158
ZOFIA SOKOL
wet zauważyła Autorka pisząc, że tylko dwóch dziennikarzy (na ponad trzystu), przepracowało w jednej redakcji trzydzieści kilka lat.
Inną sprawą są rażące w pracy naukowej rymowanki w tytułach: „Dziennikarze z władzą (nie zawsze) w parze”, „Początki i nowe porządki”, „Żurnalistów wielu w prasie PRL-u” itp. Tego rodzaju rymowanki, dodać trzeba „częstochowskie”, uchodziłyby w telewizyjnym programie rozrywkowym MdM, a nie w poważnej monografii naukowej.
Najcenniejszą rzeczą w monografii Dziennikarze z władzą (nie zawsze) w parze należy uznać relacje dziennikarskie, które zbliżają ją do literatury faktu, książki typu Oni Teresy Torańskiej. Stanowią one cenne źródło informacji „od środka”, punktu widzenia redaktorów naczelnych i ich spostrzeżeń, uwag, stosunku emocjonalnego. Relacje te, dla ułatwienia lektury użytkownikowi, winny być wyróżnione innym krojem czcionki, a od interlokutora powinien być odsyłacz: kto to jest i jakie zajmował stanowisko społeczne, polityczne, w prasie, itp. Innym mankamentem jest brak tabel w poszczególnych rozdziałach zwłaszcza początkowych i w „Zakończeniu” stanowiącym podsumowanie całości. Tabele wzbogacają bowiem tekst, pozwalają jednym rzutem oka poznać środowisko i powinny znaleźć się w pracy dotyczącej zawodu dziennikarskiego, jego stanu liczbowego, ogólnego i w poszczególnych redakcjach, analizy socjologicznej pochodzenia społecznego, wykształcenia, drogi zawodowej, stanu rodzinnego, przynależności do partii, czy stronnictwa itp., w jaki sposób trafili do prasy, czy innych mediów, powody odejścia z zawodu i wiele innych. Dopiero wówczas byłby pełny obraz środowiska dziennikarzy prasy partyjnej. Brakuje procentowego stosunku dziennikarzy partyjnych do bezpartyjnych, czy też dziennikarzy zatrudnionych w innych redakcjach i innych wydawców, do ich ogólnej liczby w Polsce omawianego okresu.
Braki, błędy, czy też niedopracowania, można mnożyć, gdy przyjrzymy się dokładniej wykazowi piśmiennictwa wykorzystanego w obu prezentowanych książkach, zwłaszcza drukowanego, a więc ogólnie dostępnego. W pierwszej książce wymieniając „Bibliografie, encyklopedie, roczniki statystyczne, słowniki” (s. 413-416) Autorka uznała „Kamińskiego Józefa” za „pseudonim zbiorowy”, podczas gdy ogólnie wiadomo, że za nim krył się znany historyk i bibliograf prasy „drugiego obiegu” profesor Władysław Chojnacki. Dalej, zestaw wykorzystanego piśmiennictwa dotyczącego prasy Polski Ludowej jest niekompletny i w stosunku do prasy terenowej dosyć dowolny, nie zawsze trafny. Wykorzystując „Materiały pomocnicze do historii prasy Polski Ludowej” (od tomu 16 „Materiały pomocnicze do najnowszej historii dziennikarstwa”), Autorka nie dostrzegła w tomie 21 dokumentacji dotyczącej przekształcenia dziennika „Nowiny” w Rzeszowie, gdzie doszło do akcji protestacyjnej i ostrych polemik, o czym - charakteryzując środowisko dziennikarskie w Rzeszowie w okresie przełomu - nie wspomniała ani jednym słowem. Brakuje też wielu publikacji dotyczących dziennikarstwa i prasy rzeszowskiej ogłoszonych na łamach „Zeszytów Prasoznawczych”, „Kwartalnika Historii Prasy Polskiej” i w innych publikacjach zbiorowych autorstwa niżej podpisanej. Brakuje licznych publikacji prasoznawczych Jerzego Jarowieckie-go, Mieczysława Adamczyka, Joachima Glenska i historyków prasy, dotyczącej poszczególnych regionów. Wiele wskazuje na to, że niektóre przytaczane pozycje bibliograficzne Autorka zna z „drugiej ręki” lub wzięła z innych publikacji, bez zaznajomienia się z autopsji z ich treścią. Na przykład: Prasa Rzeszowa XIX i XX wieku S. Darłakowa (Rzeszów 1966) jest katalogiem prasowym i winna znaleźć się w dziale „Bibliografie, encyklopedie, katalogi prasowe...”, a nie w publikacjach, M. Adamczyka Informator wystawy czasowej, czy D. Ce-cudy Leksykon opozycji politycznej (1976-1989), zostały zaliczone do monografii. Natomiast