larstwem abstrakcyjnym, zwłaszcza jeśli będzie to tylko jed- ' na strona, a nie kartka, jak w przypadku osiemnastowiecznych ■ wydań. Lub ze sztuką konceptualną, gdy czytelnik natrafi na wydanie polskie, które zawiera pustą stronę z następującą informacją1:
W pierwszych wydaniach znajdowała się tutaj marmurkowata
stronica.
Zgodzimy się jednak, że nie o taki zabieg pisarzowi chodziło. Niestety, polscy wydawcy wykazują w tej kwestii daleko większą obojętność na znaczącą materialność Sterne’owskiego dzieła. W księdze IV na przykład narrator-autor informuje czytelnika, że właśnie ominie kolejny rozdział, bo ze względów kompozycyjnych będzie lepiej, żeby ten fragment został z książki 116 usunięty - po czym owa luka odzwierciedlona zostaje w paginacji - w książce rzeczywiście brakuje 10 stron. Jest to moment dość niepokojący, bo oto działania fikcyjnej postaci wywołują widoczne skutki w realnym świecie czytelnika. Lecz polski czytelnik zostanie ustrzeżony przez wydawcę przed takimi „wybrykami” i przeczyta „porządnie ponumerowaną” książkę, zgodną z konwencjami „poprawnego edytorstwa”2. Oto mamy praktyczną lekcję stypizowanego, znormalizowanego podejścia do materii literatury, troskę o to, by pozostać całkowicie obojętnym na kształt książki, by nieistotne szczegóły przypadkiem nie zawadzały w całkowitym zanurzeniu się w literackiej fikcji i nie przypomniały, że przecież trzymamy w rękach materialny przedmiot.
Podobnie, poprzez daleki od neutralności sposób zapisu oraz grę z samą formą książki, tematyzuje kwestię graniczności (życia i śmierci, sztuki czy literackości) pierwszy utwór określający się mianem liberatury - trójksiąg Oka-leczenie autorstwa Ze-
nona Fajfera i niżej podpisanej3. Takie specyficzne połączenie trzech kodeksów (por. il. 1) sprawia, że nie da się jednoznacznie określić początku - lekturę można rozpocząć od dowolnej części. Każda z nich, stanowiąc odrębną całość, jest jednocześnie nierozerwalnie złączona z pozostałymi - połączenie okładek symbolizuje więź i istnienie kontinuum (pomiędzy życiem iśmiercią, sztuką słowa i obrazu, formą i treścią). Wydanie Okaleczenia w trzech odrębnych tomach (jako trylogii) osłabiłoby wymowę tego przekazu.
117
W inny sposób, choć nie mniej znaczący, wykorzystany został nietypowy kształt tomu w takich utworach, jak Composition Ho. 1 Marca Saporty (1962) iNieszczęśni B. S. Johnsona (1969), w których tekst powieści wydrukowano na luźnych kartkach umieszczonych w pudełku (por. il. 2). Umożliwia to czytelnikowi niemal dowolne porządkowanie sekwencji wydarzeń, a w konsekwencji współkształtowanie materii dzieła. Odejście od kodeksowej budowy tomu następuje także w cechującym się porównywalnym stopniem interaktywności, pociętym na paski cyklu sonetów Cent mille milliards de poemes Raymonda Queneau (1961) czy w kolejnym utworze Fajfera - poemacie Spoglądając przez ozonową dziurę, mającym formę zwoju włożonego do butelki (por. il. 3). W każdym z tych przypadków fizyczny kształt książki wchodzi w ikoniczną relację z tekstem - efekt zaskoczenia, obcości, defamiliaryzacji wywołany przez niekonwencjonalną budowę tomu pełni istotną funkcję w jego odbiorze. Z jednej strony poprzez swój ikoniczny charakter forma ta antycypuje czy wzmacnia treść, z drugiej - zwraca uwagę na materialność -czy wręcz cielesność - tych utworów. Bo napięcie pomiędzy materią4 i formą, ciałem i duchem, znakiem i jego denotacją, jest jednym z kluczowych problemów, jakie te dzieła poruszają.
Poza ikonicznością, cechującą fizyczny kształt utworów określanych mianem liberatury, to właśnie ich nieusuwalna materialność wydaje się cechą konstytutywną dla nowo postulowanego gatunku. Nie da się ich przenieść bez straty, bez zniekształcenia treści i usunięcia istotnych wartości estetycznych, w inne medium (na przykład na ekran komputera jako tekst elektroniczny czy jako tekst wypowiedziany - odczytany na głos albo w for-
19 Por. ibidem, s. 316.
L. Sterne, Tristram Skandy, t. I i II, przet. K. Tarnowska, Warszawa
1974, s. 239.
Z. Fajfer, K. Bazarnik, Oka-łeczenie, wydanie prototypowe w nakładzie 9 egzemplarzy, Kraków 2000, wyd. I, Kraków 2009.
Angielskie matter byłoby tu bardziej na miejscu - oznacza ono bowiem zarówno treść, jak i materię.