Od kiedy wiedziałeś, że Twoje życie będzie życiem muzyka, a szerzej
- życiem artysty?
Że będę muzykiem, wiedziałem w wieku 5 lat, kiedy to, wspinając się na palce, odgrywałem na pianinie boogie woogie
- kultowy numer tamtych czasów; sam w to nie wierzę, jednak odległych o pół wieku! Ale decyzję na temat nie tyle „życia artysty", co „takiego" życia podjęliśmy wspólnie z żoną, rozstrzygając dylemat: czy etat w kulturze, czy pełne pewnej bidy i niepewnej chwały robienie rzeczy własnych i, daj Boże, pięknych.
Klamka zapadła po wygraniu kilku festiwali; „Jazz nad Odrą" kierował na „Jazz Jamboree", z którego z kolei wynikała zagranica. Decyzja zapadła jakby trochę poza nami, ponieważ wygranie „Jazzu nad Odrą" w zasadzie pasowało na profesjonalistę.
A w cywilu?
W cywilu zostawiłem za sobą etat kierownika klubu „Tabakiera" działającego przy ówczesnych Zakładach Przemysłu Tytoniowego „Czyżyny", dzisiaj „Phillip Morris". Ta oryginalna lokalizacja była wynikiem moich usilnych poszukiwań miejsca, w którym można byłoby legalnie założyć zespół i równie legalnie nie wychodzić z niego po kilkanaście godzin na dobę; i tak robiliśmy! Była to sytuacja egzotyczna, jak wiele ówczesnych fenomenów i dzisiaj wspominam ją z rozrzewnieniem - naprawdę było cudnie!
Ty i kto?
Mietek Górka i Marek Stryszowski. A „Laboratorium" powstało z nas po pierwszych warsztatach jazzowych w Chodzieży. Spotkaliśmy się tam z kwintetem Tomka Stańki, w całości stanowiącym kadrę tych warsztatów i jakoś wtedy to w nas dojrzało.
Sztuka nie uznaje demokracji - kto przewodził?
Ja - poprzez kompozycje i pomysły aranżacyjne. A nazwę wymyślił Mietek, trochę pod Grotowskiego, trochę za Grotowskim. Ale też chodziło trochę o to, żeby nasza nazwa sygnalizowała nasz sposób na muzykę.
???
Nie będąc wirtuozami solo, do efektu dochodziliśmy - w największym skrócie - metodą właśnie nieco „laboratoryjną": otwarta forma z całym bogactwem i oczywistością improwizacji, oparta na mocnym rockowym rytmie. Jeśli można wtedy było mówić o początkach jazz-rocka, to nie należało nas pomijać. Nieszkoleni muzycznie w akademickim systemie, kształciliśmy się nieustannie, jednocześnie uprawiając zawód i trwało to całymi latami. W tym fachu człowiek uczy się na festiwalach, na koncertach, na próbach. "Laborka" przez piętnaście lat odbywała próby codziennie! I proszę to napisać, bo nie było nas takich wielu. Te fundamentalnie przez nas traktowane próby, to nie był wyłącznie trening, to było dążenie do perfekcji, a takie