Wiadomości Uniwersyteckie
W dniach 12*15 kwietnia przebywała w Czechach 4-osobowa delegacja lubelskich filozofów i przedstawicieli Samorządu Studenckiego. Celem wyprawy do Pragi i Brna było nawiązanie współpracy między filozofami UMCS a ich odpowiednikami z uniwersytetów Karola w Pradze oraz Masa-ryka w Brnie; szczególnie za* wymiana autorskich materiałów, zaproszenie do uczestnictwa w organizowanych przez Wydział Filozofii i Socjologii UMCS konferencjach, propozycja wymiany tekstów z zamiarem prezentacji filozofii czeskiej i morawskiej w pismach polskich (taki dział prezentacji filozofii naszych sąsiadów istnieje już w piśmie Instytutu Filozofii UMCS „Anthropos") z nadzieją na podobne działania ze strony czeskiej. Analogicznie. celem wyjazdu studentów było nawiązanie współpracy między organizacjami studenckimi, wymiana poglądów i doświadczeń na temat roli i pracy samorządu studenckiego, ewentualne przygotowanie „gruntu” pod przyszłą wymianę mię-dzystudcncką. W wyprawie wzięli udział: drhab Leszek (Jawor (przewodniczący delegacji, koordynator konferencji Filozofia wobec XXI wieku), dr Jacek U-jman (sekretarz pisma „Anthropos”), Jarosław Joniec (student IV r. filozofii, przewodniczący Samorządu Studenckiego UMCS), Maciej Ulita (student III r. curopcistyki, wiceprzewodniczący Samorządu Studenckiego).
Plan wyjazdu zakładał w Pradze spotkania z pracownikami Katedry Filozofii Fakultetu Filozoficznego Uniwersytetu Karola. przedstawicielami organizacji studenckich, szefem jednego z największych wydawnictw w Czechach, spotkania z przebywającym w Pradze polskim wydawcą dzieł filozoficznych, dziennikarzami, wizytę w redakcjach czeskich pism filozoficznych. W Brnie oczekiwał na nas kierownik Katedry Filozofii, prof. Jan Zouhar, przedstawiciele pracowników Katedry, znana tłumaczka polskich dzieł Svatava Navratilowa. studenci filozofii.
Mimo pewnych obaw, szczególnie codo praskiego etapu naszej podróży, postawione zadania udało się zrealizować. Nim do tego doszło, czekała nas jednak dość długa podróż kolejowa. Zaopatrzeni w sympatycznie wyglądające koszulki z godłem i nazwą naszego Uniwersytetu (ukłon w stronę p. Jarka Jońca), spędziliśmy ją - tak jak zresztą większość pozostałych - na niezwykle zaciętej wojnie szachowej. Podzieleni na pary (prof. Gawor z p. Maciejem, dr Lejman z p. Jarosławem) rozegraliśmy kilka partii, których łączny wynik oscylował wokół remisu. Mimo podejmowania różnych działań strategiczno psychologicznych Pan Profesor nie zawsze potrafił powstrzymać ofensywnych zapędów grającego z nim w parze młodzieńca, co przy dobrze rozumiejącym się szczególnie w grze defensywnej kolektywie Lejman-Jomec (tutaj tonującą rolę pełnił student) stanowiło barierę trudną do przejścia. tym sposobem spędzania czasu w pociągu wprawialiśmy w osłupienie celników, przyzwyczajonych zapewne do nieco bardziej nerwowych reakcji przy okazji kontroli paszportowej. Jeszcze większe zdziwienie wywołałoby zapewne zatrzymanie pociągu przez jednego z nas. który zapatrzony na sytuację na szachownicy, o mały włos nie wziął hamulca ręcznego za dźwignię do podciągania się na wyższe półki wagonu kuszetkowego.
W Pradze po znalezieniu sobie odpowiedniego hotelu, wyruszyliśmy wczesnym rankiem na Uniwersytet Karola, nie spiesząc się jednak (godzina była jeszcze bar
dzo wczesna i odpowiednia), tak by poczuć atmosferę budzącej się Pragi. Przy okazji mieliśmy też rzadką w tym mieście okazję do zwiedzania jej zabytków bez kluczenia w różnojęzycznym tłumie turystów.
Na uniwersytecie, w budynku Wydziału Filozofii i Religioznawstwa mieszczącym się nieopodal Wełtawy, zostaliśmy przyjęci przez dr. Filipa karfika - specjalistę od filozofii starożytnej. W trakcie bardzo miłej ponad godzinnej rozmowy dowiedzieliśmy się o strukturze Wydziału i Katedry Filozofii. Funkqonująca na wzór uniwersytetu średniowiecznego instytucja.
tedra Filozofii. Nic mógł też wyjść z podziwu nad rozmachem, z jakim traktuje się te sprawy na naszym uniwersytecie. Szczególnie zaś w podziw wprawiły go: liczba samodzielnych pracowników Wydziału Filozofii. liczba studiujących na mm studentów (co w jego opinii tłumaczy fakt pierwszy), liczba chętnych do studiowania filozofii w Polsce, wreszcie tak jego zdaniem nowoczesny kierunek studiów, jakim jest curopeistyka. Zaproszony na konferencję i obdarowany egzemplarzem pisma „Anthropos” dr Karfik zapowiedział zdanie relacji z naszej wizyty kolegom filozofom, co w naszej zgodnej opinii powinno zaowocować przynajmniej wymianą autorskich tekstów filozoficznych między lubelskimi i praskimi ośrodkami filozoficznymi. Spodziewamy się zatem, że po numerze mo
Z WIZYTĄ U CZESKICH I MORAWSKICH FILOZOFÓW
jaką jest Wydział Filozofii i Sztuk, składa się z niezależnie od siebie funkcjonujących Katedr Filozofii, Literatury romańskiej, itd., w której skład wchodzi zatrudniająca kilkunastu pracowników Katedra Filozofii. Nie ma ona własnych studentów, pełniąc rolę usługowej wobec innych Katedr, choć nie wykluczone jest specjalizowanie się właśnie w dziedzinie filozofii. Pytany o taki stan rzeczy, dr Karfik powiedział nam. że główną winę za to ponosi system dotacji państwowych, który ogranicza działalność tak niepraktycznej w nader pragmatycznych Czechach placówki, jaką jest Ka
rawskim. uda nam się zaprezentować na łamach naszego pisma w jednym z następnych numerów osiągnięcia praskich filozofów. Z takim też przeświadczeniem opuszczaliśmy gmach Wydziału. W tym samym czasie nasi studenci zdążyli nawiązać kontakty zarówno ze swoimi kolegami - czeskimi studentami, jak i śliczną policjantką pilnującą ruchu na ulicy przed gmachem uniwersyteckim.
Następnym naszym krokiem była wizyta w redakcjach praskich czasopism filozoficznych Okazało się, że znajdująca się przy ul. Jilskiej, a więc w samym centrum
Pragi, redakcja najbardziej znanego czeskiego pisma filozoficznego Filosoficky ćasopis mieści się w na tyle skomplikowanym przestrzennie budynku, ze pomimo posiłków w osobie bydgoskiego wydawcy dzieł filozoficznym p. Edwarda Milka, szukając wyjścia pobłądziliśmy na tyle okrutnie, że w pewnym momencie znaleźliśmy się na powrót u drzwi pisma. Icn rodem z utworów Kafki epizod na tyle rozbawił uczestników wyprawy, ze przez następnych kilka dni był tematem niekończących się żartów. W pokojach Filosoficky'ego ćaso-pisa przyjęci zostaliśmy przez młodych redaktorów pisma, wymieniając adresy i sugestie dotyczące ewentualnej współpracy ze szczególnym naciskiem na możliwość wzajemnego recenzowania polskich i czeskich pism filozoficznych. Obdarowani potężnym bagażem egzemplarzy Filosoficky'ego Casopisa i historycznego pisma Acta Comeniuna (sami też zostawiliśmy wybrane egzemplarze naszych pism filozoficznych) wyruszyliśmy na podbój Pragi. Wymienianie zabytków tak niezwykle pięknego miasta, jakim jest Praga, nie ma w tym miejscu większego sensu, pozwolimy sobie za to na kilka impresji dotyczących miejsc, które jak sądzimy, świadczą o wyjątkowej atmosferze stolicy Czech. Pierwszego dnia w naszą pamięć wryły się szczególnie dwa z nich: pub U kata i Pivni-ca Radogast. W pierwszym z nich o mało nie popełniono na nas egzekucji przez podanie nam kiełbasy z czeską marynowaną papryką. Płonąc żywym ogniem i popijając dobre czeskie piwo mieliśmy okazję obserwować pracę ubranych w adekwatne do nazwy lokalu czarne kostiumy czeskich barmanów i kelnerów. Szczególnie zachwycił nas sposób tJczepowarua " piwa oraz kunszt kelnera noszącego raz po raz w rękach po kilkanaście kufli z piwem. W drugim delektowaliśmy się znakomitym, obficie podanym czeskim jadłem; szczególnie godna polecenia wydaje nam się kaczka po czesku (i tu zapomnieliśmy o filozofii, co nas następnego dnia wielce zadziwiło). Podobał się nam też wystrój wnętrz lokali, zachęcający swym klimatem do dłuższego postoju. Wieczór spędziliśmy na spacerach po Pradze, wizycie na Hradczanach. gdzie na moście Karola zachwyciły nas popisy niezwykle gibkiej w ruchach tancerki wymachującej w takt muzyki płonącymi batutami.
Drugiego dnia wizyty w Pradze mieliśmy zapowiedziane dwa spotkania. Pierwsze w księgami akademickiej nieopodal Muzeum Narodowego ze znanym czeskim wydawcą, pochodzącym z Zaolzia i ożenionym z Polką (co tłumaczy jego biegłe posługiwanie się językiem polskim) p Aleksandrem Tomskim. Spóźniony o pół godziny Tomski wzbudził w nas - delikatnie rzecz ujmując - mieszane uczucia. Podkreślając nieustannie swoje angielskie wykształcenie, gdzie ponoć etyki na zajęciach z logiki formalnej uczył go sam Bocheński (sic!) tłumaczył nam. że w mieszczańskich Czechach wydaje się wyłącznie rzeczy duże. Małe książki (słowniki, monografie, encyklopedie etc.) w tym kraju, znajdującym się jego zdaniem znacznie bliżej Europy niz Polska, nie znajdują nabywców. Nie był też szczególnie zainteresowany współpracą polskich i czeskich filozofów, uważając szczególnie tych z Moraw za niezbyt pracowitych. Tin wyrażony w znacznie bardziej dobitnej formie komentarz nic znalazł potwierdzenia w naszych obserwacjach - wręcz przeciwnie w następnych dniach mieliśmy okazję poznać Morawian z jak najlepszej strony -daje jednak pewien obraz pana wydawcy Z innych kontrowersyjnych uwagw pamięć wbiły się nam: niechęć do małych wydawnictw, które w opinii "tomskiego nie mają racji bytu. niezbyt udane żarty na temat domniemanego analfabetyzmu w Polsce, ranking polskich uniwersytetów (UMCS jako