Ksitjżfci zbójeckie
Będzie to więc, jak widzieliśmy, napój miłosny (czy to traktowany jako „przedmiot magiczny”, czy jako symbol) lub też różne inne, zewnętrzne okoliczności, powodujące wybuch uczucia. Przeznaczenie, podobieństwo kochanków, wola niebios (Gustaw i Maryla, Heloiza i Abelard); „krzywda”, jaka spotkała bohaterów (małżeństwo Emmy, odepchnięcie wskutek intrygi brata Karola przez ojca, niskie urodzenie Juliana), sytuacja społeczna (Julia i Saint-Preux) lub ich predyspozycja emocjonalna (Werter). Zbieg okoliczności (Anna i Wroński) i psychologia postaci, z czasem coraz ważniejsza; sugestia, że gwałtownemu uczuciu oprzeć się nie da, swoisty deter-minizm psychologiczny. Od determinizmu magicznego, do psychologicznego, rzec można...
Wracając jednak do kwestii podobieństw fabularnych: większość „książek zbójeckich” mówi o cierpieniu bohaterów; cierpieniu, któremu nie możemy nie współczuć. Większość (wszystkie?) kończy się śmiercią bohaterów: umierają (natychmiast!) Francesca i jej ukochany, umierają (właściwie z żalu, spowodowanego rozstaniem) Tristan i Izolda, umiera Julia, Werter (a może i Lotta?), Karol i Amalia, Emma Bovary, Julian Sorel, Anna Karenina... Wiele z tych śmierci ma charakter gwałtowny: samobójstwa (Wertera, Emmy, Anny, Gustawa oczywiście, w pewien sposób - Karola Moora, Juliana Sorela).
Poza zręcznym zakończeniem fabuły śmierć jako zakończenie (a zwłaszcza śmierć „tragiczna”, czytaj: nie spowodowana przez naturalny bieg rzeczy), co wynika również z naszego doświadczenia tragedii jako gatunku, staje się rodzajem katharsis nie tyle może nawet sytuacji, co raczej bohatera, rodzajem jego oczyszczenia - ekspiacji. Tak bowiem postrzegana jest śmierć: powoduje, że wszelkie zło, jakie popełnił człowiek, zostaje jakby zmazane, a w każdym razie, nawet jeśli nie usprawiedliwione, to skazane na zapomnienie. I to nie tylko zło popełniane w sferze moralnej, ale i rzeczywiste: zbrodnia. Fabularnie więc śmierć jest jednym ze sposobów zyskiwania naszej przychylności dla bohaterów. Straszliwa, poprzedzona cierpieniem, budzi w nas dodatkowo poczucie wzniosłości.
Gdyby nie tragiczny koniec, dzieje literackich cudzołożników byłyby po prostu opowieściami o cudzołożnej miłości. Dzieje zabójców, kłamców i oszustów byłyby opowieściami o zbrodni, podstępie
242