136
mian, jakie zachodzą w obrębie antropologii religii, dziedziny badawczej, która przez powojenne półwiecze zdobyła własną nazwę i posadowienie instytucjonalne (mówię m.in. o uformowaniu w roku 1997 Society for the Anthropology of Religion w obrębie American Anthropological Association), stając się źródłem metodologicznych innowacji odświeżających refleksję religioznawczą. Nie będzie przesadą powiedzenie, że większość dyskursu dotyczącego metodologii religioznawczej toczy się w obrębie i na pograniczu antropologii1.
Główna linia sporu metodologicznego w religioznawstwie, jeśli wierzyć analizom Russella McCutcheona, dzieli stanowiska traktujące religię jako zjawisko sui generis i traktujące każdą religię jako odrębny układ, wyrastający ze społeczno-ekonomicznych i politycznych uwarunkowań. Pierwsze ujęcie opiera się na metodzie (metodach?) porównawczej, którą z tego powodu uznano niemal za fundamentalną i ekskluzywną w fenomenologii czy typologii religii. W pewnym sensie kryzys religioznawstwa porównawczego związany jest z trudnością odpowiedzi na pytanie, jak porównywać, mając na uwadze to wszystko, co odkryła antropologia kulturowa, a więc wzajemną nieprzystawalność znaczeń poszczególnych wytworów kulturowych (np. symboli, mitów, rytuałów). W XX-wiecznej antropologii podstawową dyrektywą metodologiczną stało się traktowanie każdej kultury jako odrębnej całości, a wypracowanych przez nią sensów jako swoistych, co explicite wyraża doktryna relatywizmu kulturowego Melville’a Herskovitsa. Dlatego, być może, jak pisze Mary Douglas, „relatywizm kulturowy jest fatalny dla wymiany poglądów między religioznawstwem a antropologią”2, mając tu na myśli, oczywiście, nie tyle dyrektywę metodologiczną postulującą obiektywizm i antydeterminizm w badaniach zjawisk kulturowych, ile kryjące się za nią założenia o unikatowości i niepowtarzalności kultur3. Konsekwencją tak rozumianego relatywizmu byłaby bowiem niemożność skonstruowania „jednolitej teorii religii”, do której dąży religioznawstwo, badające religię, a nie tylko religie.
McCutcheon triumfalnie wieści koniec religioznawstwa pierwszej opcji (sui generis), mając jednak na myśli bardzo konkretne, amerykańskie religioznawstwo akademickie4. Jeśli rzeczywiście taką drogę obiera „mainstream” religioznawczy, to trzeba zauważyć, że antropologia religii kieruje się pod prąd i, wbrew Lyotardowi, coraz czę-
„Poza specyficznymi, kulturowo ograniczonymi badaniami językoznawczymi i antropologicznymi, jedynymi chyba naukowcami, których dyskusja sacrum jako kategorii zachowania wskazuje na nowe teoretyczne ujęcia, są Comstock i Paden" V. Anttonen, What is that we cali „religion"? Analyzing the epistemological status of the sacred as a scholarly category in Comparative Religion, „Method and Theory in the Study of Religion” 2000, nr 12, s. 195-196. Co ciekawe, zarówno Comstock, jak i autor rozdziału o metodzie porównawczej w ostatnim podręczniku religioznawstwa Blackwella, The Blackwell Companion to the Study of Religion, red. R. S e g a 1, Blackwell Reference Online 2007), Paul Roscoe są właśnie antropologami religii.
M. Douglas, E.F. Pe r r y, Anthropology and Comparative Religion, „Theology Today” 1985, vol. 41, nr 4, s. 422.
Słownik etnologiczny; terminy ogólne, red. Z. Staszczak, Warszawa 1987, s. 308.
„Książka ta jest przede wszystkim próbą przekonania czytelników, że szeroko rozpowszechnione założenie, obecne co najmniej w północnoamerykańskiej nauce, iż religię najlepiej konceptualizować jako zjawisko sui generis, autonomiczne, swego rodzaju, ściśle osobiste, istotowe, unikatowe, uprzednie i ostatecznie różniące się od wszelkich innych stron ludzkiego życia oraz interakcji, stanowi jedynie bardzo użyteczną strategię dyskursyw-ną i polityczną” R.T. McCutcheon, Manufacturing Religion; the discourse on sui generis religion and the politics of nostalgia, Oxford 1997, s. XI.