Tradycyjna astrologia uznaje Saturna za planetę maleficzną. Nawet lista jego zalet wygląda dość przygnębiająco - samokontrola, takt, skąpstwo, ostrożność - a wady są szczególnie nieprzyjemne, wyrażają się bowiem przez uczucie, które nazywamy lękiem. Saturn pozbawiony jest blasku planet zewnętrznych czy ludzkiego wymiaru planet osobistych. Powszechnie uważa się, że brakuje mu poczucia humoru. Mówi się, że przynosi ograniczenia, frustrację, ciężką pracę i wyrzeczenia, a nawet jego jaśniejszą stronę zazwyczaj kojarzy się z mądrością i samodyscypliną człowieka pochłoniętego przyziemnymi sprawami, którego oburza sama myśl o tym, że można śmiać się z życia. Pozycja Saturna w domu i w znaku wyznacza obszary stłumienia ekspresji, na których człowiek najpewniej będzie się czuł sfrustrowany i natrafi na trudności. W wielu przypadkach Saturn wydaje się korelować z bolesnymi sytuacjami, które pozornie nie są związane z żadną naszą słabością ani wadą, lecz po prostu „zdarzają się nam", przez co ta planeta zyskała tytuł „Pana Karmy". Ta dość przygnębiająca etykietka mocno przywarła do Saturna, choć już najstarsze przekazy utrzymują, że jest on Strażnikiem Progu, klucznikiem przy bramie i że to właśnie dzięki niemu możemy w końcu zrozumieć siebie, a tym samym osiągnąć pełnię wolności.
Frustrujące doświadczenia związane z Saturnem są rzecz jasna konieczne z powodu swej psychicznej i praktycznej wartości edukacyjnej. Niezależnie od tego czy posłużymy się terminologią psychologiczną, czy też ezoteryczną, podstawowe fakty pozostają te same: ludzie zyskują wolną wolę jedynie przez poznawanie siebie, a nie odważają się poznać siebie, dopóki nie zmusi ich do tego cierpienie i nie będą mieli innego wyboru. Choć zapewne niewielu astrologów nazwałoby Saturna wesołym kompanem, wszyscy, aczkolwiek niechętnie, uznają konieczność przejścia przez saturnowe doświadczenia. Trudniej jest zauważyć radość, jaką tego typu doświadczenia mogą nieść. Uważamy za masochistę tego, kto znajduje radość w cierpieniu; Saturn jednak nie każe się nam upajać bólem, lecz poczuć euforię wewnętrznego wyzwolenia. Rzadko się to dostrzega, bo niewielu ludzi doświadczyło owej euforii.
Każdemu z nas przynajmniej raz w życiu przydarzyła się seria opóźnień, rozczarowań i lęków. Tego typu doświadczenia zwykle zbiegają się w czasie z silnym wpływem Saturna, ale prawie nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jaki jest ich sens i jak można przekształcić je w możliwości. Z reguły wszyscy radzą wówczas cierpliwość i samokontrolę. Zazwyczaj słyszymy, że taka seria wydarzeń jest dziełem czystego przypadku, z czego zupełnie nic konstruktywnego nie wynika. Inne, równie bezużyteczne wyjaśnienie mówi, że ponieważ tego typu doświadczenia reprezentują naszą karmę, zakończenie jakiegoś działania czy cyklu rozpoczętego w którejś z wcześniejszych inkamacji, to należy przetrwać okres rozczarowań, zacisnąć zęby, nic nie robić, zachować wiarę i tym sposobem spłacić swoje długi oraz odnaleźć ścieżkę prowadzącą w kierunku światła. Nawet ci astrologowie, którzy przyznają rozwijającej się ludzkiej jednostce pewien margines wolności działania, rzadko potrafią doradzić cokolwiek oprócz cierpliwości, spokoju oraz pozytywnego nastawienia. A może w gruncie rzeczy Saturn domaga się od nas i od naszej psychiki, byśmy, jak Parsifal na widok Graala w zaczarowanym zamku, spróbowali zapytać: dlaczego? Niewykluczone, że każde opóźnienie, rozczarowanie czy lęk pozwala uzyskać lepszy wgląd w tajemne mechanizmy działania psychiki i że doświadczenia te krok po kroku mogą nauczyć nas odczytywać znaczenie własnego życia.
W psychice człowieka zachodzi wiele procesów, których nie jesteśmy świadomi i nie dotyczy to jedynie stłumionych emocji. Poziom, którym zajmował się Freud, jest zaledwie obrzeżem świata nieświadomości. Człowiek nieustannie stwarza swój świat generując wzorce myślowe,