1492315978

1492315978



Str. 8


..SIEDEM GROSZY

Wśród zawalisk „bieda-szybów

ir Zagłębiu Jirabonsbiem

Niedzieliska. „Pokład Mojśka". Sprzedaż węgla od ręki. Wprost z kubła ładni1 węgiel na furmanki. Na powierzchni przy kołowrocie pracują żony i córki, a &

le mężowie


dimja 6teda&zy(>otccótc

Idę ulicą Niedzielisk. Kilku mężczyzn, licy jest wszystkieni... I radością i tro* stojących w' grupce, rozmawia o węglu, ską, zadowoleniem i bólem, pieniądzem i Doznaję wrażenia, że węgiel w tej oko- kredytem.    , ;i


Siedząc wygodnie w autobusie, pędzi* my szosą .jak strzelił** od dawnego „Trójkąta trzech mocarstw** w kierunku Jaworzna. mijając liczne furmanki i pojazdy mechaniczno, gdyż szosa ta. zbudowana przed paru laty, jest jedyna Mnją kołową, łączącą Województwo Śląskie z Krakow-skicm.

Auto przebiła ściano sosnowych lasów-. własność kopalń Jaworznickich, mija wieś Dąbrowę Narodowa z zimnym korni* nem huty szkła i przed nami w- dali za ramą lasów- ukazuje się Jaworzno, pamiętne 7. krwawych zajść, jakie rozegrały się tam w maju 1932 roku.

Autobus staje na skraju lasu. Nicdzie-liska. Przystanek „Kopalnia Jan Kanty". Wysiadam przed bramą małej kopalni, będącej w ruchu. Przed bramą na gościńcu sznur furmanek, czekających na swą kolejkę. Między woźnicami uwija się żyd. zmienia pieniądze, wydaje kwity, wyjed* nywa „na bramie" pospieszne wjazdy w obręb kopalni.

— Dlaczego żyd? — pytam przygodnego informatora — który objaśnia mnie. żo na każdej z kopalń J łworznickich drobną sprzedaż węgla prowadzi żyd.

„Musi być żyd i koniec" — brzmi odpowiedź.

poCejowi&fio pracy

Mży drobny deszcz, w- mglistej dali widnieją kontury Niedzielisk, osady dwu-stu-domowej, przy fabryce bieli cynko* wej. Przysiółek ten n-alcży administracyjnie do Jaworzna.

Nicdzieliska. „Pokład Mojśka". Młode małżeństwo przy pracy na „własnym" -• szybiku.

Kieruję się w las. zorany zawaliskami i opuszczoncmi szybikami.

To pobojowisko pracy. Bo praca już tu ukończona. „Bieda-szybowcy" jak szarańcza wybrali z ziemi resztę węg!a, tak zwane „nogi" po dawnych robotach szło1* niowych * 1S80 roku i pośmieli sic dalej w głąb lasu na ..pokład Mośka" (żyda), który w czasie dobrei koniunktury węglowej dzierżawił „pochylnię” od Gwarectwa Jaworznickiego.

Tło pod obraz ludzkiej nędzy. Zniszczenie. Met daleko wyrąbana ladajako partja lasu, zorana kołami wozów we wszystkie strony, w zagłębieniach szy-biska brudnej wody. Olbrzymie piaty sinej gliny, zmieszanej z węglowym miałem i przylepione doń gromadki brudnych obdartych dzieci, zbierających węgiel-.

„(Radość** młodości

Na wąskiej drożynie z trudem pcha młody chłopiec — dziecko prawie, dętką taczkę, naładowaną węglem. Kolo rżn>e sic w rozmiękły .grunt. Wpadło w kolej od kół wozu i nie może sie stamtąd wydostać. Pomogłem mu. Zziajany patrzy na mnie, nie wiedząc, jak dziękować, poczerń patrzy wdał, ciężko oddychając.

— Dojedzicsz sam do domu?

Przy dziesiątkach rozrzuconych szybów gromadki ludzi. Mężczyźni, kobiety, dzieci z Niedzielisk, Szczakowej, Długo* szyna, Dąbrowy i Ciężkowic.

Giełda chleba.

W rozmowie z inteligentnym kopaczem, z zawodu ślusarzem, dowiaduję sie, żc zbyt węgla jest kiepski, gdyż policja ciągle „blokuje" okoliczne drogi. Cena wiadra węgla, wagi 60—70 klg., spadla na 35 groszy. Jeszcze i za tę cenę niema kupców.

Przy następnym szybiku ładują parokonną furę za 6 złotych.

—    Co robić, trza na clileb — odpowiada na moje zapytanie kobieta, ciągnąca wiadro wraz z furmanem.

—    Co będziecie robić, Jak wiosna przyjdzie?

—    Może się zmieni, może roboty ruszą na drogach, /a dwa złote będziemy robić — byle codzień pewne było. Robiliśmy jesienią w- kamieniołomie na Rudnej. Rzuciliśmy szyby do jednego, bo to cholerna robota. Gwarectwo w tym czasie zawaliło nam szyby i dało akord, że wyszliśmy po 80 groszy. Znów trzeba było chwycić sie węgla, bo nie było wyjścia.

— Musze — odpowiada ! całym wysiłkiem muskułom pcha nie tę symboliczną, a praw dziwą taczkę życia.

—    Wam kopać nic zal'ran:;!»ą

—    Nie. Za to furmanów ścigają. Nic kijem — to palą.

Kilku ludzi niesie kłodę drzewa na „stemple".

—    Drzewa macie tu dosyć. A czy chociaż wam nic zabraniają wyrąbywać lasu?

—    Co będą robić. Mus panie, jość się chce, na to niema rady. My też mamy prawo życia, służyliśmy w wojsku. To, co robimy, jest lepsze od złodziejstwa. My tu nie sprzedajemy węgla, ale swroją krwawicę, i to za psie grosze. Niech nam dadzą robotę, a rzucimy to w' pierony.

Patrzę na kompleks budynków fabryki bieli cynkowej i spostrzegam, że kominy dymią.

—    Idztc? — rzucam uw-agę.

—    Sześć tygodni w- roku.

—    Jakto. przecież Będzin...

—    Co Będzin, to Będzin. Ta fabryka jest niemiecka, braci Lóbecke z Wrocławia. Żydzi nie lubią Hitlera, więc stąd farby nie kupują.

—    Dawniej robiło w fabryce 500 ludzi, dziś niecałe 50. Wszystko polityka — konkluduje informator, uwalniając się od dalszych pytań.

i bracia.

Naliczyliśmy około 70 szybów, cuje na nich blisko 400 ludzi, wl£**. w to ludzi z Pechnika i Jelenia. * 400 ludzi.    , t

Zarządy kopalń nie mogły im trudnienia, więc sami jc sobie znale*

Widzę dzieci, wracające ze 5 Blade, anemiczne. Większa cześć ców, matek, kręci wałkami na bied * bach, targuje sie, klnie, kłamie, aby bić na chi eh, by „zjeść i znowu rot* * jeść".-

PIEC

Haflowąi

za dolówkc

Oferty do Siedem Groszy pod „Piec ksf>o'‘>

Nirroiszem podajemy do wiadomo^ Czytelnikom m. Bydgoszczy. * kolporta.rz „7 Groszy" na t:n tcrpowierzyliśmy

p. Szewsowl Teofilowi

zam. przy ul. Pomorskiej 26- — nocześnie nadmieniamy, że p. Kwa‘ siński Edmund, zam. przy ul. Grunwaldzkiej 141, przestał być nasry,,‘ agentem 1 niema prawa inkasowi należności abonamentowych.

AdmInistracP

Przygody bezrobotnego Froncka

Śniegi całkiem ]uż stopniały I słoneczko cieple świta, więc nasz Froncck na ławeczce ..Siedem Groszy" sobie czyta.

Nagle ..Ciapek" gdzieś zaginał, czy naumyślnie sic schował, to też bezrobotny froncck bardzo s?e tem zafrasował.

Włożył przeto palce w usta. nabrał pełne płuca pary I zagwizdał kilka razy.

Jak gotębiarz jaki stary.

Gdy Froncek zagwizdał głośno razy tylk,, kilkanaście, przyleciało wnet do niego * ..C I a p k i c ni" piesków coś pieł"85,

dalszy


Miesięczna prenumerata „7 GROSZY11 wynosi zł. 2,31 \Y kraju z przesyłką pocztową .    . .    .    „2.31

Przy zamówieniu w urzędzie pocztowym „    „2.41


KATOWICE Kr. 301.746


Drukiem i nakładem Zakładów Graficznych i Wydawniczych „Polonia" S. A. w Katowicach.


— Redaktor odpowiedzialny:


CEWIK

oaioszE^

i pole 15 x 67 mm.

OęL drobne 7C ot. i+

Stauisław N o g




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Str. 2 SIEDEM GROSZY" Kr. 57 — 28. 2. 34* Niezmiklu sen maiki zmarłego Czosiko
615 a 822 Ciqq dalszy zc str. poprzedniejGRODZISK MAZ. WKD    ^nA^Mirr^ir ©15 MILANÓW
.SIEDEM GROSZY "** Wypadek. Syn właściciela ziemskie-V-Porucznik Wolfgang Kuba. udał się Śmier
Sir. .SIEDEM GROSZYKRAJY J ZEŚWIATAProhurafor republiki i irzech ministrów lzamieszanych wv afere
ELEKTRONIKA zbiór zadań cz 1 przyrządy półprzewodnikowe str 52 53 52 Ebtrromia.ZŹ>*ir ijadmA u.
ELEKTRONIKA zbiór zadań cz 1 przyrządy półprzewodnikowe str 52 53 52 Ebtrromia.ZŹ>*ir ijadmA u.
abc nowiny codzienne 4 ABC - NOWINV-CODZIENNE Str. 4 Złóż ofiary na F. O. N. Dobry szofer ir;: Pryli
str 5 142 I Idy dr n 11In Ir że dany opis historyczny dotyczy zdarzeń rzeczywistych, a nie jedynie
Str.7 Ma
38848 str 9 I Ir i 11 blnnd 16 bortforklare ortfore 17 brodd blund ot. drzemka; ~e drzemać, zdrzemn
numer dzisiejszy zaulera 24 str. i Kosztuje tylko 10 sr@ręcteivnik Egzemplarz 1roi groszy I Prenamaa
czytaj na str. 17 10 stycznia 2007 r. siedemdziesięciu członków Parlamentu Studenckiego otrzymało z
( Nr. 156 DZIENNIK BYDGOSKI, plotek, 10 lfpcn 1925 r. Str. 11. Napisowy wiersz <łustv 20 groszy
80748 str 176 177 nosił miesięcznie 9 zł 15 groszy, za co można było kupić w Warszawie 70 kg pszenic

więcej podobnych podstron