dzają w hotelu damy, zasłonięte woalkami, zapewne nie na lekcje muzyki. Ku uciesze służby muzyk przyjmuje naraz trzy panie w różnych pokojach i tam je "rozwesela". Nim Prus użył tego słowa, skreślił nasuwające się mu pod pióro czasowniki "przyjmuje" i "bawi". Pierwszy, bo byłoby to powtórzenie wyrazu w bliskim sąsiedztwie, drugi, bo brakuje mu pikanterii. "Rozwesela" nie zawiera nic jawnie gorszącego, a przy tym jest dostatecznie dwuznacznym określeniem na nazwanie praktyk dalekich od wzorca moralności. Uwagę Wokulskiego w wagonie "pochłonął inny fakt". Uprzednio wpisał tu autor słowa "zwrócił na siebie", potem "zaabsorbował". Wybór ostateczny jest najlepszy: nieomal fizycznie odczuwamy skupienie wszystkich władz poznawczych bohatera na obserwacji swego stanu, całkowite zawładnięcie jego wolą. We wszystkich takich poprawkach już "w pierwszym pędzie tworzenia" (słowa Pigonia) Prus szukał wyrażenia, które trafniej oddając intencje autora, nie rozpierałoby tekstu słownikowo.
Rękopis Lalki pozwala uchwycić niektóre cechy języka autora, interesujące z punktu widzenia ówczesnej normy języ-kowo-stylistycznej. W druku nie zawsze są widoczne, gdyż przeszły przez korektę redakcyjną. Dla sprawy rytmu nieobojętne więc jest, iż Prus pisał "dyjabła", "liberyja", "pa-syja", "antypatyja". Tam, gdzie dziś mamy jedną sylabę, autor Placówki słyszał dwie, choć pewnie miał tu wątpliwości, skoro raz pisał "kalafiorów", innym zaś razem "kalafijorów" (podobnie: "fiołki" - "fijołki"). Wahał się co do pisowni
"ó//u". Używał np. formy "móle" (mole) obok "spróbuje", "owdzie", "czwórki"; zarazem pisał "szpicruzga" i "kłucą się" (kilkakroć poprawiał nawet "ó" na "u"). Mamy formy "dwor-skiem", "chłopakiem", "jednem", ale w przymiotnikowych nazwach kolorów autor raz pisał "ym", raz "em". Można z tego wnosić, że Prus był w rozterce: sztuczne przepisy od czasów Onufrego Kopczyńskiego odróżniały rodzaj męski od nijakiego w deklinacji przymiotników, zaś codzienna praktyka językowa
11