12 środa 25 stycznia 2006
_____EN
iWrctTC.TKTIT
TAJEMNICE II WOJNY ŚWIATOWEJ
FOT. (2X) - LESZEK ADAMCZEWSKI W takim właśnie obiekcie, jak ten widoczny na zdjęciu z 1995 roku, 15 maja 2003 roku wskutek eksplozji materiałów wybuchowych zginęło dwóch studentów U AM.
Fabryki w służbie śmierci<2)
Południowo-zachodnia część województwa lubuskiego. W tym rejonie Polski, w lasach koło Nowogrodu Bobrzańskiego nad Bobrem i niedaleko Zasiek nad Nysą Łużycką straszą ruiny dwóch wielkich poniemieckich fabryk zbrojeniowych. Od kilkunastu lat ich rozrzucone na sporej powierzchni obiekty penetrują łowcy przygód i tajemnic oraz poszukiwacze skarbów. Trafiają tam też zwykli turyści, zafascynowani mrocznym urokiem niemieckiego budownictwa przemysłowego lat wojny. Przemysłu w służbie śmierci.
Znajdującymi się koło Zasiek i Nowogrodu Bobrzańskiego ruinami poniemieckich fabryk zbrojeniowych interesują się także miłośnicy fortyfikacji. W ich biuletynie kilka lat temu ukazał się artykuł Mariusza K. Sawickiego z oddziału wrocławskiego Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji, który słusznie zwraca uwagę, że „budując utajnione kompleksy fabryczne Niemcy [...] często nawiązywali do wzorów wykorzystywanych w fortyfikacjach. Oglądajcie dzisiaj zachowane i dostępne zespoły fabryczne możemy być zaskoczeni oryginalnością niektórych rozwiązań
To prawda, ale prawdąjest również, że dotychczas takimi fabrykami, jak ta koło Zasiek, nie interesowali się fachowcy, jeśli pominąć sporadycznie poruszane aspekty mar-tyrologiczne dotyczące zatrudnionych w nich więźniów i robotników przymusowych. Nic zatem dziwnego, że -jak pisze Sawicki - ,, budowle przemysłowe, często o zastanawiających kształtach i kolosalnych rozmiarach, stojące w lasach i miejscach odludnych, powodują powstawanie mitów”. Jednocześnie autor artykułu zwraca uwagę, że „ brak kontroli i opieki powoduje ich degradację historyczną, a nadto do tej pory są rozkradane z pozostałego wyposażenia oraz rozbierane celem pozyskania materiału budowlanego ”.
Nie da się odpowiednio zabezpieczyć prawie 400 (ktoś dokładnie policzył, że 394) wielkich i małych obiektów dawnej fabryki Deutsche Sprengchemie (Niemiecka Chemia Wybuchowa) GmbFł - Werk Forst koło Zasiek na powierzchni 550 hektarów, ale propozycje Mariusza K. Sawickiego, zmierzające w kierunku objęcia opieką choćby części tej fabryki, utworzenia punktu obsługi ruchu turystycznego i wykonania tablic informacyjnych, nie są wygórowane. Od siebie zaś dodałbym, że wręcz konieczne są - przynajmniej w kilku miejscach - prowizoryczne zabezpieczenia przed upadkiem z kilkunastometrowej wysokości w głąb podziemnej hali.
Ta gigantyczna fabryka śmierci z czasów Trzeciej Rzeszy budzi zainteresowanie nie tyle przez tajemnice, których nie kryje, ale przez swój ogrom i oryginalność zastosowanych rozwiązań również architektonicznych. Jest unikatowym zabytkiem budownictwa przemysłowego w służbie wojny.
A jednak pogłoski o jakichś skarbach ukrytych wśród ruin obu poniemieckich zakładów zbrojeniowych nie milkną. Niezbyt doświadczeni lub naiwni poszukiwacze bezkrytycznie wierzą w te opowieści, zwłaszcza, że powtarzają je publicznie ludzie uważający się za znawców dziejów tego regionu.
W wyemitowanym jesie-nią 2002 roku programie telewizji TVN z cyklu „Nie do wiary”, a zatytułowanym „Skarby Trzeciej Rzeszy”, stojąc na tle ruin zakładów Deutsche Sprengchemie koło Zasiek profesor Jan Stawiaw-ski mówił:
- Istnieje dosyć duże prawdopodobieństwo, że poza tymi obiektami, które żeśmy rozpoznali, mogą jeszcze istnieć zamaskowane doskonale inne obiekty, w których — jak można przypuszczać — jeszcze coś się może znctjdować.
Co? Tego profesor nie wyjaśnił, ale jednocześnie wskazał:
— Na badania oczekują jeszcze dwa wzgórza oliwne [? — przyp. L. A.], gdzie była przetwarzana nitrogliceryna. Istnieją przypuszczenia, że pod tymi wzgórzami mogą istnieć podziemia sięgające nawet kilku kondygnacji.
Nieodpowiedzialnie rzucone słowa, które wiernie spisałem z taśmy wideo, poszły w świat. Pół roku później, w czwartek 15 maja 2003 roku, okolicami Zasiek wstrząsnęła potężna eksplozja. W powietrze wyleciał jeden z żelbetowych obiektów poniemieckiej fabryki zbrojeniowej. Pod zwałami żelbetowego gruzu i piasku zginęło dwóch studentów Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza.
Czyżby polscy saperzy źle wykonali pracę, pozostawiając tyle materiałów wybuchowych, że z łatwością zniszczyły one obiekt praktycznie nie do zniszczenia?
O tym, że na rozległym terenie tej fabryki saperzy pozostawili setki pocisków artyleryjskich, przekonałem się, gdy w październiku 1995 roku z grupą eksploratorów penetrowałem okolice Zasiek. Tkwiły one płytko w ziemi, zwłaszcza na fabrycznej strzelnicy. Ale obiektu, w którym zginęli studenci, nie zniszczył pocisk artyleryjski.
Być może przyczyn tej tragedii należy szukać w informacji, którą jesienią 2003 roku podała prasa niemiecka. Otóż Urząd Ochrony Konstytucji RFN namierzył terrorystyczną grupę neonazistów niemieckich. Ustalono, że materiały wybuchowe, z których zamierzano wytwarzać bomby, przechowywano na wschodnim brzegu Nysy Łużyckiej. A więc w Polsce! Czy w lesie koło Zasiek, tego nie podano. Ruiny dawnej fabryki byłyby jednak - z punktu widzenia niemieckich neonazistów — dobrym miejscem na taki magazyn. Jeśli tak było, to nie wzięli oni pod uwagę jednego faktu. Co najmniej od 1990 roku obiekty Deutsche Sprengchemie penetrują nie tylko eksploratorzy, ale także przypadkowi turyści.
Trafiają oni także do drugiej z gigantycznych zakładów zbrojeniowych, które pozostały w tym rejonie dzisiejszego województwa lubuskiego. Tej, która znajduje się w lesie kilka kilometrów na zachód od Nowogrodu Bobrzańskiego.
Ludzie, którzy nie widzieli ciągnących się kilometrami podziemi, często zaliczają do nich kanały techniczne i kolektory. Stąd też rodzą się legendy o podziemnych fabrykach choćby właśnie w okolicach Nowogrodu Bobrzańskiego. Byliśmy w tych podziemiach, chociaż przed wyjazdem ostrzegano nas przed zalegającymi we wnętrzu kolektora złogami wybuchowymi lub toksycznych gazów. Straszono, że w zwałach błota, które miejscami ma sięgać dobrze powyżej kolan, zawarte są spore ilości szkodliwych dla zdrowia człowieka substancji. Tymczasem kolektor okazał się pusty, a jego posadzka jakby celowo umyta.
To zapewne skutek powodziowej fali na Bobrze w 1997 roku. Wody rzeki wlały się wtedy do kolektora i wypłukały wszystkie nieczystości. Zresztą nie musiało ich być tu wiele, ponieważ kolektor ten łączył zakładową oczyszczalnię ścieków z Bobrem, czyli płynęły nim ścieki już dobrze oczyszczone.
Dokończenie nastąpi LESZEK ADAMCZEWSKI
DOWCIPY
EROTYCZNE
ZABIŁ KOBIETĘ W CIĄŻY
Krotko po ubiegłorocznym Bożym Narodzeniu matka 24-letniej Doroty D. zgłosiła w Komisariacie Policji na poznańskiej Wildzie zaginięcie swej córki. Rozpoczęto poszukiwania, przesłuchiwano znajomych młodej kobiety. Był wśród nich student drugiego roku Politechniki Poznańskiej - 22-letni Szymon K.
Gubił się w zeznaniach, a we wtorek 10 stycznia przyznał się do zabójstwa Doroty. Podczas oględzin jego samochodu znaleziono ślady krwi, on sam wskazał miejsce ukrycia zwłok w miejscowości pod Rogoźnem.
Ustalono już, że 26 grudnia Dorota i Szymon spotkali się w Poznaniu nad Wartą. Doszło do kłótni, której prawdopodobną przyczyną była ciąża dziewczyny (dziewiąty miesiąc) i kwestia ojcostwa studenta. Szymon K. zadał Dorocie kilkanaście ciosów nożem, ciało ukrył w bagażniku swego auta i wywiózł w kierunku Rogoźna. Tam (na terenie opuszczonej posesji swej ciotki) wrzucił zwłoki do wiejskiej toalety.
Biegli stwierdzili, że dziecko Doroty uśmierciło niedotlenienie, a było już zdolne do samodzielnego życia. Szymonowi K. prokuratura postawiła zarzut podwójnego zabójstwa. Grozi mu za to dożywotnie więzienie.
OCHRONIARZE KRADLI
AUTA
W listopadzie ubiegłego roku z placu magazynowego poznańskiego „Volkswagena” skradziono VW Cady wartości osiemdziesięciu tysięcy złotych. 16 stycznia roku bieżącego z tego samego miejsca zginęły dwa VW Caravella warte dwieście tysięcy złotych każdy.
Założono, że kradzieże nie mogły obyć się bez wiedzy lub nawet udziału pracowników firmy ochroniarskiej wynajętej przez zakład do pilnowania jego terenu. Wytypowano grupę osób mogących mieć związek z tą sprawą. W środę 18 stycznia policjanci zatrzymali trzech ochroniarzy.
Sąw wieku od 25 do 30 lat. Ustalono, że wskazane przez nich samochody zostały celowo uszkodzone na linii produkcyjnej po to, by przed naprawą musiały zostać zaparkowane na placu magazynowym. Podczas swej służby ochroniarze wpuścili na teren firmy mężczyzn, którym przekazali kluczyki od aut. Skradzione samochody konwojowali aż poza bramę zakładu. Za tę „przysługę” otrzymali po kilka tysięcy złotych za każdego Volkswagena. Decyzją poznańskiego Sądu Rejonowego zostali aresztowani - grożą im kary do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
DŁUŻSZE ŚLEDZTWO W SPRAWIE CBŚ
W ubiegłym roku, podczas rewizji w mieszkaniu jednego z gangsterów działających na terenie Wielkopolski, pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej znaleźli dokumenty z danymi tajnych funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego. Szczecińska Prokuratura Apelacyjna sprawdza teraz czy były to autentyczne notatki służbowe, czy też zostały spreparowane przez przestępców.
Śledztwo w tej sprawie jest na tyle skomplikowane, że ostatnio podjęto decyzję o jego przedłużeniu o trzy miesiące. (jak)
7116
wyślij sms o treści:
PT.PIERSI PT.EROTOMAN PT.JAJA PT.ZDRADA PT.G0RYL PT.BL0NDI
N