cu września, 10 października zdałem ją na pięć. Mimo prośby, dwie dwóje i piątka zostały wraz z datami zdarzeń wpisane do indeksu. I niech ktoś uwierzy, że geologii, w tym „trupków" można nauczyć się w ciągu 10 dni!
Emocjonujący dla całego mojego roku był semestr letni III roku. Dowodem jest, że zaliczony dla większości z nas został przez dziekana prof. Flicka w marcu, już po kolejnym semestrze zimowym. Tak więc na czwartym roku studiowaliśmy bezprawnie.
Wiele można by powiedzieć o „wojsku”, które mnie akurat nie uwierało, ale różnorodność postaw i egzemplarzy w nim uczestniczących była szczególnie widoczna podczas porannych apeli. Prawdziwe studiowanie zaczęło się podczas specjalizacji, a już najbardziej, gdy naszą naukę wziął w swoje ręce prof. Samujlto. Już nie tylko należało się uczyć, ale można było studiować. Tym bardziej, że po trzech latach kindersztuby każdy też mocno tkwił w poza-uczelnianym życiu studenckim Krakowa.
Osobnym obszarem było mieszkanie i żywienie, koniecznie rozwiązywane z użyciem kombinatorki, a raczej kombinacji.
We wspomnieniach o studiach chcę jeszcze wrócić do wielkiej dla mnie, chociaż malej posturą postaci prof. Czerskiego. O jego kolokwiach dla asystentów i egzaminach zdawanych od strony do strony krążyły legendy. Mieszał w DS na Gramatyka, gdzie byłem wiceszefem Rady Mieszkańców i dlatego mogłem go poznać jako niezwykle skromnego, spokojnego człowieka, którego nawet najbardziej przykre dowcipy kolegów nie wyprowadzały z równowagi. Moja wyobraźnia tym bardziej ożyła podczas niedawnego pobytu w Holandii. Oglądałem tam rowery żywcem przeniesione z początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, na jednym z takich na trasie uczelnia - Gramatyka, jeździł prof. Czerski.
Drugim szczególnie sympatycznym byt prof. Samujlto. Nie tylko był historią odkrywki, ale przede wszystkim pogodnym, niezwykle dowcipnym człowiekiem. No bo kto inny potrafiłby ogłosić, że z powodu mistrzostw Polski w boksie dziekanat będzie nieczynny? Albo po wprowadzeniu oceny 3,5 - dość dobra, przez dłuższy czas wystawiał tylko takie oceny.
Tematem mojej pracy magisterskiej było zaprojektować strzelanie wieloszeregowe z użyciem saletrolu dla Kopalni Morawica. Promotorem pracy był prof. Samujlto. Jak wcześniej podałem, podczas pisania pracy już pracowałem, a profesor wiedział, że mam bezpośredni kontakt z Kopalnią Morawica i piszę o rzeczy wówczas nowoczesnej, z możliwością sprawdzenia w prak-
Sam nie mogąc jechać z czystym brud-nopisem pracy, poprosiłem o to moją wtedy i obecną teraz żonę. Została bardzo dobrze przyjęta, zostawiła pracę. Profesor poda! termin, w którym się z nią zapozna. Żona znowu zgłosiła się w terminie i otrzymała pracę jedynie jak uznał profesor, z poprawioną interpunkcją. Pracę obroniłem i egzamin końcowy zdałem przed komisją, w której był oczywiście prof. Samujlto, w obu przypadkach z wynikiem bardzo dobrym. Sądzę, że moje ówczesne już powiązanie nauki z praktyką było powodem tak ciepłego potraktowania ze strony Pana Profesora.
Recepta na sukces
Gdybym ją miaf, bardzo bym chronił i wybiórczo przekazywał.
Recepta jako zbiór składników zmienia się z wiekiem i doświadczeniem zawodowym, ale i życiowym. Początkowo był entuzjazm, brak barier, odwaga. Później bywałem w zwarciach i konfliktach, nie akceptując innych niż moje rozwiązań. Teraz przyszedł czas kompromisu, czyli „zgody na niezgodę”, poprzez próbę znalezienia się w roli drugiej strony.
Kiedyś uważałem, że aby osiągnąć sukces trzeba żyć mocno, teraz dodałbym i oszczędzać się, gdy mamy jasny cel.
Na sukces składa się realizacja zrównoważonego rozwoju trzech czynników: pracy, łóżka i butów. Pracy, spełniającej oczekiwania i ambicje na poziomie posiadanych kompetencji, a butów i łóżka, poprzez ich wygodę. Z każdym ze składników spędzamy około jedną trzecią życia. Koszmarem jest zła praca, gdy jeszcze buty piją, a łóżko jest niewygodne...
Marzenia zawodowe
Być nadal aktywnym i potrzebnym w obszarze przemysłu wydobywczego, a w nim produkcji kruszyw naturalnych.
Marzenia prywatne
Zdrowia dla najbliższych, a poza tym: zobaczyć oryginały i zebrać kopie wszystkich 37 obrazów malarza holenderskiego złotego wieku - Jana Yermeera z Delft.
Vivat Akademia nr 12 - listopad 2014 17