1352738293

powtarzaj ąc

Sytuacja na Węgrzech i w Polsce rozwija się w przeciwnych kierunkach: w Budapeszcie obywatele rzucają, się na premiera i partię rządzącą, a w Warszawie premier i partia rządząca rzucają się na obywateli. Kilku posłów zaatakowało od razu cały sektor bankowy w Polsce, i to gołymi rękami, bo żadnych argumentów w rękach nigdy nawet przez chwilę nie mieli. Sam premier nie może ścierpieć nikogo, kto różni się od niego bardziej niż jego brat, i kolejno wszystkie takie osoby zrzuca ze schodów swój ej Rady Ministrów. Kaleczy przy tym wszystko - nawet polszczyznę

ciągle: "Czarta Rzeczpospolita". Polski parlament zachowuje się więc tak jak na Węgrzech demonstranci pod parlamentem. Pozostaje też tylko nadzieja, że wkrótce się tam znajdzie.

GW

OGÓREK NA NIEDZIELĘ

WINA IM STARSZA, TYM LEPSZA

[podpis] MICHAŁ OGÓREK

Gazeta Wyborcza nr 217, wydanie waw z dnia 16/09/2006 -17/09/2006 JEDYNKA, str. 1

W Krakowie podsłuch zainstalowano już w wykopaliskach archeologicznych. Trudno się dziwić, że wychodzą na jaw coraz starsze afery. Aleksandra Kwaśniewskiego zamierza się przesłuchać jako ministra młodzieży - brzmi to nie jak pozew sądowy, ale jak komplement; chociaż też fałszywy.

Jeszcze starsza jest afera z XVI wieku: na liście darczyńców fundacji nowego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia "Zamek Chudów" znalazł się właściciel tego zamku, który żył w renesansie.

Wychodzi na to, że jako prawdziwie renesansowy człowiek darczyńca ten stał się po śmierci własnym spadkobiercą. Ponieważ zachodzi tu wyraźne podejrzenie o konflikt interesów, jest to nowe wyzwanie dla komisji śledczej.

Doprowadzenie XVI-wiecznego właściciela większych trudności niż wezwanie Leszka Balcerowicza nastręczać już nie może. A komisja i tak tylko u podejrzanego przecież bada, czyjego kościec jest moralny.

GW

FELIETON

OSTATNI DZWONEK NA REMONTOWANIE

[podpis] MICHAŁ OGÓREK, GAZETA WYBORCZA

Gazeta Wyborcza nr 214, wydanie waw z dnia 13/09/2006 Z DRUGIEJ STRONY, str. 2

Premier Kaczyński zaapelował wczoraj, aby w kampanii wyborczej było mniej agresji. Po co fatygował się z tym aż do telewizji, nie wiadomo, bo wystarczyłoby, żeby podzielił się tym z

rodziną.

W reklamie wyborczej PiS rodzina w jakimś amoku remontuje swoje mieszkanie, zmieniając stare wyposażenie i wyrzucając wszystko, łącznie z grającym telewizorem, tylko dlatego, że zobaczyli tam Tuska. Robi to, pomimo że telewizja została już przez PiS odzyskana. Pytanie, jakie zadawać sobie muszą wszyscy oglądający, brzmi: dlaczego robią to w tak opętańczym tempie? Dlaczego się tak rozpaczliwie śpieszą?

84