71
W STRONĘ POROZUMIENIA
że one same czy też ich klasy, gatunki, stanowić by miały stałe elementy „geografii” świata rzeczywistego. Nic podobnego! Powiedziałem, że tutaj i teraz dostrzegam dwie różne krowy. Nie wynika stąd jeszcze nic na temat procesów, przemian dziejących się w każdej z tych krów (od cielątka aż do zupełnie starej krowy), ani też na temat wszechświatowych losów tego faktu, który zwykłem nazywać „krową”. To rzekł filozof.
A na to fizyk: Jak wygląda ta sprawa przy rozważaniu cząstek elementarnych? Bez zmniejszenia ogólności rozważań możemy isię zająć jedynie elektronem, który jest niewątpliwie cząstką elementarną, a nazwa jego dość się wśród ludzi spopularyzowała (Spółdzielnia Pracy „Nowy Elektron”, W-wa, ul. Chęcińska 13 A, godz 9—16!). Trudniej byłoby prowadzić poglądowe rozważania na temat hyperonu lambda zero! Powiedziano tu, że potoczny sens „istnienia” związany jest z odróżnialnością jednej rzeczy od drugiej oraz z przynależnością tej oto rzeczy jako dostrzeganej przeze mnie do określonego momentu „teraz” i „tu”. Trochę inaczej wygląda sprawa elektronów. Jeśli z kawałka rozgrzanego drutu wylatuje chmura elektronów — wiemy, że z jednego atomu wyleciał jeden (lub dwa...) elektron, jednakże r ó j elektro^ nów możemy opisać jedynie przy pomocy jednej funkcji falowej (jednego równania matematycznego). W wiązce tej (roju) elektrony są nieodróżnialne, nie można pewnemu z nich przyporządkować punktu przestrzeni i chwili czasu (tak zwanego „punktu czasoprzestrzeni”). Przy pomiarze istnieje ściśle wyliczalne prawdopodobieństwo znalezienia się elektronu w pewnym obszarze czasoprzestrzeni — i tylko tyle (krowa jest w punkcie czasoprzestrzeni — hic et nunc). Wydaje się, że w istocie świata materialnego (badanego metodami fizyki i wyrażonego w jej języku — wtrąca filozof) leży ta nieokreśloność w mikrozjawiskach.
Można starać się uniknąć tego problemu przez przyjęcie „istnienia” w sensie potocznym i filozoficznym dopiero począwszy od struktur bardziej złożonych, na przykład cząsteczek czy zespołów cząsteczek. Jest to jednak rozwiązanie pozorne — nieokreśloność procentowo jest w takim wypadku mniejsza, ale nie znika bynajmniej.
W tym miejscu rozmowy filozof waha się, czy nie należy uznać przyjmowanego dotąd sensu terminu „istnienie” za zbyt ciasny. Filozofowie-ludzie nadali sens słowu „istnieć” na podstawie doświadczenia rzeczy makroskopowych. Starają się wtłoczyć w ten stereotyp zjawiska mikroświata opisywane przy pomocy matematycznego i formalizmu fizyki kwantowej i oglądane naocznie, ale w całej ich złożoności. Czy błąd tego stanowiska leży w (nie fałszywym, ale...) infantylnym schemacie? W tradycyjnym ujęciu