wanie ekstremalnym metalem.
Musicie też bardzo cenić Pagan AltaT, skoro we wspomnianym już "Isolated" gra gościnnie Alan Jones z tego zespołu. Jak zareagował na waszą propozycją? Był zdziwiony, że młody zespół z USA zna i ceni jego twórczość aż tak/ że aż zaprasza go na swoją płytą, co nigdy wcześniej mu się przecież nie zdarzyło ?
Edward Andrade: To wielki zaszczyt, że Alan Jones był specjalnym gościem na naszym pierwszym wydawnictwie. Jesteśmy wielkimi fanami Pagan Altar i zachwycamy się jego grą. To jest legenda. Mieliśmy szczęście być jednym z zespołów otwierających ich pierwszy koncert w Los Angeles we wrześniu 2019 roku. To był dla nas niesamowity moment nie tylko dlatego, że jesteśmy wielkimi fanatykami Pagan Altar, ale także dlatego, że był to nasz pierwszy występ na żywo od trzech lat. Występ wypadł niesamowicie i pozostaliśmy w kontakcie z Alanem. Kiedy nadszedł czas na nagranie "Spellbound". zastanawialiśmy się, czy poprosić go o gościnny występy i ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu zgodził się i wykonał niesamowitą robotę. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że utwór wyszedł, był to również jego pierwszy gościnny występ na wydawnictwie innych zespołów.
"Spellbound" to klasyczny minialbum: od początku założyliście, że dyskografią Early Moods otworzy taki krótszy materiał/ a album wydacie dopiero wtedy, kiedy zbierzecie wystarczająco dużo utworów wartych publikacji/ no i też środki na jego nagranie? Edwrard Andrade: Tak, od samego początku mieliśmy plan, aby stopniowo wydawać muzykę, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Dlatego naszym celem było opublikowanie kilku mniejszych wydawnictw, które ostatecznie doprowadzą do pierwszego albumu. W tej chwili jesteśmy w trakcie kończenia naszej debiutanckiej płyty, która jest kontynuacją EP "Spellbound".
Na wiosną wydaliście ten materiał samodzielnie i pewnie byliście nie lada zaskoczeni: nie tylko jego pozytywnym odbiorem/ ale też faktem/ że wywołał zainteresowanie potencjalnych wydawców?
Edward Andrade: Wypuściliśmy dwa single.
"Starłess" i "Isolated". W chwili, gdy je wypuściliśmy, dostawaliśmy tylko świetne opinie. Ciągle otrzymujemy dobre recenzje i opinie z różnych części św iata. Będąc zespołem z Kalifornii, nie sądziliśmy, że zostanie to usłyszane przez innych ludzi spoza tego miejsca, więc fajnie było to wszystko zobaczyć. Muzyka rozprzestrzeniła się, co doprowadziło do podpisania kontraktu z niemiecką wytwórnią Dying Victims Productions. która wydała "Spellbound". Wydadzą też nasz debiutancki album.
Dying Victims Productions wydaje sią idealną firmą dla zespołu takiego jak wasz, a do tego zapewniła wam wydanie "Spellbound" na CD i na winylu - która z tych edycji cieszy cię bardziej?
Edward Andrade: Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że jesteśmy w dobrych rękach, w Dying Victims. Świetna wytwórnia ze świetnym składem i celem. Zawsze chcieliśmy wypuszczać naszą muzykę w formatach fizycznych i nadarzyła się taka okazja, dzięki Dying Vic-tims Productions. Cieszymy się, że wszystko wyszło. Zarówno płyty CD, jak i LP wyszły świetnie, zwiaszcza niebieski, limitowany winyl, który jest dostępny tylko w stu egzemplarzach.
Jesteście młodymi ludźmi/ dla których muzyka dostępna w intemecie jest czymś naturalnym - cenicie fizyczne nośniki dźwięku/ uważacie, że pełnią ważną rolę, szczególnie w metalowym podziemiu, stąd wasza chęć zaistnienia nie tylko w sieci, ale i na płytach? Edwrard Andrade: Odkrywanie muzyki w dzisiejszych czasach nie jest takie, jak kiedyś. Wtedy trzeba było włożyć więcej wysiłku w odkrywanie zespołów' niż obecnie, kiedy w in-temecie można znaleźć wszystko. Zdecydowanie łatwiej jest znaleźć nową muzykę, która może przynieść korzyści nowym zespołom. Wielu naszych fanów odkryło nas w ten sposób i ma nadzieję, że będą chcieli zobaczyć nas na żywo, aby doświadczyć siły tego materiału podczas koncertu.
"Desrre" czy "Living Heli" wydają mi się świetnym punktem wyjścia do prezentowania ich na koncertach w jeszcze dłuższych, swobodniejszych wersjach, wzbogaconych na przykład o długie, improwizowane solówki - zdarzało się już wam odchodzić od dopracowanych aranżacji, wzbogacać w ten sposób struktury poszczególnych kompozycji? Edward Andrade: Te dwie kompozycje mają zdecydowanie wolniejsze tempo w porównaniu do innych utworów na "Spellbound". Na żywo jesteśmy w stanie eksperymentować, dodając więcej sekcji, solówek i improwizacji. Na życzenie przedłużamy solówki i robimy dość ciężką improwizację, która może trwać całkiem długo.
Teraz o koncertach, przynajmniej na taką skalę jak przed marcem, nie ma mowy - pewnie tęsknicie za graniem, bo na żywo taki heavy/doom brzmi zdecydowanie najlepiej?
Edward Andrade: Nasz ostatni koncert odbył się w lutym w San Diego, gdzie frekwencja i reakcja były bardzo dobre. Ta noc była świetna. Naprawdę tęsknimy za tym uczuciem i mamy nadzieję, że będziemy mogli wrócić do grania na żywo, by wykonywać ten materiał dla publiczności. W tym roku dużo zaplanowaliśmy, ale wszystko to zrujnował Covid. Chcieliśmy zagrać trasę promującą "Spellbound". ale na tę chwilę wiadomo, że będziemy to robić w' 2021 roku.
Wojciech Chamryk &. Kacper Hawrryluk
EARLY MOODS