dla młodzieży do lat 16). Do realizacji tych zamierzeń jednak
nie doszło z powodu upadku powstania.
Założeniem redakcji było wydawanie codziennego pisma dziecięcego, które by swym zasięgiem objęło możliwie największą liczbę dzieci. Trudności obiektywne utrudniały te ambitne założenia, stąd apel redakcji: W każde; klatce schodotoej stwórzcie „kolo Jaumutki" w celu zbiorowego słuchania Waszego pisemka. Mamy mało papieru i jeden egzemplarz musi wystarczyć na kilkanaście klatek.1 .
Zmiana tytułu łączyła się ze zmianą założeń redakcji: „Jaw-nutka" była pismem dla wszystkich dzieci, natomiast „Dziennik Dziecięcy” uwzględniał różnice wiekowe, wprowadzając numerację parzystą dla dzieci młodszych, zaś nieparzystą dla
dzieci starszych. A A , . ,
Szata graficzna dla obu pism była skromna: tytuł, informacja redakcji o charakterze numeru, data. numeracja oraz opis treści. Zawartość tych pisemek została dokładnie zarejestrowana przez Bolesława Farona w publikacji Z dziejów prasy powstania warszawskiego („Jawnutka”, „Dziennik Dziecięcy"). Ich problematyką zajmowali się: S. Podlewski, K. Kolińska, W. Bartoszewski.
Swoiste piętno wycisnęło na pisemkach włączenie dzieci do ich współredagowania. Fakt ilustrowania tekstów przez młodych czytelników sprawił, że każdy egzemplarz miał inną, niepowtarzalną szatę graficzną. Nie mniej istotne znaczenie miało również to, że Żoliborz w czasie Powstania Warszawskiego był izolowany od reszty walczącej Warszawy z uwagi na niemożliwość przejęcia takich punktów strategicznych jak wiadukt i rejon Dworca Gdańskiego. Czasopisma wydawane w tej dzielnicy funkcjonowały w oparciu o własne źródła informacji i własną inwencję. Sytuacja ta stwarzała również trudności materiałowe — brak papieru i kalki.
„Jawnutka” i „Dziennik Dziecięcy” miały stałe działy, w których zamieszczano utwory literackie, komunikaty redakcji, kronikę, zagadki, konkursy oraz pozostawiano wolne miejsca do ilustrowania przez dzieci.
Utwory literackie dostarczały baśniowych fantazji o zaczarowanych łabędziach, o łódkach z obłoków płynących po niebie i przygodach afrykańskiego słonia. W ten świat wkraczała jednak i okrutna rzeczywistość: wiadomości dotyczące aktualnej sytuacji, przykłady bohaterskiej postawy dzieci, ostrzeżenia itp. Wieje miejsca poświęcono odpowiedziom na listy dzieci i rozstrzygnięciom konkursów.
Wprawdzie oddziaływanie tych pism determinowała sytuacja powstania, pomagały one jednak zrozumieć rzeczywistość, przetrwać w tym najtrudniejszym dla społeczeństwa polskiego okresie, wnosząc do życia dzieci namiastkę radości, zabawy, których pozbawiła Je wojna.
Halina Szczepanik 1
STANISŁAW POPEK
Mała dziewczynka rozlała mleko na stole. Paluszkiem, ifie-śmiało. najpierw powoli, a następnie coraz szybciej, rozprowadza mleko po płycie, znaczy ślad własnego istnienia, własnej aktywności. Niby natura kreśli meandry i arabeski, by po chwili, bez żalu zamazać wszystko i zająć się piszczącą lalką lub domowym kotem. Po kilkunastu minutach mała dziewczynka jest znudzona. Wybiega na podwórko, a tam kawałkiem miękkiej, czerwonej cegły zarysowuje płaszczyznę ściany. Obok inne dzieci kolorowymi kredami kreślą znaki na wyasfaltowanym placu. Mieszają się „gry w klasy” z niekończącą się „cygańską drogą", portrety koleżanek z portretem kota. tak samo przedstawianym „en face” jak tamte, tyle że z nowymi akcy-densami sterczących wąsów i uszu. Wszyscy rysują zawzięcie bez oznak znudzenia, z wysuniętymi językami, przekładanymi w lewo i w prawo. Mogą tak rysować godzinę, dwie. wplatając
m zasie swoje komentarze, opisy, grając w kapsle od butelek
To cudowny i twórczy świat dziecka, bez przemądrzałej ingerencji dorosłych, bez stałego upominania, pouczania, moralizatorstwa. Świat, do którego lubimy powracać we wspomnieniach jak do utraconego na zawsze raju...
Na ogół piszemy i mówimy o sztuce dla dzieci, o książeczkach, bajkach, powiastkach, wierszach, ilustracjach, muzyce. Piszemy o zafascynowaniu dziecka stworzonym przez dorosłych światem iluzji. Plastyka dzieci stanowi swoisty fenomen. Jest źródłem zachwytu nad imaginacyjnymi zdolnościami dziecka Mija sto łat od momentu zainteresowania się Coraddo Ricciego włoskiego historyka sztuki, nawarstwiającymi się od wieków rysunkami dzieci na murach Colosseum w Rzymie. Do tego czasu lekceważone i traktowane z przymrużeniem oka. nazywane bohomazami i bazgrołami, pojmowane jak przemijająca zabawa, stały się nagle przedmiotem zainteresowań naukowych i artystycznych przedstawicieli wielu dyscyplin; pedagogiki, psychologu. socjologii, estetyki i krytyki sztuki, a także dyscyplin artystycznych. Mijający okres, przynajmniej dla przedstawicieli
165
„Jawnutka" 1®« nr I: I3.V!II.