204
KORESPONDENCJA
tradycje badań nad wszystkimi aspektami prasy, czyli nad różnymi kierunkami tej dyscypliny, którą dziś określamy jako prasoznawstwo.
Starałem się przeto dać odpowiedź na pytanie: czy autorzy drugiej połowy XIX i początku XX wieku zajmowali się też (obok historii prasy) np.: funkcją prasy, jej organizacją, metodami pracy, czytelnictwem, aspektami prawnymi, ekonomiką, gatunkami pisarskimi itd. Mój artykuł nie był więc pomyślany jako studium historyczne z zakresu badań nad historią prasy, (takie ciekawe studium opracowała właśnie A. Garlicka). Jest on natomiast wstępem do zupełnie innej pracy z dziedziny teoretycznych i metodologicznych problemów współczesnego prasoznawstwa (a więc nie tylko historii prasy). Ten charakter mojego artykułu jest wyraźnie zaznaczony w nocie na str. 3.
Jest chyba rzeczą oczywistą, że taki wstęp nie musi mieć „własnych” ambicji badawczych, ale jego zadaniem jest przede wszystkim poinformowanie przyszłego czytelnika książki (na inny pokrewny temat) o ogólnym rozwoju badań w tej dziedzinie (prasoznawstwo) oraz przedstawienie czytelnikowi poglądu autora i jego ustosunkowanie się do poszczególnych etapów tego rozwoju.
Wydaje mi się, że to zadanie artykuł spełnia, natomiast nie realizuje szeregu zadań, które — już na własną rękę — postawiła mi Szanowna Oponentka. Tak np. nie podejmowałem się w tym artykule ani weryfikacji „dotychczasowych prób syntez”, ani „oceny dorobku badań nad prasą” okresu międzywojennego dwudziestolecia itd., itd.
Właściwie na tym wyjaśnieniu można by zakończyć istotę sporu. Wymaga jednak omówienia sprawa niektórych szczegółów listu A. Garlickiej, a to dlatego, iż znajdują się w nim pozorne zarzuty, które są tylko subiektywnymi osądami Autorki listu. Nie zajmowałbym się i mmi, gdyby nie... bardzo zdecydowana forma w jakiej są wyrażone.
Pisze więc Garlicka, iż tezy Jej artykułu „w relacji M. Kafla uległy... często zniekształceniom”. Otóż w tym omawianym niedużym artykule cytowałem prace p. Garlickiej aż 8 razy. W kilku wypadkach pisałem wyprost, iż „nie można się zgodzić z poglądem Garlickiej” (str. 4) lub że „tu można by dyskutować z autorką” (str. 10) lub też, że „niektórzy autorzy twierdzą” (str. 3), co rzeczywiście odnosiło się do tekstu p. Garlickiej, jak to podano zresztą w odnośniku. P. Garlicka wysuwa w p. 1 „zarzut” że sugerowałem istnienie „co najmniej kilku autorów”. Ten zarzut przyjmuję i wyjaśniam iż rzeczywiście miałem na myśli tylko Autorkę artykułu. Ale już dalsze „zarzuty” nie mogą mieć charakteru zniekształcenia „tez” i „rozważań”. Sama Autorka pisze np. w liście, iż „jest sprawą dyskusyjną jakie walory reprezentować musi praca, aby zasługiwała na miano »badań«”. Można mieć takie zdanie jak Garlicka, ale można również wyciągnąć inne wnioski. W nauce (zwłaszcza w historii) nie ma dotąd „trybunału”, który by bezbłędnie orzekał czy wnioski z „odczytywania tekstu” są „prawdziwe” czy też nie. Można się z wnioskami różnych autorów zgodzić lub nie, ale to już zupełnie inna sprawa.
Twierdzenia p. Garlickiej zawarte w p. 2, 3, 4, 5, 6, 7 i 8 są jej własnymi poglądami na tę czy inną kwestię. Czy to jednak oznacza, że nikt nie może mieć innego zdania?
Mnie na przykład p. Garlicka nie przekonała i nadal twierdzę, że dla ogólnych badań nad prasą (nie tylko nad historią prasy) wartość prac F. Bentkowskiego i T. Chłędowskiego „polega nie tyle na ich wierności historycznej, ile na intuicyjnym niemal wyczuciu roli czasopism”. Podtrzymuję również tezę o wszechstronności zainteresowań Szajnochy.
Co do autorstwa Łobeskiego, to Szanowna Oponentka nie była łaskawa zauważyć, że podano tę uwagę w nawiasach i zaznaczono, iż jest to przypisek redakcji. Ale rozumiem, że wygodniej było napisać (s. 5) „u M. Kafla”. Jeśli chodzi o „tablicę pism czasowych roczników i pism zbiorowych” Estreichera, to właśnie ten materiał miałem na myśli pisząc „on pierwszy zwrócił uwagę na ekonomikę przedsiębiorstwa prasowego, a także zastosował metodę statystyczną do swych badań” (str. 5).
Również i owa „ryzykowna teza”, że „w skali europejskiej Polska była wówczas w czołówce badań prasoznawczych” chyba musi się ostać, jeżeli pod tym pojęciem (prasoznawstwo) będziemy rozumieć szerokie badania nad prasą, a nie tylko jej historię, jak wr wypadku cytowanego przez Garlicką Hatina czy innych.
Nie zgadzam się z Autorką listu, że „nawet dziś jeszcze nie wiadomo na pewno czy prasoznawstwo stanowi odrębną dziedzinę wiedzy”. Dziś naprawdę na całym świecie — poza pewnymi zaściankami wiadomo — że jest to „odrębna dziedzina wie-