it dobro jest osiągalne, te źródła szczęścia są w nas samych, te szczuciem jest darzyć uczuciem, te z uczuć rodzi się pomocny czyn. (...) Ewa Szelburg-Zarembina swoją wiarę w dziecko. w przyszłego człowieka oddaje dziecku samemu. Sama widzi czynnoić dobrą jako konkretne obdarowanie, sama widzi niebo u wylotu ulicy i te swoje prawdy daje dzieciom w prostych, przejmujących „Dzieciach miasta”
W roku 1948 pojawiło się czwarte wydanie książeczki, tym razem zdobione przez Janinę Grąbską i Antoniego Pucka-W roku natomiast 1970 nakładem MONu ukazała się rzecz Pięknie być człowiekiem " pióra naszej pisarki. Znalazły się tu niemal w całości wiersze z tomu Dzieci miasta. W edycji tej zastosowano pewne drobne zmiany tekstu. .
Po raz ostatni przypomniano Dzieci miasta w 10 tomie Dziel Zarembiny, przygotowanych przez Wydawnictwo Lubelskie.
Tom ten ukazał się w roku 1972.
Całość liczy już blisko pół wieku. Jak dziś odczytujemy te
wiersze? . . .
Myślę, iż Dzieci miasta odczytujemy przede wszystkim jako
dokument i to dokument o podwójnym znaczeniu. Jest on bowiem po pierwsze świadectwem czasu, w jakim powstał i nie sposób nie docenić tkwiących w nim żywych dotąd wartości poznawczych. Po wtóre — jest on świadectwem zainteresowań i pasji społecznych jego autorki, świadectwem przy tym ciekawym i ważnym, wzbogacającym bezspornie dorobek literacki pisarki, którą nie bez powodu obdarzono jeszcze w 20-leciu międzywojennym przydomkiem „poetki pracy”.
Wśród niezbyt licznych zresztą tomików dziecięcej „poezji zaangażowanej" zyskał sobie bez wątpienia największą popularność. O tej popularności świadczyć może — jak juz wspomniałam — jeden z rozdziałów wstępnych Czerwonych węzy Boguszewskiej.
A jeżeli nawet z czasem przygasł jego żar emocjonalny, to głoszone przezeń hasła i kreślone wzorce wychowawcze me straciły przecież na aktualności. Dlatego też stanowi istotną i żywą cząstkę historii literatury dla dzieci i młodzieży.
Jolanta Kotoalczykówna
'• H. Januizewika: Artyzm w poezji l Materiały I Ogólnopołikleyo Zjazdu polu>i<coneyo literaturze dla dzieci i-4 czerwca 1947. ..Ruch Pedafofictny’’ 1*4*47 nr 4. i. *
Cyt. za: S. Frycle: Literatura dla uztecł l miodzlezy to latach 1915 1970. T. 2. Wanzawa 1982. a. 311—312.
»* II wyd. w 1978.
pamięci tyna
latem błękitny chłopcze żegnałeś mnie dłonią zabłąkaną aż do śniegów czekaj do śniegów różowych tato a może prędzej wrócę złotej jesieni brzegiem albo dopiero w maju zerwę jaśmin i bez do wazonu w deszczu lata muszę przyjść i złoty łan żyta wytniemy obiecywałeś tak łzami z ołowiem na powiekach mokrych tak odlatywałeś myślami wspaniale jak jaskółka rozdawałeś mi pocałunki słodkie z pracowitością pszczoły mały królu życia ty wiedziałeś już wszystko
że złote liście zagadają o twoim spóźnieniu szeptem
na pękniętym brzegu bursztynowej gałęzi
potem sanie puste staną przed oknami
z dyszlem mokrym od pośpiechu koni
wiosną za daleko będziesz żeby zdążyć
swoje błękitne pelargonie cicho przytulić
promień gwiazdy z tobą nie przebiegnie latem
abyś w czas żniw powiedzieć mógł dziewczynie
ach piersi twoje dziewczyno
podnosić do wysokości dysków olimpijskich
abyś na Jubileusz talerze mógł postawić-psom białym
czujnie czekającym na dostojnych fortepianach
w salonie malarza starego pawła veronese
pędzlem śpiewającego sonet o podwiązkach dziewcząt
teraz
pytanie elementarne jednak wciąż otwarte
spowite Jak jądro wulkanu welonem tajemnicy
która nie może urzekać
tylko trzeszcząc płonie na łąkach
że nie zbadane są dla mnie wyroki mocy tajemnych
ogień na kruchych kwiatach
na ziemi wiecznie gadającej z niebem językiem piorunów
z pyskiem złaknionym krwi naszej ostatecznej
aż po usta twoje korale niczym romańskie porzeczki
po serce twoje pulsujące w łonie twojej nowej matki
której mój obiad podają z talerzy igieł
gdy oczy kąsa z dumnej piersi twojej epitafium
w instytucie sławnym
143