front sklepu Yirgin Megastore, przystanek autobusowy i światła przejeżdżających pojazdów — ale nie jest to tradycyjna scenografia z rekwizytami, tylko wielka projekcja komputerowa, tworzona na naszych oczach.
Już tu mamy oznaki globalizacji: angielski sklep muzyczny na nowojorskiej ulicy, telefonię komórkową, wielojęzyczne karaoke, Chinatown, Londynu, Las Vegas.
Zakończenie Aladyna też rozgrywa się na Zachodzie (w londyńskim klubie nocnym) i również podkreśla skutki globalizacji. W ostatniej scenie pracownik globalnego centrum telefonicznego dzwoni nocą z londyńskiego barn do swego hinduskiego szefa, który odbiera telefon już rano. Nie tylko widać tu pomieszanie odpoczynku z pracą, ale czuć też szok czasowy zglobalizowanej nieprzerwanej pracy „24/7”.
Ściśnięta między scenami z Nowego Jorku i Londynu, główna akcja Aladyna toczy się w Bangalore w Indiach. Akt pierwszy przedstawia szkolenie hinduskich pracowników, którzy pod czujnym okiem i uchem amerykańskiego instruktora uczą się amerykańskiej kultury i języka angielskiego; za nimi zaś wyświetla się materiał filmowy z rzeczywistego szkolenia w centrum telefonicznym w Bangalore. W trakcie tej sceny słowa i gesty sfilmowanych pracowników i aktorów na scenie zbiegają się i sprzęgają, tworząc niezwykłe efekty.
Ponieważ rzecz dotyczy hinduskich centrów telefonicznych, z usług których coraz częściej korzystają amerykańskie przedsiębiorstwa, Aladyn zajmuje się niektórymi praktykami związanymi z ekonomiczną globalizacją, zwłaszcza outsourcingiem, czyli wynajmowaniem obcych firm do zadań zwykle wykonywanych przez własnych pracowników. A precyzyjniej mówiąc, ponieważ korzystanie z usług zewnętrznych może się odbywać tylko lokalnie, we własnym kraju, Aladyn ukazuje zarówno outsourcing jak i off-shoring — przenoszenie stanowisk pracy za granicę dla zmniejszenia kosztów robocizny.
Teraz, jakkolwiek Aladyn „mówi” o outsorsingu - twórcy podkreślają to w materiałach o przedstawieniu — chciałbym się zająć pokrewną formą ekonomicznej globalizacji, która wyraźnie wiąże się z globalizacją kulturalną. A mianowicie „glokalizacją”. Nie globalizacją, tylko glokalizacją. Terminu „glokalizacja” używa się często w odniesieniu do bardzo lokalnych i wyczulonych na kulturowy kontekst strategii globalnej sprzedaży dóbr i usług. Za prosty przykład mogą tu służyć zabiegi McDonalda: zastąpienie Kaczora Donalda Asteriksem z rodzimego komiksu we Francji albo jeszcze lepiej — wolowego Big Maca wegetariańskim Maharaja Mac w Indiach. Glokalizacja jest więc lokalizacją globalizacji.
W Aladynie mamy jednak do czynienia ze zniekształconą odmianą glokalizacji. Przez centrum telefoniczne w Bangalore amerykańskie przedsiębiorstwa sprzedają usługi amerykańskim klientom — wyłącznie amerykańskim; hinduscy pracownicy dostarczają tych usług.