jako powszechniej znane, autor pominął. 13) Pismo ruskie w Polsce w w. XVI XVII (str. 157 — 62) — nowość zupełna. 14) Słowniczek łac.-polski prawniczy, sądowo-notarjalny (str. 163—86 we dwa łamy), poraź pierwszy tak obfity.
Już samo to wyłuszczenie zawartości pokazuje celowość i pożyteczność podręcznika. Rzeczą historyków z zwodu, kontrolerów wiedzy historycznej materjalnej, jest wytknięcie niedokładności w konkretnie podanych faktach, gdyby i jeśli już je napotkali; zadaniem sprawozdawcy może być tylko zwrócenie uwagi na stronę formalną opracowania. Wiemy, że autor-rcdaktor wiadomości pomieszczonych w I \t-dc mer urn wziął przed się tylko zadanie praktyczne: dobrze, ale niema przecież takiej praktyki, któraby się pozwoliła całkiem oderwać od podścieliska, powiem nawet: od swej macierzy — teoryi, zwłaszcza, jeśli podmiotami użyteczności mają być umysły wykształcone teoretycznie, posiadające już niejako nałóg teoryzowania. biorące wszystko na rozum, w jedności szukające różnicy, zapytujące wciąż: jak, skąd i po co? Pytania takie wyłaniają się też i z samego miąższu podręcznika. W wypadku danym zaleconą, a nawet dla jasności pojęć niezbędną, była odpowiedź na zapytanie zasadnicze: zali święta wymienione w 35 tablicach są właśnie i jedynie temi, z których składał się cisiojanus polski? a po tej, zaraz druga, ważniejsza: o ile rzeczywiste święta, do których stosowano liczbowanie feryj i same przyimki antę i post, są tożsame z zamieszezonemi w tablicach? Jeżeli nie, to jakie między niemi zachodzą różnice i dlaczego różnic tych nie uwzględniono? Święci i święta 35 tablic obchodzą nas tylko jako punkta czasu wykłówane na jego przesuwającem się paśmie przez praktykę notarjalną, grodzką i ziemską. Tablice mają nam dać kalendarz praktyki polskiej sądowej w najogólniejszcm znaczeniu, a nie kalendarz kościelny, mniej więcej pełny, którego potrzebujemy tylko do nazwania owych punktów i do pohczbowania dni w miesiącu. Nakazaną więc była zwięzła historja przedmiotu, krótkie wylegitymowanie tablic: z których pro-wincyj, zicmstw i grodów, z których okresów chronologicznych i lat soisywania aktów, a wreszcie z jakiej ich liczby ogólnej, otrzymały owe wyniosłe punkta czasu, nad nizinami dat powszednich, praktyki codziennej góru;ące? Rzecz prosta, że prawo wielkiej liczby bezwarunkowo tu obowiązywało i że tylko przy jej mminnmi względnem można było osiągnąć minimum opuszczeń. Przypuścić trudno, ćby przewodnikami wyłącznemi do ułożenia poradnika mogły b)ć gotowe już sihemala kancelaryjne, i bliższem jest przypuszczenie, że każdy z nich sprawdzono na samych aktach.
To samo, co o legitymacji tablic powiedzieć potrzeba i o legi-