ale też rehabilituje postać milczącego flaneura. Kilkusetletnia tradycja flanerie dopiero w momencie dopuszczenia kobiet do miejskiej eksploracji może zostać oczyszczona z zarzutów bycia rozrywką próżnej i rozkapryszonej klasy wyższej, mężczyzn roszczących sobie do niej wszelkie prawa. Dzięki flaneuse jest wyrażana wprost, relacjonowana od najbardziej błahych obserwacji, po najintymniejsze szczegóły sensorycznego przeżycia. Kobiece pisanie rodzi bowiem swoista odśrodkowa siła, żywioł, którego nie sposób ujarzmić, nagle wybuchająca energia niepodlegająca kontroli28. W ten sposób zarówno kobieta, jak flanerie wydobywają się z obszaru milczenia i ciszy, w który zostały zepchnięte przez silne bractwo flaneurs.
Rytmoanaliza
Podczas swych miejskich eskapad Mania nie polega jedynie na zmyśle wzroku, lecz aktywizuje wszystkie sensy. Miasto jest dla niej bowiem bytem nie tylko widzialnym, lecz także namacalnym, dźwiękowym, obdarzonym własnym zapachem i smakiem. Najczulszym jednak narządem zmysłowym Mani jest ucho. Będąc za pan brat z muzyką, w szczególny sposób zorientowana jest na rejestrację wielogłosowości miasta, którą tworzą urywki prowadzonych rozmów, wznoszonych okrzyków, ale też „muzyka wind, ruchomych schodów, wyjące karetki” (cHwil). Mania, zachwycona tak bogatą fonosferą, przepełnia jej rytmami, brzmieniami i interwalami własne piosenki, zanurza utwory w gęstej zawiesinie złożonej z odgłosów sunących po szynach tramwajów, zatrzymujących się na światłach i ruszających z impetem samochodów, odległych sygnałów klaksonów. Przeprowadza szczegółową i skomplikowaną „rytmoanalizę”29 miasta. Wyczuwa w nim zarówno takty ulic, kadencje miejskich zdarzeń, jak i pulsowanie poszczególnych, zamieszkujących miasto organizmów.
Jest czułą miejską membraną drgającą pod wpływem najdelikatniejszej dźwiękowej fali, zaopatrzoną także w swój własny, wewnętrzny rytm. Uzależnia go od rozkładu szybujących nad Warszawą samolotów, wedle których mierzy czas i układa swoje codzienne rytuały. „Przelatujące kolosy” obsesyjnie fascynują Manię. „Odległy warkot startujących i lądujących samolotów daje złudzenie że zawsze przecież można odlecieć" (cHwit) - zdradza.
Rytm miasta silnie związany jest z jego ruchem. „Potem leciałem przez jezdnię i wysepkę do tramwaju, mijałem się z lecącymi" - opowiada Miron Białoszewski - „W ostatniej chwili trochę podstawiłem nogę jednej pani już za mną. Nie zdążyłem na rytm. Na pewno
170
28 Zob. K. Kłosińska, Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej, Kraków 1999, s. 11.
29 Termin Henriego Lefebvre, francuskiego socjologa i filozofa (zob. Cetherone Regulier, [w:] Le projel rythmanalytique, „Communications" 1985, s. 41. Cyt. za: E. Rewers, Post-polis. Wstęp do lilozofii ponowocze-snego miasta, Kraków 2005, s. 66.