Lobito. 39
zegnawszy administratora, skierowałem się do dzielnicy północnej, gdzie w niewielkich parterowych willach mieszkają zamożni Portugalczycy i przedstawiciele cudzoziemskiej kolonji, przeważnie Anglicy.
Wszystkie wille z drzewa, kamienia lub cegły zbudowane w stylu afrykańskim. Domki 4—6 pokojowe, otoczone szeroką krytą werandą. Osobne małe budyn-- ki przy domach mieściły kuchnie, pralnie, spiżarnie, garaż i pokoiki mieszkalne dla „czarnej” służby. Przy każdym domu ogródek z drzewami palmowemi, rosną-cemi wprost na piasku, i z klombami kwiatów. Klomby usypane z czarnej ziemi, przywożonej koleją z głębi kolonji, gdyż żaden kwiat nie rośnie na piaszczy
stym gruncie Lobito. W każdym ogródku lub podwórku widziałem drewnianą skrzynkę, umocowaną na wysokim słupie. To mieszkanka oswojonych małpek. Ponieważ zwierzątka te są w Angoli bardzo tanie, (można kupić małą małpkę za złotówkę), a są miłe, wesołe i zabawne, każdy prawie mieszkaniec Lobito posiada przynajmniej jedną małpę. Psów w Lobito jest tylko kilka i, jak zauważyłem później, mają zupełnie inne usposobienie i zwyczaje, niż psy europejskie. Cały dzień włóczą się po mieście, kilka razy dziennie kąpią się samotnie w falach oceanu, a do domu przychodzą tylko w godzinach śniadania i obiadu, no i na noc. Koni w Lobito, jak zresztą i w całej Angoli, niema wcale. W Bengueli, Huambo, Lubango i Mossamedes jest po kilka osłów i mułów.' Na południu kolonji, w ostatnich czasach dopiero, rozpoczęto próby hodowania koni z wysp Cabo Verdc i krzyżowania ich z zebrami. I jedne i drugie próby zapowiadają pomyślny rezultat. Na południu również
4