centówki, który miał się znajdować w jakimś kurhanie, w stanie Michigan. Redaktor magazynu dodaje od siebie, że nie uważa znaleziska za autentyk. Na tej mizorniutkiej podstawie pączkuje jogo duma, gdyż w następnym numerze „Antiąuariana” informuje on, że „moneta okazała sio, tak jak przepowiadaliśmy, oszustwem". Możemy sobie wyobrazić oburzenie Eliasza czy innego ze starych proroków na widok takiej uzurpacji do jasnowidzenia.
O kolejnym znalezisku czytamy w „Scientific American" z 17 czerwca 1882 r.. Dowiadujemy sio wiec, że pewien farmer z hrabstwa Cass, w stanie Illinois, znalazł na swojej farmie moneto z brązu, która została wysiana do prof. F. F. Hildera w St. Luis i zidentyfikowana przez niego jako moneta syryjskiego króla Antiocha IV. Grecki napis na monecie przetłumaczono jako „Król Antioclnis Epifanes Zwycięzca". Brzmi to ostatecznie i przekonująco, trudno jednak przyjąć, że musi to koniecznie świadczyć o podrzuconiu monety przez kogoś, kto lubi urozmaicać rzeczywistość.
W magazynie „American Pioneer" (2-169) zamieszczono reprodukcje obydwu stron pewnej miedzianej monety, ze znakami podobnymi do znaków na kamieniu z Grave Greek, o którym wkrótce będziemy mówili. Moneta miała być znaleziona w Connecticut, w 1643 r.
Inna moneta pojawiła sio w piśmie „Records of the Past” (12-162). Czytamy tam, że na początku 1913 r. w jakimś kurhanie w stanie Illinois znaleziono moneto, którą rozpoznano jako rzymską. Została ona wysłana do dr. Emersona z Instytutu Sztuki w Chicago. Według wydanej przez niego opinii monota ta „jest rzadko spotykanym okazom z mennicy cesarza Domicjusza Domicjanusa”. Go do joj odkrycia w kopcu ziemnym w Ulnois, dr Emerson wykręca sic odpowiedzialności za jakiekolwiek dzikie przypuszczenia. Co mnie natomiast uderza w tym przypadku to fakt, że ewentualny dowcipniś nie chciał sie zadowolić zwyczajną rzymską monetą, lecz zdobył dla swych niecnych celów „rzadko spotykany okaz”. Ciekawe dlaczego żadna z kolekcji nie ogłosiła jego zaginięcia? Przeglądałem wystarczającą liczbę pism numizmatycznych, by wyrazić opinię, że miojsco przebywania każdej rzadkiej monety, znajdującej się w posiadaniu osoby prywatnej, jest dobrze znane innym kolekcjonerom.
„Proceedings of the American Philosophical Society” (12-224) informują natomiast, że w lipcu 1871 r. redakcja pisma otrzymała list od Jacoba W. Moffita z Chillicothe, stan Illinois, zawierający fotografię monety, no którą natknięto się podczas kopania studni na głębokości 36 m. Oczywiście wodlug konwencjonalnych naukowych standardów taka głębokość ma niezwykłe znaczenie. Paleontolodzy, geolodzy, archeolodzy uważają za logiczno wiązanie głębokości znaleziska z jogo wiekiem. My uznajemy głębokość za pseudoslandard: jedno trzesięnio ziemi może zagrzebać współczesną monetę na głębokość 36 m.
Według autora relacji drukowanej w „Proceedings" moneta miała bardzo regularną grubość i z całą pewnością nie została wyprodukowana prymitywnymi metodami. „Są też inno jej cechy wskazujące na użycie maszyny". Jednakże według prof. Le-slie jest to jakiś astrologiczny amulet, znajdują się bowiem na nim znaki Ryl) i Lwa. Następnie prof. Leslio stwierdza - z arbitralnością, z jaką ktoś mógłby ogłosić, że Brooklyn Bridge został umieszczony w miejscu, gdzie się obecnie znajduje, przez pewnego wesołka - iż amulet ton podłożono na miejscu znalezienia dlii dowcipu, choć nie zrobił togo jego obecny właściciel, Nadto zaś dowiadujemy się, że jest to wyrób z czasów nowożytnych, być możo z XVI wieku, o hiszpano-amerykańskiej lub francu-sko-ainorykaóskiej proweniencji.
Jest to klasyczny przypadek brutalnej próby włączenia rzeczy, która mogła - choć niekoniecznie - spaść z nieba, w sferę zjawisk przyjętych przez System Antropologiczny. Choć podawanie racji w sensie bezwzględnym jest po prostu śmieszno, można się jednak pogodzić z próbami uzasadnień, które są trochę bliższo rzeczywistości niż racje oponentów. Oczywiście fakt, że prof. Leslie obwarowuje swe poglądy pewnymi zastrzeżeniami przemawia na jego korzyść, wszelako nic dostrzega on, Jso moneta nie ma najmniejszych cech hiszpańskich bib francuskich. Znajdujący się na niej napis wykonany został w języku, który można umiejscowić „pomiędzy arabskim i fenickim, nie będący ani jednym, ani drugim”. Prof. Winchell w książce Sparks ftom a Geologisfs iTanwjnr (Iskry spod młotka geologa) pisze, że surowy wzór na tej monecie, która znajdowała się w jego posiadaniu, przedstawiał niewyraźny zarys jakiegoś zwierzęcia i jakiegoś wojownika, albo może kota i złotej rybki - co kto woli - i nie był on ani wytłoczony, ani wygrawerowany, lecz „wyglądał na wytrawiony kwasem”. A jest to metoda nieznana numizmatykom tej planety.
Fakty potrójnie wyklęto.
Mówi się, że w kurhanach na torenie Stanów Zjednoczonych odkryto kamienne tablice z wyrytymi na nich przykazaniami w języku hebrajskim; mówi się także o masońskich emblematach. Jesteśmy tu chyba na krosach naszej skłonności do akcep-
113