze funkcjonowało i przynosiło zyski, nie ważne, że przy okazji skazywano na nędzę wiele tysięcy i tak już biednych ludzi. Nie było już Komitetu Centralnego i PZPR, ale dyrektywy w tych sprawach wciąż szły - tylko tym razem - już z innej “góry” i kanałem partyjnym, już innej “partii”.
Jest to bolesna lekcja historii, którą próbowała na kartach swej książki wyłożyć A. Bojarska.4 Próbowała jednak bezskutecznie, bo komu udało się tę książkę kupić...? A przecież większość naszych rodaków jest dziś przekonana, że żegnając się raz na zawsze z bolszewizmem pożegnaliśmy się także z “bolszewickim” wymysłem cenzury...
Przypomnieć tutaj trzeba, że cenzura wcale nie była wymysłem bolszewickim, a ten ostatni, nieetyczny “model naszego życia wcale nas nie opuścił. Jest głęboko zakorzeniony w naszej podświadomości i wciąż, pod postaciami różnych stereotypów, niekiedy o proweniencji romantycznej, (jak np. podział społeczeństwa na “my ” i “oni”, konieczność posiadania narodowego “wroga”), czy komunistycznej (teoria “równych żołądków”, “sprawiedliwie, to każdemu po równo") - będzie ciągle do nas wracać w programach i hasłach głoszonych przez przedstawicieli różnych partii politycznych i organizacji społecznych uważających się za reprezentantów interesów całego polskiego społeczeństwa.
Te gorzkie refleksje powinni szczególnie dokładnie i wnikliwie przemyśleć polscy związkowi i polityczni decydenci, by nie popełniali błędów swoich poprzedników oraz biznesmeni i menedżerowie, by swoim - często nieetycznym - postępowaniem w życiu i biznesie - nie uzasadniali konieczności rosnącej w naszym państwie roli związków zawodowych i partii politycznych.
Gorzkich lekcji historii w ostatnich latach mamy wiele, ale chyba najgorsza z nich wynika z faktu, że w odczuciu przeciętnych mieszkańców wielu nie tylko pomorskich wsi i miasteczek, z którymi niemal codziennie mamy okazję się spotykać - nic się nie zmieniło po transformacji systemowej, a jeśli, to na gorsze. Za to stworzony został raj dla cwaniaków, kombinatorów, oszustów zakładających fikcyjne przedsiębiorstwa i pracodawców o twardym (czytaj: czarnym) i bezwzględnym charakterze.
Nie ma już, jak wspomniano wyżej, urzędów kontroli prasy, publikacji i widowisk, wydających zezwolenie zarówno na druk książki, jak też na druk każdego plakatu i...wyrób pieczątki. Na zakup, nie tylko bloczka, ale nawet tony druków rachunków uproszczonych, czy faktur “vatowskich” nie trzeba dziś zamówień i upoważnień do ich odbioru. Dlatego nikt dziś w Polsce nie jest w stanie podać, nawet w przybliżeniu, liczby fikcyjnych przedsiębiorstw, w tym m.in. spółek cywilnych i kapitałowych (także tych z osobowością prawną). Szacuje się je na około półtora tysiąca, a liczba ich wciąż rośnie.
Stąd też A. Wesołowski, dyrektor Departamentu Podatków Pośrednich w Ministerstwie Finansów, systematycznie od 1994 roku wysyła pisma do wszystkich w Polsce izb i urzędów skarbowych, a także urzędów kontroli skarbowej, informując w nich o pojawianiu się wciąż nowych fikcyjnych firm oraz o firmach nie upoważnionych do wydawania faktur. Ilu z przedsiębiorców ma świadomość tego faktu, a ilu z nich wie o bardzo przykrych konsekwencjach, jakie im grożą w wyniku zawarcia transakcji z nieistniejącą firmą?
Próby odpowiedzi na te i inne zagadnienia, dotyczące nieetycznego postępowania niemalże wszystkich ze wszystkimi (i tak m.in.: pracowników i pracodawców, biznesmenów, posłów i senatorów, członków rządu, przywódców partii, a nawet księży), zamieszcza codziennie polska prasa. Są one także przedmiotem wielu audycji publicystycznych, emitowanych przez ośrodki telewizyjne i rozgłośnie radiowe.
Nie jest to problem wywoływany sztucznie, ani też przesadnie nagłaśniany. Mass-media ukazują tylko “wierzchołek góry” naszej polskiej paranoi w biznesie.15
3.1. Nieetyczne zasady i metody realizacji prywatyzacji - przeszkodą
w prokulturowym zarządzaniu organizacją przez menedżerów.
Z prezentowanych w poprzednim rozdziale wzorców moralnego postępowania, tkwiących u podstaw głównych religii oraz systemów filozoficznych wynika, że we wszystkich z nich najbardziej była i jest preferowana własność prywatna. Warto, więc poświęcić jej nieco uwagi.
We wstępie do niniejszych rozważań należałoby postawić następujące pytanie, jaką rolę odgrywają zjawiska moralne, które wszyscy możemy zaobserwować w procesie prywatyzacji, w aspekcie transformacji ustrojowej w Polsce? W tym pytaniu proces prywatyzacji rozumiemy jako ciąg decyzji, które dokonują się w czasie i podejmowane są przez uczestników tego procesu, w związku z transferem praw własności od państwa do osób prywatnych.
Proces prywatyzacji dokonywany jest na podstawie wyborów. Dlatego właśnie prawdą jest, że przez uczestników prywatyzacji brane są pod uwagę różne walory molarne, a w wyniku realizacji decyzji, powstają także różne zjawiska moralne.
W literaturze przedmiotu spotkać się można zazwyczaj z dwojakim określeniem wpływu tych zjawisk na przebieg transformacji ustrojowej w Polsce:
• moralne skutki mogą sprzyjać przemianom ustrojowym;
• lub też mogą je utrudniać.
Tak więc proces prywatyzacji powinien być uregulowany w taki sposób, aby jej główne i zasadnicze skutki były pozytywne, natomiast skutki uboczne, które mają i w zasadzie zawsze mieć będą wartość negatywną, nie powinny podważać pozytywnej wartości prywatyzacji. Dlatego też proces prywatyzacji powinien być badany nie tylko pod kątem zjawisk moralnych, ale także w aspekcie ich następstw. Pozytywne wartości procesu prywatyzacji mogą posłużyć do zbudowania jej wzorcowego (czytaj: proetycznego) modelu, który powinien zostać skonfrontowany z procedurami prywatyzacji stosowanymi obecnie w Polsce.
Poszukując remedium na bolączki polskiej prywatyzacji, przyjrzyjmy się najpierw modelowi prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, istniejącemu już od dawna w gospodarce rynkowej państw zachodnich. Model ten realizowany jest z dobrym skutkiem w krajach o dojrzałej gospodarce rynkowej, takich jak Niemcy, Francja, czy Wielka Brytania. Określa się go mianem "case by case". Polega on na tym, że bardzo starannie indywidualizuje się każdy przypadek prywatyzacji i dobiera się takie metody i procedury, które najlepiej przyczyniają się do osiągnięcia zamierzonych celów prywatyzacji.
Takie indywidualizowanie jest możliwe ze względu na niewielki zasięg prywatyzacji, która odbywa się w obrębie kompletnego systemu rynków oraz dojrzałej infrastruktury instytucjonalnej. Czynniki te pozwalają na dokonanie analizy, opracowanie i zrealizowanie planów restrukturyzacyjnych, oraz na dokonanie wiarygodnej wyceny prywatyzowanego przedsiębiorstwa i ekwiwalentnego transferu praw własności do osób prywatnych.
Podkreślenia wymaga również fakt, że na metody i procedury prywatyzacji w znacznym stopniu wpływa funkcjonowanie mechanizmów rynkowych, w tym głównie zewnętrznych i wewnętrznych czynników otoczenia prywatyzowanego przedsiębiorstwa. Tak, więc konkludując należałoby stwierdzić, że rynkowy model prywatyzacji powinien uwzględniać następujące założenia:
• ustalone przez instytucje państwowe cele prywatyzacji danego przedsiębiorstwa powinny być niesprzeczne wewnętrznie i kierunkowo, zgodnie z istotą prywatyzacji;
• cele prywatyzacji są nadrzędne dla osoby lub instytucji, której państwo powierza przeprowadzenie prywatyzacji;
• osoba lub instytucja, której państwo powierza przeprowadzenie prywatyzacji działa jak powiernik jego celów, gdyż od wywiązania się z powiernictwa zależy realizacja jej własnych celów;
• prywatyzowane przedsiębiorstwo jest przedmiotem prywatyzacji, nigdy stroną, a podmiotowy aspekt przedsiębiorstwa (m.in. kapitał ludzki) jest wyceniany odpowiednio do swego znaczenia;
• wycena przedsiębiorstwa jest przeprowadzona przez niezależnych ekspertów mających pełny dostęp do informacji o przedsiębiorstwie;
• rynek kapitału jest wysoce efektywny i zamknięty dla osób zainteresowanych prywatyzacją i osób, które mają dostęp do niepublicznych informacji o przedsiębiorstwie;
• sprzedaż majątku przedsiębiorstwa w całości (lub jego elementów) odbywa się w formie nieograniczonego przetargu
Przedstawione założenia wyrażają modelowe właściwości procesu prywatyzacji w gospodarce rynkowej. Według nich proces prywatyzacji przebiega na podstawie kontraktów w formie powiernictwa lub zlecenia. Są one realizowane w warunkach pełnego dostępu do informacji. Gwarantują racjonalne przetwarzanie owych informacji oraz ich wykorzystanie do realizacji celów prywatyzacji.
Według przedstawionych założeń przedsiębiorstwo powinno być obiektywnie wycenione, aby można było zawrzeć na podstawie wyceny umowy sprzedaży mienia państwowego. Umowy te nie posiadają kosztów transakcyjnych. Koszty te przy prywatyzacji dotyczą głównie wynagrodzenia i kosztów pełnomocnika organu założycielskiego (agenta, likwidatora, itp.), który dokonuje prywatyzacji.
Taki model prywatyzacji oznacza, że działania jego uczestników są regulowane przez zasady etyczne, normy zwyczajowe, (obyczaj) i formalno-prawne. W ten sposób można uniknąć wielu niepożądanych skutków ubocznych o negatywnych wydźwiękach etycznych, a także dodatkowych kosztów transakcji.
Powinno się więc zdecydowanie i konsekwentnie eliminować z procesu prywatyzacyjnego sytuacje oraz okoliczności sprzyjające osobom, pragnącym realizować własne interesy, wbrew założeniom i celom prywatyzacyjnym. O każdym procesie prywatyzacyjnym, przeprowadzanym na podstawie przedstawionych wyżej założeń, zawsze będziemy mogli powiedzieć, że jego uczestnicy byli uczciwi i godni zaufania, oraz że działali etycznie.
Bardzo ryzykowne byłoby zestawianie polskiej prywatyzacji z dokonywaną w gospodarce rynkowej państw zachodnich, o wielowiekowej tradycji. Zresztą u progu polskich przemian ustrojowych, na przełomie lat 1989/1990 bardzo często byliśmy ostrzegani przez zachodnich ekonomistów (szczególnie szwajcarskich i austriackich) przed negatywnymi społeczno-politycznymi skutkami polskiej drogi (czytaj: “ścieżki”) prywatyzacyjnej, zawierającej wiele nieścisłości i luk prawnych, doskonałej dla różnego rodzaju kombinatorów i oszustów.
Na negatywne efekty prywatyzacji nie trzeba było długo czekać. Dziś opracowywany jest i ciągle udoskonalany model polskiej prywatyzacji, wciąż jednak nie nadążający za potrzebami polskiej transformacji ekonomiczno-społecznej. Wychodząc naprzeciw owemu zapotrzebowaniu, należałoby skonstruować model polskiej prywatyzacji na silnej podstawie regulacji prawnej, przy założeniu, że ustawodawca będzie działać w dobrej wierze, tzn. nie stworzy podstaw prawnych sprzyjających powstaniu negatywnych zjawisk moralnych.
Obecny, zmodyfikowany model polskiej prywatyzacji jest oparty na założeniach prywatyzacji “case by case”, zarówno w przypadku metody kapitałowej (np. prywatyzacja za pośrednictwem NFI), jak i likwidacyjnej. Każde prywatyzowane przedsiębiorstwo podlega jednak zbyt złożonej i długotrwałej procedurze i wymaga indywidualnej zgody właściciela, którego reprezentują różne organy państwowe.
Czynniki rządowe oficjalnie optują za szybką prywatyzacją przedsiębiorstw państwowych, gdy tymczasem praktyka dowodzi, że proces prywatyzacyjny, w wyniku barier stawianych przez biurokratyczny centralny aparat wykonawczy, trwa w najlepszym przypadku rok. Na owe bariery składają się często błahe sprawy formalnie, nie mające związku z merytorycznym przygotowaniem materiałów prywatyzacyjnych.
W przypadku, gdy organem założycielskim danego przedsiębiorstwa jest wojewoda (a takich przypadków w Polsce mamy najwięcej), to opracowywanie odpowiednich materiałów (m.in. analiz: prawnej, ekonomicznej, kwestionariusza przedsiębiorstwa, memorandum o przedsiębiorstwie, itp.) wymaganych do procesu prywatyzacyjnego (np. poprzez “szybką” sprzedaż w całości), trwa na szczeblach wojewódzkich od trzech miesięcy do pół roku. Resztę czasu pochłania biurokratyczny aparat centralny.
Efekt jest taki, że po tak długim okresie większość z prywatyzowanych przedsiębiorstw, ze względu na duże zadłużenie finansowe, nadaje już się tylko do likwidacji, poprzez ogłoszenie stanu upadłości.
Likwidacja przedsiębiorstwa, ze względu na istniejące przepisy prawne traktujące dalej po macoszemu państwowe pieniądze, (czyli nasze podatników - o czym wiedzą fachowcy zajmujący się tą problematyką), często bywa korzystniejsza dla jego dyrektora, nabywcy, nieraz także dla załogi, a nawet dla organu założycielskiego, ale nigdy dla Skarbu Państwa. A jest to przykład tylko jednej z form prywatyzacji. Z tego właśnie względu tak olbrzymie są społeczne koszty tego procesu, choć decydenci od prywatyzacji mówili i mówią tylko o płynących z tego procesu zyskach.
Fachowcy podliczyli owe rzekome “zyski” wpływające z prywatyzacji do budżetu państwa. Delikatnie mówiąc trudno było im się ich doliczyć. Tak więc zdania są na ten temat podzielone. W tak przeprowadzanym procesie trudno doszukiwać się zasad logicznych, nie mówiąc już o zasadach etycznych. Nie ma to zresztą żadnego znaczenia, gdyż koszty prywatyzacji w konsekwencji i tak pokryje podatnik. A że pieniędzy w budżecie zabraknie? Cóż, zawsze można komuś zabrać, oczywiście nie ministrom, posłom, czy senatorom, ale bezrobotnym, emerytom, studentom, oświacie, kulturze, służbie zdrowia.
Można także zawsze podwyższyć progi podatkowe, przy podatkach dochodowych od osób fizycznych i prawnych. I tak od wyborów do wyborów: nowe deklaracje wyborcze przed wyborami i stare metody działania po wyborach, bez względu na wybieraną opcję polityczną.
Zasięg prywatyzacji w Polsce jest ogromny. Dlatego, aby jej indywidualizacja była porównywalna w sensie jakościowym, musi powstać duży zespół agentów zajmujących się prywatyzowanymi przedsiębiorstwami. Tę rolę pełnią zazwyczaj organy założycielskie, które powinny odpowiedzialnie i etycznie wypełniać swoją rolę w tym zakresie, do pełnienia której zostały m.in. powołane.
Nazwy organów założycielskich na przestrzeni paru ostatnich lat znacznie się zmieniły, powołano nowe województwa i nowe ministerstwa, jednak formy ich działań są nadal bardzo biurokratyczne.
Cele prywatyzacji zawarte są w umowie agencyjnej. Jednakże agenci nie mogą spokojnie wykonywać swoich obowiązków, ponieważ w Polsce przedsiębiorstwo jest stroną, bez zgody, której prywatyzacja nie jest możliwa. Stan taki stwarza ogromne możliwości do nadużyć, których żaden organ kontrolny nie jest w stanie wykryć, gdyż wszystko przeprowadzane bywa w majestacie prawa, za zgodą organu założycielskiego.
W naszej skromnej praktyce dotyczącej prywatyzacji, niejednokrotnie spotykaliśmy się z próbą takich właśnie działań. Zdarza się np. tak, że dotychczasowi dyrektorzy prywatyzowanych przedsiębiorstw mają już “obiecane” podobne dyrektorskie stanowiska u nowych, przyszłych właścicieli (są nimi najczęściej inwestorzy zagraniczni, chociaż nie brakuje także polskich).
Muszą jednak na to nowe stanowisko nieetycznie “zapracować.” To znaczy tak pokierować procesem prywatyzacyjnym, aby np. sprzedawane przedsiębiorstwo w całości, trafiło właśnie “do rąk” owego inwestora i było wycenione jak najniżej. Strategia jest, więc prosta.
Prosta jest także taktyka, gdyż zawsze będą istnieć na rynku firmy consultingowe godzące się na podobne układy, które znajdą podobnych sobie pod względem etycznym, podwykonawców. Dlatego wokół każdej prywatyzacji tworzy się rynek interesów. To końcowy efekt “gry interesów” daje przedsiębiorstwu, a zwłaszcza jego pracownikom prawo zgody na prywatyzację, prawo do preferencyjnego objęcia tytułów własności oraz prawo do podziału tych preferencji między uprawnione osoby.
Jest tak np. w NFI, gdzie pracownicy zatrudnieni w prywatyzowanych firmach znajdują się na uprzywilejowanej pozycji. Zgodnie z ustawowym zapisem otrzymują oni za darmo 15 % akcji własnego przedsiębiorstwa, a ponadto świadectwa udziałowe NFI. Także większość decyzji dotyczących powszechnej prywatyzacji pozostaje nadal w gestii ministerstwa. To Ministerstwo Przekształceń Własnościowych ustala skład komisji selekcyjnej, decyduje o wyborze przedsiębiorstw uczestniczących w programie oraz wyłania firmy zarządzające.
W przedsiębiorstwie prywatyzowanym metodą kapitałową górną granicą preferencji jest średnie roczne wynagrodzenie, natomiast w przedsiębiorstwie prywatyzowanym w ramach NFI - dwukrotność średniego, rocznego wynagrodzenia. Te preferencje można różnie interpretować. Można je także traktować jako rekompensatę za uciążliwości prywatyzacji, lub jako opłacanie zgody na prywatyzację. Preferencje, o których wspominamy są zresztą bardzo zróżnicowane.
W procesie prywatyzacyjnym uwidacznia się także brak obiektywnych warunków wyceny, zarówno kapitału rzeczowego, jak też ludzkiego w prywatyzowanych przedsiębiorstwach. Występująca dość często niemożność ustalenia kosztów składników kapitału, zwłaszcza kapitału ludzkiego, może sprzyjać wykorzystywaniu w swoim interesie informacji niepublicznych przez osoby, które maja do nich dostęp. Tak, więc np. urzędnicy, którzy pełnią funkcję agentów, mogą być posądzani o korupcję lub jej rzeczywiście ulegać.
Jest to stwarzanie sytuacji wysoce nieetycznej. Przykładem takiego stanu rzeczy może być powstawanie nieformalnych układów partyjno-gospodarczych, które umożliwiają np. stronnikom rządzących partii, uprzywilejowany dostęp do bardzo korzystnych ofert prywatyzacyjnych.
Tak, więc polski model prywatyzacyjny nie zawiera elementów budujących zaufanie. Dotyczy to także procedur prywatyzacyjnych, które są zgodne z prawem i stwarzają możliwości działania takie, jak przywileje finansowe, informacyjne, czy polityczne. W tym modelu prawo formalne, czyli stanowione, nie jest uzupełniane przez prawo zwyczajowe, gdyż - jak już mówiliśmy - takiego prawa w Polsce po prostu nie ma, a jego stwarzanie (w formie np. kodeksów etycznych) jest procesem trudnym i wielopokoleniowym.
Tworzy się sytuacja, w której - kiedy nie zostaje udaremnione naruszenie przyjętych norm przez jednego z uczestników obrotu gospodarczego - to inni, w celu zmniejszenia swoich strat, także naruszą przyjęte normy.
Ta nieetyczna zasada “rządzi” dziś polskim biznesem. Jest ona bardzo kusząca i ulega jej wielu przedsiębiorców i menedżerów, choć się do tego publicznie nigdy nie przyznają. Jest ona także widoczna w procesach polskiej prywatyzacji. Chyba właśnie, dlatego wiele osób uważa, że w Polsce obniża się poziom moralny zachowań uczestników procedur prywatyzacyjnych. Przeciętny polski obywatel czuje niechęć do prywatyzacji. Często ocenia ją jako niekonieczną i nieuczciwą. Opinie takie mogą nie tylko wpłynąć na wzrost kosztów transakcyjnych prywatyzacji, ale także spowodować jej zahamowanie.
3.2. Brak prokulturowych zasad uwarunkowania konkurencji.
Konkurencja, jako jeden z podstawowych czynników rynkowych, obok podaży, popytu i ceny, nie tylko wpływa na efektywność działań wszystkich uczestników obrotu gospodarczego; na innowacyjność, rozwój nowych przedsiębiorstw, ale stwarza także warunki do etycznych zachowań. W procesie wymiany, możliwość oraz swoboda wyboru, ograniczają nadrzędność jednego z partnerów wymiany, wynikającą z sytuacji monopolistycznej. Owa sytuacja monopolistyczna, podobnie jak ekonomika niedoborów, sprzyjać będzie zawsze takim zachowaniom nieetycznym, jak np.:
• obniżanie jakości wyrobów lub usług;
• pobieranie nieuzasadnionej marży rynkowej;
• szerzenie się płatnej pomocy dla firmy, łapownictwa i korupcji.
W okresie transformacji systemowej, jej fazie ekonomiczno-społecznej, fakty takie mają skłonność do występowania w całym sektorze państwowym, obejmując nie tylko firmy, ale także urzędy i instytucje państwowe. Przykłady potwierdzające te zasady można mnożyć. Mówią o tym m.in. - jak już podawaliśmy - informacje NIK dotyczące kontroli realizacji procesów prywatyzacyjnych.
O pozytywnych celach konkurencji można mówić tylko wtedy, kiedy uczestniczy określonego zdarzenia gospodarczego uzyskiwać będą rzetelną informację umożliwiającą im podejmowanie trafnych decyzji. Obecny brak takich informacji powoduje chaos i dezorganizację rynku. Stan ten powoduje rozwój różnych form szpiegostwa gospodarczego, płatnej protekcji, itp., a działalność konkurencji jest daleka od zalecanych zasad etycznych: ”Niech wygra najlepszy!” Z tego powodu cierpią zarówno konsumenci, jak też podmioty gospodarcze stosujące w biznesie etyczne zasady działania.
Tak więc konieczność stworzenia uniwersalnych zasad w zakresie rozwoju etycznej konkurencji stała się potrzebą społeczną. Próby tej podjęli się autorzy “Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji”. Ustawa ta reguluje zapobieganie i zwalczanie nieuczciwej konkurencji w działalności gospodarczej, w szczególności w produkcji przemysłowej i rolnej, budownictwie, handlu i usługach - w interesie publicznym przedsiębiorców oraz klientów, a zwłaszcza konsumentów.
Według ustawy czynem nieuczciwej konkurencji są wszelkie czyny sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagrażają one lub naruszają interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Nieuczciwa konkurencja w działalności gospodarczej jest, więc nieetyczna.
W rozdziale drugim ustawy wymienionych zostało szereg czynów, których dokonywanie niechybnie zniszczyłoby dobry wizerunek (image) każdego podmiotu gospodarczego. Czynem nieuczciwej konkurencji jest wprowadzanie w błąd klienta, co do tożsamości przedsiębiorstwa przez oznaczenie go w taki sam sposób (dotyczy to nazwy, godła, znaku towarowego, itp.), jak wcześniej było oznaczone - zgodnie z prawem - inne przedsiębiorstwo. Również dotyczy to oznaczenia towarów lub usług, które może wprowadzać klientów w błąd, co do ich pochodzenia, ilości, jakości, składników, a także zatajenia ryzyka, jakie wiąże się z korzystaniem z nich, jest według ustawy nieuczciwe.
Nieuczciwa konkurencja obejmuje również przekazanie, ujawnienie lub wykorzystanie cudzych informacji będących tajemnicą przedsiębiorstwa, albo ich nabycie od osoby nieuprawnionej, jeżeli zagraża to istotnym interesom przedsiębiorcy. Narzędziem nieuczciwej konkurencji jest także naśladowanie gotowego produktu polegające na tym, że za pomocą technicznych środków reprodukcji jest kopiowana zewnętrzna postać produktu, która może wprowadzić klientów w błąd, co do tożsamości producenta lub produktu.
Podobnym czynem jest także rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości o swoim lub innym przedsiębiorcy, albo przedsiębiorstwie, w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody.
Przykładów nieuczciwej konkurencji na polskim rynku jest bardzo dużo. Obecnie jedną z najlepiej opłacanych profesji jest szpiegostwo gospodarcze. Pomysłowość ludzka w tym zakresie nie zna granic. Na pokazy nowych technologii i wyrobów przychodzą ludzie uzbrojeni w mini aparaty fotograficzne ukryte w bocznej ścianie dyplomatki. Od czasu do czasu wybuchają w dużych koncernach afery, kiedy to okazuje się, że osoby zajmujące kierownicze stanowiska, współpracują z innymi firmami i dostarczają im tajne informacje. Nierzadkim zjawiskiem jest również stosowanie przez większe firmy cen dumpingowych na swoje towary w celu wyeliminowania konkurencji. Najgłośniejszym ostatnio tego przykładem było sprowadzanie do Polski chińskich piórników, temperówek, tenisówek, podkoszulek i innych towarów, produkowanych w obozach pracy w Chinach, które to produkty sprzedawano w Polsce poniżej kosztów ich wytwarzania.
Na polskim rynku funkcjonuje wiele firm wykorzystujących naiwność ludzką i obiecujących, w zamian za kupno swoich towarów, atrakcyjne nagrody. W katalogach przysyłanych klientom podane charakterystyki rowerów w ogóle nie odpowiadają rzeczywistości.
Ustawa “O zwalczaniu nieuczciwej konkurencji”, została więc stworzona dla ochrony przed nieetycznie postępującymi menedżerami i przedsiębiorcami, innych menedżerów i przedsiębiorców oraz klientów, w tym także konsumentów dóbr i usług.
Dalszą konsekwencją prawną tej ustawy jest wprowadzenie (od 2 czerwca 1996 r.) do znowelizowanego "Kodeksu pracy” nowego rozdziału II a, o zakazie konkurencji prowadzonej przez pracowników przeciw swoim pracodawcom, u których są zatrudnieni na umowę o pracę, jeśli w tym celu zawarli z nimi określoną (na piśmie) umowę. Czytamy w nim, że “W zakresie określonym w odrębnej umowie pracownik nie może prowadzić działalności konkurencyjnej wobec pracodawcy ani też świadczyć pracy w ramach stosunku pracy lub na innej podstawie na rzecz podmiotu prowadzącego taką działalność (zakaz konkurencji)”.
Wśród uczestników wymiany gospodarczej często spotykamy także monopolistów. Tak więc z działalnością konkurencyjną ściśle łączą się praktyki monopolistyczne. Monopolista jest typem przedsiębiorstwa, (bądź też instytucji państwowej), w którym bardzo często możemy spotkać się z postępowaniem nieetycznym, bowiem pracujący tam ludzie wciąż nie chcą pogodzić się z faktem utraty, kiedyś prestiżowej i wyłącznej, pozycji na rynku. Zazwyczaj nie spotyka się on z istotną konkurencją na rynku, na którym działa. Chcąc pozostać nadal w takiej sytuacji, jest on zdolny do stosowania praktyk monopolistycznych, które mogą być odbierane przez inne podmioty gospodarcze, jak i konsumentów, jako nieetyczne. Przykładów tego typu jest wiele.
Według ustawy “O przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym”, praktykami takimi są działania likwidujące kształtowanie się warunków koniecznych do powstania i działania konkurencji. Autorzy ustawy wymieniają wiele takich nieetycznych praktyk monopolistycznych, Podajemy przykłady praktyk monopolistycznych najbardziej spotykanych, do których m.in. należą:
• sprzedaż towarów w sposób powodujący uprzywilejowanie niektórych podmiotów gospodarczych;
• odmowa sprzedaży towarów wybranym podmiotom gospodarczym dyskryminująca te podmioty;
• porozumienia między konkurentami polegające na ustalaniu cen towarów lub usług oraz zasad ich kształtowania w stosunkach z osobami trzecimi;
• podział rynku oraz ograniczenie do niego dostępu wybranym przedsiębiorcom;
• eliminowanie z rynku przedsiębiorców nie objętych porozumieniem.
Jak wynika z powyższych rozważań konkurencja i jej uwarunkowania zajmuje bardzo ważne miejsce w etyce biznesu. Wykazaliśmy, że ta sfera działania jest uregulowana przez prawo. Jednak regulacje prawne wymagają uzupełnień i zmian. Lista owych propozycji jest ciągle otwarta.
Profesjonaliści zajmujący się analizowanym zagadnieniem, są na ogół zgodni co do tego, że dotychczasowa regulacja prawna niewiele wniosła nowego. W zasadzie zalegalizowała jedynie prawo zwyczajowe. Żeby móc mówić o efektach w tej dziedzinie, to trzeba przedsięwziąć takie działania, aby menedżerowie i przedsiębiorcy sami byli przekonani o konieczności stosowania zasady “fair competition”, “fair trading”, czy “fair play” oraz aby swoich konkurentów nie traktowali jak wrogów, lecz (m.in.) idąc za przykładem niemieckim, jak współzawodników na rozgrywkach sportowych. Dobrze wiemy, że w obecnej, polskiej sytuacji rynkowej, przyjęcie podobnych zasad jest bardzo trudne, ale nie jest niemożliwe. Menedżer (lub przedsiębiorca) musi mieć na celu przede wszystkim interes własnego podmiotu gospodarczego, jego rozwój. Jest to oczywiste, gdyż obecnie coraz trudniej jest nie tyle wejść na rynek, lecz się na nim utrzymać.
Menedżer (przedsiębiorca) ponosi także odpowiedzialność za egzystencję (niestety, nie jest to w dalszym ciągu godziwe życie) swoich pracowników i ich rodzin. Tworzenie, więc korzystnej pozycji na rynku dla własnego podmiotu gospodarczego jest niezbędne i naturalne. Czy to ma usprawiedliwiać uciekanie się do zasad nieetycznych i społecznie nagannych? Znalezienie rozsądnego kompromisu nie jest łatwe.
Kiedy sięgamy do konkretnych sytuacji, to już nie jest teoretyzowanie, to jest brutalna filozofia życia, stawiająca szczególnie małe i średnie podmioty gospodarcze przed alternatywą: albo zdecydowanie się na postępowanie nieetyczne, wygranie przetargu (zlecenia) i parę miesięcy bezpiecznego pod względem finansowym życia, albo też na zamknięcie firmy i zwolnienie pracowników.
Wybór jest rzeczywiście trudny, a wypowiadać się o nim powinni ci, których on dotyczy, gdyż dobre chęci, czy życzliwe rady niewiele tutaj pomogą. Tak czy inaczej potrzebne nam są nowe, dobre i skuteczne regulacje prawne dotyczące zwalczania nieuczciwej konkurencji.
3.3. Nieetyczna informacja w praktyce menedżerskiej i jej skutki.
Od wielu wieków, Jak już wcześniej wykazywaliśmy, znane jest na świecie pojęcie etyki kupieckiej. Stosunkowo niedawno prawo obywatelstwa uzyskało pojęcie etyki przemysłowej, czy public relations. W cywilizowanym świecie uważa się dzisiaj, że zawód menedżera powinien być (i niejednokrotnie już jest) takim zawodem, któremu z natury rzeczy przypisane są pewne atrybuty zaufania społecznego. Trudno mówić o dobrej reputacji przedsiębiorstwa, kiedy w świadomości jego zewnętrznego i wewnętrznego otoczenia panuje na ten temat pogląd negatywny. Wynika on bardzo często z braku realizowania przez konkretnych przedsiębiorców podstawowych zasad etycznych w zakresie konkurencji, informacji, czy reklamy.
Działania w sferze public relations mają dostarczyć otoczeniu przedsiębiorstw tych wszystkich pozytywnych ocen i opinii, które składać się będą na jej image. Chodzi o stworzenie przekonania w środowisku, w którym działa firma, że kierują nią ludzie przyzwoici, rzetelni i ze wszech miar godni zaufania - czyli etyczni.
Menedżerowie i przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą, bez względu na status prawny swoich przedsiębiorstw, muszą cieszyć się niezachwianym zaufaniem klientów, kontrahentów, kooperantów, społeczności i władz lokalnych, środków masowego przekazu, a także udziałowców i własnych pracowników, jeśli takich zatrudniają. Jak już wspominaliśmy jest to problem bardzo ważny, gdyż wiele korzyści w kategoriach czysto ekonomicznych, można osiągnąć, gdy ma się zaufanie u ludzi, od których zależy powodzenie poważnych przedsięwzięć finansowych, produkcyjnych i wszelkich innych. Prawdą jest także fakt, że o to zaufanie, o dobrą reputację firmy, trzeba zabiegać długo i mozolnie, często przez wiele lat.
Wspomnieć należałoby także o etycznym problemie prawdomówności, jako tylko części słownej komunikacji (informacji), przebiegającej wśród uczestników wymiany gospodarczej. Nikt (poza sądem, prokuratorem i kontrolą skarbową) nie może zmusić przedstawicieli firmy do ujawnienia jej tajemnic; ale przecież nie na tym polega zasada prawdomówności. Zgodnie z sentencją znanych porzekadeł ludowych (“prawda zawsze popłaca”, a “kłamstwo ma krótkie nogi”) w prowadzeniu przedsiębiorstwa i w pracy z załogą lepiej zawsze mówić prawdę, czyli przekazywać prawdziwą informację.
Konsekwencje mijania się z prawdą w dłuższym okresie działalności firmy są nieopłacalne. Podważają one zaufanie do firmy i jej kierownictwa, niszczą jej reputację, bez której nie można liczyć na inwestowanie w nią kapitału krajowego i zagranicznego, uniemożliwiają pozyskiwanie wartościowej kadry oraz zdobycie mocnej i trwałej pozycji na rynku.
Z firmą przestrzegającą zasad etycznych, o których mówiliśmy, chętnie robi się korzystne dla obu stron interesy, gdyż nie trzeba obawiać się straty powstałej w wyniku nieuczciwej konkurencji, czy informacji. Etyczny image menedżera i przedsiębiorcy świadczy o reputacji firmy, która z kolei na preferowaniu zasad etycznych - po prostu zarabia. Łatwo zauważyć, że kanony etyki menedżera i biznesmena pasują do uniwersalnych przykazań Dekalogu.
Wydawałoby się że polscy menedżerowie i przedsiębiorcy, w większości wyznawcy religii katolickiej, powinni być przynajmniej wzorami, jeśli nie ideałami, działalności etycznej w biznesie. Wiadomo jednak, że tak nie jest i chyba nigdy nie będzie.
3.4. Nieuczciwa reklama, informacja i opinia istotnymi przeszkodami w prokulturowym zarządzaniu organizacją przez menedżerów.
Rozwój własności prywatnej warunkuje przyspieszenie procesów prywatyzacyjnych, te zaś wiążą się ze wzrostem konkurencji, a konkurencja jest z kolei ściśle powiązana z informacją, ta znów z reklamą. Reklama jest obecnie jednym z najbardziej “czystych moralnie" działów biznesu. Przed nieuczciwymi praktykami w dziedzinie reklamy chronią teraz klientów następujące uwarunkowania:
• przepisy stworzone przez samych producentów;
• agencje reklamowe i ich stowarzyszenia;
• środki masowego przekazu postulujące od wielu lat stworzenie “Kodeksu postępowania w reklamie”;
• instytucje państwowe.
Ponadto istnieje szereg ograniczeń prawno-etycznych w działalności reklamowej, zawierających:
• ograniczenia asortymentowe;
• ograniczenia z uwagi na odbiorcę;
• ograniczenia ze względu na sposób reklamowania dóbr i usług.
Reklamy są wszędzie. Telewizja, radio, prasa, uliczne plakaty i całe tablice reklamowe zachęcają nas do kupowania lub do korzystania z usług różnych firm. Często bardzo mało lub zupełnie nic nie wiemy o reklamującej się firmie lub jej wyrobie. Zachęceni ładną, kolorową etykietką i wspaniałą reklamą dokonujemy zakupu, by po jakimś czasie sobie uzmysłowić, że nabyty produkt nie jest taki, jak sobie wyobrażaliśmy.
Wzrost konkurencji na rynku światowym, tak pomiędzy producentami różnych dóbr, jak i producentami różnych marek tego samego dobra, prowadzi firmy do nieustannego tworzenia faktycznych i fikcyjnych różnic pomiędzy ich produktami. Do wytworzenia fikcyjnego zróżnicowania, które poprzez mechanizm lojalności nabywców doprowadza do opanowania pewnej części rynku przez danego producenta, służy m.in. reklama. Często jednak zdarza się, że dzisiejsze reklamy wprowadzają klienta w błąd, przez co mogą wpływać na ich decyzje o kupnie towaru.
Nieetyczna reklama to taka, która jest sprzeczna z prawem lub dobrymi obyczajami, przez co narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Ustawa o nieuczciwej konkurencji jednak nie formułuje zamkniętego katalogu nieuczciwych posunięć reklamowych, lecz wylicza tylko niektóre z nich. Mówi się w niej o reklamie uchybiającej godności człowieka, wprowadzającej klienta w błąd i mogącej przez to wpłynąć na jego decyzję, co do nabycia towaru lub usługi. Nieetyczna i sprzeczna z prawem jest także reklama, odwołująca się do uczuć nabywców przez wywoływanie lęku, wykorzystywanie przesądów lub łatwowierności dzieci.
Także wypowiedź, która sprawia wrażenie neutralnej informacji, a w rzeczywistości jest reklamą zachęcającą do nabycia produktu, jest czynem nieuczciwej konkurencji. Niedozwolona jest także reklama, która stanowi istotną ingerencję w sferę prywatności potencjalnych klientów, polegająca np. na nagabywaniu w miejscach publicznych, przesyłaniu na koszt nabywcy nie zamówionych towarów lub materiałów reklamowych i nadużywaniu technicznych środków przekazu do celów reklamowych.
Za czyn nieuczciwej konkurencji w reklamie uważa się także posługiwanie się nierzetelnymi wynikami badań dotyczącymi produktów, np. badań marketingowych określających pozycję przedsiębiorstwa na rynku i udział w rynku jego produktu. Jest nim też oznaczenie przedsiębiorstwa w sposób wprowadzający klientów w błąd, o czym już szerzej mówiliśmy przy omawianiu zasad nieuczciwej konkurencji.
Ogólnie rzecz biorąc problem kłamstwa we współczesnej reklamie sprowadza się do kilku następujących, zazwyczaj subtelnych i często trudnych do jednoznacznego rozstrzygnięcia zagadnień:
• wprowadzającej w błąd prezentacji towarów;
• nieprawidłowego wykorzystania metod naukowych;
• wyciągania fałszywych wniosków z prawdziwych faktów;
• tendencyjnego redagowania informacji, np. przez odwracanie uwagi, unikanie szczegółów istotnie zmieniających sens całej oferty.
Należy podkreślić, że nierzetelne reklamy (tzw. ”pułapki”) są dość często wynikiem nie zamierzonych błędów, bądź stosowania chwytów, które wprawdzie budzą wątpliwości, ale rzadko stają się przedmiotem jakichkolwiek refleksji. Reklamy - pułapki uchodzą, bowiem uwadze nie tylko klientów, ale często i specjalistów, gdyż zawierają one przeróżne konstrukcje stylistyczno-językowe, uproszczenia, skróty i sylogizmy.
Stosowane przez menedżerów nieetyczne reklamy, najczęściej tworzą:
• półprawdy, zafałszowania i retusze, bowiem w wielu sytuacjach trudno jest powiedzieć, czy konsument jest rzeczywiście z premedytacją oszukiwany; jest to trudne do uchwycenia nawet w przypadku tak elementarnego i zdawałoby się wiernego rodzaju informacji, jak zdjęcie czy rejestracja dokonywana kamerą telewizyjną;
• zwodnicze fotografie - często sprawiające, że przyniesiony do domu towar z reguły nie wygląda tak samo, jak na zdjęciu reklamowym, czy na ekranie kolorowego telewizora; dzieje się tak, co najmniej z kilku powodów:
* winna jest współczesna technika fotograficzna i telewizyjna, która pozwala wydobyć z przedmiotów i zaakcentować pewne ich cechy, które oko widzi z większą prostotą;
* prezentowane towary przechodzą przez ręce stylistów, którzy wiedzą np. jak powinna wyglądać rosa na jabłkach, żeby sprawiały one wrażenie apetycznych, albo, jaka temperatura nadaje lodom szczególnie przyciągający wygląd;
* staranny wybór egzemplarzy pokazowych;
* reklama dodaje często do prozaicznych przedmiotów silną aurę emocjonalną;
* na obraz towaru wpływają także środki specjalne, jak np. animacja. Czasem pięć wymienionych wyżej czynników ulega silnej kumulacji, a wtedy reklama całkowicie rozmija się z rzeczywistością;.
• bezwartościowe świadectwa naukowe - co prawda łatwo budzi zaufanie konsumentów; niestety, jednak dość często agencje reklamowe (a wcześniej producenci) zadawalają się analizami, które nie spełniają odpowiednich wymogów; szczególnie chodzi tutaj o testowanie produktów na zbyt małych o źle dobranych grupach osób;
• skutek i jego przyczyny - przykładem tej nieetycznej koncepcji może być reklama, w której występuje uśmiechnięta, młoda dziewczyna zwierzająca się, że niewiele wie o zębach, ale używa po prostu pasty “X”; Choć przekaz ten wygląda dość sugestywnie, to opiera się na fałszywym rozumowaniu, gdyż na zdrowe i piękne zęby wpływa wiele przyczyn, m.in. odpowiednia dieta, regularne wizyty u stomatologa i działania profilaktyczne; taka więc reklama jest oparta na rozumowaniu (wywodzącym się Arystotelesowskiej sylogistyki, rozpropagowanej przez starożytne szkoły stoików), z którego wcale nie wynika, że jeśli ktoś ma zdrowe zęby i używa pasty “X”, to właśnie są one zdrowe dzięki tej paście;
• nietypowe i typowe rezultaty - kiedy np. podawane są w reklamach wyniki kuracji odchudzających (10 - 20 kg w ciągu paru tygodni); przeciętny klient osiąga zwykle bardzo niskie wyniki; zasada etyczności reklamy wymaga w tym przypadku poinformowania, czy wręcz ostrzeżenia klienta przed nadmiernymi oczekiwaniami; faktem jest, że niektóre firmy taką informację podają na opakowaniach swoich odchudzających produktów, problem polega jednak na tym, że jest ona napisana drobną czcionką i zamieszczona w mało widocznym miejscu;
• przemilczany warunek - motywacja - w podanym wyżej przykładzie reklamy programów, czy też wyrobów odchudzających popełnia się także inną nieścisłość: nie mówi się klientowi, że efekty zależą głównie od jego postawy, a więc od motywacji; reklama, przemilczając ten temat, stwarza złudzenie, że ma do zaoferowania także motywację;
• wieloznaczne pojęcia - w reklamie wykorzystuje się fakt, że pewnych pojęć nie jesteśmy w stanie dokładnie zdefiniować, największy problem stwarza wykorzystywanie pojęć wieloznacznych, np. wiele firm reklamuje swoje produkty jako “naturalną żywność,” jednak za każdym razem podkłada się pod to określenie inny sens; niektóre firmy uważają za “naturalne” owoce i warzywa, które wyhodowano bez użycia środków chemicznych, inne dodają warunek, by tym mianem określać tylko produkty rolne z gleby wolnej od środków chemicznych przez kilka lat; podobnie enigmatycznie brzmi w reklamie leków stwierdzenie, że “poleca” je większość lekarzy - “poleca” nie oznacza - “zaleca”, “przypisuje”, itp.;
• podlega pewnym ograniczeniom (“some restrictions apply”) - tego określenia należy wystrzegać się w ofertach reklamowych, może ono oznaczać w zasadzie wszystko: niewielki obszar obowiązywania atrakcyjnej ceny, ograniczenie wyboru możliwych opcji, czy też transakcje wiązane; wszystkie te niespodzianki kryją się za tekstem wydrukowanym małą czcionką, lub za wypowiedzianą szybko i cicho formułą: ”podlega pewnym ograniczeniom”.
Zazwyczaj przekazy reklamowe tworzone są w taki sposób, aby wywoływały przyjemne odczucia i pozytywne nastawienie do reklamowanych produktów. Jednakże w ostatnich czasach, aby zwrócić uwagę konsumenta, firmy coraz częściej używają haseł wywołujących uczucia strachu, niepokoju, czy obawy. Jak wykazują badania, hasła takie przyciągają uwagę człowieka bardziej efektywnie, niż hasła pozytywne. Najbardziej skuteczna metoda wywoływania pożądanych zachowań wymaga najpierw stworzenia bądź ukazania przerażających sytuacji, a następnie dostarczenia informacji o sposobie ich zwalczania. Sytuacja przerażająca może wywołać tak silne wrażenie na konsumentach, że pod wpływem strachu podejmą oni decyzję zakupu. U tych konsumentów logiczne relacje pomiędzy postrzeganiem rzeczywistości a odczuwaniem strachu mogą zostać zachwiane, natomiast reklama wywołująca strach może ich doprowadzić do stanu wręcz paranoidalnego.
Badania dowodzą, że apele strachu przynoszą lepsze efekty w niższych warstwach społeczno-ekonomicznych, a zatem wśród osób biednych, mniej wykształconych, o niskich dochodach. Dużą podatność na zastraszanie wykazują również ludzie słabi, nieśmiali, o niskim poczuciu własnej wartości i godności, łatwo poddający się wpływom i zewnętrznej kontroli.
Zalicza się do nich także osoby wierzące, że ich losem i przeznaczeniem kierują siły zewnętrzne, a także ludzie o wyolbrzymionej wyobraźni, często kultywujący wiarę w gusła, zabobony i zrządzenia fatalne. Ponadto wysoką skuteczność apeli strachu można osiągnąć wśród tych osób, których reklama dotyczy w sposób szczególny. Na przykład osoby starsze są wrażliwe na apele strachu poruszające kwestię zdrowia i bezpieczeństwa, natomiast kierowcy mogą być przewrażliwieni w kwestiach sprawności technicznej wozu, zagrożeń na drogach, itp.
Negatywne skutki reklam wywołujących strach można dostrzec nie tylko w subiektywnych odczuciach bólu, przykrości, czy zawodu pewnych grup nabywców. Badania zachowań konsumentów, którzy dysponują skromnymi zasobami finansowymi dowodzą, że angażują się oni w zakupy bardziej, dlatego, aby obniżyć swój niepokój wywołany strachem, niż dla samego produktu i jego użyteczności. Tym samym ograniczają sobie możliwość zaspokojenia innych, często pilniejszych potrzeb. Negatywnym skutkiem takich reklam jest też fakt, że apele strachu - wywołując stan silnego pobudzenia i niepokoju - mają ujemny wpływ na zdrowie osób szczególnie wrażliwych i delikatnych; mogą powodować u nich nawet kryzys osobowości.
Reklama zastraszająca przyczynia się do paranoidalnego widzenia świata, w wyniku, czego konsumenci zachowują się w sposób wyreżyserowany przez twórców i realizatorów reklamy. Taka nieetyczna reklama zabija u konsumentów ich spontaniczność i kreatywność. Mogą być oni zestresowani do tego stopnia, że nawet zwykłe zakupy niezbędnych towarów robią pod wpływem obaw wywołanych reklamą.
W tej sytuacji trzeba stwierdzić, że igranie ludzkim strachem tylko dla jednego powodu - zwiększenia sprzedaży, powinno być traktowane jako czyn nieetyczny i prawnie zabroniony, co zresztą przewidują autorzy opracowywanego “Kodeksu postępowania w reklamie”. Mają oni nadzieję, że kodeks uchroni konsumentów przed stosowanymi w reklamie kłamstwami, urazami psychologicznymi i złymi obyczajami.
Menedżerowie i specjaliści od zarządzania doskonale wiedzą jak wielkim czynnikiem motywacyjnym, w kierowaniu zespołem pracowniczym, może okazać się tzw. “kontrolowany stres”. Każda firma, jeśli potrafi go umiejętnie wprowadzać i wykorzystywać w kierowaniu kadrami, ma zazwyczaj zapewniony sukces na rynku w długim okresie działania. Element strachu, tak krytykowany w reklamie, może okazać się bardzo skutecznym czynnikiem w zarządzaniu firmą. Muszą wszakże zostać zachowane etyczne uwarunkowania i rozsądne proporcje w korzystaniu z czynnika strachu nie tylko w biznesie, ale we wszystkich metodach i formach ludzkiej działalności.
Uważamy, że przy takim zastrzeżeniu, pewne elementy zastraszenia, czy strachu, nie tylko mogą, ale wręcz powinny znaleźć się w reklamie. Emisja strachu może mieć wręcz dobroczynne skutki oraz prawne uzasadnienie w inspirowaniu ludzi do działań ochronnych i prewencyjnych (m.in. przeciwko patologiom społecznym). Sprawowanie opieki i profilaktyki zdrowotnej oraz przekonanie o konieczności poddawania się badaniom lekarskim wymaga, bowiem niekiedy kampanii zastraszających. Z tego punktu widzenia reklama zastraszająca może okazać się etycznie uzasadniona.
Obecnie przedsiębiorcy, którzy wskutek stosowania nieetycznej i nieuczciwej reklamy utraciły swoją renomę, są uważane za sprawców zakłóceń w psychologii społecznej i ekologii. Dlatego agencje reklamowe, które do tej pory prowadziły kampanie emitujące strach i zamieszczały kłamliwe informacje, coraz częściej odchodzą od tej formy oddziaływania na nabywcę. A więc w tej dziedzinie biznesu dość szybko i sprawnie zadziałały mechanizmy rynkowe, które narzuciły pewnym (na razie) formom reklamy stosowanie wymogów i norm etycznych.
Na podobne, rynkowe, bądź też prawne uregulowania, czeka jeszcze wiele stosowanych obecnie form i metod reklamowania towarów i usług. Wiele reklam poświęconych jest dzieciom. Reklamy te nie powinny zachęcać dzieci np. do przestawania z obcymi, czy stwarzać iluzji, iż reklamowany produkt znajduje się w zasięgu każdego domowego budżetu.
Wspomnieć należy także o preferowanej w polskiej telewizji reklamie porównawczej. Takie praktyki reklamowe zaliczane są do działalności nieetycznej - chyba, że zawierają informacje prawdziwe i użyteczne dla klientów.
W Stanach Zjednoczonych od 1957 roku trwają prace nad nową formą reklamy działającej na podświadomość, tzw. podprogowej. Działanie na podświadomość zawsze jest nieetyczne, ponieważ pozbawia człowieka kontroli nad samym sobą i poddaje go bez jego zgody czyjejś woli. Warto także wspomnieć i o tej formie reklamy, której pierwsze próby stosowania odnotowano niedawno Polsce.
Bibliografia:
Balcerowicz L., Gospodarka w kajdanach, "Wprost”1996, nr 3.
Boguszewicz-Kreft M., Założenia ustawy “O nieuczciwej konkurencji” w kwestiach dotyczących reklamy na tle regulacji w innych krajach, “Businessman Magazine 1992, nr 12.
Bojarska A., Czego nauczył mnie August, Wyd. Nauk. PWN Warszawa 1995.
Boruc R., Fabryki podróbek, “Wprost” 1996, nr 10.
Czajka D., Przestępstwa menedżerskie, Wyd. Zrzeszenia Prawników Polskich, Warszawa 2000.
Gajdziński P., Sprzedawcy marzeń. “Życie Gospodarcze” 1996, nr 13, s. 37.
Gołata K., Mity NFI, “Wprost” 1996, nr 5.
Holstein-Beck M., Jak być menedżerem? Wyd. CIM, Warszawa 1995.
Jowicie J., Kalita Z., Semp M., Świat wartości moralnych, Wyd. Nauk. PWN, Warszawa 1993.
Kall J.: Wielka manipulacja, “Businessman Magazine” 1992, nr 10.
Klimczok B., Prywatyzacja - zjawisko etyczne, “Ekonomista” 1996, nr 3.
Krajeński J., Starkowski M.T., Bat na łapówkarzy? “Businessman” 1995, nr 4, s. 60.
Krajewski J., Spychanie w szarą strefę, “Businessman” 1995, nr 4, s. 28.
Kwarciak B., Kłamstwo w reklamie, “Businessman Magazine”,1991, nr 1.
Kwarciak B., Wojny i pojedynki w reklamie, “Businessman Magazine” 1992, nr 7.
Lascu D.N., Weisenberger T.M., Światowy G., Reklamy wywołujące strach i ich wpływ na zachowania nabywców, “Marketing i Rynek” 1995, nr 6, s. 16-17.
Loch J., Jak zostać mistrzem w biznesie, Wyd. Infor, Warszawa 1996.
Lygutko R., Prawo do raka płuc, “Życie Gospodarcze” 1995, nr 49.
McGinnis A.L., Sztuka motywacji, Wyd. Vocatio, Warszawa: 1993, s 131 i n.
Nogalski B., J. Śniadecki J., Etyka zarządzania przedsiębiorstwem, OPO, Bydgoszcz 2001, s.153- 189.
Nogalski B.,Śniadecki J., Etyka menedżerska w polskim biznesie - stan i perspektywy rozwoju (w:) Praca kierownicza w przedsiębiorstwach w okresie transformacji gospodarki, Materiały z konferencji naukowej pod red. K. Krzakiewicza, Wyd. AE w Poznaniu, Poznań 1996, s. 51 - 55.
Olszewski J., Ochrona przed nieuczciwą reklamą w USA; “Przegląd Organizacji”1992, nr 11, s. 18-19.
Olszewski J., Ochrona przed nieuczciwą reklamą: RFN i Francja,“Przegląd Organizacji”1992, nr5,s. 13-14.
Pawlak S., Karawana jedzie dalej, “Businessman” 1995, nr 12, s. 20.
Rehan W., W konflikcie z załogą, "Businessman” 1994, nr 8, s. 29.
Romanowska M., Alianse strategiczne przedsiębiorstw, “Businessman” 1994, nr 11, s.74.
Starkowski M.T., Superkontrola, “Businessman” 1995, nr 2, s. 26.
Zob. D. Czajka: Przestępstwa menedżerskie, Wydawnictwo Zrzeszenia Prawników Polskich, Warszawa 2000, s. 7 - 24.
Szerzej na ten kulturowych uwarunkowaniach etyki w biznesie, J. Śniadecki: Etyka jako przejaw kultury (w:) B. Nogalski i Zespół: Kultura organizacyjna. Duch organizacji, Oficyna Wyd. Ośrodka Postępu Organizacyjnego Sp. z o.o., TNOiK, Bydgoszcz, s. 29 - 36.
Szerzej na ten temat: J. Loch: Jak zostać mistrzem w biznesie, Wyd. Infor, Warszawa 1996. Autor (m.in. jako dyrektor i konsultant wielu polskich i zagranicznych firm, a także doradca: ministra do spraw promocji przedsiębiorczości w rządzie Hanny Suchockiej oraz wicepremiera G.W. Kołodki, prezes zarządu Narodwego Funduszu Inwestycyjnego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego i członek Kolegium Ekspertów Krajowej Izby Gospodarczej) zawarł w prezentowanej książce wiele cennych, osobistych doświadczeń, także na temat czynników otoczenia zewnętrznego, zapewniających powodzenie w biznesie każdemu przedsiębiorcy.
Zob.J. Dietl, op. cit.,s. 72.
Por. J. Dietl, op. cit., s. 73; por także, W. Rehan: W konflikcie z załogą, "Businessman” 1994, nr 8, s. 29; także, M. Romanowska: Alianse strategiczne przedsiębiorstw. “Businessman” 1994, nr 11, s.74; także, J. Krajewski, M.T. Starkowski: Bat na łapówkarzy? “Businessman” 1995, nr 4, s. 60; także, J. Kubka: Odpowiedzialność w etyce przedsiębiorczości. Łódź 1994.
Szerzej na ten temat, D. Czajka: Przestępstwa gospodarcze, op. cit., s. 62 - 236.
Na potwierdzenie owej nieprawidłowości można przywołać działalność Urzędu Antymonopolowego, którego większość działań kończy się na ogół niepowodzeniem, a także działalność innych kontrolnych organów państwa. Szerzej, J. Dietl, op. cit., s. 82). Por. także m.in.: E. Szemplińska: Lęk przed utratą butów, “Businessman” 1994, nr 9, s. 29, także, M.T. Starkowski: Superkontrola, “Businessman” 1995, nr 2, s. 26; także, S. Pawlak: Karawana jedzie dalej, “Businessman” 1995, nr 12, s. 20.
Por. m.in.: M.T. Starkowski: Umowa bez umowy, “Businessman” 1993, nr 9, s. 25; J.Krajewski: Spychanie w szarą strefę, “Businessman” 1995, nr 4, s. 28; także, D. Zagrodzka: To już nie PRL, “Businessman” 1995, nr 11, s. 50.
Problematyka ta wykracza jednak poza ramy niniejszego opracowania i z tych to powodów zostanie w dalszych rozważaniach pominięta. Chętnych odsyłam do profesjonalnej na ten temat literatury zamieszczonej w bibliografii
Zgodnie z art. 58, § 2, aktualnie obowiązującego, Kodeksu cywilnego: "Nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego." Czy zatem nadmierna fiskalizacja w stosunku do mikro i małych przedsiębiorców, nie jest sprzeczna z owym, ustawowym zapisem?
Szerzej na ten temat J. Śniadecki: Wpływ transformacji na zmiany postaw mieszkańców Pomorza Środkowego (w:) Polityka regionalna a wielofunkcyjny rozwój obszarów wiejskich Pomorza Środkowego, Wyd. Uczelniane Politechniki Koszalińskiej, Koszalin 1997, s.183 - 192.
Szerzej na ten temat: B. Nogalski, J. Śniadecki : Etyka menedżerska w polskim biznesie - stan i perspektywy rozwoju (w:) Praca kierownicza w przedsiębiorstwach w okresie transformacji gospodarki, Materiały z konferencji naukowej pod red. K. Krzakiewicza, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, Poznań 1996, s. 51 - 55.
Zob. D. Czajka: Przestępstwa menedżerskie, op. cit., wybrane rozdziały.
Por. Pismo Dep. Podatków Pośrednich Min. Finansów z 29.12.1995 r. /Nr PPS-4344-213/95MG/.
15 Szerzej, L. Balcerowicz: Gospodarka w kajdanach, "Wprost”1996, nr 3.
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. Ustawa z dnia 24 lutego 1990 r., “O przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym”, Dz. U. 1990, nr 89.
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
B.Kwarciak: Wojny i pojedynki w reklamie, “Businessman Magazine” 1992, nr 7.
Por. A. Stępińska (red.), op.cit., s. 43 - 44; rozdział II a (art. 1011 - 101 4 ) dodany przez art. 1 pkt 96 ustawy z dnia 2 lutego 1996 r., o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. z 1996 r., nr 24, poz 110 z późn.zm .).
19