głośna sprawa sędziego z Torunia, który miał dobre kontakty z tamtejszym światem przestępczym. Jak ujawniła "Rzeczypospolita”, Zbigniew Wielkanowski uchodził za błyskotliwego prawnika. W latach 90. awansował na wiceprezesa Sądu Rejonowego w Toruniu. Przełożeni cenili go za "regularne zmniejszanie zaległości w sądach". Sędzia cieszył się doskonałymi koneksjami wśród lokalnych elit władzy. W1993 roku za sprawą kolegów z SLD został powołany na eksperta senackiej komisji sprawiedliwości. Znajomości Wielkanowskiego utrwalały się na organizowanych przez niego zagranicznych wycieczkach, które uchodziły za okazyjnie tanie. W listopadzie 2000 roku "Rzeczpospolita" opisała powiązania sędziego z Edwardem Śmigielskim, ps. Tato, domniemanym szefem toruńskiej mafii. „Terroryzujący mieszkańców Torunia gangsterzy z jego grupy są poza zasięgiem prawa. Głośny proces w sprawie strzelaniny w sądzie był kompromitacją wymiaru sprawiedliwości. Przed kamerami ze strzelaniny zrobiono bójkę. Zapadły "rażąco niskie" wyroki.”1
Wyższy Sąd Dyscyplinarny postanowił odebrać immunitet Toruńskiemu Sędziemu.
Wielkanowski przewodniczył sędziom prowadzącym sprawę gangu Edwarda Śmigielskiego. W procesie zapadły rażąco niskie wyroki. A jak podaje Newsweek po wydaniu wyroku bandyci zapadli się pod ziemię, bo sędzia przez dziewięć miesięcy pisał uzasadnienie. Kilka miesięcy po procesie przewodniczący składu sędziowskiego Zbigniew Wielkanowski i jego najbliższy przyjaciel, prezes sądu Zbigniew Krepski w niejasnych okolicznościach stali się właścicielami luksusowych samochodów.2
1 .http ach rzeczpospolita pl a iz 2000 11/20001122/200011220056 hf ml
Op.Ci