oczu. Nie byłem w stanie zachować obiektywizmu.
Czy w trakcie spotkania Tom dał się poznać jako wielbiciel muzyki rockowej? Może znał już Ayreon?
No wiesz, powiedział, że moja muzyka mu się podobała, ale myślę, że po prostu chciał być miły. (śmiech) Facet jest w wieku osiemdziesięciu sześciu lat i jestem pewien, że słucha zupełnie innych dźwięków. Tak więc, mimo, że mówił jak bardzo uwielbia mój materiał, myślę, że sprawy mają się inaczej, (śmiech)
Narrator pełni ogromną rolę w tej opowieści/ odnoszę wrażenie/ że większą/ niż na poprzednich krążkach...
Podobną narrację miałem na "Into the Electric Castłe", a może nawet było tego jeszcze więcej.
Poruszam ten temat/ gdyż ciekawią motywy zastosowania takiego rozwiązania. Chciałeś aby opowieść była bardziej czytelna?
Dobre pytanie. Najzabawniejsze jest to, że początkowa nie miałem żadnej narracji. Trzy lata pracowałem nad tym krążkiem i przez pierwsze dwra. nic takiego tam się nie znajdowało. Skończyłem nagrania i gdy puszczałem je różnym ludziom, to mówili, że muzyka im się podoba, ale trudno odnajdują się w historii. Szczególnie w ciągu pierwszych dziesięciu minut. Nie wiedzieli co się dzieje. Pomyślałem, że jeśli znajdę szczególnie dobrego lektora, to łatwiej będzie zrozumieć co tam ma miejsce. Wiedziałem jednak, że muszę znaleźć kogoś o naprawdę dobrym głosie. Gdyby był irytujący, ludzie mieliby dość i chcieli aby się zamknął. Nie posłużyło by to muzyce. Chciałem, aby głoś przyciągał ludzi do opowieści i dodawał jej kolejnego wymiaru.
Zadam pytanie generalne/ co czyni konkretną opowieść dobrą?
Emocje, zawsze chodzi o ludzkie emocje! To z ich powodu uwielbiałem Star Treka. A także humor. Myślę, że nawet ciężkie historie nie powinny być pozbawione humoru. Miał go "Dr Who". miał go i "Star Trek". Jestem również wielbicielem komiksów, zwłaszcza tych, które mają w sobie mnóstwo humoru. Moim ulubionym jest chyba "Spiderman" ze stajni Marvela. Jest ludzki, popełnia błędy a podczas walki puszcza głupie żarciki. Wracając do twojego pytania, myślę, że najlepszą jaka istnieje jest "Opowieść wigilijna" Charlesa Dickensa, ta ze Scrooge'm w roli głównej. Są wf niej duchy, a ja uwielbiam opowieści o duchach. (śmiech) Nie znoszę agresji i przemocy. Drażni mnie gdy oglądam jakiś film pełen przemocy.
Przeczytałem w którymś z wywiadów) że pierwszą rzeczą/ która powstaje na twoje płyty/ są teksty. Zawsze to miało miejsce w ten sposób?
Wiesz co, przeważnie jest właśnie odwTotnie. Najczęściej zaczynam od skomponowania muzyki, tak działo się zazwyczaj. Tworzę muzykę, rozpoczynamy nagrania, ale wtedy nie wiem jeszcze nad jakim projektem pracuję -czy będzie to Ayreon, Star One. The Gentle Storm. Guilt Machinę czy może jeszcze coś innego. Następnie pozwalam, aby muzyka zainspirowała mnie do wymyślenia historii. Gdy już ją mam, to zaczynam szukać pasujących do niej wokalistów i wokalistek. Tym razem
1 |
•fc ' f 2 -M % ■1 \ : |
( |
4l 1 |
Ty |
vW |
• * | |
W' | |
V |
' nMfi |
\ * | |
V / |
A L 1nk. J |
- |
* |
foto: Lori Linttrutk |
było inaczej, to nie miał być album Ayreon. Chciałem zrealizować swoje największe marzenie, czyli filmową rock operę. Taką jak "Jesus Christ Superstar" czy "Tommy". Z powodu, że myślałem o filmie, nie chciałem aby była to opowieść science łiction. Nie byłoby mnie stać na jej realizację. Byłby to koszt rzędu pięćdziesięciu lub nawret stu milionów dolarów. Ale zawsze uwielbiałem opowieści o duchach i estetykę dziewiętnastego wieku.
Miałem więc setting i wiedziałem, że główme role będą grali Tommy Kare-vik i Simone Simons (śpiewający w odpowiednio, Kamelot i Epica -przyp. red.). Od tego zacząłem. Powstawała muzyka, historia i teksty. Te ostatnie zmieniały się pod kątem osoby, której powierzyłem śpiewanie danej partii. Na przykład, gdy usłyszałem Cammie Gilbert z Oceans Of Slum-ber, wiedziałem, że muszę ją w jakiś sposób dopisać do materiału! Podobnie z Simone, zawrze ma błysk w oku, gdy wpada popracować do mojego studia. Jest bardzo zabawną osobą, chcę podkreślić ten aspekt jej osobowości.
Po pracy nad tak wieloma albumami łatwiej ci jest tworzyć gotowy materiał/ z zaaranżowanymi partiami wokalnymi i całą muzyką?
ZabawTie, że pytasz, bo jest to dła mnie właśnie dość latw'e! Wiem, że brzmi to dziwnie. Niektórzy mówią, że jestem jakimś geniuszem gdy piszę te rozbudowane rock opery, ale dla mnie jest znacznie prościej stworzyć coś takiego niż napisać piętnaście osobnych kawałków'. Podziwiam zespoły, które są w stanie wydać album z piętnastoma niepowiązanymi ze sobą utworami. Cholera, przecież muszą wymyślić kilkanaście zupełnie odmiennych od siebie motywów! A ja po prostu opowiadam samemu sobie historię. Gdy napiszę jedną to ciekawi mnie, co przyniesie kolejna, co się stanie dalej? Uwielbiam to. Napisałem kiedyś płytę "The Humań Equation". Opowiada o facecie będącym w śpiączce, który musi stawić czoła swoim emocjom. Fabuła zawiera się w dwudziestu dniach i napisałem ją również w dwadzieścia dni. Zaczynając w pierwszym, nie miałem pojęcia co nastąpi później. Lubię się zabawiać w ten sposób. Czasem biorę prysznic i wymyślam ciąg dalszy. W trakcie pisania nigdy nie wiem jak opowieść się skończy.
Myślą, że to ciekawe, że chcesz samemu sprawić sobie satysfakcją kreatywnością.
Prawda? (śmiech) W przeszłości grałem w zespołach i nagrywanie dziesięciu różnych utworów' na album było dla mnie torturą. Masz rację, sprawianie tw'órczej satysfakcji samemu sobie jest rzeczą najważniejszą. Wiem, że gdy ją sobie sprawię, to również poczują ją moi słuchacze. Nie sądzę by to nastąpiło, gdybym tematów szukał w gazecie.
Kilka lat temu, w wywiadzie powiedziałeś mi, że marzysz o tym, aby wydać komiks na podstawie jednej ze swoich opowieści...
Napraw'dę tak powiedziałem?
Tak, kontekst był taki, że uznałeś, że zrobienie filmu byłoby czymś drogim, jednak komiks jest w zasięgu możliwości. No i popatrz, do "Transitus" dołączony został komiks, a równocześnie pracujesz nad filmem.
Jestem z komiksu dumny, nawet bardzo. Pracując nad filmem uświadomiłem sobie, że jest to naprawdę ciężkie zadanie. Nie jest łatwo zainteresować nim ludzi. Zwłaszcza trudno jest przekonać ich do wyłożenia pieniędzy. Dotarło do mnie, że może nie udać mi się go zrealizować. Chciałbym więc mieć chociaż komiks, czyli coś wyjątkowego i również należącego do sztuk wizualnych. Przeszukałem w in-ternecie profile najlepszych ilustratorów', aż wreszcie znalazłem odpowiedniego w osobie Felixa Vegi. Okazało się, że uwielbia moją muzykę, więc wzajemnie się zainspirowaliśmy. Pracowaliśmy ze sobą mniej więcej rok. Przygotowanie jednej strony trwało mniej więcej dwa tygodnie. Wysyłałem mu instrukcje a następnie dostawałem szkice. Oczywiście, na początku nie byłem w ogóle pewien czy uda się tego dokonać. W końcu, nigdy wcześniej nie przygotowywałam komiksu. Nie wiedziałem od czego zacząć. Nie oglądałem żadnych filmów instruktażowych na ten temat. Jestem dumny, że udało się tego dokonać.
Pracowałeś z całym mnóstwem różnych wokalistów. Zastanawiam się, w jaki sposób wybierasz kto pasuje do danej roli? Zwracasz uwagą na barwą głosu, charakter, charyzmą czy może coś jeszcze?
Zazwyczaj nie interesuje mnie charyzma ani
AYREON
161