byliśmy i nie jesteśmy w tej nieszczęsnej, bratobójczej walce żołnierzami uczciwymi i honorowymi.
Generał gubernator warszawski za to wyznanie pozlbawił pośmiertnie pułkownika Suchoniu a wszelkich orderów i szlachectwa. Został też zdegradowany i po cichu pochowany w Iłży.
Po bitwie Rębajło skierował swoje oddziały ku Górom Świętokrzyskim, zatrzymując się we wsiach, gdzie nie było wrogich sił. Zmęczenie dawało się we znaki. Zwycięska bitwa pod Iłżą była dla powstańców jedyną moralną podporą. Rębajło zdawał sobie doskonale sprawę, że powstanie w różnych częściach kraju zostaje systematycznie tłumione, wiedział o tym, jednak nie chciał dopuścić do siebie myśli, że może przestać walczyć. Chciał przetrwać do wiosny. Wiosna była jego nadzieją, zresztą nie tylko jego. Warunki zimowe nie sprzyjały powstańcom, brak żywności, trudności w dostarczaniu amunicji hamowały posunięcia taktyczne.
19 stycznia 1864 roku stanął Rębajło na Ostrych Górkach, cztery kilometry na północny zachód od Radkowie. W południe wójt z Radkowie dostawił dla powstańców cztery objuczone konie z dwoma wielkimi kotłami do gotowania oraz prowiant składający się z wołowiny, chleba, słoniny, soli i sporej baryłki wódki. Zaraz też brać żołnierska rzuciła się do zbierania śniegu w kotły oraz drzewa i chrustu. Intendent rozdzielił żywność. Posiłek wieczorny, gorąca zupa i mięso, zaspokoił puste żołądki żołnierzy.
Następnego dnia powstańcy nie zdążyli jeszcze odpocząć po trudach marszów, gdy około godziny jedenastej oddział Rębajły został zaatakowany przez kolumny carskiego pułkownika Aleni-cza. Gwałtowny i nagły atak uniemożliwił Kalicie działania wszystkimi oddziałami, Rębajło z adiutantem Kahanem i trębaczem rzucili się do ataku. Sądząc zaś, że 1 kompania w myśl jego rozkazu postępuje za nim, wysunął się naprzód. Jagielski widząc dowódcę bez żołnierzy krzyknął ostrzegawczo. W tym momencie wróg dał salwę w stronę Kality i wtedy właśnie Kahan osłonił go swoim ciałem, sam jednak padł trafiony kulą. Był ciężko ranny. Kalicie udało się szczęśliwie wycofać za wąwóz, gdzie z kilkunastoma żołnierzami ostrzeliwał się nękającym go nieprzyjaciołom. Walka trwała godzinę, podczas której każda kompania działała na własną rękę. Przeciwnik nie zdając sobie sprawy z bałaganu <po stronie powstańczej, mimo że dysponował wielką siłą siedmiu rot piechoty i dwustu konnicy, zarządził odwrót. Siły powstańców wynosiły około sześciuset pięćdziesięciu żołnierzy.
Zaraz po skończonej bitwie i po zebraniu rannych oddziały powstańcze ruszyły marszem i dotarły do lasu niedaleko Michałowa, gdzie
119