pochowano poległych, potem skierowano się do Bodzentyna. Tam Kalita zabezpieczywszy się od Kielc i Słupi silnymi placówkami, udał się wraz z kilkoma oficerami do szpitala, gdzie leżał ciężko ranny porucznik Kahan. Lekarze nie rokowali żadnych nadziei, bowiem miał on przestrzelone płuca. I rzeczywiście po dwóch dniach zmarł. Kalita przeżył boleśnie śmierć swego adiutanta, a jednocześnie przyjaciela, z którym był związany jeszcze z okresu młodości.
Po odpoczynku w Bodzentynie Rębajło wszedł w Góry Świętokrzyskie i dotarł do swego starego obozu — Cisowa. Tu zatrzymał się dłużej, by przeprowadzić reorganizację i wykonać plany ćwiczebne ze swymi żołnierzami. Nieustające mrozy dokuczały nielitości-wie. Powstańcy nie mieli dobrego obuwia, łatali więc to, które i tak było już w opłakanym stanie. Kalita starał się podtrzymywać ich na duchu, choć wiedział, że warunki prowadzenia wojny pogarszały się i trzeba było wielkiego samozaparcia, aby ją przetrwać.
Do obozu Cisowskiego dochodziły wieści o stałym przeczesywaniu terenów przez wojska carskie mające na celu likwidację oddziałów powstańczych. W okolice obozu został wysłany korpus złożony z gwardii carskiej, kilka liniowych pułków i oczywiście kozacy. Siła wroga była przerażająca.
Rębajło postanowił więc wraz ze swymi oddziałami przedrzeć się koło Chmielnika, Pińczowa i Jędrzejowa i wkroczyć na teren województwa krakowskiego.
I znów ruszyli w drogę, starając się nawet zmylić pogoń nieprzyjaciela atakując Chmielnik. W czasie postoju niedaleko tej miejscowości spotkał podpułkownik Rębajło kilku konnych partyzantów. Okazało się, że był to pułkownik Ludwik Zwierzdowski-Topór, który zakomunikował Rębajle, że z woli Rządu Narodowego i za zgodą generała Bosaka przybył objąć dowództwo nad wszystkimi zbrojnymi siłami województwa* sandomierskiego, wobec czego Kalita sta wał się jego podkomendnym. W towarzystwie Topora znajdował się także Kurowski, z (którym Rębajło już wcześniej popadł w konflikt. Zachowanie Topora wobec 'żołnierzy Kality i jego samego było przykre. Być może wynikało to z oschłego sposobu bycia Topora. Mimo to Kalita odczuł wyraźną niechęć do pułkownika. Dochodziło między nimi często do sprzeczki. Zresztą zauważyli to oficerowie i żołnierze. Plany Rębajły uległy zmianie, musiał bowiem podporządkować się rozkazom Topora, który zarządził powrót do Cisowa. Tymczasem podczas ćwiczeń Rębajło przeziębił się silnie, wywiązała się gorączka. To było powodem, dla którego pułkownik Topór zaproponował Rębajle urlop dla podratowania zdrowia. Kalita zgodził się, nie namyślając się długo. Wiedział,
121