BRAT REMI
Porzuæ swoj¹ przesz³oœæ czyli o uzdrowieniu pamiêci
Fragmenty ksi¹¿ki wydawnictwa List
Ksi¹¿ka do nabycia m.in. w Ksiêgarni Mateusza
Ksi¹¿ka jest zbiorem konferencji wyg³oszonych podczas rekolekcji i spotkañ modlitewnych. Teksty zosta³y zebrane i opracowane przez Viviane de Montalembert. Dziêkujê jej za ogromny wk³ad pracy, bez którego ksi¹¿ka nie ukaza³aby siê.
Brat Rémi Schappacher OP
SPIS TREŒCI
PRZEDMOWA
Chcê spotkaæ Chrystusa tu i teraz • Czy Bóg naprawdê chce uzdrawiaæ? • Wiem, ¿e Bóg mnie uzdrowi. Ale kiedy? • Wspomnienia nie s¹ neutralne • Nasza pamiêæ jak zagracony strych
1. W POSZUKIWANIU SENSU ¯YCIA
„Za górami za lasami...” • Pochodzenie - Ÿród³o naszej to¿samoœci • Pamiêæ nadaje sens ¿yciu • Bóg pamiêta • Bóg pamiêta, ale my chcemy zapomnieæ • Nasza historia jest œwiêta • Poznaj swoj¹ przesz³oœæ, abyœ móg³ j¹ porzuciæ • Szczêœliwy cz³owiek, który rozumie sens wydarzeñ • Odnalezienie sensu ¿ycia uzdrawia • Nie jesteœmy jedynymi autorami naszej historii
2. NASZA PAMIÊÆ JAK GÓRA LODOWA
Szybkowar i góra lodowa • Pamiêæ nas chroni • Interpretuj¹ce okulary • To tak, jakbyœmy tam byli... • Przecie¿ mi to przepowiedziano!
3. JESTEŒMY ZRANIENI
Dwadzieœcia cztery godziny na dobê • Wszyscy myœl¹ tylko o sobie • Grzeczna dziewczynka • Fobie powoduj¹ utratê kontroli nad sob¹ • Œmieræ jako doœwiadczenie nieodwracalnoœci • Od dawna œniê o umar³ych... • Gdy nasza rana jest wynikiem grzechu
4. W OCZACH BOGA CZ£OWIEK JEST PIÊKNY
Cz³owiek, a nie anio³, jest jedn¹ z Osób Trójcy Œwiêtej • Nuda, smutek, niechêæ... • Nie pogardzajmy swoim cia³em • Cia³o zdradza stan naszej duszy • Spójrz na siebie ¿yczliwie i otwórz siê na innych
5. MA£O KATOLICKI OBRAZ BOGA
Kim jest Bóg? • Czy Bóg mo¿e byæ z³y? • Czy cz³owiek potulny mo¿e stan¹æ przed Bogiem? • Byæ star¹ grusz¹ • Widzê Jezusa • Widzenie Boga ulega zmianie • Bóg Sêdzi¹ Sprawiedliwym • Cz³owiek skazany na uniewinnienie
6. CZY CHCESZ BYÆ ZDROWY?
Nie bój siê zdrowieæ • Czy nadal bêdziecie przy mnie, jeœli wyzdrowiejê? • Chromy, który „posiada³” swoj¹ chorobê • Gdyby mnie bardziej kochali, wyzdrowia³bym
7. GDYBYŒ MÓG£...
P³on¹cy dom • Komu powinniœmy wybaczyæ • Posiniaczona dusza • Ale czy ona mi wybaczy³a? • Nie potrafiê sobie wybaczyæ • U kresu wytrzyma³oœci! • Wybaczy³em jej, poniewa¿ poprosi³eœ o wybaczenie • Czy gdybyœ móg³, wybaczy³byœ?
8. UWIERZYÆ W MI£OŒÆ
Porz¹dni ludzie nie nale¿¹ do sk¹panych w ³asce • Kiedy smuci nas szczêœcie bliŸniego • Pamiêtajmy o walce Jakuba • Uzdrowienie nie jest powrotem do pocz¹tku • Ufam Tobie • Pracuj nad swoj¹ wyobraŸni¹ • Zawiedziona ufnoœæ • Praktykowanie ufnoœci • Mówiæ o mi³oœci, to jeszcze nie znaczy kochaæ • To, co zachowujemy dla siebie, niszczeje • Na wysokoœciach bez zabezpieczeñ • RadŸ sobie sam! • W po³owie moich dni muszê odejœæ • Czy w Izraelu jest chocia¿by jeden prorok? • Skacz! Nie bêdziesz ¿a³owaæ
9. NASZE ¯YCIE W DUCHU
To nie magia • Nawrócenie • Bóg jest obecny i nudzi siê • Nawracanie siê boli • Nie dotykajmy zabliŸnionych ran • Jakiego cz³owieka chcesz w sobie ocaliæ? • Nie ulec zniechêceniu • Uwierzmy, ¿e Bóg nas kocha • Piêtno skarabeusza • Uzdrowienie to duchowe wzrastanie • Rekonwalescencja pozwala istnieæ • Kierownictwo duchowe
10. WSZÊDZIE I W KA¯DYM CZASIE
Pragnê³a, aby Jezus j¹ poca³owa³ • Kiedy siê modlê, patrzê • Szukajmy prawdy o naszym cierpieniu • Nie mówmy, ¿e Boga nie ma • Ile lat ma p³acz¹ce dziecko? • Jezu, czy by³eœ wtedy ze mn¹? • Bóg widzi nasze serca • Uzdrawiaj¹ce sny i widzenia • £aska pokoju w Duchu Œwiêtym • Bóg stosuje miejscowe znieczulenie • Kiedy cz³owiek jest niewolnikiem swych czynów • Co widzisz i s³yszysz? • A gdyby otworzy³y siê drzwi i wesz³o twoje dziecko?
11. KOCHAJ¥C IDZIEMY SZYBCIEJ I DOCHODZIMY DALEJ
Alleluja, Jezus ciê uzdrowi³! • Niedyskrecja przeszkod¹ w uzdrowieniu • To jak wizyta u dentysty • ¯eby zrozumieæ modlitwê, wyobraŸmy sobie g¹bkê • Kiedy kochamy, idziemy szybciej • Odczuwaæ mi³oœæ • Bezinteresownoœæ
PO UZDROWIENIU
W bitewnym zamêcie • Œcie¿ki na pustkowiu • Owoce zranienia • Oto na zdrowie zamieni³ mi gorycz • Przyodziejmy siê w mi³oœæ! To takie ³atwe! • Cierpienie daje w³adzê nad Bogiem • Umrzeæ aby ¿yæ • To nadzwyczajne!
fragmenty ksi¹¿ki
PRZEDMOWA
(...)
Wspomnienia nie s¹ neutralne
Pierwszym krokiem na drodze uzdrowienia wewnêtrznego jest uœwiadomienie sobie swojego zranienia. Cz³owiek, który uwa¿a siê za zdrowego na ciele i umyœle, nie bêdzie prosi³ o ocalenie i uzdrowienie, bo „nie poi siê os³a, któremu nie chce siê piæ”. Najpierw trzeba uznaæ swoj¹ chorobê i zranienie. To trudny etap, bo ³atwiej dostrzegamy s³aboœæ u innych ni¿ u siebie.
To, czy byliœmy kochani, czy niekochani w dzieciñstwie, warunkuje sposób percepcji rzeczywistoœci, innych i nas samych. Wspomnienia decyduj¹ o tym, jacy jesteœmy, determinuj¹ nasz sposób ubierania siê, chodzenia, mówienia, a nawet ¿ycie rodziny, któr¹ za³o¿yliœmy czy za³o¿ymy. To one nas wykreowa³y. Ale uzdrowienie wewnêtrzne nie polega na amnezji. WyobraŸmy sobie, ¿e Bóg wymazuje nam z pamiêci nasz¹ historiê! Stalibyœmy siê tuzinkowi, utracilibyœmy swoj¹ wyj¹tkowoœæ, wszyscy bylibyœmy tacy sami. W³aœnie nasza wyj¹tkowa historia zbudowana z osobistych wspomnieñ odró¿nia nas od innych.
Rzadko wypieramy do nieœwiadomoœci wspomnienia. Jeœli nie s¹ bolesne, to na ogó³ wywo³ujemy je z pamiêci z ³atwoœci¹, choæby fragmentarycznie, choæby z pozoru by³y zapomniane. Na ogó³ osoby starsze ³atwo zapominaj¹ niedalek¹ przesz³oœæ, a pamiêtaj¹ wydarzenia bardzo odleg³e. Na staroœæ ca³a przesz³oœæ wraca do nas z naszej pamiêci.
Nasze wspomnienia nie s¹ neutralne. Szczególnie te bolesne bywaj¹ „na³adowane”, gotowe wybuchn¹æ w ka¿dej chwili. Niektóre s¹ jak nieustaj¹cy wewnêtrzny krwotok, który wyczerpuje duszê. Wystarczy³o, ¿e pewnego dnia us³yszeliœmy: „Jesteœ idiot¹. Niczego nie osi¹gniesz!” i rzeczywiœcie przez ca³e ¿ycie tu³amy siê od niepowodzenia do niepowodzenia, nie mog¹c wydostaæ siê z apatii i nie rozumiej¹c przyczyn naszych k³opotów. Nie rozumiemy, ¿e po prostu tak zostaliœmy „zaprogramowani” owym jednym zdaniem us³yszanym w dzieciñstwie. Kiedy stajemy siê doroœli, chcielibyœmy wierzyæ, ¿e przesz³oœæ siê nie liczy. A jednak nadal boimy siê przejœæ przez ciemny korytarz, wychodziæ wieczorem, przechodziæ obok zamkniêtych drzwi itp. Dlaczego? Tego nie wiemy.
Nasza pamiêæ jak zagracony strych
Pierwszym etapem uzdrowienia jest przyzwolenie, ¿eby bolesna przesz³oœæ, wszystkie wydarzenia sprawiaj¹ce nam ból wydosta³y siê z nieœwiadomoœci do pamiêci. Pamiêæ jest czymœ w rodzaju strychu, na którym gromadzimy niechciane wspomnienia. Jedne strychy s¹ uporz¹dkowane, inne nie. Tam, gdzie brakuje porz¹dku, mo¿emy siê potkn¹æ o coœ, co le¿y na pod³odze i na przyk³ad z³amaæ nos. Nie wiemy, gdzie postawiæ nogê, boimy siê, ¿e któraœ deska siê za³amie i spadniemy w dó³. Boimy siê równie¿ kurzu. W efekcie czêsto rezygnujemy z wejœcia. Nasza pamiêæ to taki zagracony strych. Bóg chcia³by zrobiæ tam porz¹dki. Chcia³by, abyœmy odkryli fantastyczne rzeczy. On wie, ¿e pod zewnêtrznym nieporz¹dkiem i kurzem kryj¹ siê skarby przysz³ej radoœci.
Tylko w jaki sposób rozpocz¹æ porz¹dkowanie?
1. W POSZUKIWANIU SENSU ¯YCIA
Tak po prostu
Tak po prostu zamkn¹³em siê w sobie,
bo bardzo mnie zraniono.
Byæ mo¿e powrócê do Boga za dzieñ,
miesi¹c lub za rok,
jeœli uda mi siê zmieniæ moje myœli i uczucia
i jeœli On jeszcze bêdzie na mnie czeka³.
Powoli odwrócê stronê,
wybiorê inn¹ ksi¹¿kê z obrazkami,
nauczê siê kochaæ ¿arliwie.
To bêdzie zupe³nie inne ¿ycie
w zupe³nie innym œwiecie.
Tak po prostu zamkn¹³em siê w sobie,
bo bardzo mnie zraniono
Zamkn¹³em umys³ i serce,
by wszystko jeszcze raz rozwa¿yæ.
Bibi
„Za górami, za lasami...”
Tak najczêœciej zaczynaj¹ siê bajki dla dzieci. A tak siê koñcz¹: „Pobrali siê i mieli du¿o dzieci!” Opowieœæ, która ma piêkny pocz¹tek, na ogó³ równie¿ koñczy siê szczêœliwie. W³aœnie dlatego religie, narody czy ideologie poszukuj¹c wiarygodnoœci wskazuj¹ na swoje szacowne korzenie, na „ojców za³o¿ycieli”, czy „ojców narodu” spoczywaj¹cych w Panteonie. Ideologie polityczne szczyc¹ siê swoimi za³o¿ycielami, na przyk³ad gaullizm de Gaullem, marksizm Marksem, stalinizm Stalinem itp. Przypowieœci o za³o¿ycielach wielkich miast, których uwa¿ano za bogów czy pó³bogów, s¹ wytworami wyobraŸni zbiorowej, które bardzo siê ceni - ¿e wspomnê tylko o Romulusie i Remusie, legendarnych za³o¿ycielach Rzymu.
Wydaje siê, ¿e pragnienie awansu spo³ecznego i politycznego implikuje koniecznoœæ powrotu do swoich korzeni. Im bardziej jakaœ osoba lub naród staj¹ siê s³awni, tym bardziej odczuwaj¹ potrzebê udowodnienia swego znakomitego pochodzenia. Wszystko dlatego, ¿e w naszym umyœle, podobnie jak w bajkach, chlubna przesz³oœæ zak³ada koniecznoœæ szczêœliwej przysz³oœci. Mo¿na powiedzieæ, ¿e dynamizuje jej perspektywê. Tote¿ wiele rodzin sporz¹dza swoje drzewa genealogiczne, a ca³a wspó³czesna epoka podró¿y kosmicznych i coraz nowszych komputerów poszukuje wiedzy o pocz¹tkach œwiata i ¿ycia na ziemi. Cz³owiek, w poszukiwaniu to¿samoœci, pragnie opowiedzieæ swoj¹ historiê i historiê swoich praojców.
Pochodzenie - Ÿród³o naszej to¿samoœci
Szukaj¹c pracy przedstawiamy curriculum vitae, a w nim informacje dotycz¹ce naszego pochodzenia, czyli tego, co stanowi nasz¹ to¿samoœæ w oczach innych. W niektórych krajach wystarczy wypowiedzieæ swoje nazwisko i od razu jesteœmy identyfikowani. Np. w krajach Wschodu: Ibrahim ben Youssef, czyli syn Józefa. Przodków wymienia siê czasami a¿ do pi¹tego pokolenia. Ewangelia wed³ug œw. Mateusza podaje rodowód Jezusa: syna Dawida, syna Abrahama. Abraham by³ ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba itd. Œw. Mateusz wylicza a¿ czterdzieœci dwa pokolenia od Abrahama do Jezusa. Czy we wspó³czesnej Europie jest ktoœ, kto móg³by wymieniæ czterdzieœci dwa pokolenia swojej rodziny? Dzisiaj wyczynem bywa podanie imion dziadków. Kiedy zapominamy o przodkach, zuba¿amy nasz¹ osobist¹ historiê, ograniczamy j¹ do nas samych. Ciê¿ki, nieznoœny ból istnienia jest czasem wynikiem braku korzeni. Jedn¹ z wielkich potrzeb cz³owieka jest znajomoœæ swoich korzeni. Adoptowane dziecko, mimo ¿e jest dobrze przyjête przez now¹ troskliw¹ rodzinê zastanawia siê, czêsto zadaj¹c sobie ból, kim s¹ jego rodzice i dlaczego je porzucili. Œwiadczy o tym sukces programów telewizyjnych typu: „Utracony z oczu”, „Zerwane wiêzi” i in. Miliony telewidzów ogl¹daj¹ kogoœ, kto poszukuje swoich bliskich i prosi o pomoc chc¹c odzyskaæ spokój.
Pamiêæ nadaje sens ¿yciu
Nasza to¿samoœæ kszta³tuje siê dziêki osobistej i zbiorowej pamiêci. Rzeczywista a nawet fikcyjna pamiêæ pozwala nam istnieæ, sytuuje nas w czasie i w przestrzeni, a tak¿e w spo³eczeñstwie, we wspólnocie, w rodzinie. Pamiêæ nadaje sens naszemu ¿yciu. Sprawia, ¿e istniejemy w swoich w³asnych oczach, w oczach innych ludzi, a nawet w oczach Boga. Pamiêæ pozwala wejœæ w relacjê z sob¹ i innymi. Osoba zamkniêta samotnie przez czterdzieœci lat w czterech œcianach zachowa poczucie sensu istnienia i uniknie rozpaczy, pod warunkiem, ¿e ocali pamiêæ i wspomnienia.
Jeœli odnajdziemy swoj¹ historiê, ona nada sens naszemu ¿yciu, a wtedy przestaniemy siê miotaæ we wszystkich kierunkach i krêciæ siêw kó³ko. W opowiadaniu Raymonda Devosa wszystkie zjazdy z ronda zostaj¹ zamkniête znakami zakazu. Ludzie je¿d¿¹ wko³o tak d³ugo, a¿ pacjent z ambulansu zostaje przeniesiony do karawanu. Osoby, a bywa ¿e i ca³e narody, zdaj¹ siê byæ zamkniête na „rondzie z zakazem wyjazdu” z powodu braku znajomoœci pozytywnego sensu swojej historii.
Pamiêæ o odwa¿nych rodzicach, którzy ³atwo siê nie poddawali, ale radzili sobie z trudnoœciami, mo¿e ustabilizowaæ czyj¹œ psychikê na ca³e ¿ycie. Zdarza siê, ¿e œmieræ rodzica wymazuje d³ugotrwa³y wstyd, nieoczekiwanie rodzi dumê z pochodzenia, pomaga zaakceptowaæ fizyczne podobieñstwo, które dot¹d niepokoi³o. Przestañmy siê wiêc miotaæ we wszystkich kierunkach i krêciæ siê w kó³ko, jak bohaterowie wspomnianego opowiadania, spróbujmy odnaleŸæ sens ¿ycia, to znaczy spróbujmy odnaleŸæ pamiêæ. Jeœli wyma¿emy przesz³oœæ, teraŸniejszoœæ straci swoje barwy, a na tym ucierpi przysz³oœæ. Trac¹c pamiêæ o przesz³oœci przestajemy ¿yæ w teraŸniejszoœci. Cz³owiek boi siê najbardziej nie tego, ¿e inni o nim zapomn¹ - do tego, niestety, jesteœmy w stanie siê przyzwyczaiæ - cz³owiek boi siê najbardziej utraty pamiêci, amnezji. Prêdzej pogodzi³by siê z utrat¹ nóg, r¹k, oczu ni¿ z utrat¹ pamiêci, która jest zapisem jego osobistej historii. Na progu staroœci wiele osób zaczyna traciæ pamiêæ. Choroba Alzheimera wszystkich nas przera¿a. Nawet jeœli cia³o zawodzi, cz³owiek chce zachowaæ pamiêæ. Przedk³ada j¹ ponad wszystko, bo ona stanowi o jego istnieniu. Tak d³ugo jak pamiêtamy, tak d³ugo istniejemy. Pamiêæ jest naszym prawem do ¿ycia.
Bóg pamiêta
W Piœmie Œwiêtym cz³owiek czêsto prosi Boga: „Panie, pamiêtaj o mnie”. Na krzy¿u dobry ³otr mówi do Jezusa: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Bóg o nikim nie zapomina. Czy ktoœ z nas móg³by przejœæ pomiêdzy kroplami deszczu? To niemo¿liwe!
Podobnie niemo¿liwe jest, ¿eby Bóg o nas zapomnia³.
W Nim bowiem wybra³ nas przed za³o¿eniem œwiata (Ef 1,4) - pisze œwiêty Pawe³. Bóg wybra³ nas zanim nas stworzy³. To wa¿na wiadomoœæ, zw³aszcza jeœli rodzice nie pragnêli naszego poczêcia, jeœli pojawiliœmy siê w nieodpowiednim momencie i zostaliœmy Ÿle przyjêci. Kiedy czasem przychodzi nam do g³owy okropna myœl: „Po co siê urodzi³em? Nikomu nie jestem potrzebny!”, to pamiêtajmy, ¿e sam Bóg pragn¹³ naszych narodzin. Nie zapominajmy o tym zw³aszcza w chwilach, kiedy inni zjadliwie nas krytykuj¹, kiedy mówi¹: „Co za niezdara!”, albo „Jesteœ tu potrzebny jak pi¹te ko³o u wozu!”. Bóg mówi wtedy: Ten siê tam urodzi³. W tobie s¹ wszystkie me Ÿród³a (Ps 86, 6-7). Tak mówi Pan o Jerozolimie, która jest matk¹ wszystkich ludów.
Bo¿a pamiêæ nie jest ulotna, jak nasza, ona jest odwieczna, tak jak On jest odwieczny: od wieku po wiek Ty jesteœ Bogiem. ¯yjemy w Jego obecnoœci, jesteœmy z Nim na wiecznoœæ. Ustami Izajasza Bóg nas zapewnia: Ja ciê mi³ujê! Bardzo chcia³bym zobaczyæ Boga mówi¹cego do mnie te s³owa. Uwierzy³em w nie, bo s¹ prawdziwe i wiem, ¿e pewnego dnia wszyscy us³yszymy coœ, co ju¿ dziœ przeczuwa nasze serce: Ukszta³towa³em ciebie, nie pójdziesz u Mnie w niepamiêæ. To obietnica na ca³¹ wiecznoœæ.
Bóg zapomina jedynie o naszych grzechach. Prorok Ezechiasz mówi wrêcz: poza siebie rzuci³eœ wszystkie moje grzechy. Bóg widzi wszystko i wszystko pamiêta, ale nasze grzechy wyrzuca z pamiêci. Jeremiasz zapewnia o zmazaniu winy, której nie bêdzie. Po grzechu nie pozostanie ¿aden œlad. Zupe³nie nic.
Bóg pamiêta, ale my chcemy zapomnieæ
Czasami, by unikn¹æ bólu, nieœwiadomie fa³szujemy nasz¹ historiê, wypieraj¹c zbyt bolesne i trudne wspomnienia. Ale nawet jeœli zafa³szujemy nasz¹ pamiêæ, tak, ¿e nie bêdziemy mogli jej „odczytaæ” w sposób obiektywny i pozytywny, wczeœniej czy póŸniej st³umione treœci zaczn¹ przenikaæ w nasze codzienne ¿ycie. Bêdziemy odczuwaæ pokusê nieustannego opowiadania o sobie z podawaniem coraz wiêkszej iloœci szczegó³ów albo przeciwnie, bêdziemy milczeæ na swój temat obawiaj¹c siê, ¿e inni DOWIEDZ¥ SIÊ. Czego mogliby siê dowiedzieæ? Sami nie wiemy. Ale chcemy byæ czyœci jak ³za.
Tylko wtedy czujemy siê godni istnienia, kiedy mo¿emy opowiedzieæ swoj¹ przesz³oœæ nie wstydz¹c siê jej. Tote¿ niektórzy wymyœlaj¹ swoj¹ genealogiê i znakomitych przodków, by nabraæ wartoœci zarówno w oczach innych ludzi, jak i w swoich w³asnych. Lêk przed brakiem akceptacji np. dla naszej urody czy inteligencji mo¿e byæ przyczyn¹ przechwalania siê wspania³¹ przesz³oœci¹ rodzinn¹ lub narodow¹.
Niestety, wspó³czesne spo³eczeñstwo sk³ania do takiej postawy, a my coraz czêœciej zgadzamy siê zap³aciæ cenê k³amstwa za nasz¹ „szacownoœæ”.
Czasem nawet chcielibyœmy utraciæ pamiêæ, bo jest dla nas Ÿród³em wielkiego cierpienia. Marzymy o posiadaniu innej przesz³oœci, innej rodziny, innego zdrowia, innych w³osów. Chcemy zapomnieæ o wojnie, rozwodzie, œmierci bliskiej osoby. Chcielibyœmy zmieniæ przesz³oœæ i albo wymyœlamy dla siebie now¹ historiê, albo, mimo wszystko, z trudem akceptujemy nasz¹ przesz³oœæ. I tylko wtedy, kiedy j¹ zaakceptujemy, kiedy przyjmiemy prawdê o sobie, bêdziemy mieli odwagê wyznaæ j¹ innym. Wtedy te¿ odzyskamy sens ¿ycia. To nie tyle nasze prze¿ycia potrzebuj¹ uzdrowienia, ile nasza pamiêæ musi uporaæ siê z ciê¿arem wydarzeñ, którymi zosta³a naznaczona. Nie chodzi o zafa³szowanie wspomnieñ, lecz o uzdrowienie ich z bólu, o rzucenie na nie nowego œwiat³a. W innym œwietle coœ, co przez d³ugi czas blokowa³o nas i rani³o, mo¿e staæ siê przyjemne, a przynajmniej znoœne.
Pewn¹ trudnoœæ stanowi jednak fakt, ¿e nie zawsze wiemy, które wspomnienia wymagaj¹ uleczenia.
Nasza historia jest œwiêta
Nie tylko historia Izraela jest œwiêta, nasza równie¿, bo Bóg jest obecny w ka¿dej chwili naszego ¿ycia. „Ka¿dy cz³owiek ma swoj¹ historiê œwiêt¹, jest bowiem stworzony na obraz Boga” - mówi¹ s³owa piosenki. Czasem spotykam ludzi u kresu si³. T³umaczê im, ¿e ich historia jest œwiêta, a oni patrz¹ na mnie zdumieni, jakby chcieli powiedzieæ: „Ale¿ ja jestem zerem. Nawet przez chwilê nie oœmieli³bym siê pomyœleæ, ¿e moje ¿ycie jest œwiête!”
Tymczasem ka¿dy z nas ma swoj¹ „historiê œwiêt¹”. Spojrzyjmy na nasze ¿ycie oczami Pana Boga, a odkryjemy, ¿e ju¿ w dawno weszliœmy w historiê zbawienia. Odczytajmy na nowo nasze ¿ycie, a odkryjemy w nim dzia³anie Bo¿e. Zacznijmy pracê nad nasz¹ pamiêci¹ w³aœnie od tego. Pomagajmy sobie nawzajem w tym trudzie. Niech bêdzie tak, jak kiedyœ w Izraelu, gdy prorocy wskazywali drogê ludowi. To oni t³umaczyli dzia³anie Bo¿e, wyrywali z martwoty i rozpaczy, rozjaœniali w¹tpliwoœci. Jeœli brakowa³o proroka, naród siê skar¿y³: Ju¿ nie widaæ naszych znaków i nie ma proroka; a miêdzy nami nie ma, kto by wiedzia³, jak d³ugo.(Ps 73, 9)
Potrzebujemy proroków, ¿eby wyrywali nas z martwoty. ¯eby nam mówili, ¿e nikt nie przyszed³ z nicoœci i nikt w nicoœæ nie odejdzie. To Bóg pragn¹³ naszego przyjœcia na œwiat, a teraz idziemy do Niego, On na nas czeka. Trzeba o tym pamiêtaæ. Cz³owiek, który niewie, sk¹d przychodzi, dok¹d idzie i dla kogo ¿yje, nie wie równie¿, co pocz¹æ ze swoim ¿yciem. Jest pusty i rozbity wewnêtrznie. Czasem popada w aktywizm, ale szybko odkrywa swoj¹ pomy³kê, nie widzi celu swojej pracy i nie mo¿e byæ szczêœliwy. Izajasz pisze: Ja zaœ mówi³em: Pró¿no siê trudzi³em, na darmo i na nic zu¿y³em swe si³y. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wiara w to, ¿e istniejemy dla Innego, a naszym przeznaczeniem jest ¿ycie szczêœliwe, pomo¿e nam przetrwaæ najtrudniejsze chwile i unikn¹æ upadku.
Pan zaœ jest Duchem, a gdzie jest Duch Pañski - tam wolnoœæ. My wszyscy z ods³oniêt¹ twarz¹ wpatrujemy siê w jasnoœæ Pañsk¹ jakby w zwierciadle; za spraw¹ Ducha Pañskiego coraz bardziej jaœniej¹c, upodabniamy siê do Jego obrazu. (2 Kor 3, 17-18)
Poznaj swoj¹ przesz³oœæ, abyœ móg³ j¹ porzuciæ
Nie mo¿na zbudowaæ pomyœlnej przysz³oœci wymazuj¹c przesz³oœæ. Nie rozumiej¹c tego miêdzynarodowe trybuna³y u³askawi³y przywódców armii odpowiedzialnych za wydanie rozkazu uœmiercenia tysiêcy ludzi. Takie dzia³anie pozostawia w pamiêci ca³ych narodów rany, które nie mog¹ zostaæ uleczone, dopóki nie zostan¹ wypowiedziane i uznane.
Nasza przesz³oœæ sk³ada siê z wielu wydarzeñ, zarówno zbiorowych jak, i indywidualnych, których sens najlepiej odkrywaæ etapami. Uporz¹dkujmy je, a odnajdziemy szczêœcie. Posegregujemy je jak segregujemy rozsypane per³y, z których jedne wyrzucamy, bo s¹ bezwartoœciowe, a inne zostawiamy, bo s¹ cenne. W ten sposób powstaje nowy, piêkny sznur pere³. Takie dzia³anie zak³ada pewne ryzyko - porz¹dkowanie wspomnieñ nie jest ani ³atwe, ani przyjemne.
Szczêœliwy cz³owiek, który rozumie sens wydarzeñ
WyobraŸmy sobie liniê wychodz¹c¹ z jednego punktu i zmierzaj¹c¹ do drugiego. Tak w³aœnie w tradycji judeochrzeœcijañskiej opisujemy czas. Cz³owiek przez ca³e ¿ycie dok¹dœ d¹¿y, przez ca³e ¿ycie siê rozwija, bez wzglêdu na przeciwnoœci. I ten rozwój, miêdzy innymi, nadaje sens naszemu istnieniu. Biblia przedstawia ludzkoœæ w nieustannym rozwoju, w nieustannym wzrastaniu. Mamy pocz¹tek, ale nie mamy kresu. ¯ycie cz³owieka zaczyna siê pewnego dnia, lecz nigdy siê nie koñczy. Przychodzimy od Boga i wracamy do Niego. Istnienie cz³owieka rozpoczê³o siê w punkcie zero - Na pocz¹tku Bóg stworzy³ niebo i ziemiê - i zd¹¿a do nieskoñczonego, by ostatecznie dokonaæ siê w Bogu. Ju¿ teraz Bóg nadaje sens wydarzeniom naszego ¿ycia, prowadz¹c nas ku Sobie.
Niektóre cywilizacje i niektórzy filozofowie neguj¹ tê prawdê. Ateiœci utrzymuj¹, ¿e ¿ycie jest dzie³em przypadku, ¿e jest wpisane w okreœlony odcinek czasu, zaczynaj¹cy siê i koñcz¹cy w nicoœci. Wobec tego nasze istnienie nie ma wiêkszego znaczenia - na zegarze œwiata obecnoœæ cz³owieka trwa zaledwie piêæ minut, bo wiemy, ¿e galaktyki istnia³y miliony lat, zanim my siê pojawiliœmy. Staro¿ytni Grecy byli przekonani, ¿e historia jest nieustannym powrotem cyklu: narodziny - apogeum - schy³ek, narodziny - apogeum - schy³ek...
Czasem ¿ycie niektórych ludzi i ich relacje z innymi wydaj¹ siê zabarwione nonsensem. Sami nie potrafi¹ uporz¹dkowaæ swojego ¿ycia i wykorzystaæ je najlepiej. Ale kiedy widz¹ nasze poszukiwanie sensu i wiarê w Boga, oskar¿aj¹ nas o zak³amanie lub s³aboœæ: „Wierzycie w Boga, bo jesteœcie s³abi, wiara pomaga wam przetrwaæ” - stwierdzaj¹ ci rzekomi twardziele. Uwa¿aj¹, ¿e mo¿na ¿yæ „bez sensu”, to znaczy nie szukaj¹c ¿adnego logicznego uzasadnienia dla ¿ycia.
Myœlê, ¿e tylko nieliczni mog¹ wytrzymaæ ¿ycie pozbawione sensu. Utrata sensu istnienia popycha wielu wspó³czesnych ludzi do rozpaczy i do œmierci, bo zawiera w sobie œmiercionoœny przekaz: „RadŸ sobie tak d³ugo, jak potrafisz. Kiedy nie bêdziesz ju¿ mia³ si³, zatrzymasz siê i wtedy twoje ¿ycie siê skoñczy”. W konsekwencji wrodzony dynamizm cz³owieka zostaje podminowany, teraŸniejszoœæ przyt³acza, a przysz³oœæ zagra¿a. Jakiekolwiek planowanie staje siê niepotrzebne i napawa lêkiem.
¯ycie nie jest przypadkiem.
Szczêœliwy cz³owiek, który rozumie sens wydarzeñ. Porównuje koleje swego losu do pere³ w naszyjniku. Nie chowa ich do szuflady, lecz z dum¹ nosi na szyi. Jest radosny, a jego ¿ycie jest piêkne, tak jak piêkna jest jedno, dwu, lub trzyrzêdowa kolia pere³, nawet jeœli gdzieniegdzie ma jeszcze sztuczne per³y. Te sztuczne nie rzucaj¹ siê w oczy. Musimy siê pogodziæ z tym, ¿e nie od razu wszystkie nasze per³y bêd¹ prawdziwe.
Odnalezienie sensu ¿ycia uzdrawia
¯ycie pozbawione sensu to œmiertelna choroba. Wielu na ni¹ umiera. Czy wiecie, ¿e we Francji wiêcej ludzi pope³nia samobójstwo ni¿ ginie w wypadkach drogowych? Co roku czterdzieœci tysiêcy Francuzów, przewa¿nie m³odych, pope³nia samobójstwo. Utracili sens ¿ycia - nie maj¹ powodu, by ¿yæ dalej.
Kiedy zdecydujemy siê na analizê naszego ¿ycia, szybko odkryjemy te wspomnienia, które potrzebuj¹ uleczenia. Mo¿na by ten proces nazwaæ Bo¿¹ anamnez¹. Rozwa¿amy ¿ycie w Bo¿ej perspektywie, tak jakbyœmy uk³adali puzzle. Krok po kroku eliminujemy non-sensy, a zatrzymujemy wszystko, co prawdziwe. I powoli zaczynamy rozumieæ, w jaki sposób Bóg z tymi, którzy Go mi³uj¹, wspó³dzia³a we wszystkim dla ich dobra. (Rz 8, 28) To pocz¹tek drogi prowadz¹cej do uzdrowienia.
Uzdrowienie wewnêtrzne to nie jakiœ zbytek, ale koniecznoœæ. Stawk¹ jest ¿ycie lub œmieræ duszy, a czasem nawet cia³a. Œwiadcz¹ o tym s³owa Bernarda:
Nazywam siê Bernard. Jestem w wiêzieniu od 1985 roku. Pragnê, aby moje œwiadectwo pomog³o innym. Nie chcia³bym jednak wydaæ siê pretensjonalny czy religijnie nawiedzony. Opowiem, jak dosz³o do tego, ¿e uda³o mi siê uwierzyæ w obecnoœæ Pana w moim ¿yciu. Otó¿ w ka¿dy wtorek, œrodê, czwartek i niedzielê wiêŸniowie mog¹ pójœæ do kaplicy. W pewien wtorek i ja zdecydowa³em siê tam pójœæ. I, chocia¿ jestem epileptykiem, dotkniêtym psychoz¹ maniakalno-depresyjn¹, cz³owiekiem smutnym, pe³nym ró¿nych lêków, którego trzeba faszerowaæ lekami, ¿eby móg³ ¿yæ, po wejœciu do kaplicy natychmiast poczu³em spokój. Postanowi³em przy³¹czyæ siê do modlitwy. A kiedy pod koniec tej modlitwy o. Rémi powiedzia³: „Jeœli ktoœ chce, mo¿e poprosiæ o modlitwê wstawiennicz¹”, zdecydowa³em siê poprosiæ. W ten sposób zrobi³em pierwszy krok na drodze ku uzdrowieniu. Kiedy tylko ojciec Remi po³o¿y³ d³onie na mojej g³owie, pogodzi³em siê z samym sob¹. Zrozumia³em, ¿e otrzyma³em wielk¹ ³askê od Pana. Po³o¿y³em siê krzy¿em na pod³odze i modli³em siê.
Odt¹d, czyli od oko³o szeœæ i pó³ miesi¹ca, modlê siê regularnie, zacz¹³em siê uœmiechaæ i nie mia³em ani jednego ataku padaczki. Lekarstwa, które za¿ywam, s¹ du¿o s³absze. Wczeœniej za¿ywa³em rano: luminal 10, orzinam100, dwie tabletki tranxeny 50, dwadzieœcia kropli teralenu i relanium 10; w po³udnie i wieczorem: idem - piêædziesi¹t kropli. Teraz tylko jeden luminal 10 rano i jeden wieczorem! Myœlê, ¿e jedynie Bóg móg³ tego dokonaæ, chocia¿ On nie zawsze uzdrawia od razu.
W medycynie nazywa siê to „kamizelk¹ lekow¹”. Oczywiœcie, po takiej dawce leków wiêŸniowie przestaj¹ byæ agresywni. Lekarz zauwa¿y³, ¿e po modlitwie o uzdrowienie poprzednie leki sta³y siê dla Bernarda zbyt mocne i zdecydowa³ siê je ograniczyæ. A przecie¿ wczeœniej te mocne leki ani nie uspokaja³y Bernarda, ani nie zapobiega³y u niego atakom epilepsji.
Bernard zrozumia³, ¿e uzdrowienie wymaga czasu:
Powinniœmy uzbroiæ siê w cierpliwoœæ, w nadziejê na uzdrowienie, a zw³aszcza w mi³oœæ. Bóg pragnie, abyœmy pokochali samych siebie ze wszystkimi naszymi grzechami i wadami. On akceptuje nas takimi, jakimi jesteœmy, a my krok po kroku uczmy siê mi³oœci do bliŸnich. Zaakceptujmy ich ze wszystkimi ich niedoskona³oœciami. Oczywiœcie, mo¿e siê zdarzyæ, ¿e „pêkniemy”. Ale Pan czuwa, aby nie spotka³o nas nic z³ego, On przywraca pokój tym, którzy siê lêkaj¹. Bóg jest mi³oœci¹ - ludzie, którzy nie przyjmuj¹ tej prawdy, boj¹ siê ods³oniæ. Nie wiedz¹, ¿e tak ³atwo jest otworzyæ serce.
Znam Bernarda i zapewniam, ¿e nie jest egzaltowany. Jestem szczêœliwy, ¿e zrozumia³, czym jest uzdrowienie i jak siê dokonuje. Ale czy powinienem siê temu dziwiæ, pamiêtaj¹c, ¿e Bóg objawia tajemnice Królestwa prostaczkom i maluczkim? W owym czasie Jezus przemówi³ tymi s³owami: „Wys³awiam ciê, Ojcze, Panie nieba i ziemi, ¿e zakry³eœ te rzeczy przed m¹drymi i roztropnymi, a objawi³eœ je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdy¿ takie by³o Twoje upodobanie”. (Mt 11, 25-26)
Bernard podkreœla wa¿n¹ sprawê: pewnego dnia ka¿dy z nas znów mo¿e upaœæ, mo¿e „pêkn¹æ”. A jednak zawierza Bo¿ej mi³oœci. Nie ³udŸmy siê, ¿e od razu, z dnia na dzieñ, natychmiast po modlitwie zostaniemy ca³kowicie uzdrowieni. Modlitwa zaledwie rozpoczyna proces uzdrawiania, ale droga do pe³ni zdrowia jest d³uga. Mo¿e bêdziemy potrzebowaæ dziesiêciu dni, a mo¿e dziesiêciu lat. Kto wie, mo¿e nawet ca³ego ¿ycia... Bóg mo¿e nas uleczyæ b³yskawicznie i ostatecznie - nie w¹tpiê w Jego moc. Trudno jednak oczekiwaæ, ¿e np. trzydziestoletnie zranienie psychiczne, wci¹¿ rozdrapywane w tym samym miejscu, zostanie uleczone w piêæ minut! Mog³oby to byæ nawet uznane za brak szacunku dla cz³owieka ze strony Pana Boga. Dlatego w³aœnie uzdrowienie najczêœciej dokonuje siê poprzez powolny powrót t¹ sam¹ drog¹, któr¹ przeszliœmy.
Istniejemy w czasie i przestrzeni - tak nas Pan Bóg pomyœla³. Równie¿ Chrystus ¿y³ w czasie i przestrzeni. Przez trzydzieœci lat, zanim zacz¹³ publicznie nauczaæ, ¿y³ jak zwyczajny cz³owiek. Czy nie móg³ objawiæ ca³ej swojej mocy ju¿ w momencie narodzin? Nie wiemy zbyt wiele o trzydziestu latach Jego ¿ycia. O ¿yciu wielu wspó³czesnych ludzi wiemy wiêcej ni¿ o Tym, który jest Synem Bo¿ym! Bezpieczniej jest przychodziæ do zdrowia powoli, dzieñ po dniu. Ktoœ taki chwali Boga codziennie i CODZIENNIE prosi o ³askê uzdrowienia. Ktoœ, kto zosta³ uzdrowiony natychmiast, w spektakularny sposób, po wielu latach mo¿e zapomnieæ, ¿e pewnego dnia Pan podniós³ go moc¹ Ducha Œwiêtego. I w swej niewdziêcznoœci mo¿e oddaliæ siê od Boga.
Nie jesteœmy jedynymi autorami naszej historii
Ksiêga Rodzaju przytacza rozmowê Ewy z wê¿em, wed³ug którego Bo¿e Ojcostwo jest dla cz³owieka pu³apk¹ i wiêzieniem. Ewa daje wiarê wê¿owi, a potem przez ca³¹ Bibliê Pan Bóg próbuje uleczyæ swój lud z buntu i niewiernoœci. Daj¹c nam Pismo Œwiête Bóg ka¿e ka¿demu z nas na nowo przeczytaæ historiê ludzkoœci, byœmy zrozumieli sens wszystkiego, co siê zdarzy³o od stworzenia œwiata. Jezus postêpuje z nami tak samo jak z uczniami id¹cymi do Emaus po Zmartwychwstaniu. ¯adne wydarzenie, równie¿ niepomyœlne, nie jest dzie³em przypadku. Wszystko tworzy nasz¹ historiê i jest zapowiedzi¹ szczêœliwej przysz³oœci. Bóg prowadzi nas w taki sposób, abyœmy powrócili do Niego, który jest Ojcem, który jest pocz¹tkiem i celem wszystkiego: IdŸcie dok³adnie drog¹ wyznaczon¹ wam przez Pana, Boga waszego, byœcie mogli ¿yæ, by dobrze wam siê wiod³o i byœcie d³ugo przebywali w ziemi, któr¹ macie posi¹œæ. (Pwt 5, 33)
Oto czym jest historia zbawienia poszczególnych ludzi w Izraelu: sêdziów, królów, proroków i ca³ego narodu wybranego, równie¿ ca³ej ludzkoœci. G³osem Moj¿esza i innych proroków Bóg przypomina swojemu ludowi jego œwiêt¹ historiê, naznaczon¹ obecnoœci¹ Stwórcy. Przypomnijmy sobie wszystkie etapy naszej drogi, znajdŸmy punkty odniesienia, pamiêtaj¹c o tym, sk¹d i którêdy przyszliœmy, a obierzemy w³aœciwy kierunek. I odkryjemy, dok¹d idziemy...
Pamiêtaj na wszystkie drogi, którymi ciê prowadzi³ Pan, Bóg twój, przez te czterdzieœci lat na pustyni, aby ciê utrapiæ, wypróbowaæ i poznaæ, co jest w twym sercu; czy strze¿esz Jego nakazu, czy te¿ nie. Utrapi³ ciê, da³ ci odczuæ g³ód, ¿ywi³ ciê mann¹, której nie zna³eœ ani ty, ani twoi przodkowie, bo chcia³ ci daæ poznaæ, ¿e nie samym tylko chlebem ¿yje cz³owiek, ale cz³owiek ¿yje wszystkim, co pochodzi z ust Pana. Nie zniszczy³o siê na tobie twoje odzienie ani twoja noga nie opuch³a przez te czterdzieœci lat. Uznaj w sercu, ¿e jak wychowuje cz³owiek swego syna, tak Pan, Bóg twój, wychowuje ciebie. Strze¿ wiêc nakazów Pana, Boga twego, chodz¹c Jego drogami, by ¿yæ w bojaŸni przed Nim. Albowiem Pan, Bóg twój, wprowadzi ciê do ziemi piêknej [...] nie zapominaj o Panu, Bogu twoim, który ciê wywiód³ z ziemi egipskiej, z domu niewoli. On ciê prowadzi³ przez pustyniê wielk¹ i straszn¹.(Pwt 8, 2-7, 14-15)
Nie jesteœmy jedynymi autorami naszej historii. Bóg tworzy j¹ razem z nami. Dlatego ka¿e nam pamiêtaæ. Wype³nienie naszego ¿ycia dokonuje siê w Jego obecnoœci, w Jego wejrzeniu, zarówno wtedy kiedy zbaczamy z drogi, buntujemy siê i zdradzamy Go czuj¹c siê przez Niego opuszczeni, jak i wtedy, kiedy pozostajemy Mu wierni, bo czujemy Jego obecnoœæ. Niektórzy myœl¹, ¿e lata grzechu poprzedzaj¹ce nawrócenie nie nale¿¹ do ich ¿ycia. A przecie¿ Bóg mówi: „Zawsze by³em obecny przy tobie. Znam twoj¹ historiê od a do z, znam wszystkie twoje uczynki, równie¿ te, których nie chcesz mi wyznaæ”. By³oby straszne, gdyby jakaœ czêœæ naszego ¿ycia, choæby najmniejsza, rozegra³a siê poza Bo¿¹ obecnoœci¹.
Odczytajmy wiêc na nowo swoj¹ historiê, pomni na to, ¿e Bóg jest obecny w ka¿dej sekundzie naszego ¿ycia. Pamiêtajmy, ¿e chrzeœcijanie powinni wspomagaæ jedni drugich. Ci, którzy rozumiej¹ S³owo Bo¿e, niech wska¿¹ sens ¿ycia poszukuj¹cym. Bóg pragnie nadaæ sens naszemu ¿yciu, teraz i w wiecznoœci. Przecie¿ powiedzia³: przyszed³em po to, aby [owce] mia³y ¿ycie i mia³y je w obfitoœci. (J 10, 10)
(...)
8. UWIERZYÆ W MI£OŒÆ
Porz¹dni ludzie nie nale¿¹ do sk¹panych w ³asce
S¹ takie s³owa Pisma Œwiêtego, które warto wielokrotnie rozwa¿aæ. Na przyk³ad ten fragment z Listu œw. Paw³a do Efezjan: trzeba porzuciæ dawnego cz³owieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych ¿¹dz, odnawiaæ siê duchem w waszym myœleniu i przyoblec cz³owieka nowego, stworzonego wed³ug Boga, w sprawiedliwoœci i prawdziwej œwiêtoœci. (Ef 4, 22-24)
Pierwszym krokiem na drodze uzdrowienia jest uœwiadomienie sobie tego, czego nam w ¿yciu brakowa³o i rezygnacja z nieustannego domagania siê zadoœæuczynienia. Terapeuta postawi³by nam takie pytania:
- Czy jesteœ gotów odbyæ ¿a³obê po mi³oœci rodzicielskiej, której nie otrzyma³eœ, chocia¿ tak bardzo jej pragn¹³eœ?
- Czy jesteœ w stanie stan¹æ wobec rodziców i zachowaæ spokój?
- Czy potrafisz pogodziæ siê z tym, ¿e ojciec nie obdarzy³ ciê tak¹ mi³oœci¹, jakiej mia³eœ prawo od niego oczekiwaæ?
- Czy umia³byœ opowiedzieæ, w jaki sposób rodzice ciê skrzywdzili, co pomog³oby ci porzuciæ przymus ci¹g³ego wspominania trudnych chwil, w których brakowa³o ci mi³oœci, i zacz¹æ ¿yæ nowym ¿yciem?
Jeœli uda nam siê znaleŸæ odpowiedzi na te pytania byæ mo¿e spojrzymy na siebie innymi oczami: pe³nymi mi³oœci oczami Pana Boga, który nigdy nas nie os¹dza i nie potêpia. W³aœnie tak spogl¹da na nas Bóg.
Czy pamiêtacie, w jaki sposób Jezus ocali³ Mariê Magdalenê? Otó¿, spojrza³ na ni¹ z mi³oœci¹ i przemówi³ do jej serca. Jej nawrócenie mia³o pocz¹tek w Chrystusowym spojrzeniu. Potem Maria Magdalena, podobnie jak i my, potrzebowa³a czasu, ¿eby oczyœciæ swoje serce. Ewangelista zanotowa³, ¿e Jezus wypêdzi³ z niej a¿ siedem z³ych duchów. A jednak to ona, ta „nic nie warta kobieta” posz³a za Nim a¿ do stóp krzy¿a, gdzie nie odwa¿yli siê pójœæ Jego uczniowie.
A pamiêtacie, jak by³o z Zacheuszem? By³ niskiego wzrostu wiêc wszed³ na drzewo, ¿eby zobaczyæ Jezusa. Pan zatrzyma³ siê, spojrza³ w górê, rozpozna³ go i zwróci³ siê do niego po imieniu: „Zacheuszu zejdŸ szybko, albowiem dziœ muszê siê zatrzymaæ w twoim domu”. Jezus go rozpozna³, to znaczy zobaczy³ w nim cz³owieka i przyjaciela, a nie poborcê podatków. W tamtej chwili Zacheusz zosta³ ocalony. Poczu³ siê kochany. Jezus nie zgani³ go i nie wyjawi³ od razu ca³ej prawdy o nim. Wystarczy³y te s³owa: dziœ muszê siê zatrzymaæ w twoim domu. Zacheusz zrozumia³ i odpowiedzia³ pospiesznie: Panie, oto po³owê maj¹tku dajê ubogim, a jeœli kogo w czym skrzywdzi³em, zwracam poczwórnie. (£k 19, 8)
Czyjeœ spojrzenie lub s³owo mo¿e sprawiæ cud - mo¿e zrodziæ do nowego ¿ycia. A jednak nie wszystkim udaje siê zobaczyæ siebie samego w Bo¿ym spojrzeniu. Bogaty m³odzieniec uwa¿a³, ¿e przestrzega wszystkich przykazañ. Jezus powiedzia³ do niego: „Jednego ci brakuje. IdŸ, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a bêdziesz mia³ skarb w niebie. Potem przyjdŸ i chodŸ za Mn¹!” Lecz on spochmurnia³ na te s³owa, mia³ bowiem wiele posiad³oœci (Mk 10, 21-22) i odszed³. A mimo to Jezus kocha³ bogatego m³odzieñca, który posiada³ tak wiele, ¿e nie by³ w stanie pójœæ za Nim. Trzeba przyznaæ, ¿e tak po ludzku patrz¹c, ten m³odzieniec to by³ porz¹dny cz³owiek: nie grzeszy³ i czyni³ dobro. „Porz¹dni ludzie nie nale¿¹ do sk¹panych w ³asce” - powie Péguy. Jezus nie udzieli³ nagany m³odzieñcowi. Wyrazi³ jedynie ¿al: Jak trudno... Kiedy zaniepokojeni Aposto³owie zadawali Mu pytania: Któ¿ wiêc mo¿e siê zbawiæ? odpowiedzia³: U ludzi to jest niemo¿liwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest mo¿liwe. (Mk 10 26-27) On kocha³ tego m³odzieñca - spojrza³ na niego i ju¿ na zawsze go pokocha³.
Kiedy smuci nas szczêœcie bliŸniego
Ka¿dy z nas jest inny. Nie musimy naœladowaæ we wszystkim œw. Teresy od Dzieci¹tka Jezus. Nie powinniœmy pragn¹æ tego, co maj¹ inni. Mo¿e siê zdarzyæ, ¿e chrzeœcijanin zazdroœci komuœ darów duchowych. To nie ma sensu - ka¿dy z nas jest inny i ma inne dary. Jeœli nie przestaniemy porównywaæ siê z innymi, nigdy nie dowiemy siê, kim naprawdê jesteœmy i nie znajdziemy swojego miejsca w ¿yciu. To by³ w³aœnie b³¹d Kaina: Gdy po niejakim czasie Kain sk³ada³ dla Pana w ofierze p³ody roli, zaœ Abel sk³ada³ równie¿ pierwociny ze swej trzody i z ich t³uszczu, Pan wejrza³ na Abla i na jego ofiarê; na Kaina zaœ i na jego ofiarê nie chcia³ patrzeæ. (Rdz 4, 3-5)
Kain i Abel mieszkali razem. Radowali siê Bo¿¹ obecnoœci¹. Rozmawiali z Bogiem jak z przyjacielem. Niczego im nie brakowa³o. Gdyby Kain kocha³ brata, cieszy³by siê jego szczêœciem. Powiedzia³by: „Bóg jest dobry, bo przyj¹³ twoj¹ ofiarê!” Kain jednak nie kocha³ brata. Bóg zwraca siê do Kaina, usi³uj¹c zatrzymaæ go i sprowadziæ na dobr¹ drogê: Dlaczego jesteœ smutny i dlaczego twoja twarz jest ponura? Przecie¿ gdybyœ postêpowa³ dobrze, mia³byœ twarz pogodn¹. (Rdz 4, 6-7) To tak, jakby mówi³: „Popatrz mi w oczy. Zobacz, ¿e ciê kocham i przestañ siê baæ. Jeszcze nie wszystko stracone, bo Ja jestem przy tobie. Grzech ciê osacza jak dzikie zwierzê i musisz siê z nim zmierzyæ”. Bóg nie potêpia, nie udziela nagany. Przypomina o prawie cz³owieka do wyboru. Kain mo¿e wci¹¿ wybraæ mi³oœæ zamiast nienawiœci. Ale zatyka uszy, by nie s³yszeæ Bo¿ego wezwania. Wybiera nienawiœæ i zdradza brata podwójnie, w myœlach i uczynkach. Mówi do Abla: ChodŸmy na pole i ju¿ wie, ¿e go zabije.
Zastanawianie siê nad darami, które otrzymali inni, prowadzi do zawiœci. Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteœmy, to On obdarzy³ nas tymi mo¿liwoœciami, które mamy. Zaufajmy Mu.
Pamiêtajmy o walce Jakuba
Wczeœniej czy póŸniej walka duchowa zaczyna dra¿niæ nasze zranienia. Boleœnie doœwiadcza tego Jakub. Po powrocie z polowania Ezaw jest tak g³odny, ¿e odstêpuje mu pierworodztwo za miskê soczewicy. Wkrótce Jakub, który podstêpnie zdobywa równie¿ ojcowskie b³ogos³awieñstwo przeznaczone dla Ezawa, musi uciekaæ przed gniewem brata. Po d³ugim wygnaniu powraca na ziemiê ojców. Boi siê spotkania z Ezawem. Wysy³a do niego pos³ów i ka¿e im przekazaæ s³owa: Naby³em sobie wo³y, os³y, trzodê, s³ugi i niewolnice. Pragnê wiêc przez pos³ów oznajmiæ o tym tobie, panie mój, abyœ mnie darzy³ ¿yczliwoœci¹. (Rdz 32, 6) niepokojem czeka na odpowiedŸ. Wtedy w³aœnie ma miejsce owa s³ynna noc, podczas której zmaga siê z anio³em w miejscu zwanym Penuel. Oto Ezaw oczekuje na niego z drugiej strony potoku. Jakub wspomina, jak podstêpem wydar³ mu b³ogos³awieñstwo. Boi siê. Mówi do anio³a: Nie puszczê ciê, dopóki mi nie pob³ogos³awisz! (Rdz 32, 27) Walcz¹c z anio³em walczy z samym Bogiem o b³ogos³awieñstwo, czyli walczy o swoje ¿ycie. Pragnie dowiedzieæ siê czy Bóg wybaczy³ mu krzywdê, jak¹ zrobi³ Ezawowi. Jego lêk przed spotkaniem z bratem jest zrozumia³y. Ciekawe, ¿e a¿ dot¹d czu³ siê bezpieczny i nic nie zak³óca³o jego spokoju. Posiada³ ¿ony, dzieci, niewolnice i stada. W ci¹gu kilku godzin jego bezpieczeñstwo leg³o w gruzach. Przesz³oœæ i teraŸniejszoœæ mieszaj¹ siê teraz w duszy Jakuba - walczy ze sob¹, a zarazem z Bogiem.
Podobnie bywa z nami - my równie¿ walczymy o Bo¿e b³ogos³awieñstwo. I nam równie¿ Pan Bóg go nie odmawia. Ale zanim bêdziemy gotowi je przyj¹æ, musimy tak jak Jakub zmieszaæ w sobie przesz³oœæ i teraŸniejszoœæ. Tylko w ten sposób staniemy siê zdrowi.
Jakub walczy z przesz³oœci¹, z bratem i z Bogiem, który wkrótce stanie siê prawdziwym Panem jego ¿ycia, zarówno jego przesz³oœci jak i przysz³oœci. Jeszcze raz wyobraŸmy sobie tê noc: tylko potok oddziela braci. Zanim jednak Jakub stanie po drugiej stronie, musi przejœæ przez swoje Morze Czerwone. Mo¿na powiedzieæ, ¿e to jego Pascha - przejœcie. W koñcu Pan b³ogos³awi Jakubowi, ale zadaje mu ból. Anio³ uderza go w staw biodrowy i odt¹d Jakub bêdzie kula³. To symbol tego, ¿e uzdrowienie pozostawia œlad: Odt¹d nie bêdziesz siê zwa³ Jakub, lecz Izrael, bo walczy³eœ z Bogiem i z ludŸmi, i zwyciê¿y³eœ.
Jakub nareszcie wolny otrzymuje te¿ nowe imiê. Uwolniony od przesz³oœci, uzdrowiony z drêcz¹cego lêku otwiera siê na przysz³oœæ. Bóg uobecni³ siê w jego ¿yciu i Jakub odnalaz³ swoj¹ prawdziw¹ to¿samoœæ. Czuje obecnoœæ Boga i odt¹d z Nim bêdzie ³¹czy³ swoje imiê. Uzdrowi relacjê z bratem i zawrze pokój. Na znak walki z Bogiem i ludŸmi bêdzie kula³ przez ca³e swoje ¿ycie. Mo¿na zapytaæ, jak to mo¿liwe: zostaje uzdrowiony, a jednak kuleje, jest zdrowy, ale jednoczeœnie, w pewnym sensie, „naznaczony”? Ta blizna bêdzie mu przez ca³e ¿ycie przypominaæ, ¿e inni równie¿ cierpi¹. Ci, którzy wiele w ¿yciu przecierpieli i doznali uzdrowienia, staj¹ siê szczególnie wra¿liwi na cierpienia innych. Dlatego mog¹ im pomóc w przyjêciu uzdrowienia: Nikt z nas nie ¿yje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: je¿eli bowiem ¿yjemy, ¿yjemy dla Pana; je¿eli zaœ umieramy, umieramy dla Pana - pisze œw. Pawe³. Ten, który nas pociesza w ka¿dym naszym utrapieniu, byœmy sami mogli pocieszaæ tych, co s¹ w jakiejkolwiek udrêce, pociech¹, której doznajemy od Boga. Jak bowiem obfituj¹ w nas cierpienia Chrystusa, tak te¿ wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy. (2 Kor 1, 4-5)
Uzdrowienie nie jest powrotem do pocz¹tku
Po uzdrowieniu ¿ycie toczy siê dalej, ale nie mo¿emy udawaæ, ¿e nic siê nie sta³o. We wspólnotach odnowy charyzmatycznej czêsto œpiewa siê pieœñ: „Mo¿esz narodziæ siê na nowo, mo¿esz wymazaæ przesz³oœæ i zacz¹æ od zera”. Zmieni³bym s³owa „zacz¹æ od zera” na „zacz¹æ od nowa”. Uzdrowienie nie polega na rozpoczynaniu ¿ycia od zera. Nie mo¿na wymazaæ przesz³oœci. Otrzymuj¹c ³askê uzdrowienia otrzymujemy nowe ¿ycie, stajemy siê nowymi ludŸmi i w nowy sposób widzimy swoj¹ przesz³oœæ. Próba, której zostaliœmy poddani ogo³aca nas, a jednoczeœnie wzbogaca. Otrzymujemy bogactwo, które nie nape³nia pych¹, i ubóstwo, które nie napawa lêkiem. Jesteœmy silni i, jak Jakub po doœwiadczeniu Penuel, umocnieni Bo¿ym b³ogos³awieñstwem, chocia¿ kulej¹cy. Jesteœmy jak ktoœ, kto po d³ugiej chorobie odzyska³ zdrowie, radoœæ ¿ycia, przyjemnoœæ jedzenia, w¹chania kwiatów, spotkañ z przyjació³mi. Taka próba wzmacnia duszê, lecz os³abia cia³o. Byæ mo¿e osoba uzdrowiona nie bêdzie ju¿ mog³a dŸwigaæ ciê¿arów, wychodziæ wieczorem itp. Rehabilitacja ofiary wypadku drogowego mo¿e byæ uci¹¿liwa, lecz kiedy skutki wypadkuznikaj¹, cz³owiek od¿ywa, zaczyna ceniæ ¿ycie i obiecuje sobie, ¿e teraz bêdzie korzystaæ z niego jak nigdy dot¹d.
Czy wiemy ju¿, co w naszym ¿yciu powinno zostaæ uzdrowione? Proœmy o tak¹ wiedzê. Bóg daje temu, który prosi... a nawet temu, który nie prosi. Czasem oczekujemy ma³ej poprawy, czegoœ, dziêki czemu nasze ¿ycie stanie siê bardziej znoœne, a dostajemy du¿o wiêcej. Byæ mo¿e w³aœnie dlatego po modlitwie o uzdrowienie, zw³aszcza jeœli ta modlitwa wyzwoli³a u chorego gwa³towne emocje, konieczna jest rekonwalescencja i reedukacja, podobnie jak po operacji czy wypadku. Trzeba na nowo nauczyæ siê ¿yæ.
Ufam Tobie
By³em na rekolekcjach w oœrodku w Châteauneuf, a potem rozmawia³em z Mart¹ Robin. Zwierzy³em siê jej: „Podczas rekolekcji jestem radosny, wierzê ¿arliwie, a potem mam kryzys. Wszystko mi siê wali. Dlatego nie lubiê rekolekcji”. Odpowiedzia³a: „Musisz bezgranicznie zaufaæ. Im bardziej zawierzysz, tym twoja wiara stanie siê g³êbsza”. Wychodz¹c od niej poczu³em spokój. Uwierzy³em, zawierzy³em Bogu. Wiara i ufnoœæ id¹ w parze. Uwierzyæ to znaczy zawierzyæ komuœ, zaufaæ, daæ mu wiarê. Pos³uszeñstwo to pójœcie za kimœ, kto naucza czym jest prawda, piêkno i dobro. S³owa „zawierzenie” i „pos³uszeñstwo” nie mog¹ napawaæ lêkiem, bo lêk rani, pêta wolnoœæ i niweczy szczêœcie. Zaufajmy. Zgodnie z obietnic¹ Bóg rzeczywiœcie jest obecny w naszym ¿yciu, od narodzin a¿ do œmierci. Mówi¹ o tym s³owa Aktu zawierzenia, który by³ niegdyœ czytany w Koœciele:
Bo¿e, ufam Ci bezgranicznie przez zas³ugi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Wierzê w obietnicê ³aski Bo¿ej na tym œwiecie i w ¿ycie wieczne po œmierci, bowiem Ty dotrzymujesz obietnic.
Uwierzmy w S³owo Bo¿e, bo jest prawd¹. Zaufajmy Bogu, który jest mi³oœci¹. Ufnoœæ to pokój i cisza.
Pracuj nad swoj¹ wyobraŸni¹
Osi¹gniêcia medycyny pozwalaj¹ zrelaksowaæ siê, z³agodziæ lêki. Równie¿ pewne techniki mentalne mog¹ okazaæ siê skuteczne. Dotyczy to szczególnie pracy naszej wyobraŸni. Spróbujmy wizualizowaæ pozytywnie. Wizualizacja, przed któr¹ czasem nas ostrzegaj¹, nie zawsze jest z³a. Chory na raka mo¿e bez lêku wizualizowaæ swoje zdrowe cia³o, a czekaj¹cy na wa¿n¹ rozmowê - jej sukces.
A czy nasza wiara i nadzieja nie s¹ formami pozytywnej wizualizacji Bo¿ych obietnic: Powiedzia³em, jeœli uwierzysz, chwa³ê Bo¿¹ ogl¹daæ bêdziesz. To zachêta do zobaczenia w sobie dobra pomimo trudnoœci, upadków i grzechu. Kiedy mówiê do kogoœ: „Pomyœl o Jezusie”, zachêcam w³aœnie do wizualizacji. Sam Jezus powiedzia³: Gdzie s¹ dwaj albo trzej zebrani w imiê moje, tam jestem poœród nich. (Mt 18, 20) Mo¿emy bez obaw to sobie wyobra¿aæ. Zdarza siê czasem, ¿e podczas modlitwy „widzimy” jakieœ obrazy. Bóg pos³uguje siê nasz¹ wyobraŸni¹ i wra¿liwoœci¹, ¿eby siê objawiæ. Ale zawsze zawierzajmy nasz¹ wyobraŸniê Duchowi Œwiêtemu - On j¹ przemieni, byœmy mogli s³u¿yæ bliŸnim. W³aœnie w wyobraŸni rodz¹ siê charyzmaty zwane profetycznymi: dar jêzyków, dar s³owa. Duch Œwiêty pragnie nas obdarowaæ, uœwiêca wiêc równie¿ nasz¹ wyobraŸniê i nasz rozum. Wielu ludzi boi siê wyobraŸni, s¹dzi, ¿e jest k³amliwa, niesie ze sob¹ u³udê.
Ale gdyby nawet tak by³o, gdyby ktoœ z nas mia³ k³opoty z „prawdziwoœci¹” swojej wyobraŸni, to i tak, mimo wszystko, mo¿e s³u¿yæ Bogu i braciom. Musi tylko zachowaæ ostro¿noœæ w s¹dzeniu. Œw. Pawe³ upomina nas: wszystko niech s³u¿y zbudowaniu. (1 Kor 14, 26)
(...)
11. KOCHAJ¥C IDZIEMY SZYBCIEJ I DOCHODZIMY DALEJ
Alleluja, Jezus ciê uzdrowi³!
Uzdrowienie fizyczne czêsto towarzyszy uzdrowieniu wewnêtrznemu. To jest w³aœnie przypadek paralityka opisany w Ewangelii wed³ug œw. Mateusza. Jezus najpierw uzdrawia jego duszê z wewnêtrznego parali¿u, a dopiero potem leczy jego cia³o. Mówi: Ufaj synu! Odpuszczaj¹ ci siê twoje grzechy. Wstañ, weŸ swoje ³o¿e i idŸ do domu!. (Mt 9, 2, 6)
Niektóre grupy modlitewne, w tym zielonoœwi¹tkowe, entuzjastycznie g³osz¹ ca³kowite i natychmiastowe uzdrowienie. Mówi¹: „Alleluja, Jezus ciê uzdrowi³. IdŸ w pokoju”. A jeœli ktoœ nie otrzymuje ³aski uzdrowienia, t³umacz¹, ¿e to z powodu jego ma³ej wiary. Chory idzie do innego „g³osiciela wiary”, jak ich nazywaj¹, i pyta: „Co siê dzieje? Dlaczego siê nie uda³o?” i s³yszy: „Brak ci wiary, nie mo¿esz zostaæ uzdrowiony!” To tak, jakby tylko potrzebuj¹cy uzdrowienia byli ludŸmi ma³ej wiary, nigdy ci, którzy j¹ g³osz¹. Zrzuca siê winê na potrzebuj¹cego uzdrowienia, zamiast wys³uchaæ spokojnie jego proœby i poprosiæ Jezusa o wys³uchanie modlitwy. Grupy te utrzymuj¹, ¿e uzdrowienie jest kwesti¹ wiary, zapominaj¹c o tajemnicy Krzy¿a, o Bo¿ej mi³oœci, o stopniowym uzdrowieniu wymagaj¹cym czasu. To brak poszanowania dla cz³owieka, jego cia³a i ¿ycia. Przekonanie, ¿e mo¿na siê obejœæ bez lekarzy, np. bez psychiatrów, poniewa¿ „Jezus wszystko mo¿e”, jest brakiem szacunku dla ludzkiej natury.
Czcij lekarza czci¹ nale¿n¹ z powodu jego pos³ug,
albowiem i jego stworzy³ Pan.
Od Najwy¿szego pochodzi uzdrowienie,
i od Króla dar siê otrzymuje. [...]
Pan stworzy³ z ziemi lekarstwa,
a cz³owiek m¹dry nie bêdzie nimi gardzi³. [...]
On da³ ludziom wiedzê,
aby siê ws³awili dziêki Jego dziwnym dzie³om. [...]
Synu, w chorobie swej nie odwracaj siê od Pana,
ale módl siê do Niego, a On ciê uleczy. [...]
Potem sprowadŸ lekarza, bo jego te¿ stworzy³ Pan,
nie odsuwaj siê od niego, albowiem jest on ci potrzebny.
Jest czas, kiedy w ich rêkach jest wyjœcie z choroby:
oni sami bêd¹ b³agaæ Pana,
aby da³ im moc przyniesienia ulgi
i uleczenia, celem zachowania ¿ycia. (Syr 38, 1-2, 4, 6, 9, 12-14)
Niedyskrecja przeszkod¹ w uzdrowieniu
Jeœli byliœmy œwiadkami uzdrowienia, zachowajmy dyskrecjê. Tego wymaga proces dojrzewania wewnêtrznego. Niedyskrecja mo¿e niepotrzebnie wzbudziæ uczucie rozgoryczenia. Nie opowiadajmy o ¿yciu innych. Nie nale¿y równie¿ zbyt wczeœnie prosiæ uzdrowionego o œwiadectwo, poniewa¿ mo¿e to zatrzymaæ lub skomplikowaæ proces odzyskiwania zdrowia. Ktoœ, kto uwa¿a siê za zdrowego, a w rzeczywistoœci zaledwie wszed³ na drogê prowadz¹c¹ do uzdrowienia, daj¹c œwiadectwo, ryzykuje utratê skupienia na Bo¿ym dzia³aniu. Jeœli znowu wpadnie w chorobê, bêdzie w dodatku odczuwa³ wyrzuty sumienia, ¿e ok³ama³ Pana Boga i innych. Wydaje mi siê, ¿e nale¿y poczekaæ kilka miesiêcy czy nawet rok. Ale kiedy nadejdzie czas pewnoœci, uzdrowiony powinien daæ œwiadectwo ustnie lub pisemnie ku chwale Bo¿ej. Kiedy Chrystus czyni znaki i uzdrawia nas, opowiadajmy o tym innym, a stanie siê to wsparciem dla ich wiary. Aposto³owie powracaj¹cy z misji zwo³ywali wspólnotê i opowiadali o wszystkim, czego dokonali. Mówili, w jaki sposób otworzyli bramy wiary przed poganami, jak uzdrawiali chorych i nawracali grzeszników. Siedemdziesiêciu dwóch uczniów pos³anych przez Chrystusa powróci³o do Niego i powiedzia³o w zachwyceniu: Panie, przez wzgl¹d na Twoje imiê, nawet z³e duchy nam siê poddaj¹. (£k 10, 17)
Ale zachowajmy dla siebie „królewsk¹ tajemnicê”. Niektóre s³owa mi³oœci i znaki, które Bóg dla nas uczyni³, powinny pozostaæ tajemnic¹. Nie opowiadajmy o nich nikomu. Stawk¹ jest nasza bliskoœæ z Bogiem. Mo¿emy opowiadaæ o cudach, które siê wydarzy³y w naszym ¿yciu, o tym, w jaki sposób umocniona zosta³a nasza wiara, ale pewne tajemnice zachowajmy dla siebie.
To jak wizyta u dentysty
B¹dŸmy cierpliwi w oczekiwaniu na ³askê, poniewa¿ czêsto potrzebujemy czasu, by j¹ przyj¹æ. Oczekiwanie to trudny czas.
Uzdrowienie przypomina czêsto wizytê u dentysty. Wiemy, ¿e po wizycie poczujemy siê lepiej, jednak zwlekamy z pójœciem! Nie zawsze odczuwamy ból, lecz zawsze jesteœmy pod wra¿eniem wizyty. Oto œwiadectwo uczestnika rekolekcji:
Po modlitwie o uzdrowienie odczuwa³em gwa³towne emocje. Mia³em wra¿enie, ¿e zosta³em wewnêtrznie z³amany. Jednak nie chcia³em siê buntowaæ. Zawierzy³em Bogu. Cierpliwie i z nadziej¹ czeka³em a¿ On mnie wyzwoli. S¹dzê, ¿e tak siê sta³o. Po naszym ostatnim spotkaniu modlitewnym odczu³em potrzebê przypomnienia sobie bolesnych zranieñ. Teraz odczuwam potrzebê dawania œwiadectwa.
Nie spodziewajmy siê, ¿e ca³kowite uzdrowienie nast¹pi natychmiast. To niebezpieczne i zwodnicze pragnienie. Kiedy podczas modlitwy o uleczenie zranieñ, spostrzegam, ¿e osoba zraniona nie jest jeszcze przygotowana na radykaln¹ zmianê ¿ycia, przerywam modlitwê. We wspólnocie czêsto modlimy siê o uzdrowienie jednej osoby przez wiele lat. Pamiêtajmy, ¿e Bóg pragnie uzdrawiaæ, a nie rozdrapywaæ rany. Ka¿dy otrzymuje œwiat³o prawdy i ³askê uzdrowienia w zale¿noœci od swojej osobowoœci. Jezus ma czas. Cz³owiek potrzebuje wsparcia innych i ich modlitwy. Nic nie zast¹pi codziennej cierpliwej i wiernej modlitwy rodziców za swoje dzieci, kap³ana za swoich parafian, grupy modlitewnej za swoich cz³onków. Mo¿e siê jednak zdarzyæ, ¿e bêdziemy musieli zwróciæ siê w Koœciele do kogoœ, kto posiada dar uzdrawiania.
¯eby zrozumieæ modlitwê, wyobraŸmy sobie g¹bkê
Tak wiêc, gdy cierpi jeden cz³onek, wspó³cierpi¹ wszystkie inne cz³onki; podobnie gdy jednemu cz³onkowi okazywane jest poszanowanie, wspó³wesel¹ siê inne cz³onki. (1 Kor 12, 26)
Jeszcze raz to podkreœlê: ci, którzy w Koœciele modl¹ siê o uzdrowienie, powinni pamiêtaæ, ¿e odzyskuj¹cy zdrowie potrzebuj¹ czasu. Byæ mo¿e potrzebuj¹ trzech tygodni, roku, a byæ mo¿e dwudziestu lat modlitwy i s³uchania S³owa, by w sercu poczuæ ulgê i mi³oœæ. Powinni cieszyæ siê dostrzegaj¹c choæby ma³e sygna³y tego, ¿e cierpi¹cy nabieraj¹ chêci ¿ycia i staj¹ siê œwiadkami nadziei: B³ogos³awiony Bóg, Ten, który nas pociesza w ka¿dym naszym utrapieniu, byœmy sami mogli pocieszaæ tych, co s¹ w jakiejkolwiek udrêce, pociech¹, której doznajemy od Boga. (2 Kor, 1 3-4) Wytrwa³oœæ, cierpliwoœæ, wspania³omyœlnoœæ i dobroæ s¹ pokarmem prawdziwej modlitwy. Odzyskuj¹cy zdrowie potrzebuje obecnoœci innych ludzi i ich mi³oœci. Tak¹ metod¹ jest paterning, stosowany w przypadku upoœledzonych i ciê¿ko chorych dzieci. Osoby czuwaj¹ce przy dziecku zmieniaj¹ siê co kilka godzin. Nawet jeœli stan dziecka siê nie polepsza, jest ono uczone samodzielnoœci. Jeœli zamiast chodziæ nauczy siê choæby raczkowaæ, jego mama odczuje radoœæ! Jeœli po up³ywie piêciu lat dziecko podniesie rêkê i obejmie mamê za szyjê, dla niej to bêdzie cud! Pomiêdzy „nic” i „wszystko” jest jeszcze s³owo „bardziej”.
Czasem cz³onkowie rodziny zamiast modliæ siê o uzdrowienie chorego czekaj¹ na kogoœ, kto „lepiej siê modli”. Zapominaj¹, ¿e Jezus jest blisko matki, która co wieczór nak³ada swoje d³onie na chore dziecko i modli siê o jego uzdrowienie. Matka, modl¹c siê za dziecko, przejmuje w jakiœ sposób jego ciê¿ar, a Jezus pragnie uzdrowiæ ca³¹ rodzinê. Chora ¿ona mo¿e poprosiæ mê¿a, jeœli jest on chrzeœcijaninem, ¿eby siê wspólnie pomodlili.
¯eby zrozumieæ czym jest modlitwa, wyobraŸmy sobie g¹bkê. Jeœli zamoczymy j¹ w wodzie na krótko, bêdzie wilgotna, ale trudno bêdzie ni¹ umyæ stó³ - skrzypienie sygnalizuje, ¿e wewn¹trz jest sucha i twarda. Trzeba j¹ bardziej namoczyæ. Podobnie bukiety kwiatów u³o¿one w g¹bce zachowuj¹ œwie¿oœæ i urodê krótko, na przyk³ad przez trzy godziny, póŸniej wiêdn¹, z braku wilgoci. Czasem chcielibyœmy „pouk³adaæ” ¿ycie innych na swój sposób. Modlitwa, która nie wyp³ywa z prawdziwej i bezinteresownej mi³oœci do drugiego cz³owieka, z trudnoœci¹ przechodzi przez bramê serca, zatrzymuje siê, dostaje zadyszki. Taka modlitwa bardziej zuba¿a ni¿ wzbogaca. Podobna jest w³aœnie do g¹bki zanurzonej w wodzie tylko na chwilê, która nasi¹k³a wod¹ powierzchownie. G¹bka potrzebuje czasu, by wch³on¹æ wodê. Nie wyjmujmy jej zanim b¹belki powietrza nie ust¹pi¹ miejsca wodzie. A wtedy stanie siê ciê¿ka od wody.
Modl¹c siê regularnie, nasi¹kamy Bo¿¹ mi³oœci¹. Nie biegnijmy od razu prosiæ o modlitwê kogoœ, o kim s¹dzimy, ¿e ma dar uzdrawiania. Sami te¿ mo¿emy wymodliæ ³askê zdrowia dla siebie i innych. Oczywiœcie, Bóg mo¿e uzdrawiaæ i obdarzaæ ³ask¹ swój ludowi za poœrednictwem Bo¿ych s³ug. Ale zacznijmy modliæ siê regularnie i uwierzmy, ¿e s³yszy tak¿e nasz¹ modlitwê.
Kiedy kochamy, idziemy szybciej
Mi³oœæ jest najpewniejszym noœnikiem uzdrowienia. Jedyne przykazanie, które Jezus nam zostawi³, jest przykazaniem mi³oœci - Koœció³ to wspólnota zwi¹zana mi³oœci¹. W Nowym Testamencie czytamy: Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrañ, jak to siê sta³o zwyczajem niektórych, ale zachêcajmy siê nawzajem, i to tym bardziej, im wyraŸniej widzicie, ¿e zbli¿a siê dzieñ. (Hbr 10, 24-25) Unikanie wspólnych spotkañ, opuszczanie Mszy œw., zaniedbywanie modlitwy w przekonaniu, ¿e jej nie potrzebujemy, wystawia nas na niebezpieczeñstwo. Im mniej jemy, tym mniejszy odczuwamy g³ód - im mniejszy odczuwamy g³ód, tym mniej jemy. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, ¿e tracimy na wadze i popadamy w chorobê. Tak samo jest z modlitw¹. Im mniej siê modlimy, tym mniejsz¹ potrzebê modlitwy odczuwamy, a im mniejsz¹ potrzebê modlitwy odczuwamy, tym mniej siê modlimy. Pewnego dnia w ogóle przestajemy siê modliæ. I zaczynamy siê wiæ z bólu.
We wspólnocie uczymy siê relacji z innymi, pomagania sobie, dŸwigania wzajemnie swoich ciê¿arów, mi³oœci i wspólnie poszukujemy Boga. Mi³oœæ nie jest relacj¹ jedynie miêdzy mn¹ i Bogiem. Ona dotyczy tak¿e moich bliŸnich. Przede wszystkim miejcie wytrwa³¹ mi³oœæ jedni ku drugim, bo mi³oœæ zakrywa wiele grze chów. W ¿yciu rodzinnym i w pracy jest wiele miejsc pozbawionych mi³oœci. Pospieszmy do miejsc nasi¹kniêtych mi³oœci¹, zaczerpnijmy jej i przenieœmy tam, gdzie jej brakuje, nawet jeœli taka postawa dziwi i dra¿ni innych. Kiedy kochamy osobê, za któr¹ siê modlimy, pod¹¿amy szybciej, Bóg, który jest Mi³oœci¹, obdarza nas wieloma ³askami. Wszyscy ¿ebrzemy o mi³oœæ i poszukujemy innych, do których moglibyœmy siê zwróciæ o pomoc, bo wszyscy czasem potrzebujemy pomocy. Nie pytajmy: „Masz stówê?”, lecz zastanówmy siê, co sami mo¿emy daæ innym. Gdyby ka¿dy przyj¹³ tak¹ postawê, mi³oœæ kr¹¿y³aby miêdzy ludŸmi tak jak krew kr¹¿y w organizmie.
© 1996-2004 www.mateusz.pl