plik


Bogdan Banasiak Michel Foucault  mikrofizyka wBadzy & mzg czBowieka jest na pewno straszniejsz broni ni| lwie pazury. Arthur Schopnehauer Szeroki pieD na drewnianym pode[cie. CzBowiek ze skrpowanymi z tyBu dBoDmi kroczy po schodach. Klka. Wprawne rce rozchylaj koBnierzyk na jego szyi. Pochyla gBow. Zebrany tBum wstrzymuje oddech. Powietrze przecina ostry topr albo miecz prowadzony pewnym ruchem barczystego osobnika z twarz zakryt czarn mask. Szorstki wzeB grubego sznura oplata delikatn tkank szyi. Jeszcze gest zadzierzgnicia go, by dobrze przylegaB. Silne kopnicie podn|ka albo uchylenie zapadni. DBugie jzyki ognia szybko pochBaniaj suche szczapy. Szarpica si bezsilnie sylwetka jest coraz mniej widoczna spoza rosncych pBomieni i gstniejcego dymu. Swd palcego si ciaBa. Mo|e nieludzki krzyk. Brzk BaDcuchw i skrzypienie drewnianych machin z wplecionym w nie czym[, co mogBoby przypomina ludzki ksztaBt. I jki wyraznie zbiegajce si z wprawianiem urzdzeD w ruch. Brzk zamykanej kraty, zgrzyt klucza i szczk zasuwanego rygla. Zwielokrotniony echem pustych korytarzy odgBos krokw. Miarowy stukot dziesitkw par butw  spacerujcy po dziedziDcu ludzie ze spuszczonymi gBowami. Mo|e jeszcze wypowiedziane podniosBym gBosem sBowo  winien ; czarna przepaska zawizana na oczach; pluton egzekucyjny i rwna palba; krzesBo elektryczne. Obrazy te wci| jeszcze nawiedzaj nasz pami. Niektre codzienno[. I nie pozostawiaj |adnych wtpliwo[ci. Albowiem wszystko jest jasne. Bo jak|e mo|na si myli, gdy wszystko jest widoczne jak na dBoni. Uporzdkowany, czytelny [wiat. Zwiat podzielony. Wyrazna cezura, linia demarkacyjna. Oni i my. Wiemy doskonale, kogo obarczy win za caB t przemoc bez granic. I kto  obiekt tego gwaBtu  jest niewinny. Kto  uzbrojony po zby  mo|e spa spokojnie. I kto do obrony ma tylko wBasne dBonie. Kaci i ofiary. Wiemy doskonale, kto j posiada, a kto jest jej pozbawiony. Kto j sprawuje, a kto jej do[wiadcza. WBadza. Przystrojona w insygnia, atrybuty, widome znaki, symbole, znamiona. Blask, polor, wystawno[. RytuaBy, obrzdy, ceremonie. Barwy i uniformy. Narzdzia, instancje, instytucje. Wyspecjalizowane agendy. Demonstracja bezmiernej przemocy, niezwyci|onej siBy. Jawno[, manifestacja, wystawienie na pokaz. I wszystko jest jasne. I nie mamy |adnych wtpliwo[ci. WBadza  widzialny obiekt naszej nienawi[ci. Ale oto pojawia si naraz kto[, kto  na przekr oczywistym obrazom, jakie oferuj si naszym oczom, wbrew utartym przyzwyczajeniom (a wiadomo, |e na niczym nie jest rwnie Batwo gra  i wygrywa  jak na spoBecznie utrwalonych, zaprawionych inercj schematach i stereotypach)  wypowiada sdy zgoBa odmienne, sdy nieoczywiste, sdy niesBychane. NiesBychane, bo burzce nasze poczucie staBo[ci i spokoju, burzce pewno[, z jak poruszamy si i my[limy w [wiecie, w ktrym wyznaczyli[my sobie  zawsze opacznie  punkty staBo[ci, miary orientacji, drogowskazy przekonujce o tym, gdzie wrg, a gdzie przyjaciel. WBadz bowiem  my[lcy w ramach opcji antropologicznej czy spoBecznej  zwykli[my traktowa w kategoriach wBasno[ci klasy, ktra j zdobyBa, wBasno[ci paDstwa, w ktrego aparacie byBaby zlokalizowana, zwykli[my j widzie jako podporzdkowan sposobowi produkcji i caBej infrastrukturze, oddziaBujc poprzez represj i ideologi, i majc prawo za swj wyraz1. SBowem, zwykli[my j substancjalizowa, gdy tymczasem wBadza  nie podlega posiadaniu jak rzecz, nie daje si przekaza jak wBasno[; funkcjonuje jak maszyneria 2. Nale|aBoby j zatem widzie jako  wielo[ stosunkw siB immanentnie tkwicych w dziedzinie, w ktrej zachodz i si organizuj; gr ustawicznych walk i star, ktra je odmienia, wzmacnia, przestawia; wsparcia, jakich te stosunki wzajemnie sobie udzielaj a| po utworzenie BaDcucha albo systemu, czy te|, na odwrt, przesunicia, sprzeczno[ci jedne od drugich oddzielajce; w koDcu owocne strategie, ktrych oglny zarys lub instytucjonalna 1 Por. G, Deleuze, Ecrivain non: un nouveau cartographe,  Critique 1975, nr 343 (gB. s. 1207-1212). 2 M. Foucault, Surveiller et punir. Naissance de la prison, Gallimard, Paris 1975. krystalizacja przyoblekaj si w ciaBo aparatw paDstwowych, formuB prawnych, spoBecznych hegemonii 3. Nigdy bowiem w historii nie badano mechanizmw wBadzy  co najwy|ej tych, ktrzy mieliby j sprawowa. Std te| posiadana przez nas wiedza o niej sprowadza si do postaci anegdoty: o krlach, generaBach4. By mo|e zrdBa tego stanu rzeczy rozpoznaB w jakiej[ mierze inny, wedBug Foucaulta, filozof wBadzy, Nietzsche  w swych analizach relacji pomidzy paDstwem a filozofem (Schopenhauer jako wychowawca). Reszta to ju| sprawa autora Surveiller et punir. W drugiej poBowie XVIII wieku dobiega koDca epoka tortur, w ktrej to odkryto, |e czBowiek posiada ciaBo, ciaBo niewidoczne dotd w pBboskim blasku duszy, wspaniaBy obiekt dla wyspecjalizowanych praktyk zadawania cierpienia, dla sprawnych, zawodowych oprawcw prze[cigajcych si w wynajdywaniu przemy[lnych urzdzeD, formuBowaniu starannie skodyfikowanych technik, pozwalajcych doskonali sztuk wiartowania, rozczBonkowywania, rozbierania. Stosy i szafoty  te najbardziej widome znamiona wszechwBadzy  ktrych gsty las pokrywaB Europ ubiegBego stulecia, ustpuj z wolna miejsca okazaBym twierdzom wznoszonym czsto w centrum miast. Mki, stymulowanie cierpienia, owa rozrzutna  bo trwonica, bezproduktywnie marnotrawica siBy skazanych  praktyka karania musi ulec wysubtelnieniu. Mno| si wizienia, domy poprawy, korekcji, edukacji, domy pracy, szpitale, przytuBki i temu podobne. Bowiem w epoce narodzin bur|uazji nie mo|na sobie pozwoli na zbytek rozrzutno[ci  masy i ich siBy nale|y spo|ytkowa. Odpowiedzi na ten wymg staje si niepokojcy wynalazek Benthama. Panopticon, niezwykBa budowla ustanawiajca relacje wBadzy w oparciu o sam tylko optyk i architektur. Maszyna do[wiadczalna, laboratorium wBadzy, wykres idealnej formy jej mechanizmu. Konstrukcja umo|liwiajca jej kapilarne, automatyczne, permanentne funkcjonowanie. Chodzi bowiem o to, by zwikszy posBuszeDstwo i ulegBo[ przy jednoczesnym wzmaganiu ich u|yteczno[ci i produktywno[ci  a Panopticon  pozwala 3 M. Foucault, Histoire de la sexualit, t. 1: La volont de savoir, Gallimard, Paris 1976, s. 121-122. 4 Jeux du pouvoir (rozmowa z M. Foucaultem) [w:] F. Chatelet i in., Politiques de la philosophie, Grasset, Paris 1976, s. 171 (przekBad w niniejszym numerze). interweniowa w dowolnej chwili i wywiera staB presj, zanim jeszcze popeBnione zostan bBdy, pomyBki czy zbrodnie , pozwala si zastosowa, zaadaptowa do dowolnej instytucji, do ka|dej funkcji, ktr przenika, z ktr si wewntrznie integruje. To ju| nie zadawane na [lepo ciosy, ale przemy[lane spo|ytkowanie.  Dyscyplina jest odwrotn stron demokracji 5. Panopticon  maszyna umieszczajca dowoln jednostk w polu widzialno[ci, podczas gdy nie mo|na zweryfikowa tego, czy istnieje nadzorca  to puBapka pozwalajca, by nadzr dokonywaB si niemal sam i to bezustannie, i to bez konieczno[ci faktycznej cigBej lustracji. PuBapka o tyle niezwykBa i podstpna, |e schwytana w ni jednostka  dziki grze spojrzeD, widzialno[ci i niewidzialno[ci   staje si zasad ujarzmiania samej siebie . Panopticon to zatem nie zwyczajny wymysB prawnika-filozofa, rozwizanie problemu technicznego, rojenie o postaci architektonicznie doskonaBego wizienia (mimo tak wielu i tak r|norakich jego realizacji). To modelowa, perfekcyjna posta pewnego typu wBadzy, wBadzy, ktra, aby oddziaBywa,  winna dobra sobie instrument permanentnego, kompletnego, wszechobecnego, zdolnego wszystko uwidoczni nadzoru, pod warunkiem jednak, |e sama pozostanie niewidzialna. Winna by niczym spojrzenie pozbawione twarzy, ktre przeksztaBca caBy organizm spoBeczny w pole percepcji: tysice rozmieszczonych wszdzie oczu, ruchoma i zawsze czujna uwaga, dBuga zhierarchizowana siatka&  . WBadza uzupeBniona policj, aparatem, ktry  dziki wywiadowcom, szpiclom i donosicielom albo po prostu prawym obywatelom  staje si wspBrozcigBy z caBym organizmem spoBecznym. Rozpuszczony w spoBeczeDstwo i w spoBeczeDstwie staje si zdolny sign wszdzie i ogarn wszystko, wszystkim rozdajc podwjne role  nadzorujcego i nadzorowanego zarazem. Panoptyzm to posta spoBeczeDstwa ogldu i nadzoru, spoBeczeDstwa dyscyplinarnego. Naszego spoBeczeDstwa.  Dyscyplina nie mo|e uto|samia si ani z instytucj, ani z aparatem. Jest ona typem wBadzy, wprowadzon w |ycie modalno[ci, ktra zawiera caBy zespB instrumentw, technik, metod, poziomw zastosowania, 5 Rozmowa z M. Foucaultem,  Les Nouvelles Littraires , 17 marca 1975, s. 3. celw; jest  fizyk albo te|  anatomi wBadzy,  technologi . Umo|liwia i zapewnia  nieskoDczenie drobiazgow dystrybucj stosunkw wBadzy . To ju| nie binarny, masywny podziaB na tych, ktrzy j  przywBaszczyli  wBadcw, i tych, ktrzy jej  nie posiadaj  poddanych. To rozproszenie wielorakich dyspozycji, manewrw, technik, taktyk, sposobw funkcjonowania, to sie relacji, zespB pozycji strategicznych, technologii, caBo[ wielorakich, zBo|onych, mnogich, wielopoziomowych linii, siB, zale|no[ci, ktre przebiegaj organizm spoBeczny z gry w dB, ale te| z doBu do gry, i na boki  we wszystkich kierunkach. WBadza jest  widzialna i niewidzialna, obecna i ukryta, wszdobylska 6. Ale Foucault skBania nas wyraznie ku temu, aby[my  odrzuciwszy odruchow tendencj do substancjalizowania wBadzy  zrezygnowali z jeszcze jednego  i to bodaj bardziej rozpowszechnionego i gBbiej zakorzenionego  mitu.  By mo|e nale|y tak|e wyrzec si caBej tradycji, ktra pozwala sdzi, |e wiedz mo|na posi[ tylko tam, gdzie zawieszone zostaj relacje wBadzy i |e wiedza mo|e si rozwija jedynie poza jej nakazami, wymogami, korzy[ciami. By mo|e nale|y wyrzec si wiary, |e wBadza ogBupia i |e, na odwrt, wyrzeczenie si wBadzy jest jednym z warunkw, wobec ktrych mo|na sta si uczonym. Trzeba raczej uzna, |e wBadza wytwarza wiedz (i to nie tylko faworyzujc j, skoro ta jej sBu|y, czy te| stosujc, skoro jest u|yteczna); |e wBadza i wiedza wzajem si bezpo[rednio implikuj; |e nie istnieje relacja wBadzy bez korelatywnego ukonstytuowania pola wiedzy, ani te| wiedza, ktra nie zakBada i nie tworzy jednocze[nie relacji wBadzy . I caBo[ dzieBa Foucaultowskiego jest niczym innym, jak tylko bezustannym, upartym ujawnianiem figur i aspektw tego caBkiem niepojtego maria|u, maria|u wBadzy i wiedzy. Jest czujn eksploatacj postaci, jakie przybiera  rozum kolonizacyjny , przedzierzgajc si w wiedz psychologiczn (Maladie mentale et psychologie, 1954), psychiatryczn (Historia szaleDstwa w dobie klasycyzmu, 1961), medyczn (Naissance de la clinique. Une archologie du regard medical, 1963), medyczno-prawn (Moi, Pierre Ririre& , 1973), kryminologiczn i karno-prawn (Surveiller et punir. Naissance de la prison, 1975). 6 Intelektuali[ci i wBadza (rozmowa pomidzy M. Foucaultem i G. Deleuze em), przeB. S. Magala,  Miesicznik Literacki 1985, nr 10-11, s. 177. Bada z wielu stron i na przer|ne sposoby dyskurs, ujawniajc rzdzc nim epistme i zapowiadajc  [mier czBowieka (Les mots et les choses. Une archologie des sciences humaines, 1966), odkrywajc kontrol i selekcj, jakiej wypowiedz podlega (L ordre du discours, 1971), objawiajc  maszyny jzykowe pozwalajce jzykowi znaczy (Raymond Roussel, 1963), wreszcie tworzc metod pozytywn oczyszczajc nasze my[lenie i odsBaniajc podstawy, na jakich si ono wspiera (Archologie du savoir, 1969; polski przekBad 1977). Eksploatuje rejony seksualizmu (tym razem nie w kategoriach represji i uwizienia, lecz produkcji i intensyfikacji) pokazujc strategie mikrowBadz (wiedzy) obejmujce kobiet, dziecko, par i perwersj (Histoire de la sexualit, t. 1: La volont de savoir, 1976), tworzy genealogi wspBczesnych postaci po|dania i zachowaD seksualnych, badajc decydujc o ksztaBcie seksualizmu wiedz oraz wBadz rozstrzygajc o postaci praktyk seksualnych (t. 2: L Usage des plaisirs; t. 3: Le Souci de soi, 1984). Obejmuje te| prac po[wicon odkryciu rzeczywistych stymulatorw sBawnych lettres de cachet (Le desordre des familles. Lettres de cachet des Archives de la Bastille, 1982, wraz z A. Farge), publikacj pamitnikw hermafrodyty (Herculin Barbin dite Alexine B., 1978), wykBady o mechanizmach wBadzy (Microphysique du pouvoir, 1977, we WBoszech) oraz prac o malarstwie Ren Magritte a (Ceci n est pas une pipe, 1973), by nie wspomnie o niezliczonych artykuBach, zapisach wykBadw, w tym tak|e o jednym wydaniu nieoficjalnym (Le Pouvoir et la Norme), pracach zbiorowych (C est demain la veille, 1973; Les Machines gurir, 1976), szkicach krytyczno-literackich, polemikach, recenzjach, wywiadach. W ten sposb Michel Foucault ka|dym swoim dzieBem dobitnie za[wiadcza o trafno[ci przekonania, ktre potwierdza caBa niemal wspBczesna humanistyka francuska od Bataille a i Klossowskiego a| po Deleuze a i Derrid, przekonania, ktre tak lapidarnie sformuBowaB Lyotard:  Rozum i wBadza to jedno 7. Prawda  a pomni nauk NietzscheaDskich wiemy, |e wiedza to nic innego, jak wola czy pragnienie prawdy  nie jest bowiem dlaD ufundowan przez Arystotelesa zgodno[ci my[li i przedmiotu (ani nawet  rwnie metafizyczn  heideggerowsk aletheia). To przymus, niezbywalne 7 J.-F. Lyotard, Drive partir de Marx et Freud, 10/18, Paris 1973, s. 13. ograniczenie skBaniajce my[l do przybierania okre[lonego ksztaBtu, to co[, co z gry przesdza o tym, jak ujmujemy siebie i innych  wypowiedzi bowiem nie mog by ujmowane poza funkcjami, jakie peBni, poza ukBadami, w jakich wystpuj. To zatem reguBy, zgodnie z ktrymi w danym czasie co[ ujmowane jest i waloryzowane wBa[nie jako prawda.  Wiedzy  u|ytecznej czy opornej wobec wBadzy  nie wytwarzaBaby aktywno[ poznajcego podmiotu; formy i mo|liwe dziedziny poznania okre[la wBadza- wiedza, przenikajce j i konstytuujce procesy i walki . SBowem, Foucaultowska genealogia wBadzy i archeologia wiedzy tworzone s jednym i tym samym gestem. Stanowi jedno bezustannie ponawiane i dopeBniane przedsiwzicie. SkBadaj si na mikrofizyk wBadzy ujawniajc nierozBczno[, to|samo[ obu figur. Wiedza jest wBadz, i odwrotnie. I potrzebna jest opcja antyhumanizmu, opcja do[wiadczajca  [mierci czBowieka i ktra by mo|e tylko dziki temu wBa[nie do[wiadczeniu jest w stanie wyja[nia  aby zrozumie to osobliwe sformuBowanie tytuBu  Surveiller et punir. Nadzorowa i kara. Forma bezokolicznikowa  znw pobrzmiewa tu bd echa NietzscheaDskich odkry w dziedzinie gramatyki, ta my[l, ktra przychodzi, gdy ona  chce  forma akcentujca samo dzianie si, stawanie, czynno[, zanim jeszcze pod naciskiem naszych przyzwyczajeD (gramatycznych wBa[nie) przypisana zostanie jakiemukolwiek (choby hipotetycznemu) podmiotowi, zanim dokona si rozdziaB na dziaBanie (stron czynn) albo doznanie (stron biern), zanim znw ze zwodn oczywisto[ci odpowiemy sobie  my, dzieci Kartezjusza  na pytanie  kto ? nie zadawszy go sobie wprzdy. Nie jeste[my zatem niewinni. Tak|e ci  a mo|e szczeglnie oni  ktrzy zawsze uwa|ali si za najdalszych od jakiejkolwiek wBadzy, ci, ktrzy mienili si poszukiwaczami czy budowniczymi prawdy. Nie mo|emy ju| zaprzeczy, |e i na nas kBadzie si mroczny cieD. Nie mo|emy ju| z caBym spokojem obarczy odpowiedzialno[ci innych. Czysto[ i niewinno[ musi pozosta przywilejem tych ulotnych istot, zwanych anioBami. Musimy dostrzec, |e  jak mwi Delacampagne   wchodzimy w epok, w ktrej robienie bBdw ortograficznych i palenie haszyszu bdzie uwa|ane nie tylko za dewiacj, ale za chorob 8. {e ju| w ni wkroczyli[my  w 8 Ch. Delacampagne, Figures de 1 oppression, P.U.F., Paris 1977, s. 23. epok, w ktrej wszelkiego rodzaju sektoryzacje, prewencje, pracownicy socjalni i spoBeczni pukaj do drzwi ka|dego domu. I musimy przyzna si do wBasnego w tym udziaBu, do tego, |e |yjemy pod presj Normy, Normalno[ci, Zakazu i sami jeste[my ich rzecznikami, |e sami jeste[my no[nikami wBadzy i zasad ujarzmienia samych siebie. Oprawcy i ofiary w jednej osobie.  Nadzorujcy cigle nadzorowani . I tylko nie chcemy si do tego przyzna. Nie mamy do[ odwagi, by powiedzie to sobie prosto w oczy. Eksploatujc niespo|yte mechanizmy racjonalizacji i samouBudy, uznajemy nieodmiennie, |e  piekBo to inni , i tylko oni. Mo|e ten brak ostro|no[ci widzenia jest nam potrzebny do |ycia jak powietrze. Mo|e potrafimy |y jedynie w [wiecie podzielonym, uporzdkowanym, gdzie ka|dy ma staBe miejsce i rol. Mo|e nasze miasto musi by otoczone pustyni zamieszkan przez barbarzyDcw: szaleniec, przestpca, kobieta, dziecko, dziki, {yd, wrg  Inny, ktry, w razie potrzeby, odegra dla nas rol  jakkolwiek pojtego   kozBa ofiarnego , by tym samym utwierdzi nas w naszych wBasnych racjach, za[wiadczy o naszym [wiatBym rozumie, naszej prawdzie, czysto[ci, to|samo[ci. A mo|e  jak widziaB to Nietzsche  naszym udziaBem jest [wiadomo[ niewolnicza. Mo|e chcemy by wyzyskiwani i ciemi|eni, i chodzi tu  jak chce Deleuze  o ow  perwersj po|dania stadnego 9. A mo|e jeszcze inaczej. Mo|e potworne i przeklte dzieBo markiza de Sade to po prostu przypowie[ o ludzkiej kondycji, bezkompromisowe wyznanie  albo raczej przyznanie  kim i jacy jeste[my (i dlatego wBa[nie przeklte). Wyznanie nazbyt wyraznie sformuBowane, aby mogBo spotka si z akceptacj. I by mo|e ta wBadza, ta przemoc jest  jak twierdzi Bataille  tak nieodBczna |yciu jak [mier. I chyba pozostanie rzecz  nielicznych jasnowzrocznych umysBw  do ktrych, jako jednego z pierwszych, trzeba zaliczy Michela Foucaulta  odkrywanie tego, co niejawne, tego, co sprzeczne z naszymi najbardziej oczywistymi przekonaniami, tego, co niesBychane.  C| dziwnego, |e wizienie jest podobne do fabryk, szkB, koszar, szpitali, ktre ze swej strony przypominaj wizienia ? C| dziwnego, |e policjant jest podobny do lekarza, nauczyciela, psychiatry& Do mnie. 9 G. Deleuze, F. Guattari, Capitalisme et schizophrenie, t. 1: L Anti-Rdipe, Minuit, Paris 1972, s. 37. Nie mamy wyj[cia  wszyscy  jeste[my kBkiem tej maszyny . Pozostaje nam tylko zacz si uczy nowej gramatyki  on nadzorowa, ty nadzorowa, ja& Wszystkie dzieBa Michela Foucaulta ujawniajce jego nieposkromion pasj demistyfikatora tworzcego i wyja[niajcego ontologi wspBczesno[ci, ontologi nas samych10, nios ze sob jeszcze jeden niezbywalny aspekt. S mow nieprzezroczyst. Pasjonujc lektur i opowie[ci pisan niezwykle sprawnym, barwnym, cho niekiedy trudnym i wieloznacznym jzykiem, ktremu |adn miar nie mo|na odmwi waloru autentycznej literacko[ci. Jednak sam autor zupeBnie gdzie indziej sytuuje wBasne ksi|ki i samego siebie.  U|ytkowanie ksi|ki zwizane jest [ci[le z przyjemno[ci, jakiej mo|e ona dostarczy, ale tego, co robi, nie traktuj wcale jako dzieBa, i razi mnie ch nazwania siebie pisarzem. Jestem sprzedawc narzdzi, fabrykantem receptur, indykatorem celw, kartografem, kre[larzem planw, handlarzem broni&  11. I jeszcze:  Wszystkie moje ksi|ki (& ) s, je[li mo|na si tak wyrazi, maBymi skrzynkami z narzdziami. Je[li ludzie zechc je otworzy, posBu|y si jakim[ zdaniem, jak[ my[l, analiz jak [rubokrtem czy dButem w celu dokonania krtkiego spicia, zdyskwalifikowania systemw wBadzy, nie wyBczajc tych, w ktrych me ksi|ki wyszBy& , dobrze, tym lepiej 12. A jednak Michel Foucault, mimo pewnej niechci do pisania, mimo wyraznego opowiedzenia si po stronie rzeczywisto[ci walki (o czym midzy innymi [wiadczy dobitnie jego dziaBalno[ w okresie pamitnego maja  68, utworzenie G.I.P.  ZespoBu Informacji o Wizieniach, i wspBudziaB w ukonstytuowaniu pisma  Libration ), decyduje si pisa  jakby za podszeptem Julietty Sade a mwicej:  Sprbuj zbrodni moralnej, jak osiga si na pi[mie . Zbrodni pisania, ktra trwa, mimo |e |ycie dobiegBo koDca. 10 Zob. M. Foucault, Un cours indit,  Magazine Littraire nr 207, maj 1984, s. 39. 11 Rozmowa z M. Foucaultem,  Les Nouvelles Littraires , op. cit. 12 Des supplices aux cellules (rozmowa z M. Foucaultem), ,,Le Monde , 21 lutego 1975, s. 16.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bogdan Banasiak Gilles Deleuze Nekrolog
Bogdan Banasiak Kim był Markiz de Sade
Bogdan Banasiak Rozprawa o miłości, czyli niepowodzenie występku
Bogdan Banasiak Erotyczne fantazmaty – André Pieyre de Mandiargues
Bogdan Banasiak Problemat Nietzschego
Banasiak Bogdan Hommage Jacques Derrida
Jabłka z mikrofalówki
INSTRUKCJA OBSŁUGI KUCHENKA MIKROFALOWA AMICA AMM 21E80GS PL
Bobako gender jako technologia kolonialnej wladzy 13
mikrofalowe
Jestem akuszerem rosyjskiej władzy

więcej podobnych podstron