niej pracować musimy w pierwszym rzędzie my, którym warunki fizyczne na to pozwalają. Kraj musi dostosować się do faktów, od których nie może uciec. Ale emigracji — powtarzam — kapitulować nie wolno, gdyż w niczym nie może to pomóc Krajowi. Emigracyjni kapitulanci niszczą jedynie wcale nie tak nikłą szansę odrodzenia Pclski niepodległej.
Granice ustępstw koniecznych zostały wytyczone przez Kraj. Rada Jedności Narodowej obradująca w pamiętnych dniach sierpnia 1944 r. w płonącej Warszawie, aprobowała contrę coeur t. z w. Memorandum b. premiera Mikołajczyka, zaznaczając jednak, że ustępstwa te uczynić należy jedynie w tym wypadku, o ile alianci zagwarantują prawdziwą niepodległość państwu polskiemu. Ustępstwa te określono jako ostateczne. Były premier Mikołajczyk zamierzał te granice przekroczyć. Jest więc rzeczą jak najbardziej naturalną, zgodną z zasadami demokracji, że musiał zrezygnować z urzędu premiera. Dalej było już tylko logicznym następstwem tych wypadków, że nowy Rząd utworzył Tomasz Arciszewski, ostatni wysłannik władz Polski Podziemnej.
Jest najzupełniej oczywiste, że różne siry będą próbowały wykopać między emigracją a Krajem przepaść nie do przebycia. Zadanie będzie dla nich ułatwione, ponieważ tym razem Kraj i. emigracja być może będą musiały zajmować inne pozorne, cho: w końcowych celach najzupełniej zbieżne stanowisko: K r a j będzie musiał podporządkować się przemocy fizycznej ale w duszy swej nigdy się z nią nie pogodzi. Emigracja ma walczyć dalej o wolność i niepodległość, aż do skutku cokolwiek-by się w Kraju stało.
W razie utraty przez Kraj niepodległości Emigracja winna się stać poza tym jakimś żywym Raperswillem, który przechowa i przyniesie kiedyś z powrotem maksimum naszego kulturalnego dorobku do wyzwolonej ojczyzny. Stąd prosty postulat nieustannego pomnażania naszego intelektualnego bagażu. Każdy zdobyty na uchodźctwie dyplom, każda nabyta umiejętność — jest etapowym zwycięstwem w walce o utrzymanie i rozwój narodowej
Plac HlstpaAski w Rtjjmie
17