plik


ÿþ Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment peBnej wersji caBej publikacji. Aby przeczyta ten tytuB w peBnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja mo|e by kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyBcznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo|na naby niniejszy tytuB w peBnej wersji. Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawarto[ci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania si jej od-sprzeda|y, zgodnie z regulaminem serwisu. PeBna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym Nexto.pl. Juliusz SBowacki ZAOTA CZASZKA Konwersja: Nexto Digital Services Spis tre[ci OSOBY: AKT PIERWSZY AKT DRUGI ZAOTA CZASZKA Dramat niedokoDczony Juliusz SBowacki OSOBY: Pan KONIECPOLSKI, wystpujcy jako rzekomy GWINT ZAOTA CZASZKA, stra|nik krzemieniecki Pani STRA{NIKOWA, jego |ona Panna AGNIESZKA, jego córka Pan GSKA, regent Pan MILEWICZ, szlachcic Ksidz GWARDIAN, pózniej PROWINCJAA fran- ciszkaDski Inny KSIDZ ZAKRYSTIAN JANKIEL, {yd arendarz STANISAAW, pózniej SZAWEA JAN, pózniej KLEOFAS J 5/73 MAGDA, dziewka SKOPEK, kaleka studenci Rzecz dzieje si w KrzemieDcu  za panowania Jana Kazimierza w czasie najazdu szwedzkiego w r. 1655. AKT PIERWSZY SCENA I Stancyjka StanisBawa. StanisBaw, Jan, póznij Gska STANISAAW Có| tam, panie Janie? ýÿle sBycha  podobno, |e pan stra|nik krzemieniecki ZBota Czaszka wyda- je córk swoj, pann Agnieszk, za pana regenta Gsk... a có| bdzie z wacpanem?... JAN Bdzie, co Bóg zechce... STANISAAW Zdaje mi si, |e trzeba by zBemu zapobiec. JAN A jakim sposobem?... STANISAAW 7/73 Pana Gsk od maB|eDstwa odstraszy... SBuchaj, ja wik - znasz mnie... je|eli chcesz, to usBu|... Oto naprzód, patrz... wykleiBem sobie wertep z papieru i bd chodziB po do- mach pokazujc diabBa i anioBa, to mi przyniesie kilka gro- szy i bdzie czym Bo|e Narodzenie pokropi... A wac- pana podobno z domu Stra|nika wypdzono? Otó| pomaluj sobie korkiem brwi - naucz si koldy... a ja wacpanu wej[cie do domu pana Stra|nika uBatwi - pomówisz z pann Agnieszk w ciem- nym kcie... a ja dziatwie i starym bd pokazywaB diabBa w wertepie. JAN Co| ja jej powiem?... Ja jestem ubogi, Pan regent jasnych atBasów naniesie, Przyjedzie koDmi karymi w kolesie, Opowie, jakie ma pod domem stogi, Jakie baranów, owiec peBne góry! Jak te barany jutro w Berdyczowie Przemieni w pereB kaBakuckich sznury I j ubierze, |e jak anioBowie Bdzie [wieciBa midzy siostry swymi, Okryta blaskiem i gwiazdy zBotymi. A ja co powiem?... ja, student... |ak szkolny, Go ja przynios?... czy bBawatek polny? Czy narcyz biaBy?  Tu caBy fundament: 8/73 Urzd, podkówki srebrne... aksamity... Potrzeba czasem wyprawi traktament... Potrzeba miejskie plotkarki, kobiety Przynci... i mie wszystkie poza sob... A wiesz, |e moja biedna matka wdowa... Jedna jest tylko u nas w domu krowa... I ta nie daje mleka... a ozdob Domu naszego jest bocian na dachu Zamiast blaszanej z herbem chorgiewki... U matki mojej przd biedne dziewki, Ona przedaje pBótno... Tak, mój Stachu, By mi |oBnierzem, nie Stra|nika ziciem... STANISAAW Wiem, |e nie jeste[ hrabi ani ksiciem, Ale paD Stra|nik tak|e nie majestat... Wacpan si tylko strój... niech panna kocha... Lecz ot... kto[ wchodzi... Wchodzi Gska. Co widz? Pan Gska. GSKA Czy tu mieszka pan StanisBaw, skrybent?... STANISAAW Ja jestem, do usBug wpana... 9/73 GSKA Hum... czy wapan komponujesz wiersze? STANISAAW Komponuj, co wpan rozka|e... GSKA Rad bym mie wierszem uBo|on kold... amoroso... w spo- sobie miBosnym... dla jednej panny, dla której mam afekt i postanowienie... JAN do siebie Dla Agnieszki... GSKA Skomponuj mi wacpan i napisz na welinowym pa- pierze, rozumiesz, na wier|chu maj by kaligraficznie wydane dwa serca, jednemu ulegBe postrzaBowi... strzaBa srebrna, mocium panie, przeszywajca na wylot, pod spo- dem miej- sce na podpis... i jakie BaciDskie symptoma. 10/73 STANISAAW Rozumiem, wpanie... GSKA Co za to bdzie nale|aBo, zapBac... a prosz, aby dobrze byBo rezonowane i asumpt z wysoka. Masz za- datek... Wychodzi. STANISAAW Dukata rzuciB... Niech go diabli - dukata rzuciB... Wiesz ty co?... |e... panna Agnieszka... e... e... e... dukata rzuciB... Idz na |oBnierza... idz na |oBnierza! - Tu nie ma co robi goBemu czBowiekowi, goBemu jak bizunus... Niech go diabli, jak pBaci... Zpiewa. Póki nie obro[niesz pierzem, Póki masz pchBy za koBnierzem, Requiesces!... Uf!... to jaki[ studukatowy szlachcic... Chodz na wino do Jankiela!... Zpiewa Póki ni ustrzy|e Parka, 11/73 {ydóweczka nam szynkarka Lej, lej, lej!... Adonisie, Z miBo[ci si Zmiej, [miej, [miej! Chodz do Jankiela na wino! JAN Lecz co bdzie z moj miBo[ci?... STANISAAW Co?... Czy ja wiem, co bdzie z twoj miBo[ci?... Zatknij kwiat do czapki, ubierz si fantastycznie  i zBap sobie jak ciepB wdow, co ma pieni|ki. Wychodz. Koniec wersji demonstracyjnej. SCENA II Szynk w zajezdnym domu. Pan Koniecpolski  Jankiel, szynkarz JANKIEL Nu  a co tam sBycha w Krakowie? KONIECPOLSKI ýÿle, {ydzie, sBycha: Szwedy w Krakowie  a Kozaki na Podolu  a jeszcze i Rakocy cignie. Król Jan Kaz- imierz nie ma pi[ci ziemi w Polsce... JANKIEL Nu  tak có| on zrobi?... A gdzie on? KONIECPOLSKI W górach Karpackich siedzi... JANKIEL A co bdzie, jak z gór wypdz?... KONIECPOLSKI To pójdzie za góry... 13/73 JANKIEL A co bdzie, jak za góry za nim pójd?... KONIECPOLSKI GaBganie {ydzie, co ty mi pdzasz króla jak Ha- mana?... Zrobiemy tu konfederacj... i wypdzimy Szwedów... JANKIEL Ja nie przecz... KONIECPOLSKI Kto tu ma najwiksze midzy szlacht znaczenie? JANKIEL Tak tu ró|nych jest panów... ale najbojowszy pan, to pan Stra|nik, co dostaB zBotej czaszki... KONIECPOLSKI WytBumacz si, {ydzie!... JANKIEL Tak to niewielki pan  ale kochany bardzo i midzy swymi, i midzy nas {ydków. Tak to pan, co miaB stBuczony Beb, a sprawiB sobie zBot 14/73 gBow... Jak moja Siora, co nosi perBy na gBowie i brylanty. On ma zBoty Beb... i dobry Beb... i stary Beb! Pani Stra|nikowa to dobra kobieta... jest i panienka w domu, cymes panienka. Idzie za m| za bogatego szlachcica. KONIECPOLSKI Gdzie mieszkaj ci paDstwo? JANKIEL A pan idz na prawo. Tam jest nad potokiem pod gór dworek biaBy i dwie lipy... tam paDstwo wiel- mo|ni Stra|nikowie mieszkaj. KONIECPOLSKI Trzeba md do nich zapuka... Wychodzi. JANKIEL To jaki[ haraburda!  PrzyszedB robi szablisto[... A czego on tu?... Handel upadnie przez niego... przyszedB robi zabij  wytnij  morduj! Ja nie widz, |eby ten król byB potrzebny, kiedy si bez niego obeszBo... Trzeba mi zobaczy, gdzie on idzie... Wychodzi. SCENA III Piekarnia w domu Stra|nikowstwa. Pan Stra|nik i Pani Stra|nikowa P. STRA{NIK A có|? ka|, serce, niech si dziewki zejd na kold. Czy rozdaBa[ im wst|ki? P. STRA{NIKOWA DaBam ka|dej po wst|ce i po tynfie  kontente... Ambro|emu nie daBam nic gotówk, boby si up- iB... ale kupiBam czapk z barankiem. P. STRA{NIK A Gnusi co[ daBa? P. STRA{NIKOWA Kornecik z czarnej koronki z ró|ami. P. STRA{NIK A ja tobie co dam? P. STRA{NIKOWA Nie szalej, dziadu... Czy ja jeszcze gBodna na twoje fataBachy? 16/73 Ot wiesz co? Spraw Gnusi zBotem szyte trzewiczki na korkach... P. STRA{NIK A wez, serce, na to z biurka pienidzy i daj ode mnie. Schodz si dziewki. No, dziewczta, poprawcie kagaDca i zaspiewajmy o Bo|ym Narodzeniu. Serce, ka| Gnusi, niech przyjdzie!... Zpiewaj. Chrystus Pan si narodziB... Zwiat si caBy odmBodziB... Et mentes... Nad sianem, nad |Bobeczkiem AnioBek z anioBeczkiem Ridentes... PrzyleciaBy wróbelki Do Panny Zbawicielki Cantantes... PrzyleciaBy BaDcuchy Aabdzi, srebrne puchy Mutantes... Puchu wziBa troszeczk, ZrobiBa poduszeczk Dziecitku... 17/73 Potem go poBo|yBa I sianem go nakryBa W |Bobitku. P. AGNIESZKA wchodzi Tatku, jaki[ pan chce z tatkiem mówi. P. STRA{NIK Pro[ go tu, do piekarni! P. Agnieszka wychodzi. P. KONIECPOLSKI wchodzi. Niech bdzie Jezus Chrystus pochwalony! P. STRA{NIK Na wieki wieków... Kto wacpan jeste[? P. KONIECPOLSKI Jestem wojak, mo[ci dobrodzieju... P. STRA{NIK. A z jakich stron?... P. KONIECPOLSKI. 18/73 Z Ukrainy. P. STRA{NIK A jak godno[?... P. KONIECPOLSKI Nazywam si Gwint... P. STRA{NIK Familia acana dobrodzieja mi nieznajoma... P. KONIECPOLSKI Wierz... jestem z maBej szlachty. P. STRA{NIK Ja tak|e z maBej... P. KONIECPOLSKI Ale, jak sByszaBem, z tgiej? P. STRA{NIK Tak sobie. - Czym|e mog sBu|y acanu do- brodziejowi? Dzi[ dzieD [wity - zastaBe[ mi, |e z ludzmi [piewaBem kold. Siadaj wacpan! Magdo, przynie[ sztofik z szafki i pierniczki. Prosz, siadaj wa... 19/73 P. KONIECPOLSKI Prosto wacpanu dobrodziejowi powiem, |e przy- jechaBem tu robi konfederacj... P. STRA{NIK U nas? P. KONIECPOLSKI Czy to wacpana dziwi?... P. STRA{NIK Miasteczko |ydowskie, mo[ci dzieju. P. KONIECPOLSKI Ale przeci| tu mieszka i szlachta... P. STRA{NIK S  s... Ale nietdzy... P. KONIECPOLSKI Uwa|asz wacpan, |e tu nie tak chodzi o rzecz, która by miaBa szcz[liwy sukces... jak o danie pierwsze hasBa narodowi niszczonemu przez Szwedów i Kozaków. Wszak wapan sBu|yBe[ w wo- jsku?... P. STRA{NIK 20/73 Dotknij wa palcem!... czy czujesz?... Twardy mam Beb - z kruszcu, mo[ci dobrodzieju... Wida, |e byBem city.. P. KONIECPOLSKI SByszaBem... P. STRA{NIK Wic wacpan jeste[ przysBany dla zrobienia kon- federacji... A kto przysyBa?... Czy wolno spyta, kto przysyBa?... P. KONIECPOLSKI Oto jest list... P. STRA{NIK Gnusiu! Panna Agnieszka wchodzi. AGNIESZKA Co, tatku? P. STRA{NIK Daj mi okulary! Widzisz, jak mam tg dziewk... SBabe to, sucherlawe, ale nieszpetne, co?... 21/73 P. KONIECPOLSKI Przystojna panna... P. STRA{NIK I dobra... Bierze okulary. Idz precz, bo tu my mamy z sob do pomówienia... Czyta. Wic wacpana sam król upowa|niB? Ha... Wstaje. Zrobiemy, co si da... zrobiemy... Jutro, wysBuchawszy trzech mszy u Franciszkanów, sprosz tu panów braci szlacht i wypróbuj. A gdzie wapan miszkasz? P. KONIECPOLSKI U {yda Jankiela. P. STRA{NIK Przenie[ si do mnie... tu bdzie wygodniej! P. KONIECPOLSKI NiedBugo tu bawi, wic nie chciaBbym wacpanu dobrodziejowi domu przewraca do. góry nogami. P. STRA{NIK Jak wola, szczerym sercem prosz. 22/73 Koniecpolski wychodzi. Gnusiu, zawoBaj mi matki. Wchodzi Stra|nikowa. P. STRA{NIKOWA A co, serce? P. STRA{NIK Jutro, serce, bdziemy mieli wiele go[ci... przygo- tuj si na to, serduniu! P. STRA{NIKOWA Z jakim|e to deszczem spadn ci go[cie? P. STRA{NIK Spadn, bo zaprosz... wicej babom wiedzie nie trzeba... A sBuchaj no, serce! Trzeba by, |eby ju| ten pan Gska, byBy marszaBek, z nasz córk skoDczyB, bo my niedBugowieczni, a spadek niewielki... Co|, czy ona si przychyla?... P. STRA{NIKOWA Nie mcz dziecka!... P. stra|nik Wacpani jeste[ nadto powolna, w tych rzeczach 23/73 trzeba troch musu. P. STRA{NIKOWA Ale daj czas!... P. STRA{NIK Bhu! bhu! P. STRA{NIKOWA Co| to tak parskasz, dziadu?... P. STRA{NIK Przygotuj wacpani córk, bo si lkam, |e pierwej mi zadzwoni na pogrzeb  ni| na córki wesele... P. STRA{NIKOWA Idz spa... idz spa, zrzdo... proroku czarny... P. STRA{NIK Dobrej nocy, moja babo... Wychodzi. P. STRA{NIKOWA Biedna moja Gnusia, i[ za takiego drewnianego czBowieka w aksamicie! Gnusiu, a chodz tu! 24/73 AGNIESZKA Co, mamo? P. STRA{NIKOWA Staremu si co[ ubrzdaBo, chce koniecznie przy[pieszy twoje wesele. AGNIESZKA O! nie! o nie! Niech mnie mama broni, póki mo|- na... P. STRA{NIKOWA Có| ja bd zawsze ciebie broni?... Trzeba, |eby[ si zdecydowaBa. Pan Gska przysBaB podarunki... Magdo, dobdz no tam z komody zawinicie w jed- wabnej pBachcie i przynie[! Magda przynosi. Widzisz, wicej tu jest zBota, ni| ty warta, bBazni- co!... Bokie tej koronki kosztuje pewnie dwa holen- derskie dukaty, Jankielowa mi dawaBa czterna[cie tynfów bez targu. Có| ty si tak skrzywiBa, smor- goDska... fioko? Fiu-fiu w gBowie, przefiukasz ty panieDstwo i zostaniesz na koszu! Magdusiu, przypnij jej do gBowy tego narcysa!... AGNIESZKA Nie chc, nie chc, nie chc... 25/73 Wyrywa kwiat i depce go nogami. P. STRA{NIKOWA Ale, Gnusiu, có| bdzie?  Trzeba panu Gsce co[ odpowiedzie... AGNIESZKA Niech czeka... P. STRA{NIKOWA Wic mu nie rekuzujesz? AGNIESZKA Rekuzuj... P. STRA{NIKOWA Ale, Gnusiu, ojciec chce... AGNIESZKA MaBo czego ojciec chce... Powiedz mu mama, |e ja za mBo- da... |e jeszcze nie mam do stanu maB|eDskiego powoBania... P. STRA{NIKOWA A skd ty si nauczyBa takich ekskuz, moja panno? Skd takie kaprysy? Za mBoda... W twoim wieku 26/73 ju| byBam matk MichaBa, niechaj Pan Bóg [wieci dzieciciu... ByBby ju| teraz wojakiem, gdyby |yB. Bóg daje, Bóg odbiera - niech bdzie jego wola przenaj[witsza! Ja widz z miarki twojej na gorse- cie, |e ci czas na m|a... Namy[l si... bo okazja raz stracona nie wraca! Ja nie bardzom tak|e ko- chaBa mego szczygBa ze zBot gBow i z podrban warg, kiedym szBa za niego, a teraz mi z nim dobrze. Trzy razy . ju| adamaszek na kotarach naszego Bó|ka zblakowaB, a Bóg widzi, |e nigdy nie odwróciBam si w gniewie od mego dziada ani w niechci zasypiaBam. Pamitaj, Gnusiu, |e maB|eD- stwo to nie pierwsza para w draganta, co jak skrzypak przestanie diga swoje, tak i ona przestaje taDcowa... MaB|eDstwo to sakrament... A jak nas Bóg zabierze, to przy kim ty si uwiesisz?... A pamitasz, jak odwiedzali[my siostr moj, zakonnic, we Lwowie? Pierniczkami ci nakarmiBa, fioków papierowych nasypaBa do fartucha i pBakaBa... Wiesz ty, czego pBakaBa?... bo si jej chciaBo dyrn z klasztoru i by choby |on chBopa, a nie zakonnic... Pamitaj! pamitaj! AGNIESZKA Czy mama si od ksidza przeora nauczyBa gada kazanie?... 27/73 P. STRA{NIKOWA BBaznico jedna! przyganiasz ty matce?... MyBam to, cze- saBam to, póki byBo mBode, a teraz mam na staro[ autora- ment w tej mendeweszce! A chore to, a ndzne to, a strze| jak porcynel na stoliku! No... je[li mi ty si stBuczesz, kra- szanko! Pamitaj... póki[ caBa, to jeszcze dbam o ciebie  ale je[li mi si stBuczesz?... AGNIESZKA Co mama gada?... Wychodzi. P. STRA{NIKOWA ZaczerwieniBa si... Magdusiu! MAGDA Co imo[?... P. STRA{NIKOWA Nic  nic.  Obudzisz mi jutro jak [wit i rozczynisz ciasto w nieckach wielkich! Jegomo[ zapowiedziaB go[ci. 28/73 Wychodz..... SCENA IV Dom zajezdny  Noc... Pan Kleofas (= Jan) i P. SzaweB (= StanisBaw) (Jankiel) SZAWEA Jankiel, wina! JANKIEL A kto pBaci?... SZAWEA Wina, {ydzie! JANKIEL A kto funduje? Wacpanowie studenty, nie ojce familijom... SZAWEA Wina, {ydzie! Masz dukata... JANKIEL Nu, kiedy dukata  to dukata... KBania si. A jakiego wina? 30/73 SZAWEA Jakie ksidz Gwardian franciszkaDski pije w pitek... JANKIEL Zaraz przyjdzie... Odchodzi. SZAWEA I co| dalej byBo z twoj miBo[ci, Kleofazissime? KLEOFAS Co dnia o godzinie pitej rano chodziBem na ulicy okoBo dworku pana Stra|nika... czatujc, jak bdzie otwieraBa okiennice... Suka czarna... Znajda ju| nie szczekaBa na mnie... okiennice tak|e, które zrazu skrzypiaBy na zawiasach, za- czBy si otwiera cicho, jakby je kto nama[ciB oli- w... KamieD byB jeden pod murem na zaBamaniu ulicy, gdzie siadywaBem z wielk zawsze konfuzj et incertitudine... {yd przynosi wina. SZAWEA Podlej gardBa!... 31/73 JANKIEL Dobrano, jw. panowie studenty, a zgasicie sz- abasówk idc precz... SZAWEA I podpalemy karczm. JANKIEL A za co karczm? SZAWEA Za to, |e ukrzy|owaBa Pana naszego Jezusa Chrys- tusa, rozumiesz, {ydzie?... JANKIEL Nu... karczma niewinna. Rusza ramionami i wychodzi. SZAWEA Co| dalej?... KLEOFAS Co dnia wic o rannej zorzy StawaBa mi w okiennicy; CzekaBem, a| okno otworzy... I tak jak od bByskawicy 32/73 ZlepBem biaBo[ci ol[nity... SZAWEA Rozumiem... KLEOFAS Oczy jej to dyjamenty Morsk napeBnione fal... Zielone... gwiazdowe, przeczyste  Jak bByskawica ogniste... Lej si strumieniem  pal, Odwróci si od nich nie mo|na... Oczy zielone... KLEOFAS Pobo|na - WidziaBem, jak w usta bierze Nieco powietrza i sBoDca... I czyste mówi pacierze... I w pier[ bije si bez koDca... -  Moja wina! moja wina!" Niewinna mówi dziewczyna, ZBocista w sBoDca promyku; A u mej, biaBej dzieweczki Dwie ró|e jak anioBeczki Siedz w biaBym korneciku I sBuchaj... i [miej si z win... 33/73 SZAWEA Potem dzwonnik franciszkaDski Zadzwoni na AnioB PaDski: Din don din... din don din... A ty uciekasz... wszak tak?... KLEOFAS Potem w swoje rce bierze Jak Irys tczowy szlak I mówic ranne pacierze, Jasna caBa jak lilija, Zlicznych jeszcze peBna kras, Ojcu jasny trzyma pas; A on si w tcz obwija, Powa|nie si krcc wokoBo... Potem j caBuje w czoBo I w zBotym pasie wychodzi Pod lipy... SZAWEA Tatko dobrodziej! SBuchaj... i tak zawsze z daleka patrzysz? KLEOFAS Tak zawsze patrz z daleka, Jak z jej rk tcza ucieka, Jak goBbie z ustek jedz... 34/73 Jak w kornecie biaBym siedz Wielkie rozkwitnite ró|e. My[lami jej w pracy pomagam, . My[lami jak pachoBek jej sBu|. Gdy j dotkn my[l, to si wzdragam I przepraszam na kolanach Jak Naj[witsz Pann Maryj... SZAWEA Her Jejzus... ten mBokos zwariowaB!... KLEOFAS Co[ mi spiewa w domu [cianach, Jakby je ze strun budowaB Dla serc, co mBodo[ci bij, Jaki anioB - budowniczy. Kiedy powraca z pastwiska Wieczorem ich krowa i ryczy, Czy z daleka - czyli z bliska, Czy ryknie na [wiatBo ksi|yca, Znam, gdy gBos leci z go[ciDca, I znam, kiedy jaBowica WoBa z kochanki dziedziDca. SZAWEA Her Jejzus... zwariowaB... gada jak pozytywek... Podlej gardBa!... Lecz ciebie z domu wypdzono?... 35/73 KLEOFAS Nie wspominaj mi!... SZAWEA Pan Stra|nik powiedziaB, jak sByszaBem, |e masz obdarte Bokcie... KLEOFAS Kto ci to mówiB? SZAWEA Nie z|ymaj si! KLEOFAS Kto [miaB?  powtórzy... SZAWEA Widzisz... zdradziBe[ si... Wic nazwaB ciebie ob- dartusem, a ty cierpisz... KLEOFAS Ja... SZAWEA I plamisz w osobie swojej honor szkóB, szkoln fam w obeldze umoczon gnoisz... Na furdament 36/73 paBasza! je[li jej nie uwiedziesz, bdziesz kpem... KLEOFAS Zgubi j? SZAWEA Co| to? Czy ty nie wart córki Stra|nika ZBotoczasz- ki? Albo| to on senator? Idz wa pod okno: ju| zaczy- na szarze powietrze... a staraj si, aby ci wyz- naczyBa schadzk... o to si tylko staraj! Wychodz. AKT DRUGI SCENA I Niedostpny w wersji demonstracyjnej SCENA II Zakrystia Franciszkanów. Zakrystian pózniej Pan Stra|nik ZAKRYSTIAN Nu|, chBopcy, zamiata, a |wawo! do P. Stra|nika za scen Có| tak rano sprowadza wacpana dobrodzieja? Wchodzi P. Stra|nik. P. STRA{NIK Przewielebny ksidz Gwardian jeszcze nie wstaB? ZAKRYSTIAN Wczasuje si jeszcze, mo[ci dobrodzieju. P. STRA{NIK Zaczekam... Zakrystian podaje stoBek. - Stra|nik siada i opiera si na zBotej lasce dumajc. - Zakrystian tym- czasem faBduje obrusy, nalewa ampuBki i obciera z pyBu krucyfikse. - Wchodzi Ksidz, kBania si Stra|nikowi - potem idzie do stoBów i ubiera si w ornat. Cisza gBboka... - Wchodzi Gwardian. Pan 39/73 Stra|nik wstaje. P. STRA{NIK Witam ojca Gwardiana. CaBuje w rk. KS. GWARDIAN A! Pan Stra|nik!? P. STRA{NIK Prosz o posBuchanie... KS. GWARDIAN Czy w potrzebie sumnienia jako ksidza, czyli w [wieckim interesie? P. STRA{NIK W [wieckiej sprawie... KS. GWARDIAN Siadaj, wacan dobrodziej. P. STRA{NIK Przystpi do rzeczy bez exordium... Otó|, mo[ci dobrodzieju... winieniem powiedzie, i| tej nocy otrzymaBem ordy- nans od jkmo[ci... abym w mie[- cie tutejszym zrobiB konfederacj w protestacji 40/73 przeciwko wrogom ojczyzny naszej... ujwszy si za spraw jkmo[ci a| do ostatniej kropli krwi mo- jej... KS. GWARDIAN Domine Jesu Christe, da nobis pacem!... Konfeder- acj?! P. STRA{NIK Wysap si acan dobrodziej i umityguj si... KS. GWARDIAN siada i skBada rce na brzuchu SBucham acana dobrodzieja. P. STRA{NIK Gdyby[my na konsystencji mieli u siebie chorgiew pancern albo komputowe wojsko, rzecz byBaby Batwa... W takim razie ja albo wapan zwoBujemy koBo chorgwiane, wychodz, mo[ci dobrodzieju, naprzód, majc za swymi plecami acana dobrodzieja... i odwoBawszy si do czystych rycerskich serc, zyskujemy, |e spomidzy grona naszego wysBana jest deputacja do jwpana regi- mentarza, w przeBo|eniu i z wszelk submisj, |- dajca, aby si zgodziB w sprawie publicznej na rzecz prdkiego potrzebujc ratunku i zadowol- 41/73 nienia... Rozumiesz wacpan dobrodziej!? KS. GWARDIAN Z chorgwi rzecz byBaby Batwa... P. STRA{NIK Lecz my nie mamy chorgwi... KS. GWARDIAN Otó| to: |e my nie mamy chorgwi... P. STRA{NIK {e trzeba bicz z piasku ukrci... KS. GWARDIAN Otó| to jest, |e trzeba bicz z piasku ukrci. P. STRA{NIK A jak|e go ukrci, mo[ci dobrodzieju? KS. GWARDIAN Ha?... P. STRA{NIK Nie poddawaj si nagBej rozpaczy, acan do- brodziej! Rzecz si da zrobi... 42/73 KS. GWARDIAN Trudno... P. STRA{NIK Ja wiem, |e trudno - ale Panu Bogu wszystko jest podobieDstwem. Nim co bdzie, ka| wapan naprzód bi we dzwony... i poszlij cztery trby na wie|! KS. GWARDIAN Wic sdzisz wacpan dobrodziej, |e jak w dzwony uderz i zatrbi marsza festynnego, to... to... P. STRA{NIK To zbierze si caBa szlachta tu osiadBa do ko[cioBa. KS. GWARDIAN Masz racj. P. STRA{NIK I wacpan, wielebny ojcze, raczysz ze zwykBym darem przekonywania przemówi z ambony za- grzewajc serca ku ratunkowi ojczyzny. KS. GWARDIAN. I sdzisz wacpan, |e moja sBaba wymowa... 43/73 P. STRA{NIK Zrobi efekt, mo[ci dobrodzieju... KS. GWARDIAN Ale... e... e... P. STRA{NIK Zrobi, mo[ci dobrodzieju, przysigam... KS. GWARDIAN Wtpi... ale sprobuj.... ale sprobuj, kiedy wac- pan dobrodziej tego |dasz... to ja sprobuj... P. STRA{NIK Krzy|em le|y bd, a bBaga Pana Boga, aby wacpana dobrodzieja wymowa zwykBa w tym ekscesie nie odbiegBa. KS. GWARDIAN Przytomny dosy jestem w takich razach, przy- tomny... P. STRA{NIK Potem wyprowadzisz wacpan dobrodziej to wszys- tko, celebrujc, cho [nieg, na mogiBki... ka|c nie[ w auxilium oBtarzyk N. Panny Szkaplerznej przed sob. A zagrawszy w trby i ucichnwszy, 44/73 dozwolisz mi gBosu... a mo|e spod tej czaszki zBotej co[ wydobd... na chwaB ojczyzny, szlachty pol- skiej i Jezusa Chrystusa, Pana naszego, co równie bdzie uwielbieniem i klasztoru, w którym wacpan do- brodziej jeste[ gwardianem. Prosz wacpana dobrodzieja o postp w rzeczy... KS. GWARDIAN To jest, trzeba zacz... P. STRA{NIK Trzeba kaza w dzwony bi, ojcze Gwardianie. KS. GWARDIAN A jak Szwedy zrujnuj klasztor?... P. STRA{NIK . . To pan Stra|nik bdzie chyba nie na mogiBkach, lecz pod mogiBkami... Co mi wacan mówisz o Szwedach? Czy to ja przyszedB jak dureD do wac- pana dobrodzieja nie pomy[lawszy, |e w kraju s Szwedy?... Wic gdy zaatakuj, to si zaniesiemy z |onami i z dziemi, i z ko[cielnymi gratami na gór królowej Bony, do ceglanej ruiny niby orBowie nie- biescy... a kto ma w Panu Bogu ufanie, ten nie bdzie str- cony do czelu[ci piekielnych i nad nim siBy szataDskie nie przemog. Postpujmy, mo[ci 45/73 Gwardianie... czas drogi ulatuje na skrzydBach... a my si starzejemy... KS. GWARDIAN Bogdajby to wszystko na dobre wyszBo! Bogdajby... Wychodz. SCENA III Rynek. Obywatele  Lud PIERWSZY OBYWATEL SBowo staBo si ciaBem  u Franciszkanów graj w trby na wie|y... Czy ksidz Gwardian zwariowaB? DRUGI OBYWATEL Ksidz Gwardian lubi muzyk... PIERWSZY OBYWATEL Wracam z ko[cioBa... peBny jarzcego [wiatBa, adamaszkami wybity. Pan Stra|nik krzy|em le|y na samym [rodku. DRUGI OBYWATEL Krzy|em le|y? PIERWSZY OBYWATEL I szlocha tak, |e si ko[cióB trzsie. DRUGI OBYWATEL Tu przebknB kto[ o konfederacji. PIERWSZY OBYWATEL 47/73 Co?... DRUGI OBYWATEL Patrz! patrz! patrz! - jaki[ rycerz na koniu wje|d|a na rynek! Pan Gwint wje|d|a zbrojny i staje [ród tBumu. RYCERZ Na ten miecz przysigam, kto nie usBucha gBosu nieszczsnej ojczyzny - bdzie [city! RÓ{NI Jezu drogi! Jezu drogi! ArchanioB... albo kat jaki przebrany... Szwed! Szwed! Szwed! RYCERZ Je|eli dbacie o domy wasze i o trumny wasze, ruszajcie si... bo wytn do szcztu! RÓ{NI [ród pBaczu i szlochania Jezu drogi! Od powietrza, gBodu, wojny ratuj nas! RYCERZ Podajcie mi tokaju! Wylewa w heBm i pije. 48/73 Jeremiasz ksi| Wi[niowiecki pije za zdrowie pana Stra|nika ZBota Czaszka, marszaBka konfed- eracji na Krzemieniu! Rzuca konia w galop Lud za nim... LUD Jeremiasz! Jeremiasz! Jeremiasz! SCENA IV MogiBki. Cigle bij, dzwony. - Pan Stra|nik wstpuje na najwy|sz mogiBk - na prawo stoi Ks. Gwardian z monstrancj pod baldachimem - na lewo oBtarzyk N. Panny ubrany w zBoto i kwiaty. Pan Gska w jaskrawym ubiorze - i wielu szlachty - studentów w gBbi i na przedzie. P. STRA{NIK Wielmo|ni mo[ci panowie szlachta, obywatele ce- chowi, tu licznie zebrani, sBuchajcie! Ja, stra|nik krzemieniecki, vulgo ZBota Czaszka, zebraBem was woBajc z wie|y Franciszka- nów dzwonami et trombis, a woBaBem, aby[cie biegli rato- wa ojczyzn... a nie woBaBem dla |adnej innej [wia- towej mamony i dla chwaBy osobistej mówienia do was... Je[li wic ZBota Czaszka ma u was jak wiar i zachowanie, wierzcie mu, |e teraz na rany boskie was zaklina, krzy|em przele|awszy rozesBany pod- czas mszy [witej i podniesiony z prochu jak robak przez lito[ jedynie bosk i szczere ku sprawie publicznej zamiary. Wierzcie ZBotej Czaszce... bratu i sBudze wcpanów dobrodziejów, a zwi|cie si w kon- federacj i obierzcie na tym miejscu 50/73 regimentarzem Naj[witsz Pann, Matk Bosk i patronk Królewstwa Polskiego, aby[my nie zginli z duszami bronic ojczyzny naszej. A nie mówi to, abym nie sdziB godnym regimentarst- wa pana Gsk, marszaBka tu przytomnego, ani te| wielmo|nego Seweryna Milewicza z Dymitrów- ki z kwitkiem odsyBaB, a nie z nale|yt w kon- federacji powag, ani te| innych sdziB niegodny- mi tego zaszczytu, lecz Matk Bosk sdz god- niejsz od innych i bezpieczniejsz w tej sprawie dla nas obron ni| miecze ludzkie i Gotfredowe tarcze, i nawet rozum wasz, który jest ludzki. Na tej mogiBce, wiel- mo|ni panowie, gdzie stoj... tu pode mn zBo|one s [mier- telne zwBoki [p. MichaBa, trzechletniego synka mego... Jak|ebym chciaB wam kBama i na zBe was. prowadzi, majc pod nogami drogie kosteczki dziecka mego - a przed sob wieczno[ bosk ju| dla mnie zbli|a- jc si? A i to wiem, |e nie znajd przy boku moim ludzi, z którymi niegdy[ w wojsku ojczyznie mojej sBu|yBem, a którzy ju| s w grobach i nie bd widzie mnie, ani dopomog... Ale czy| prze- to wy, nie mogc si spyta i dowiedzie u het- manów dawnych, Kalinowskiego, |e ja jestem tgi wojak, czy nie uwierzycie mi, |e jestem tgi, kiedy wam to przysigam na siedem ran Chrystusa, przyrzekam w pierwszym zdarzeniu pokaza i 51/73 udowodni, i krew wrogów ojczyzny przy[wiadczy mi  i wasze oczy zobacz. Wic umy[liBem na- pa[ na Szwedów stojcych w Dubnie, których jest tylko 200, dla zaprawienia was i o[mielenia... a jaka| chwaBa bdzie, gdy ich pobijemy... i konfed- eracja nasza pod waszymi skrzydBami, wielmo|ni panowie, rozszerzy si! Czyja wic wola, niech si zapisuje na regestrze zBo|onym na ten cel w refek- tarzu, a pózniej zechce zaszczyci dworek mój al- bo tego, którego obierzemy marszaBkiem... z za- warowa- niem zawsze regimentarstwa dla Na- j[witszej Panny, ordowniczki naszej, [wieccej w gwiazdach nadziei naszej. SkoDczyBem... i prosz wpanów z procesj do refektarza na gaBkowanie. Okrzyk powszechny i procesja wychodzi. SCENA V Dziedziniec Stra|nika, Wbiega Jankiel. JANKIEL Nu, nu, nu, co si dzieje? Miasto caBe do góry nogami... a pan Stra|nik narobiB... a pan Stra|nik nie odrobi... a ja wysBaB do panów Szwedów mego Jankielka na koniu, lepiej zapobiec w czas... niech si ta rzecz nie rozidzie po wszystkich go[ciD- cach... Pani Stra|nikowa... Wchodzi P. Stra|nikowa P. STRA{NIKOWA Co tam, Jankielu? JANKIEL Nu... Pani w domu  a pan Stra|nik w konfederacji po uszy, i panowie z nim w konfederacji, i miasto w konfederacji  ja nie wiem - {ydów mo|e bd wiesza albo rozbija... Niech wielmo|na pani przyjmie na skBad kilka z mego towarów... Ja nie chc kwitu... niech le| u jwielkiej pani w bez- pieczu... P. STRA{NIKOWA 53/73 Co mówisz, konfederacja? JANKIEL Nu, pan Stra|nik wlazB na mogiBk i gadaB... |e panem regimentarzem bdzie ko[cióB Fran- ciszkaDski, a Szwedy w Dubnie pójd w kasz... Ja nic nie wiem... ale to fakt... P. STRA{NIKOWA Jaki fakt? JANKIEL Nu fakt.. fakcja... ja nie wiem... ja trzymam si do- mu jwielmo|nej pani, a ja nic nie wiem... SBycha strzaBy. A ot, ona ju| strzela... ta konfederacja... P. STRA{NIKOWA W samej rzeczy strzelaj na . rynku! Jezus, Maria, co to jest? JANKIEL Wielmo|nej pani m|a nios na rku, a za nim caBe miasto... a ja jeden tu... 54/73 krzyki Vivat marszaBek ZBota Czaszka! Wchodz na dziedziniec cechy z chorgwiami, potem wnosz marszaBka ZBot Czaszk za- pBakanego na rku, za nim pana Gsk nios - za nim pana Milewicza. JANKIEL, To pierwszy marszaBek, a drugi chor|y, a trzeci sekretarz  a ten sekretarz ma suchoty, on um- rze, czego jemu byBo szuka konfederacji? PIERWSZY OBYWATELI Panie Kasperowicz, wacpan jako krawiec ubierz domek pana marszaBka w chorgwie cechowe. DRUGI OBYWATEL Zamykajcie drzwi, bo si nadto ludu naciska. JEDEN A ot i panienka wychodzi z sztofikiem i z kieliszkiem. Wchodzi Kleofas i SzaweB. SZAWEA Jeste[my deputacj od szkóB jezuickich, prosimy wyprosi do nas pana marszaBka... 55/73 do Kleofasa Podnie[ czoBa  odwa|niejszym bdz! Córka poszBa sama do ojca... ale jak spojrzaBa na ciebie?! Fiu, fiu! wy si z sob znacie... Czerwony jeste[ jak gil, co tam siedzi na lipie. Podnie[ czoBa i naje| wsa... o tak.. Có|, czy ci wszy chodz po sercu?... P. STRA{NIK za scen A czego chc te bBazny? pokazujc si w drzwiach. za nim panna Agnieszka Czego wacanowie? SZAWEA W deputacji od szkóB, jw. marszaBku. P. STRA{NIK Czy pan prefekt przysyBa?... SZAWEA Libertatem quaerentes przychodziemy motu pro- prio... jw. marszaBku, zacign si pod chorgwie i znaki rycerstwa polskiego... wyBamawszy drzwi, gdzie nas zamknito z przytBumieniem woli naszej i z uhamowaniem zapaBu naszego. SzkoBy jezuick- ie, mo[ci panie marszaBku, zrobiBy ten akt libera- tionis et deliberationis... a maj sBuszn sperand, 56/73 |e nie tylko wieniec i dbow koron... ale sBuszne ukaranie ksidza prefekta, hamujcego ten szla- chetny zapaB, otrzymaj... i w obronie Ojczyzny pójd tryumfalnie pod cho- rgwiami rycerstwa polskiego. - Dixi. P. STRA{NIK A bBazny jedne! a bBazny!... P. AGNIESZKA Tatku... P. STRA{NIK A smarkacze wy z mlekiem pod brod! Wam do konfederacji? Ka| zwiza, owicz i ksidzu prefektowi odeszl pod bizun... mBokosy jedne... precz mi std! SZAWEA Panie ZBota Czaszka... P. STRA{NIK Precz, mówi, obdartusy szkolne, |aki, kanalie! Ja miaBbym szafowa krwi dzieci, |eby mi rodzice potem wyrzucali, |em ich szlacheckie gniazda ogoBociB i zaprzepa[ciB? Co to wy my[licie... |e to ja konfederat malowany? A to co, infimusy? 57/73 Wam podnosi rokosz na ksidza prefekta? Na klczkach md go przeprosi, bBazny  precz std!... Panna Agnieszka zakrywa oczy pBaczc. SZAWEA Panie ZBota Czaszka, taka afrontacja... P. STRA{NIK Afrontacja? do cechów Panowie miejscy, wyrzuci mi za pBot tych in- fimusów! Studenci dobywaj szabel. - Miejscy chorgwiami wypdzaj ich z dziedziDca i goni ulic. P. STRA{NIKOWA Serce, Agnusia nasza czego[ pBacze... P. STRA{NIK Precz, baby... co innego mi teraz w gBowie, nie pan- na Agnieszka... P.. STRA{NIKOWA To idz|e do go[ci. SCENA VI Cela Ksidza ProwincjaBa. Zakrystian krzta si; ProwincjaB [= Gwardian] siedzi w krze[le, KS. PROWINCJAA Có| my[lisz, Barabaszu, o tym wszystkim? ZAKRYSTIAN My[l, |e ci panowie powariowali. KS. PROWINCJAA Masz racj... ZAKRYSTIAN A kiedy chcieli byli robi konfederacj, to mieli klasztor ksi|y jezuitów i klasztor ojców bazyli- janów. Nie... przyszli ksidza ProwincjaBa wcign... A wie ksidz ProwincjaB, dlaczego?... bo ksidz ProwincjaB ma dobre stare wino w- gier- skie w lochu... KS. PROWINCJAA DureD jeste[  stul pysk... A gdzie moja sroka? Nie widziaBem jej dzi[... 59/73 ZAKRYSTIAN Sroka ksidza ProwincjaBa... kiedy ksidz dzi[ cele- browaB, to chodziBa za baldakimem jak grzesznik, a kiwaBa ogonem tak, jakby mówiBa: -  Oj, ojcze Prowincjale! oj, ojcze Prowincjale!" Niech mnie di- abli wezm, je|eli ta sroka nie mdrsza od nas... A ja bym chciaB, |eby ta sroka ukradBa panu Stra|nikowi zBot czaszk i wBo|yBa ksidzu Prow- incjaBowi do kieszeni... ale sroka nie |yje... KS. PROWINCJAA Co?... ZAKRYSTIAN Zadeptano w tBumie... KS. PROWINCJAA Nieprawda!... ZAKRYSTIAN Ojcze, zadeptano... bij mnie... zadeptano... KS. PROWINCJAA Nieprawda... ZAKRYSTIAN 60/73 Zadeptano... KS. PROWINCJAA KBamiesz  kBamiesz! Mój kochany Barabaszu, poszukaj ty jej... ty mo|e my[lisz, |e to mnie maBo martwi... ale ja z tej sroki miaB pociech. ZAKRYSTIAN MaBo z czego ksidz Gwardian miaB pociech, a trzeba si bdzie przyzwyczai do zguby... A kto bdzie ksidzu Gwar- dianowi graB na trbach po nieszporach, kiedy trbacze poszli na trbaczy do konfederatów?... A ksidz ProwincjaB lubiB z panem organist Fokiem gra w warcaby, a pan organista Fok zapisaB si na regestrze w refektarzu... cho Niemiec... KS. PROWINCJAA Moich ludzi bd reklamowaB. ZAKRYSTIAN Tak  reklamowaB... a gdzie i od kogo reklamowaB, kiedy ksidz ProwincjaB jeste[ sam KS. PROWINCJAA Ja? - jako |ywo... 61/73 ZAKRYSTIAN Ksidz ProwincjaB drwi ze mnie. KS. PROWINCJAA - Ja?... ZAKRYSTIAN Ksidz ProwincjaB stoisz podpisany na regestrze i na uniwersaBach jako regimentarz!... KS. PROWINCJAA Ale to za Matk Bosk... ZAKRYSTIAN Ale to nie  Ja, Matka Boska, regimentarz" stoi w regestrze... ale  Ja, prowincjaB ksi|y fran- ciszkanów, regimentarz" stoi w regestrze - a co mi tam... patrze w my[l ksidza ProwincjaBa! KS. PROWINCJAA Jezu drogi  to ja zabrnBem, mówisz? ZAKRYSTIAN Bez rekursu. KS. PROWINCJAA A czemu ty mi nie szepnB na ucho, kiedy[ widziaB, 62/73 |e mnie pan Stra|nik w zakrystii atakuje?... ZAKRYSTIAN Ksidz ProwincjaB wie lepiej, co klasztorowi czyni przystoi... KS. PROWINCJAA Prawda, |e wiem... ale tobie trzeba byBo mnie os- trzec  a teraz przychodzisz, kiedy ju| po czasie... Kto[ puka... P. Stra|nik, P. Gska, P. Milewicz i kilku innych wchodz. P. STRA{NIK Witam ksidza ProwincjaBa.  Przychodziemy na narad i po rad do ksidza ProwincjaBa jako do naszego regimentarza. ZAKRYSTIAN A widzi ksidz... KS. PROWINCJAA Milcz, durniu! - Bardzo rad, jestem caBym sercem na usBugi. P. MILEWICZ 63/73 grobowym gBosem Zafundujesz nam przecie wina, ksi|e Prowinc- jale? ZAKRYSTIAN A widzi ksidz! KS. PROWINCJAA Milcz, bBaznie! gBo[no Barabaszu, przynie[ antaBek i szklanki! P. STRA{NIK Co[ mi, ksi|e Prowincjale, dumasz?... KS. PROWINCJAA Czy my si nie po[pieszyli zanadto? P. STRA{NIK Wacpan dobrodziej sBuchasz zanadto ko[cielnego sBugi, który acpanu gBow, troskami nabija i w przedsiwziciach go hamuje... Jeszcze ksidz ProwincjaB masz czas ku odwróceniu od nas swoich afektów... a ja si oddam ksi|om jezuitom albo bazylianom  a co bdzie?... KS. PROWINCJAA 64/73 Panie Stra|niku! P. STRA{NIK UdaBem si do ksidza ProwincjaBa, albowiem uwa|aBem w nim najwikszy majestat i blask... a w ceremoniale nikt mu nie wyrówna. KS. PROWINCJAA Co, czy byli[cie kontenci z procesji? P. STRA{NIK Niech pan Gska powie! MówiBem mu otwarcie, |em si nie spodziewaB takiego festynu. Tu ksidz ProwincjaB posuwa si  a tu przed nim sypi ró|ane listeczki, a tu trby na wie|y grzmi, a| trzsBa si góra królowej Bony  my[laBem, |e pójdzie w taniec... P. GSKA Góra czy ksidz ProwincjaB? WSZYSCY Cha! cha! cha! P. MILEWICZ Góra z ksidzem ProwincjaBem! 65/73 WSZYSCY Cha! cha! cha! KS. PROWINCJAA do Zakrystiana Postaw tu, durniu, antaBek - i ponalewaj lampeczki jw. panom. MiaBem wielkie zmartwienie w dniu dzisiejszym... zadeptano mi sroczk moj. P. STRA{NIK Przyszl ksidzu ProwincjaBowi pierwszego Szwe- da, którego mi si uda zBapa - aby mu byB wyna- grodzeniem... Tymczasem niech si ksidz Prow- incjaB uzbraja... SCENA VII Pokoik panny Agnieszki. P. Agnieszka i Magda P. AGNIESZKA Magdo, daj mi chustk... PBacze. MAGDA Tak, tak, jak panienka z |aBo[ci umrze, a jegomo[ bdzie pBakaB, powiem:  Dobrze jegomo[ci tak... Jegomo[ zabiB dziecko, a teraz pBacze... dobrze je- gomo[ci tak..." P. AGNIESZKA A skd ty wiesz, Magdo, dlaczego ja pBacz? MAGDA Z miBo[ci pBacze panienka, ja wiem, |e z miBo[ci... P. AGNIESZKA Otó| ja nie z miBo[ci pBacz  ja tak pBacz... MAGDA Ha, ha, ja by w to uwierzyBa?... Jaka mi panienka mdra!... ja by w to uwierzyBa?... 67/73 Wchodzi imo[ Pani Stra|nikowa. P. STRA{NIKOWA Co to mi za szlochy, Gnusiu? Ojciec pyta o ciebie - pan Gska chce wnosi zdrowie twoje. P. AGNIESZKA Powiedz, mama, |e ja nie pójd... |e ja chora, |e ja umarBa... |e ja le| na cmentarzu zoBobieckim pod [niegiem... |e ja siebie zabij i pana Gsk otruj... Wez sobie, mama, ten kornecik z ró|ami - ja niczego nie chc - ani prezentów, ani czego... tylko zostawcie mnie w spokojno[ci!... Czego wy chcecie ode mnie?... Czy ja wasza niewolnica? czy ja wasz haman?... Czy ja sobie nie mog kupi pokoju?... Zostawcie mi zostaw- cie, zostawcie!... ja si chc uspokoi... zostawcie mnie! Wchodzi P. Stra|nik i P. Gska. P. STRA{NIK A kto tu szlocha?... A dlaczego to wacpanna szlocha?... P. STRA{NIKOWA 68/73 Daj pokój! przy obcych ludziach... Agnusia ociera Bzy i staje przed ojcem ze spuszc- zonymi oczyma. P. STRA{NIK Widzisz mi pBaks?... Obetrzyj wacanna Bzy i pod- nie[ oczy! Pan Gska przyszedB z komplementem. P. AGNIESZKA Dzikuj... P. GSKA Niech miego panna Stra|nikówna nie wyklina... Nie przyszedBem woli wielmo|ne acanny do- brodziejki wiolentowa... w cierpliwo[ci oczekiwa bd, a| moja afekcja... P. STRA{NIK Patrz!  pBaksa roze[miaBa si. P. GSKA Rozja[nienie jej czoBa szcz[liw mi jest wró|b... Czy mog uprasza o jednego z tych narcysów, co stoj na oknie? 69/73 P. AGNIESZKA Nie... P. STRA{NIK Grzeczna mi bdz, bBaznico! P. GSKA Pozwól mi, acan dobrodziej... pozwól mi, tu ja sam jestem wystawiony na szwank - niechaj mam wszelk wolno[. do panny Agnieszki Czy moja osoba jest przedmiotem jakiejkolwiek odrazy? - prosz szczerze... P. AGNIESZKA {adnej odrazy nie czuj do acana dobrodzieja, ale ja szcz[cia paDskiego nie zrobi - ja nic nie umiem, jestem w do- mu jak obrazek malowany. P. STRA{NIK do |ony Serce, a wydobdz no krosienka i poka| panu Gsce ap[p]aratum, które wyszyBa zBotem do fran- ciszkaDskiego oBtarza. - Wierz mi, panie Gsko, |e to rozumna gBówka - a bierz, bo to skarb. P. GSKA 70/73 Ja bym chciaB da czas pannie Stra|nikównie do namysBu... P. STRA{NIK Có| to, czy mi si wacpan rekuzujesz? P. GSKA Prdzej bym |ywota mego odstpiB i dusz moj opu[ciB  ni| wyrzekB si zBotej dla mnie nadziei! Ale sdz, |e szabl, poniewa| si zdarzyBa okazja, potrafi w oczach panny Stra|nikówny przyda so- bie waloru... dlatego wic prosz, aby[ wcpan do- brodziej, poniewa| otwartej nie mam jeszcze rekuzy, zostawiB w sperandzie i w ekspektatywie. Wszak tak ostatecznie mi panna nie rekuzujesz? P. AGNIESZKA spojrzawszy na ojca grozn twarz Nie... P. STRA{NIK Jest to konsensum... P. GSKA Wrómy do kielicha. Wychodz. 71/73 P. STRA{NIKOWA Bardzo[ byBa mdra... a| rosBam sByszc, jak ty przytomnie odpowiadasz... dobrze, Gnusiu. I on mi si podobaB - bardzo rozsdny i stateczny. Widzi- aBa[ ty, jak miaB karmazynow sajet na |upanie? Takiej sam król nie nosi... Zielony kontusz z tureck- iej materyjki w kwiateczki, tak|e dobrze dobrany. Có| ty, kwoczko?... P. AGNIESZKA O! nieszcz[liwa ja! Zaniesiecie wy mnie na cmen- tarz! PARABAZA [nastpujca w autografie po pierwotnym za- koDczeniu sceny 6 aktu II]  Wic widzieli[cie w chorgwie cechowe Ubrany dworek starego szlachcica; Kto my[l signB w niebo lazurowe, WidziaB, jak duchy  i Bogarodzica, W promieniach zorzy trzymajca gBow, A stopy dzierzc na srebrze ksi|yca, Na dom jasno[ci piorunow biBa I sponad starych lip bBogosBawiBa. Chorgwie dworek okryBy ubogi, 72/73 {e byB jak namiot jakiego mocarza, Z jedwabiu caBy  a zBote miaB rogi, A w [rodku jasn cnot gospodarza, Dla ndzy tak|e otworzone progi, I obarzanek biaBy dla ndzarza; I pikno[ chowaB dawnych szczerych rysów NapeBniajc dom woni narcysów. Tam, kiedy w cich noc duchowie czarni W [niegowej krc si burzy i wichrze, Jasna kolda w przymionej piekarni PBakaBa - w rytmy ubrana najlichsze. Z ni usypiali ludzie gospodarni, A od serc naszych serca mieli cichsze, A gdy si rwali z ubogiej po[cieli, To wic do szabli - albo do kdzieli. I pokazaBem wam... klasztorne |ycie  I pokazaBem studentów i |aków, I pokazaBem w przeszBo[ci bBkicie Lud... co nazywaB si ludem Polaków... Teraz przy dalszej zorzy zobaczycie Las pBywajcy rozwinitych znaków... Ten domek w zieleD wio[nian ubrany... I usByszycie, jak puka do [ciany Nieszcz[cie... Bdzcie wic wyrozumiali Dla tych rubasznych serc... i szorstkich dBoni... Spokojne domy tak|e piorun palt, Chocia| je wiara  chocia| czysto[ broni, 73/73  je[li wszystko zwa|ymy na szali, Nieraz si czBowiek rozpaczy uchroni... Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment peBnej wersji caBej publikacji. Aby przeczyta ten tytuB w peBnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja mo|e by kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyBcznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo|na naby niniejszy tytuB w peBnej wersji. Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawarto[ci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania si jej od-sprzeda|y, zgodnie z regulaminem serwisu. PeBna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym Nexto.pl.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
E book Zlota Ksiazeczka Netpress Digital
Wedrowka Po Ziemi I Niebie Netpress Digital E book
Watsonowie Netpress Digital E book
Zgubiony Pierscionek Netpress Digital E book
Wyzwolenie Netpress Digital E book
Wybor Deklamacyj I Monologow I Netpress Digital E book
Snobizm I Postep Netpress Digital E book
W Starym Dworze Netpress Digital E book
Uczta Wyzwolenca Netpress Digital E book
Zbior Wierszy Netpress Digital E book
E book O Zachowaniu Sie Przy Stole Netpress Digital
E book Rycerz Bandyta Netpress Digital
E book S P Jozefa Prawdomira Netpress Digital
E book Wybor Deklamacyj I Monologow Ii Netpress Digital

więcej podobnych podstron