styl. Bo bez stylu nie Jest literaturą. Jest tylko zbiorem myśli słusznyoh lub niesłusznych."
Ryszard Matu-
Ojeyf
Konoepoji Kotta przeciwstawiły się szewski, który podkreśliłYdoniosłe znaczenie społeczne krytyki rejestrująoej 1 oceniającej* aswa^Janusz Wilhelm i $=Ten ostatni w artykule Czy August jest królem? zaatakował rówmiwt koncep-
tXA \.j ~-----------
Innych dyskutantów, dowodząc, że rola krytyka nie jest wcale tak iluzoryczna i ograniczona, Jakby to (rzekomo) wynika-
f • .
ło z ioh wypowiedzi. "Jest to władza potężna, władza królewska - pisał - chodzi jednak o to, aby znalazła się w odpowiednich
II —j
rękach. ("Zgłasza się następca trontf - replikował żartobliwie Wyka w jednym z późniejszych artykułów). Władza krytyka - zda-niem Wilhelmiego - dotyczy nie tylko sfery ooen, lecz również norm i postulatów. To krytycy kształtują doktryny estetyczne (a nie działacze i politycy kulturalni), ustalają obowiązująoą hierarchię wartości literackioh, określają kierunek recepcji, wybierają przekłady z literatur oboych itp. Uznając z wszystkich wypowiedzi za jedynie słuszną (marksistowską) wypowiedź Żółkiew-
m
skiego i jego propozycje odnowienia realizmu przez eksperyment Wilhelmi przeciwstawił się cytowanym przez Żółkiewskiego przykładom "awangardowych zdobyczy" (Kafka i jego reperkusje w twórczo ści Brezy).
Inni krytyoy w zasadzie nie zaprezentowali swojego "programu". Andrzej Kijowski w artykule Krytyka - twórczość przeklęta wystąpił z tezą o ograniczeniu roli krytyka, sprzeciwiająo się narzuoaniu mu zadań historyka literatury (współczesnej) i żąda-
-W *
nla od niego jakichkolwiek syntez. Jan Błoński wypowiedział się za "krytyką immanentną kierującą się jedynie właściwym wyborem bliskich sobie treści", a "próbę wstępnej periodyzaoji dziejów naszej krytyki literackiej od 1956 roku" przedstawiła w swoim