826
JACEK SALIJ OP
ligijnej będzie protestował przeciw ujmowaniu prawdy wiary w wyabstrahowaniu od jej religijnej specyfiki. Można wprawdzie powiedzieć, że przez swoją śmierć Chrystus złożył Bogu zadośćuczynienie za nasze grzechy, ale jeśli ktoś jednoznacznie próbuje rozumieć odkupienie w kategoriach wartości materialnych, rozpoznamy w takim ujęciu jedynie karykaturę naszej wiary w odkupienie. My nie umiemy wierzyć w odkupienie inaczej, jak w dzieło miłości Boga do człowieka. To prawda, że ofiara Syna Bożego była aktem posłuszeństwa wobec Ojca (Flp 2, 8), ale był to zarazem całkowicie dobrowolny czyn Jego miłości do nas: „Syn Boży umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Gal 2, 20). Na płaszczyźnie miłości takie słowa jak naprawienie obrazy czy posłuszeństwo mają zupełnie inny sens niż tam, gdzie obowiązuje zewnętrzna siła i nie dostrzega się wartości duchowych.
Sposób zaś, w jaki dokonało się odkupienie i w jaki realizuje się wobec każdego z nas, jest zarazem znakiem jego wiarygodności. Skądinąd wiemy, iż zła nie da się usunąć siłą zewnętrzną — w ten sposób można je co najwyżej przytłumić, co zresztą też jest wysoce problematyczne. Śmierć Chrystusa objawia nam jedynie skuteczną drogę walki ze złem: przez miłość, szacunek dla osób, wierność wobec prawdy i sprawiedliwości. Właśnie dlatego, mimo że już jesteśmy odkupieni, nie zostało nam oszczędzone twarde borykanie się ze złem. Nie o to chodzi, że takie rozwiązanie byłoby zbyt łatwe. Ono zawierałoby w sobie zlekceważenie naszej godności osób. Nasze pretensje do Boga, iż nie zechciał nas wyzwolić od zła bez naszego współdziałania, są w gruncie rzeczy pretensjami, że Bóg odnosi się do nas z szacunkiem, jaki należy się osobom, że nie zechciał nas potraktować jak bierne przedmioty.
W wykładzie niniejszym chciałbym pokazać Państwu zbawczy czyn Jezusa Chrystusa — Jego śmierć i zmartwychwstanie — od strony mało znanej. Chciałbym mianowicie na prawdę o zbawieniu popatrzeć na tle prawdy o wszechobecności Boga.
Powszechnie używa się sformułowania, że Bóg istnieje poza czasem i przestrzenią, albo trafniej: ponad czasem i przestrzenią. Są to sformułowania na pewno słuszne, niemniej mogą wprowadzać w błąd: jeśli sugerują komuś dosłowne, przestrzenne rozumienie owego „poza” czy „ponad”. Z tego, że Bóg istnieje ponad czasem i przestrzenią, nie wynika oczywiście, iż nie istnieje w czasie i przestrzeni. Także w czasoprzestrzeni Bóg istnieje w sensie dosłownym, w każdym tu i teraz. Ponieważ jednak nie ma i nie może być żad-