O STRUKTURZE — EWOLUCJI WSZECHŚWIATA (1)
CZYLI
Immanuel Kant napisał: „...w przyrodzie nie może być nic dane, co — niezależnie od tego, za jak wielkie byśmy je uważali — nie mogłoby, rozważane w innym stosunku, być zdegradowane do czegoś nieskończenie małego i na odwrót nic nie może być w niej tak małe, by nie dało się w porównaniu z jeszcze mniejszymi rozmiarami powiększyć dla naszej wyobraźni do wielkości całego świata. Do pierwszej z tych obserwacji dały nam obfity materiał teleskopy, a do drugiej mikroskopy”.1 Innymi słowy, skala odległości (rozmiarów) jest względna, zależy od „wielkości porównawczej” czyli jednostki pomiaru. I tu odgrywa rolę pewien wzgląd psychologiczny, rozmiary ludzkiego ciała określają nasze oceny: to, co oglądamy przez teleskopy jesteśmy skłonni uznać za „nieskończenie wielkie”, to co oglądamy przez mikroskopy — za „nieskończenie małe”.
Chcemy zapuścić się w świat „nieskończenie wielkich”. Współczesna astronomia pozagalaktyczna spenetrowała już sporo szlaków wiodących w tę pasjonującą dziedzinę. Ich przetarcie jest na pewno wielką przygodą ludzkości. Zanim sami, prowadzeni przez metody nowoczesnej astronomii, staniemy się uczestnikami przygody polegającej na eksploracji Wielkiego Wszechświata, może warto przez chwilę (dla nabrania oddechu przed czekającymi nas emocjami) Zastanowić się nad tym, czego ludzie oczekiwali przygotowując się do wyprawy w głąb Kosmosu.
Pozostaję więc jeszcze na jakiś czas w zaciszu własnej biblioteki i sięgam po książkę, która została wydana w r. 1912, a więc niemal
Krytyka władzy sądzenia, (przekł. J. Gałecki), PWN 1964, s. 84.