"Jeżeli tu wejdę do towarzystwa damskiego, słyszę rozmowę
0 strojach, o konkurach albo o małżeństwach. Jeżeli sę damy
1 panowie razem, wówczas rozmawiacie o miłości, w najlepszym razie o teatrze i powieściach, a w najgorszym - robicie
plotkru95.
Właśnie taka jest treść rozmów w salonie Łęckich. Pan Pieczarkowski opowiada, że "obecnie świat chrześcijański obchodzi wielki post za pomocą rautów, że przed wielkim postem był karnawał, w czasie którego bawiono się wyjątkowo dobrze, i że po wielkim poście nastąpi czas najgorszy, w którym nie
wiadomo, co robić" (II, 213). Ta banalna treść nie tylko
%
nie zraża Izabeli, lecz wręcz ją porywa. Bywalcy salonu gra-ją swoje role, a rozmowa ma w nich tak uprzywilejowane miejsce, iż nawet Wokulski wyczuwa, że milczenie może być "nieprzyzwoitym" (I, 266).
Salonowa rozmowa "nie wymaga nic innego, jak tylko rozmaitości i powierzchownej wesołości". "Nieprzystojność, istniejąca w rzeczy, nigdy się w słowach nie objawia, a język
konwenansowy narzuca się nie tylko wybuchom namiętności, lecz
96
nawet grubiaństwu instynktów" . Polerowna ogłada i myślowa pustka, cechujące dialogi arystokracji, są w Lalce zilustrowaniem Taine'owskiej analizy degeneracji arystokracji francuskiej. Baśniowy świat, w jakim autor prezentuje Izabelę, świat lalek i kostiumów, dowodzi, iż skróty autorskie w prezentowaniu tej sfery nie wynikają - jak sugerował święto-chowski - z nieznajomości realiów, ale z ufności autora w powszechną znajomość dzieła francuskiego historyka. Podobnie nieskrępowany, wolny od konwenansów styl rozmów podczas wycieczki do ruin zasławskich nie tyle dowodzi ulgi, z jaką arystokracja przyjmuje możliwość ucieczki od etykiety, ile raczej jest smutną konstatacją tego, że w tej klasie nie urodzi się już nic poza grą. Mynurźenia Węgielka, zbieżne zresztą z obserwacjami ślimaka, w zestawieniu z piknikiem
pod ruinami obronnego niegdyś zamku świadczą, że ten frag-
97 ‘
ment Prus opracował pod wpływem Spencera . Niegdysiejsza użyteczność została zastąpiona przez estetyzm.
134