Z LEKTUR ZAGRANICZNYCH 375
dyrektywa, żeby nająć architekta wnętrz. Jeśli bowiem trzeba wszystko zlecać specjalistom, to cała dyskusja o zasadach postępowania jest bez sensu.
Za to wcale ciekawe wydają się uwagi o funkcjonowaniu bibliobusów. Otóż za najważniejsze uznano trafny wybór miejsc ich postoju oraz staranne opracowanie tras, a także stosowane umotywowanie personelu, praca w bibliobusach jest bowiem szczególnie uciążliwa. Co ciekawe — istnieje sugestia, żeby na potrzeby bibliobusu nie wydzielać odrębnych zbiorów, lecz korzystać z wypożyczalni ogólnej. Na ogół w literaturze przedmiotu oraz w praktyce sugeruje się coś innego.
W sferze problematyki osobowej i profesjonalnej teksty nie wykraczają poza opinie powszechnie znane. Ciekawostką jest jednak pogląd, że podstawę profesjonalizmu stanowi wykształcenie magisterskie; zwykle przy takich okazjach lansuje się licencjaty. W Stanach Zjednoczonych programy kształcenia na tym poziomie muszą mieć akredytację ALA bądź Komisji Akredytacyjnej dla Nauczycieli. Na trzon tych programów składa się wiedza o informacji oraz o komunikacji, znajomość procesów bibliotecznych oraz problemów organizacji i zarządzania. Do stałych reguł należy ponadto możliwość tworzenia indywidualnych programów kształcenia przez samych studentów.
W zakresie opinii o materiałach i procesach bibliotecznych książka lansuje głównie ciekawostki. Korzystnie wyróżnia się tylko próba charakterystyki pracownika informacji, określająca jego główne zalety oraz cechy pożądane. Otóż za najważniejsze cechy uznano mobilność, kontaktowość i umiejętność słuchania, a także staranność i odpowiedzialność w działaniu.
Jeden z ciekawszych rozdziałów książki traktuje o usługach specjalnych. Tak jak i u nas, autorzy stwierdzają wyraźny regres czytania brajlem wśród niewidomych, natomiast referują różne możliwości przetwarzania pisma na język mowy. Potwierdzają poza tym rosnącą potrzebę organizacji obsługi bibliotecznej osób starszych (w ośrodkach opieki oraz w miejscach zamieszkania) wobec znacznego przyrostu populacji w najstarszych przedziałach wieku.
Książkę uzupełniają szczegółowe wytyczne postępowania z trudnymi klientami (naiwne), opisy programów z zakresu public relations oraz szczegółowe sugestie oferty promocyjnej. Na zakończenie pomieszczono rozmaite ciekawostki, np.: wyrazy na „bibl”, rejestr ról bibliotekarzy na scenie i na ekranie oraz termin „biblioteka” w 85 językach. Jest po polsku (poprawnie), po rosyjsku (niepoprawnie) oraz w języku żulu (nie wiem, czy poprawnie): iqoqolamabhuku. Aha. Proszę zapamiętać!
Z kolei wydawany już od 5 lat w Anglii przeglądowy rocznik prezentujący stan bieżącej refleksji na temat bibliotekarstwa i informacji naukowej, tym razem za 1995 r. [2], wydał mi się znakomity. Starannie opracowany przez zespół kompetentnych autorów i jeszcze poprawiony przez trójkę redaktorów — której przewodził niezmordowany Maurice B. Linę — okazał się zbiorem niezwykle ciekawych wiadomości o aktualnej praktyce bibliotekarstwa i bibliozofii.
Całe wydawnictwo podzielono na 12 rozdziałów problemowych bądź problemowo-geograficz-nych i — niezależnie od wstępnych wątpliwości — kompozycja jest inteligentna. Każdy rozdział został opracowany przez innego autora, czasami dwójkę autorską, bez wyjątku na bardzo dobrym poziomie. Myślę, że solidnie popracowali również redaktorzy, ewentualnie dołączył się też międzynarodowy komitet doradczy (z Polski — Katarzyna Diehl) i muszę przyznać, że bardzo dawno nie miałem w ręku tak dobrego i rozumnego opracowania problematyki bibliotekarskiej.
Do poszczególnych rozdziałów dołączono obfitą bibliografię tematu, głównie w języku angielskim, ale nie wyłącznie; jest też w polskim, chociaż niektóre tytuły mocno zniekształcono. Akcentów polskich jest w ogóle sporo i trzeba powiedzieć, że nasze bibliotekarstwo oceniono wcale trafnie.
Charakteryzując ogólnie bibliotekarstwo w 1995 r., William Y. Arms (Stany Zjednoczone) uznał komputeryzację za temat przodujący. Według niego obniżyły się ceny elektronizacji, wiele barier przestało istnieć, za to silniej niż przedtem ujawniła się niemożność ochrony praw autorskich. Nowa technologia uczyniła atrakcyjniejszym sam zawód bibliotekarza, stąd więcej kandydatów w szkołach bibliotekarskich.
Autor jest zdania, że nie do końca wiemy, jak będzie wyglądała biblioteka za kilka lat, trzeba więc trzymać się zasad uniwersalności. Jego zdaniem, kierunek rozwoju powinien być taki, by w sieci — zamiast informacji o informacji — coraz częściej była informacja prymama.