KONFLIKT POKOLEŃ CZY INTERESÓW?
naukową konfliktu, który pojawia się często między mistrzem i uczniem w chwili gdy następuje tego ucznia usamodzielnienie. Każdy z nas przytaczał z własnego doświadczenia bolesne przykłady, które z uwagi na nasz wiek odnosiły się do obydwu możliwych perspektyw, gdyż pamiętaliśmy również i to, jak przed laty sami wyzwalaliśmy się spod dominacji naszych mistrzów. Nikt z biorących udział w tej nie uświadamiał sobie jednak, iż miał do czynienia ze zjawiskiem powszechnym i naturalnym, myśląc, że jego własne doświadczenie miało charakter indywidualny i w związku z tym domniemywał jego przyczyn osobniczych, co nie ułatwiało rozwiązania kryzysu. Ktoś z obecnych obiecał, że o tym napisze, ale nie pamiętam, kto to był i nie sprawdziłem, czy dotrzymał obietnicy. Dlatego ośmielam się podjąć temat.
Przedstawiony problem rozpoznajemy w mrocznym micie o Kronosie. Ogniskuje on obydwie strony konfliktu, bowiem Kronos nie tylko poprzez kastrację skutecznie unieszkodliwił swego ojca-mistrza, ale również, chcąc zabezpieczyć sobie przyszłą dominację pożerał własne potomstwo-uczniów, aż ostatecznie został obalony przez swego syna Zeusa. W jakimś innym kontekście problemem na pewno zajmowała się socjologia i psychologia. Wreszcie znamy go z obserwacji stad żubrów, na przykład, gdzie walka idzie o to, kto pozostanie samotnikiem, chwilowo lub na stałe wytrąconym ze stada, a komu uda się zdobyć lub uchronić dominację, a tym samym prokreacyjną szansę i lepsze pastwiska. Ale te grecko-białowieskie metafory niewiele nam pomagają w chwili, gdy normalny bieg zdarzeń stawia mistrza i ucznia twarzą w twarz przeciw sobie - nie będąc żubrami jesteśmy wtedy bezradni i popełniamy głupie błędy.
Definiując problem wolę jednak nazwać go neutralnie „syndromem Irsee” niż groźnie „kompleksem Kronosa”, gdyż nie chcę mówić o stanach patologicznych, związanych z mnogością sytuacji kreowanych przez współpracujących ze sobą i należących do różnych pokoleń ludzi. Aczkolwiek stany te mogą w następstwie wywołać destrukcyjne zdarzenia, poczynając od zwykłej bójki, a kończąc na molestowaniu seksualnym, to jednak znajdują one swoje rozwiązanie w procedurach prawnych, dyscyplinarnych czy honorowych. Nie będę też przywoływał głośnych kryzysów związanych z opozycją naukową, które rozstrzyga z upływem czasu samokorygująca zdolność nauki.
„Syndrom Irsee” tkwi w nauce, ale ma pozanaukowy charakter. Wynika nie z natury procesu poznania, ale ze struktury, w której to poznanie jest realizowane. Wiąże się nie z biologicznym wiekiem jego uczestników, ale z ich zależną pośrednio od wieku pozycją zajmowaną w strukturze nauki. Nie jest konfliktem młodości ze starością, ale ma pokoleniowy charakter. Jest trudny do wyjaśnienia, więc bagatelizujemy go zwykle, mówiąc, iż wynika on z paskudności charakteru jednej czy drugiej strony. Ale jest on realny, dlatego, aby odkryć jego istotę musimy odnieść się do złożonych stosunków istniejących między mistrzem i jego uczniem, relacji, która, jak stwierdziliśmy, stanowi rdzeń nauki.
73