bowani cudzoziemcy w rodzaju generała Hieronima Ramoriny, który niebawem miał się stać grabarzem powstania.
Tymczasem Bogusławski leczył się z odniesionych ran. Przetrzebione jegó pułki znów się uzupełniały. Jak i poprzednio, po Grochówie, nastąpiła ich regeneracja. Istniejące w Warszawie formacje rezerwowe, tak zwane zakłady, szybko wypełniły luki, zwłaszcza 4 pułku, do którego ponadto wciąż napływali ochotnicy.
Przez sześć tygodni kurował się generał i odpoczywała jego odrodzona brygada. W tym czasie ponieśliśmy nowe porażki w Podlas-kiem. Co gorsza, Rosjanie pod nowym wodzem feldmarszałkiem Iwanem Paskiewiczem (Dy-bicz zmarł na cholerę) rozpoczęli flankowy marsz wzdłuż prawego brzegu Wisły. Podążali ku szykującej się przeprawie pod Osie-kiem, aby przejść na lewy brzeg Wisły i przez Nieszawę, a następnie Łowicz skierować się ku stolicy Polski. Jej zdobycie, według rozkazów cara Mikołaja, miało zakończyć niezbyt długo przeciągającą się wojnę. Ku zgrozie i zdumieniu wszystkich naczelny wódz, Skrzynecki, nie zdobył się wówczas na żadne poważniejsze posunięcia, które by uniemożliwiły, czy choćby utrudniły marsz Paskiewiczowi. W drugiej połowie lipca brygada Bogusławskiego bezcelowo ruszyła na Modlin, 30 lipca odmasze-rowała z powrotem przez Błonie i Szymanów, 4 sierpnia przybyła z całą armią pod Bolimów. Ulegając powszechnej opinii, sejm i rząd zdecydowały się w Bolimowie, 10 sierpnia, pozbawić Skrzyneckiego dowództwa. Przez tydzień tylko był jego następcą generał Henryk Dembiński. Najwyższą władzę objął, jako prezes Rządu Narodowego, generał Jan Krakowie cki. W wojsku nastąpiły zmiany na wyższych stanowiskach.