64
chciał zbadać losy wyprawy. Poważna była to postać. Liczył wtenczas lat 46. Cała postawa o niezachwia-nćj świadczyła sile i energii. Do tego włos posrebrzany i rysy twarzy nieco zmarszczone tóm większej powagi nadawały. Stoi i ogłada się. W tóm jakby na skinienie od wschodu zadał wiatr, rozpięte nadymając żagle — Kolumbus skinął na żeglarzy, aby podnieśli kotwice, zdjął z głowy swój hiszpański kapelusz, wielkićm strusiem piórem ozdobiony, skinął tłumom żegnającym go okrzykami błogosławieństwa ostatnie pozdrowienie i w minul kilka odbił od brzegu. Okręty maleja w oczach zgromadzenia; widać już tylko maszty i żagle; powoli i te nikną na krańcach widnokręgu; drużyna Kolumba na otwartem znajduje się morzu.
Pierwszy dzień jazdy upłynął spokojnie. Pogoda sprzyjająca dodawała serca żeglarzom; nie mieli dotąd czasu przyjść do poczucia, na jak niebezpieczna puścili się jazdę. Następnego dnia zdarzył się wypadek, który bardzo niekorzystnie na umysły oddział. U okrętu Pinta złamał się ster; zabobonna załoga widziała w tem nieszczęśliwy znak i zupełnie straciła serce. Nalegano na wodza, aby wrócił do domu i na niechybna nie prowadził śmierć. Kolumb odpowiedział: „Złamany ster znaczy tyle, że trzeba zrobić nowy! O powrocie niema mowy.C£ — Klęska ta zresztą miała bardzo proste powody. Kupiec imieniem Kwintero, musiał ź nakazu króla dać okręt swój na cele jazdy Kolumba. Bojąc się, aby w wyprawie statku nie utracił, przekupił jednego z majtków, ten obiecał zrobić okręt niezdatnym do jazdy, spodziewając się, iż będzie mógł powrócić do domu. Lecz zamiar się nie udał, bo Kolumbus rozkazał płynąć, jak może, a u wysp kanaryjskich, gdzie się dla nabrania wody i owoców zatrzymano, nowy ster zrobiono.
Od wysp kanaryjskich płynęli w kierunku zachodnim. Pogoda sprzyjała i od wschodu pomyślny wionął wiatr; okręty płynęły jakby niewidzialnemi niesione skrzydła-