2846028236

2846028236



Str. 6.


DZIENNIK BYDGOSKI- niedziela, dnia 7 listopada 1937 r.


Nr


Paryż, 2 listopada. I natarli „Wcsolcęo Miasteczka- na Wysta-(ak.) Pod wieżą Eiffla mieści się centra- światowej i prosił go o radę, co ma la policji, działającej na terenie „Bxpo\ tak nazwanej w skrócie Wystawy światowej. Tam ma swoją siedzibą inspektor Blanchet, szef


wił się u Inspektora policji właściciel mo- 1 wytworny jacht Z jachtu zapytywano, czy

iiiiiiiiiiiiiiiiniii


flntek Cholerna \y powiada:


Tajemnice wystawy światowej

w Paryżu.

„Ręce do góry, albo zastrzelą/" — 15,000 franków znaleźnego.


fonata Jśfreifgeroros&n.

Dziecią Bałtyku na opiece marynarzy.



ti


___Stosijt tH w ffdl    Stl HORSZTtSKA

GORZKA KOaUrftSAA. Z*t< « •tftkKR I AUUtk *


policji wystawowej, zwany „stróżem 25 milionów o»ób“. Tu schodzą się wszelkie nici tajnej służby jak I służby bezpieczeństwa tej gigantycznej imprezy. Już 25 milionów osób z całego świata zwiedziło wystawę w* miesiącach letnich I Jesiennych. tak, że w niektórych dniach, zwłaszcza w niedziele i świętu. Jak i podczas popularnych poniedziałków, w których to dniach znacznie obniża się cenę za bilety wstępu natłok publiczności w poszczególnych alejach był niepokojący, lecz mimo tego ogromnego natłoku inspektor Blanchet przy pomocy swego doskonale zorganizowanego aparatu organizacyjnego, kontrolował każdego zwiedzającego wystawę. W Jego centralnym biurze notuje się wszelkie wydarzenia, jakie mają miejsce na terenie wystawowy, a nad tymi 25 milionami inspektor Blanchet czuwał Jalg duch niewidzialny.

Wieża Eiffla a samobójcy.

Przed kilku dniami Inspektor policji odsłonił rąbek trzymanych w tajemnicy wydarzeń, opowiadając pewnemu dziennikarzowi co następuje:

— Proszę sobie wyobrazić: do kontrolera przy wejściu na wystawę podchodzi nagle jakiś furiat o wyglądzie egzotycznym 1 zamiast biletu wstępu prezentuje kontrolerowi rewoiwor. wykrzykując: „Bęcc do góry. albo zastrzelę!'' Zaledwie wypowiedział te słown furiat minął przestraszonego kontrolera i pośpieszył w kierunku wieży Eiffla. Telefonicznie mnie o tym poinformowano, dzięki czemu zagrodziłem w porę drogę niedoszłemu samobójcy i przeszkodziłem mu w popełnieniu rozpaczliwego kroku.

W ogóle wieża Eiffla... Nie Jest bynajmniej przypadkiem, że właśnie pod filarami tej wieży założyłem sobio mą główną kwaterę. Po prostu trudno sobie wyobrazić, jaką wielką silę przyciągającą posiada ta wieża dia samobójców. Jak bardzo na nich oddzialywuje. Nie ma prawic dnia, ażeby ktokolwiek nie rzucił się z wieży w celach samobójczych 1 reprezentowane są wszystkie niemal narody. Przed kilku dniami pewien Włoch z rozpaczy, że ukochana przez niego kobieta nie chciała opuścić Paryża, podczas gdy obowiązki jego zmuszały go do pozostania w ojczyźnie, rzu-cię się x wieży Eiffla. Oczywiście, że pozostała z niego tylko Jakaś zupełnie zdeformowana masa. Miazgo. Wczoraj znowu Szwajcar zaryzykował śmiertelny skok z ogromnej wysokości. Dziś udało ml się znowu uratować jakiegoś Amerykanina w momencie, gdy zamierza! z wieży rzucić się w przepaść. Itre.cz jasna, te tego rodzaju samobójstwa wywołują zrozumiałą panikę wśród zwiedzających wystawę, dlatego musimy się starać w miarę możności przeszkodzić samobójstwom z wieży Eiffla.

Tygrys musiał pościć.

Policja wysuwowa nie tylko zajmuje się tragicznymi wypadkami. Niedawno zja-

Owszem zasadniczo naturalnie nie chciałbym przeciwko inszym osobom bluźnić, ule też faktycznie powiedzieć musze, te najczęściej czyta się i pisze u nas w Polsce o pewnym pułkowniku i o mistrzu Janio Kiepurze. Oba to są klawe chłopy i gdy jo-den cienko śpiwa. drugi za to bardzo wysoko patrzy, a jakże!

Owszem można tera zobaczyć. Jak wiele papieru nie zużywa w gazoUch na Stron

zrobić z otrzymanym telegramem o troścl następującej:    ..Dajcie    tygrysow-l mięso

ludzkie". Właścicielowi menażerii dostarczono bowiem młodego tygrysa, który nie żarł tego, czego mu podano. Pogardzał nawet smakołykami. Zaniepokojony właściciel menażerii zwrócił się zatem do kupca w Afryce w drodze telegraficznej z zapytaniem, co mu czynić, na co otrzymał wspomniany wyżej telegram. Teraz to już w ogóle nie wiedział co zrobić: przecież nie mógł się dostosować do treści telegramu 1 przedstawić tygrysowi mięso ludzkie. Inspektor Blanchet jednak zaraz się połapał:    l

— Długo trwało zanim zdołałem uspokoić tego człowieka'— /nówl, uśmiechając

--j—

(KORA WĄTROBĄ 3T.

się — kupiec afrykftrtski miał chyba tylko na myśli, te trzeba tygrysowi przedstawić takie mięso. Jakie spożywają ludzie. I Ulotnie daliśmy tygrysowi wołowiny i wieprzowiny, u okazało się. że kupiec z Afryki nic byt takim barbarzyńcą, za Jakiego go początkowo u waż Ano, gdyż tygrya przyjmował żarcie i miał znakomity apetyt

Pamiętam — ciągnie inspektor policji dalej — w pierwszych dniach wcześnie zjawił się w naszym biurze pewien urzędnik pocztowy, który wręczył ml gruby portfel z zawartością kilkudziesięciu banknotów etudolarowych. Już w dwie minuty później wpadł do biura pewien Amerykanin, który nie mógł pojąć, że w rękach moich trzymałem jego portfel zapchany banknotami.

Z Gdyni piszą nam:

Na wybrzeżu kursuje od paru dni opowieść o niezwykłym zdarzenia, która wydaje się niemal żywcem wyjęta ze scenariusza jakiegoś sensacyjnego superfilmu morskiego. Historię tę podajemy zatem z Jak najsilniejszymi zastrzeżeniami: Legendarnych bowiem a niemogących być sprawdzonymi śclślo 1 konkretnie opowiadań nie można traktować na równi z suchymi, lecz wiarogodnymi informacjami prasowymi. Jakich ma prawo domagać się — i za które nam płaci — czytająca publiczność.

Legenda ta jednakże Jest tak wstrząsa* jęca t niszwykla, że niewątpliwie zainteresuje naszych Czytelników, tym więcej, że nio ma specjalnych danych na to, by powątpiewać o jej autentyczności: Jeśli nawet nie było zupełnie tak jak opowiadają w Gdyni, to jednak wszystko to być mogło a nawet prawdopodobnie — było rzeczywiście.

Oto przed paru dniami pewien kuter z Bornhoimu, zdążający do Gdańska, został zatrzymany na pełnym morzu przez dały,

nictwo Pracy. Tak nas demokratów kochają tc z sanacji, żeby zastrzelili cale stronnictwo, jsk wiewiórkie, ale tylko piórkiem gazeciarskim i nic wiencej. Każdy piper chciałby przeciw szanownym osobom blużnić, podśmichłwać sobio i z Paderewskiego, 1 z Wojciechoskiego, i z Hallera.

Tak klawo sobie żyła dotąd sanacja w Polsce, a teraz to ze Stronnictwa Pracy chcą ich wzruszyć z siedzenia i owszorn można

Z miejsca wypłacił uczciwemu urzędnikowi pocztowemu 15.000 franków nagrody. Niech matematycy obliczą, ile w tym zagubionym portfelu mogło się znajdować pieniędzy.

Nie wiem. gdzie mieszkam0.

Jeszcze muszę opowiedzieć Panu — mówi pod koniec rozmowy z dziennikarzem inspektor policji — scenę, która od chwili otwarcia wystawy światowej powtarza się prawie codziennie. Ludzie dorośli, a nie dzieci, przystępują do mnie w biurze: „Na miłość Boską, panie inspektorze, nie wiem doprawdy, gdzie zamieszkuję, pomóż ml Pan. co zrobić?I" Są to ludzie, którzy w o-gromnym tłoku. Jaki często panuje na wystawie, stracili łączność z przewodnikiem

I potem nie wiedzą co z tobą począć. Tak dziwnym to się wydawać może, ale tak jest istotnie, że osoby biorące udział w wycieczce zbiorowej po odłączeniu się nie znają adresu hotelu a nawet w przybliżeniu nie mogą wskazać nazwy hotelu, w którym mieszkają. Dlatego też zorganizowałem specjalną służbę z komisariatami policyjnymi, * przewodnikami i portierami hotelu, tak, że skoro ktokolwiek z zwiedzających wystuwę światową nie zjawi się w porę, natychmiast zawiadamiają mnie o tym telefonicznie. W ten sposób udało ml się zawsze znaleźć hotel, w którym „zgu-biony“ gość mięszka a ponieważ zazwyczaj taki gość nie rria przy sobie pieniędzy, to około północy samochód policyjny odwozi gości do hotelu.

na kutrze nie ma przypadkiem jakiejkolwiek kobiety, która by się mogia zająć niemowlęciem. Istotnie szczęśliwym trafem na kutrze znajdowała się żona rybaka, która prawdopodobnie po zakupy wybrała się z mężem do Gdańska. Kobietę przewieziono na jacht i zaprowadzono do kabiny, gdzie znajdowało się nlcmowlątko. Dziewczynka. Trzeba było sporządzić ptclnszkl i koszulki i nauczyć marynarzy, Jak alą z dzieckiem obchodzić. Na Jachcie nie było bowiem żadno] kobiety. Rybaczka spędziła kilka godzin na szyciu, a tymczasem piękny jacht i ubogi kuter kołysane faią Bałtyku stały w milczeniu obok siebie. Ponieważ należało pomyśleć także o pożywieniu dla dziecięcia, wręczono kobiecie paszkę z mlekiem kondeasowanym, z którego próbowała przyrządzić jakiś napój. W tym **-lu zaprowadzono ją do kuchni. Tam ujrzawszy kucharza zapytała, gdzie jest matka niemowlęcia. — Pani nmerłat — usłyszała krotką, posępną odpowiedź-.

Gdy rybaczka ukończyła swą pracę, odwieziono ją z powrotem na kuter, który popłyną! do Gdańska, jacht zaś tajemniczy u-zobaczyć, te sie one tego bojom.

Swojem porządkiem można powiedzieć, że coś sie teraj robi w Polsce I to na cały regulator, „kecz-es-kecz-ken" sie polityczny zaczyna 1 Jeszcze jaki Na wolno amerykańskie walki sio przechodzi. Takiem prawem raz dwa zgoda nastąpiła w NPR 1 Ch. D. i — anawant — na okopy sanacji.

To wszystko Jeszcze frajer, zobaczymy Jak dalej podleci i kto komu poda kielba-skie sejmową w nowym sosie ordy tacyj-nym. Teraz to ona Jezd w słodkim sosie, że aż mgli samych pp. postów 1 chcieliby też na nowo strugać kluby parlamentarne, jak to dawniej było. Takom gorzką wódkę ma dobierać dla pik. Sławka jeszcze drugi pułkownik, co to klub sejmowy Ozonu klajstruje. Nowe muzykanty chciałyby tak z&iwanić na skrzypicach, żeby pod serce smyczkiem, sejmowym calkiemu społeczeństwu zajechać, jako że coś sie i dla tego społecznika robi przy ul. Wiejskiej. Sławkowcy muszą wtedy mieć taką krzepę. te trzymaj sie ramy, a mu&kuty na cement i na mur, żeby klucz od sejmowej obikacji w swojem ręku zatrzymać, aby przy Wiejskiej wszystko odbywało ale z fasonem, wolnego, bo Rie przecież jeszcze nie pali i wszystkie mają czas. Owszem można będzie zobaczyć, co z tego sie jeszcze wystruga.

%

Niejednego koleźkie w Związku Lęgu-nów trzebu było nauczyć, co to chciał opozycje zaiwaniać, i jak jeszcze! Nie trudno było owszem zasadniczo o konflikt towarzyski, gdy chodziło o posłuszeństwo dla władzy domowej lcguńakiej. I zobaczyli.

dał się w nieznanym kierunku.

Jednocześnie rozeszła się wieść Inna. O* powiadał nam ją powien rybak za szkoae-ra „Marle-Allce", który właśnie przycumował w basenie Jachtowym. Rybak słyszał (któż wie: legendę czy prawdę?) historię następującą: oto gdański Jakiś kuter zdążający na połowy, zatrzymany został przed kilku dniami przez pewien Jacht, skąd obie-eując mu sowitą nagrodę polecono mu l «• zwłocznie sprowadzić lekarza chirurga. Rybak zawróci! pośpiesznie do portu 1 przywiózł lekarza okrętowego z Jednego ze statków. Chirurg niestety przybył już za późno. W kabinie Jachtu zastał zmarłą kobietę. Dziwne piętna na obliczu zdawały alę wskazywać na śmierć wskutek Jaklelś nieznanol przyczyny. Rybak otrzymał 500 franków, lekarz kilka tysięcy 1 opuścili tajemniczy jacht, o którym dowiedzieli się tvlko tylfc te nosił znaki Jakiegoś Royal-Glnb'a nie wiadomo szwedzkiego czy francuskiego (zaplata dokonana była we frankach francuskich).

I wreszcie wiadomość trzecia: Podobną (podkreślamy: „podobno") władze szwedzkie czynią poszukiwania w związku ze zniknięciem pewnej młodej Szwedki. Miała to być panna z towarzystwa z rodziny, spokrewnionej z Iwarem Krengerem.

Na podstawie trzech powyżej przytoczonych wiadomości możemy sobie mniej więcej zrekonstruować i powiązać w całość poszczególne fragmenty tajemniczej tragedii. A więc: młoda piękna Szwedka 1 właściciel jachtu, członek owego Royal-Clubu. Miłość. Jakieś przeszkody dramatyczne w zawarciu małżeństwa. Chwila zapomnienia i potem.„ cacus fatalls. Młodzi pragną, by dziecię Ich żyło. Co robić by ukryć tę sprawę? Postanawiają przebyć na morzu zdała od świata, od ludzi, czas rozwiązania. Nie wiadomo ile czasu tułają się po błękitnej falt, ile rejsów. Ile portów. Ile przygód przeżywają. Wreszcie przychodzi moment dramatyczny. Na Jachcie nie ma żadnej pomocy. Dziecię przychodzi na świat Położnica ginie. Jakieś, może przez pomyłkę w pośpiechu zażyte krople przyśpieszają zgon. Learz przybywa za późno... (Jak w innej wersji słyszeliśmy, proszono go o zabalsamowanie zwłok, by przewieźć je do kraju). Na jachcie pozostaje niemowlątko na opiece marynarzy. Nie umieją sobie poradzić. Napotkany kuter gdzie zauważono kobietę zatrzymują, aby sporządziła koszulki. Zapewne domagano się od rybaczki, aby pozostała dla opieki nad dzieckiem. Jakieś bardzo ważne musiała widocznie mieć powody, skoro odmówiła.

Teraz... tam w mgłach jesioni, po wzburzonym pienistym morzu, wśród skowytu wichru, płynie gdzieś w dal nieznaną‘posępny jacht, w którego kabinie niezgrabne lecz poczciwe ręce marynarzy kołyszą do snu plączące nowonarodzone niemowlątko — dziecię Bałtyku...

Nadzwyczajny zjazd

Legionistów i peowiaków w Lwowie.

Lwów. (ag) Na nadzwyczajnym zjeźdzln lcglonowo-pcowiackim we Lwowie w dniu 7 bm. zasadnicze referaty wygłoszą: generał Karaszewicz-Tokarzewskl, jako delegat Komendy Naczolnej Związku Legionistów dia spraw kól pułkowych, na temat „Idea niepodległości i jej obecny kierunek'', poseł dr Wojciechowski, Jako prezes Okręgu Lwowskiego Zw. Leg. Polsk., na temat „Zadania i cele organizacji legionowe! i peowiackioj w chwili obecnej" oraz dr Typrowtez, prt-zes Okręgu Lwowskiego Zw. Peowiaków, na temat „Stanowisko obozu leglonowo-peo-wlackiego w Malopolsce Wschodniej".

w ub. sobotę, że lopioj sio nie narażać 1 tylko razem maszerować. Uważanie swoje pik Koc też mieć musi, jako te jest to pierwsza osoba po P&nu Marszalku. 1 wiał później jeden z drugim do domu, bo dobrze jeszcze, że sie tylko na tym skończyło. Takie były rozrachonki i skutki nieopanowania niewinnej potrzeby naturalnej własnej opozycji.

W politycznym Interesie chciałyby robić też profesorv. co to sie żydom zupełnie zaprzedały. Skoro jeżeli te wszystkie ancy-monki żydowskie nie chcą siadać na awoie siedzenia i stoją, to takie samo profesory też wykładają sobie stojąc, że by beduinom zrobić też przyjemność. Opiekunki zatracone “sio znalazły, jak pragnę szczęścia, ltząd dobrze robi, że naszym chłopakom idzie na renkie. Siedzą oddzielnie i jest spokój i nikt wymienionym kamieniem nikomu nic nie rozbije, I dawno Już. żadne szybki w oknach nie fruwają. Jest spokój. jeżeli tylko zatracone Bcduiny we włosy kręcone nio będą prowokować naszych.

Jeżeli takie zażydziate profesory uważa-jom sobie wprost przeciwnie, to niech sio razem z tymi negusami z Nalewek sami sie wywalą z uczelni, a jakże. Niech i żydów ze sobą wezmą na zbity lob. Na slurh-ty z żydami Idą. a w swoje interesy polityczno też dmurhajoni, jako że niby demokracji, konstytucji i wolności bronią.

Moją osobę z tego powodu, jak cholera tlurze na takie okidanc żydowskie pachołki. 1 wtedy czuje nacisk w źołondku. jakbym coś ostrego przetrąci! naczczo Jeszcze, do jasnej Anielki. Już ja jeich zawsze zajadę i poszukam, psamaler.

V



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Str. 8. .DZIENNIK BYDGOSKI* niedziela, dnia 7 listopada 1937 i*. Nr 2f>7<•NcrciMer • Wcmtma •
I Sfr. 1S. ..DZIENNIK BYDGOSKI", niedziela, dnia 7 llrfonada 1937 r. Nr 257. liiiTlT!:Ti:Tb Cud
Str. 12.,DZIENNIK BYDGOSKI-, niedziela, dnia 7 listopada 1037 r. Nr 257. CHEŁMNO walczy o utrzymanie
Nr 257. DZIENNIK BYDGOSKI", niedziela, dnia 7 listopada 1037 r. Str. 23. icPiiących
Nr 237. ^DZIENNIK BYDGOSKI" niedziela, dnia 7 listopada 1037 r. Str. 7. Czy przybędzie nam
22230 DZIENNIK BYDGOSKI*, niedziela, dnia 7 listopada 1937 r. W dnia dzisiejszym otwieram przy al. d
**r. ta DZIENNIK BYDGOSKI-, niedziela, dnia 9 kwietnia 1959 r. Nr S3. Włosi zajmują zbrojnie
Sfr. 22. DZIENNIK BYDGOSKI-, niedziela, dnia 9 Kwietnia 1039 f. Nr ?3. KINO poc*. o 8, 5. 7 i 9-tej
Str. 11 .DZIENNIK BYDGOSKI*, nfedzfela. dnia 7 listopada 1037 t. • Nr 257. I Zagadnienie kredytu.
Str. tl „DZIENNIK BYDGOSKI*, niedziela, dnia 7 listopad* 1037 r. Nr 257.Co warunkuje rozwój rolnictw
Str. 18.„DZIENNIK BYDGOSKI* niedziela, dnia 7 listopada 1937 i*. Np 257.ior^DKÓWE Punsthlng-Club Doj
Str. 20. „DZIENNIK BYDGOSKI", niedziela, dnia 7 listopada 1037 r. Nr 257. NaJtaAnt
Sir. 24. „DZIENNIK BYDGOSKI-, niedziela, dnia 7 listopada 1937 ft Nr 237. Otwarta codziennie od aod
# # S ff. 10. „DZIENNIK BYDGOSKI* niedziela, dnia 7 listopada 1937 r. Włosi chcą Ibn Sonda koronować
•JJZTENNtK BYDGOSKI*, niedziela, dnia 7 listopada-1937 r. Biblioteka miejska czynna jest codzlen nie
str. ta_Cftrotftl i śycitp .DZIENNIK BYDGOSKI-, niedziela, dnta 9 kwietnia 1959 r. Nr 8S. e ’ Dzieje
Rok XXXIII. Nr 83. Jedenasta strona. DZIENNIK BYDGOSKI niedziela. dnia 9 Kwietnia 1939 r. Kronika
Nr 83.Str. 8. JDziENNTK BYDGOSKI-, niedziela, dnia 9 kwietnia 1939 t. - Historia dyngusowa sprzed dw
1 Str. «. iJ>ZTENNTK BYDGOSKI*, niedziela, dnia 9 kwietnia 195!) r. Nr 83.Czy dawne kolonie niemi

więcej podobnych podstron